Podniósł zatem swoje dłonie wysoko w górę i wykonał gest, by reszta jego bandy miała wejść na ową polanę.
-No witam, witam.- Powiedział szczerząc się spod hełmu co pewnie mogli bandyci zauważyć.
Właściciel
Zauważyli, bo człowiek i Gobliny przygotowały łuki, a kilku Orków kusze. Pozostali ludzie i Orkowie zaczęli chwytać za włócznie, miecze i topory, podobnie jak Centaur, z tym że ten chwycił dwa sporej wielkości miecze. No i miał na sobie doskonałej jakości pancerz.
-Spokój ku*wa, nie przyszedłem się z nikim tutaj bić. Przyszedłem tutaj porozmawiać, a więc kto tutaj rządzi.- Powiedział krzyżując ręce na piersi.
Właściciel
Wystąpił dość okazały ork, mający wygląd rasowego wojownika.
- Nasz wodzu i szefo, Wielki Traine Krwawe Kopyto. - zapowiedział i odszedł, a Centaur ruszył ku Tobie z mieczami w dłoniach, lecz nie wykonał żadnego wrogiego gestu.
-No proszę, ciekawy przywódca... To teraz mówię, że pierwsza rzecz po jaką przyszedłem to moja zguba. Zapewne leży teraz w którymś z namiotów, kobieta... Może widzieliście?
Właściciel
- Wysoka, ładna, czarne włosy? - zapytał Centaur, jakby chciał upewnić się, że chodzi właśnie o nią, albo ma ich tam kilka.
-Jeżeli wpadła do was przed chwilą, to tak. No i rzecz jasna proponuję wam przenieść swoje obozowisko do naszego.
Właściciel
- Mamy połączyć nasze bandy? - domyślił się, gdy posłał jednego z Orków po kobietę. - Co będziemy z tego mieli?
-Spójrz dookoła. Jedyne co osłania te twoje namioty to las. Naszą kryjówkę osłania brama, palisada i kilka wież. Rzecz jasna mamy w planach poszerzyć swoje włości lub zdobyć coś lepszego. Mamy też mapy przez co znamy całą okolicę i co za tym idzie, ścieżki jakie obierają karawany. No i pod władaniem mamy kilka wiosek, które będą nam oddawać część swoich zapasów w razie, gdyby te z karawan jeszcze nie wystarczyły. Brzmi dużo lepiej niż to, co?
Właściciel
- A co ze mną? - zapytał. - Tu jestem wodzem, a u Ciebie kim? Pachołkiem?
-Wręcz przeciwnie, będziesz nadal dowodził swoją grupą. Zwyczajnie będziemy we dwójkę rozmyślać nad kolejnymi krokami, a w razie jakiegoś kłopotu to wspólnie stawimy czoła przeciwnościom losu.
Właściciel
- A kim Wy jesteście i z kim pracujecie?
-No ogólnie to jesteśmy nadludźmi, chyba nie muszę wyjaśniać kto to dokładnie jest? A komu służymy? Obecnie nikomu, ale jak demony każą, to trza zapi**dalać.
Właściciel
- Czytałeś Ty kiedyś o historii Orków?
-Nie wiem w jakim obracasz się towarzystwie, ale ja niestety do niego nie należę, nie czytam.
Właściciel
- Orkowie niezbyt lubią Demony, a obstawiam, że w wypadku Demonów może być podobnie.
-A co demony obchodzi co ja robi w wolnym czasie, chcą tylko bym zapi**dalał jak będzie jakaś robota, ale od jakiegoś czasu nic takiego nie dostałem.
Właściciel
- Czyli nie ma szans, że pojawią się w środku obozu?
-Nawet nie mają na to czasu. Prędzej po prostu pokażą nam jakąś iluzję w ognisku czy coś... No i mam nadzieję, że wkrótce nie będzie wam przeszkadzać obecność sukkuba.
Właściciel
- A co to? Taki Demon z cycami? Bo jak z cycami, to nikomu nie będzie przeszkadzać.
-Mniej więcej coś w ten deseń. Tak to jeszcze w obozie poza nami jest kilku nieumarłych i wampir.
Właściciel
- Ja bym w sumie na to poszedł.
-No to co twoją bandą, idziecie? Wspólnymi siłami osiągniemy więcej, niż teraz.
Właściciel
- Przekażę im wszystko, jeśli to wszystko.
-Owszem, to wszystko. No to szykujmy się do drogi, ponieważ od razu jest robota z napadnięciem na karawany.
Właściciel
Oddalił się cwałem do swej bandy, której wytłumaczył to wszystko w kilku prostych, ociekających przekleństwami, zdaniach, a po chwili Orkowie zaczęli składać namioty i szykować się do drogi, ludzie i Goblin podobnie. Tymczasem jeden z zielonoskórych, zapewne adiutant Centaura, przyprowadził kobietę i oddalił się bez słowa.
-No i co, było tak źle?- Spytał się kobiety śmiejąc się nieco.
Właściciel
- Faktycznie, przybyliście w porę. - odpowiedziała tylko i ominęła Was, idąc w kierunku drogi.
-Poza tobą... Był już ktoś tam?- Zatrzymał ją kładąc jej jeszcze swoją dłoń na ramieniu.
Właściciel
- Nie, przybyliście w porę.
-Jesteś pewna, że wszystko z tobą w porządku? Wyjątkowo dziwnie brzmisz...
Właściciel
- Wszystko dobrze, ale... cała ta zabawa w organizację przestępczą nie przemawia do mnie.
-Zatem co do ciebie przemawia? Nie pragniesz żyć niczym królowa? Wolisz dalej obracać się wokół map, z dala od tego, by móc bliżej poznać to co widzisz tylko na papierze?
Właściciel
- Wolę mapy niż bandytów, morderców i innych przestępców.
-No niestety, nie jesteśmy szlachetnymi rycerzami, którzy ratują damy w opałach, odśpiewują wierszyki czy też pucują zbroję.
Właściciel
- To już zdążyłam zauważyć.
-Nie miej jednak jesteś pod stałą opieką, masz zapewnione wyżywienie i wkrótce nawet godny żywot. W dodatku nawet nie musisz nam pomagać zabijać czy kraść, więc nie doświadczasz okrucieństwa.
//Syndromie Sztokholmski, działaj//
Właściciel
- I tak nie mam obecnie lepszej perspektywy, niż zostać z Wami.
-No i widzisz, od razu lepiej. Jeszcze jak byś dodała do tego jakieś pozytywne myślenie... Potrafi takie coś zdziałać cuda.
-Zuch dziewczyna.- Odpowiedział, a następnie rozejrzał się za owym centaurem, chciał zobaczyć jak mu sprawy idą z jego bandą.
Właściciel
Banda już właściwie się zebrała, a owy Centaur szedł na ich czele.
-Zanim tak wyruszymy, to mam głupie pytanie... Centaury mają dwa serca czy jedno?
Właściciel
//Zadajesz to pytanie jemu, czy kobiecie?//
Właściciel
- Dwa. - odpowiedział. - Jedno pompuje krew do naszych górnych partii ciała, a drugie do tych dolnych. To drugie oczywiście jest ważniejsze i większe.
-Skąd masz taką wiedzę? Rozkroiliście kiedyś jednego, by to sprawdzić? Raczej trochę ciężko na sobie to sprawdzić.
Właściciel
- Głupi to my nie jesteśmy. - odrzekł i zabrzmiało to dość ostro. - Mamy swoich medyków i uczonych.
-Tego nie powiedziałem, zwyczajnie ktoś kiedyś musiał przeprowadzić tutaj autopsję.
Właściciel
- No, rozkroili kiedyś trupa w świetnym stanie i opisali, co widzieli.