//Ech, jestem debilem//
-Dobra, wszystko gotowe to możemy was odesłać do wioski, zbierać się i ruszamy.- Powiedział do swoich, po czym udał się po swojego ogara.
Właściciel
Chłopi tylko na to czekali i byli gotowi do marszu od razu, a i Ogar chętnie rozprostuje swoje kości.
Dosiadł zatem swojego ogara i zagwizdał w stronę kobiety, by ta miała do niego wsiąść, rzecz jasna pomógłby w tym. Następnie skierował się pod bramę czekając aż wszyscy się zbiorą.
Właściciel
Zebrali się nadzwyczaj szybko, więc można ruszać.
Ruszył zatem przodem ze swoją bandą i robotnikami jadąc w stronę wsi, z której ich pożyczył.
Właściciel
Żony i dzieci jakoś na nich nie czekały, pewnie dlatego, że nikt nie spodziewał się ujrzeć ich z powrotem.
-No ku*wa, a gdzie fanfary... Dobra, możecie tam wracać do swoich rodzin, o ile powiecie gdzie jest teraz ten wasz sołtys.
Właściciel
Jeden wskazał na najbardziej okazałą chatę w wiosce i odszedł, tak jak inni.
-Ach, no to jedźmy...- Rzekł, po czym podjechał pod ową chatę i zszedł z ogara, a następnie udał się pod drzwi, by zapukać o ile sołtys nie znajdował się przed domem.
Właściciel
Siedział na bujanym fotelu i pykał fajkę, co oszczędziło Ci trudu dobijania się do drzwi.
-Sielanka, co...? No już, wstawaj. Zaraz ruszamy uczynić cię sołtysem pozostałych wsi. A wtedy to ty dotrzymasz swojej części umowy o dostawach zapasów. W dodatku jeżeli możesz to już zorganizuj jakieś pomniejsze racje żywnościowe, nasze się powoli wyczerpują.
Właściciel
- Ta wioska jest przygotowana. - odparł i odłożył fajkę, wstając z krzesła. - Mamy tu po beczce sucharów i suszonego mięsa, na początek wystarczy. Później, jeśli zbiory dopiszą, dostaniecie też chleb, zwykłe mięso, owoce i warzywa.
-To mam nadzieję, że pozostałe wioski dorzucą jakieś beczki z piwem... Dobra, każ swoim ludziom przygotować te zapasy, po powrocie je zgarniemy. Weź jakiegoś konia i poprowadzisz nas do tych innych wiosek.
Właściciel
Skinął głową i wydał ledwo słyszalne westchnienie ulgi. Widać, że ucieszyła go wiadomość, że nie będzie musiał nawiązywać bliższej znajomości z Twym Ogarem. Przekazał polecenie i już po chwili dosiadł konia i był po Twojej prawej.
-No to co, prowadź. To ty tu chcesz rządzić wioskami, ja tylko chcę zapasy.- Wskazał dłonią, by to ten poprowadził jego oraz jego bandę.
Właściciel
No więc poprowadził do wioski identycznej, jak ta tyle, że mniejszej.
Przeczyścił zatem swoje gardło kasłając kilka razy, a następnie powiedział głośno i wyraźnie.
-Wszyscy mieszkańcy tej wsi mają natychmiast wyjść przed swe domostwa i zorganizować się w jednym miejscu, teraz.- Rzekł, po czym odetchnął patrząc się jak mieliby się zbierać.
Właściciel
No więc zebrali się, choć trwało to trochę.
-No dobra, to teraz pytanie. Kto rządzi całą tą wioską? Wystąpić.
Właściciel
No i wystąpił jakiś facet.
-Wolisz mieć przełożonych czy wszystkimi tymi wsiami zarządzać sam?- Powiedział ciszej do sołtysa patrząc się na mężczyznę.
Właściciel
- Sam. - powiedział z kamienną twarzą.
-No dobra.- Powiedział, po czym dał znać swoim kusznikom, by któryś z nich zestrzelił osobę, która wyszła przed zbiorowisko.
Właściciel
Jeden wywołał powszechną radość po jednej, a strach po drugiej, stronie trafiając go perfekcyjnie między oczy.
-No, dobry strzał.- Powiedział do swojego, a następnie spojrzał na przerażoną gawiedź. Ależ nie ma powodu do strachu, to tylko skromna zmiana władzy. Dalej będziecie żyć po staremu, tylko z innym sołtysem i nieco innymi zasadami. Wkrótce będziecie mieć tutaj patrole oraz będziecie oddawać część swoich zapasów nam, a konkretniej waszemu nowemu sołtysowi.
Właściciel
Wieśniacy z pewnością chcieli zaprotestować, ale nie mieli odwagi, by to zrobić, zwłaszcza po tym przejęciu władzy.
-Ach, no to skoro nie słyszę sprzeciwu to teraz podlegacie temu tutaj.- Wskazał swoim kciukiem na mężczyznę na koniu. Wszelkie wyrazy sprzeciwu będą surowo karane, dlatego też radzę być wiernym.
Właściciel
Zapewne znów przyjęli to do wiadomości, ale nie skwitowali tego odpowiedzią.
-No, zatem teraz ty tu dowodzisz, teraz jedźmy do kolejnej.- Powiedział do sołtysa dając mu pozwolenie, by prowadził ich dalej.
Właściciel
Zajechaliście do trzeciej, i ostatniej już, wsi.
Tak samo jak w poprzedniej, głośnym krzykiem kazał zebrać się całej ludności na jednym placu.
Właściciel
I tu również się zebrali.
-No dobra, skoro wszyscy się zebrali to teraz niech wyjdzie z tłumu wasz sołtys, pragnę porozmawiać.
Właściciel
W grupie zapanowało nerwowe poruszenie, wymieniono wiele zdań szeptem, ale nikt nie wyszedł.
-Dobra, chyba się nie zrozumieliśmy. Jeżeli zaraz nie padnie wytłumaczenie dlaczego nikt nie wyszedł to wtedy zrobię coś brzydkiego.
Właściciel
W końcu wyszedł jakiś mężczyzna.
- Sołtysa nie ma.
-A no to teraz już jest. Chyba, że oczywiście macie jakieś obiekcje, co?
Właściciel
- A jak ten nasz wróci, to co?
-To w końcu macie tego sołtysa czy zwyczajnie poszedł on sobie pozwiedzać las? Chociaż wiecie gdzie on polazł, ta rozmowa jest pilna jak szczanie po kilku piwach.
Właściciel
- Powiedział, że idzie załatwić jakieś swoje sprawy, nie mówił dokąd idzie i kiedy wróci.
-No to jest to już jego problem. Od teraz ten tutaj.- Wskazał na mężczyznę na koniu. Jest waszym sołtysem, a jak pojawi się ten poprzedni to ma on się z nami skontaktować, najlepiej poprzez tego tutaj.
Właściciel
Facet wrócił do szeregu, a reszta też zapewne zrozumiała.
-No to teraz panie sołtysie powiedz im co mają robić.- Odetchnął obracając głowę w stronę mężczyzny.
Właściciel
Gdy był w środku wyjaśniania, zauważyliście nie tak odległe światła pochodni zbliżających się do Was.
-No proszę, towarzystwo...- Poczekał zatem aż owe światła zbliżą się na tyle, by je rozpoznać.
Właściciel
Byli to wieśniacy w typowych strojach, a pośród nich jakiś mężczyzna roślejszy od pozostałych, w skórzanym pancerzu i toporze przewieszonym przez ramię. Reszta, czyli około tuzina, miała łuki i włócznie.
Zszedł ze swojego ogara i postanowił do nich podejść.
-Mniemam iż jeden z was jest tutaj sołtysem, co?
Właściciel
- Tak, ja. - odparł nagle jeden z włóczników, a nikt nie zaprzeczył.
-Hmm...- Przyjrzał się chwilę temu włócznikowi, a potem spojrzał na tego dryblasa spośród nich. A ty, kim jesteś?
Właściciel
- Zwykłym chłopem. - odparł. - Jak jestem większy, to od razu muszę szefować?