Han:
Lądujecie w hangarze. Brakowało 25 desantowców.
Jamert:
Przed tobą jest obraz twojego wuja.

Jamert

-Trwa wojna domowa na okręcie?
Han
-A gdzie reszta?

Jamert:
No i masz 100000000 powiadomień o akceptacji.
-Nie, na razie siedzą dwa metry od statku w kapsule ratunkowej.
Han:
-Na Mandalore.

Jamert
-To je ściągaj, za chwilę też tam lecimy. Ale nie wypuszczaj z kapsuły. I ku*wa nie wierzę. Nawet Dooku zaakceptował.
Han
-Kurs na Mandalorę. Mamy kilk krążowników do zniszczenia.

Han:
-Sir, ale teraz, za dużo statków tam jest. Jest większe prawdopodobieństwo że ktoś przeżyje.
Jamert:
Z czego połowa to klony z WARu. Poza tym już cały senat lubi twój post.
-Może jeszcze się nie zagryzły.

Han
-ostalśmy rozkaz od Hrabiego. Jeżeli go nie wykonamy sam powiem, że nie dopuściłeś do wykonania rozkazu. I Cię powieszę..
Jamert
-Też mam taką nadzieję... Ale ubierzecie jew kaftany bezpieczeństwa, tak jakby co. I możesz mnie nauczyć walki mieczem świetlnym wujku?

Han:
-My też go dostaliśmy a poniewaz pan był w senacie go wykonaliśmy.
Jamert:
-Może.

Jamert
-Rozumiem, żę coś mam dla ciebie zrobić, tak?
Han
-Programujcie nadświetlną na Mandalore. Bez dyskusji.

//WARu, WARu,WARu. Jeśli już to WAR - u, a poza tym to "u" jest niepotrzebne. Skrót WAR oznacza Wielka Armia Republiki. Po dodaniu "u" ma być Wielka Armia Repubilikiu? Ta... To ma sens.//

Jamert:
-Nie, nie chce byś stracił łeb.
Han:
Więc skoczyłeś.

Jamert
-Do tej pory nie straciłem, a z resztą, co było dokładnie z moją babcią?-pokazał miecz świetlny.
Han
-Teraz na mostek.

Jamert:
-Potem ci powiem...

Han:
Na mostku spokój.

Jamert polajkował post Durge'a i udostępnił.
Han
Spojrzał na holokomunikator.
-Komu jeszcze Jamert wysłał zaproszenie do znajomych?

Jamert:
-Twoja babcia, była nietypowa.
Han:
Każdy podniósł rękę, nawet droidy.

Jamert
Słuchał z uwagą.
Han
-Co się nagle stało... I kto zakłada droidom konta na Spacebooku?-puścił sobie "Hearts of Iron".

Jamert:
-Była Jedi, nawet dobra była...
Han:
-Same sobie założyły.

Han
-W to nie wątpię-zaakceptował.
Jamert
Słuchał dalej.

Jamert:
//Może latać w mocy z Maulem czy musi żyć?//
Han:
-Sir, napęd międzygalaktyczny sprawił że omineliśmy Mandalore.

Han
-Następny punkt grawitacyjny i stać!!!
Jamert
//Daję wolną rękę.

Han:
Zatrzymaliście się na Tatooine.
Jamert:
-Była świetna, potem, odeszła z zakonu, dwa lata po odejściu, zginęła w zamachu na prom turystyczny przez Huttów na Tatooine.

Han
-Dobra, szybka nawrotka i na Mandalore.
Jamert
-Oł...-złapał się za serce...

Han:
I znów skoczyliście.
Jamert:
-Jedyne co po niej zostało, to miecz.

Han
-Obyśmy trafili...
Jamert
-Niech Moc ją prowadzi... Ale dlaczego miecz był w częściach?

Jamert:
-TO TY GO MASZ?
Han:
Trafiliście.

Han
-Skoncentrowć ogień na najbliższym krązowniku.
Jamert
-T-tak... Był w statku wśród skrzyń. W małym, ozdobnym pudełeczku. Z resztą go pokazałem. A co się stało?

Jamert:
-Sam nie wiem czemu.
Han:
//przenosiny.

-Nie rozumiem. Co nie wiem czemu?

-Czemu był w częściach.

-Sam też nie wiem... Może... Może chodziło o test?

-Być może.

-Ja nie wiem, z resztą mam tu droida-popatrzył się wymownie-który musiał się wyszaleć.

-Który był w.y.ł.ą.c.z.o.n.y.

-Ale się aktywował po strzale z tego działa jonowego.

-Możliwe, nie wiadomo. Móże jeszcze za życia babci był rozłożony na części.

-A kto go tam wie... Był pod fotelem pilota.

-Zresztą, ważne że został w rodzinie.

WWiem to... Z tego co widzę na Mandalorze burdel... 500 ruszył siè z Dromund Kaas. A moja siostra założyła ruch oporu... Ale będzi burdel po wojnie...

-Zaraz jak przyleci lecimy na Mandalore.

-Dobrze-rozłączył się i zaczął szperać w jakijś skrzyni.
-Prztsięgam, że tu były te holokrony...

Widzisz jakiś czerwony i dwa niebieskie.

-Czerwony w Sithach kolorach, niebieski jest, szczerze nie przypominam sobie ich...-wziął jeden niebieski i zaczął na niego działać Mocą.

Baaaaaaardzo powoli zaczyna się otwierać.

Dalej.

Prawie otwarty.

Jeszcze trochę.

Otworzył się

Sprawdza zadowolony, co tam jest.

A tam pusto i napis: włóż kryształ.

-Kryształ, ao który kryształ może chodzić... Możę o ten z miecza...-tak robi.

Nie.