Konto usunięte
Jako, że miała wolny czas to udała się na przechadzkę po mieście. Przy okazji oczywiście rozglądała się za jakimiś stoiskami gdzie mogłaby nabyć wierzchowca.
Właściciel
Stoisk nie było, ale za to wypatrzyłaś trzy stajnie z różnymi wielbłądami, kucami i końmi.
Konto usunięte
Fanny skierowała się do rzekomej stajni z niezbyt wdzięcznym uśmiechem oraz wyrazem twarzy, w końcu niedawno została burdel mamą, zaś przed chwilą rzuciła ów posadę więc jeszcze nie wie co myśleć na temat swojej osoby.
Właściciel
W stajni jakiś Elf, będący pewnie właścicielem tego przybytku, zajęty był szczotkowaniem sierści wielkiego rumaka o biało - brązowej sierści.
Konto usunięte
Postanowiła przeszkodzić elfowi. W obecności Fanny nikt nie jest zajęty, kiedy ona czegoś chce. Zgrabnyn krokiem zbliżyła się do elfa i wykorzystała swoją kulturę osobistą.
- Pocałuj mnie w dupe. - stwierdziła z wyimaginowanym uśmiechem na ustach, przynajmniej rozmówca nie powie "A dzień dobry albo pocałuj mnie w dupe to gdzie?". - Sprzedaj mi wierzchowca. Cena nie gra roli.
Właściciel
Pierwszą uwagę zbył.
- Jakiego? Konia, kuca, osła, wielbłąda? Ogiera czy klacz? Jaka maść?
Konto usunięte
Jessica po paru udanych kradzieżach postanowiła spróbować swojego szczęścia w Minteled.Wejście do miasta nie było trudne,jej ubrania były podobne do ubrań niewolników więc nie musiała się bać że ktoś ją rozpozna.Teraz próbowała wejść do jakiejś karczmy bo wiadomo że pijanego okrada się najłatwiej.
Właściciel
Karczm było wiele. Najbliżej miała do "Spragnionego Wielbłąda."
Konto usunięte
gwizdnęła a z zaułka wyszedł powoli jej kot który wspiął jej się na ramię.Postanowiła się udać do karczmy która była najbliżej.
Właściciel
"Spragniony Wielbłąd" nie odbiegał standardem od innych karczm rozrzuconych po Elarid. Długa lada, barman, klienci różnych ras siedzący przy drewnianych stołach. Jedni grali w kraty, inni rozmawiali, a reszta piła na umór.
Konto usunięte
Próbuje znalezć najbardziej pijanego i zmęczonego.
Właściciel
Najbardziej spici byli Ci, którzy przechlali już wszystko.
Konto usunięte
Siada przy jakimś wolnym stoliku i uważnie obserwuje czekając aż ktoś schleje się do nieprzytomności.
Właściciel
Takich było sporo, ale w kieszeniach raczej nie znajdziesz nic poza kilkoma srebrnikami. Możesz nadal czekać, ale w końcu popijawa się skończy. Ale są też inne sposoby na... "zarobienie" w Twoim fachu.
Właściciel
//Przypomnienie. Tak w razie czego.//
Właściciel
FD_God:
Ty, pół-Wampir i reszta tej dusznej ekipy trafiła pod bramy miasta.
-Mniemam iż za bramę cię nie wprowadzą, co?- Rzekł do mężczyzny obok.
Właściciel
- A Twoich towarzyszy już tak?
-Jakoś wszędzie jeszcze z nimi byłem.- Zaśmiał się nieco.
Właściciel
- W Hammer raczej nie. - mruknął.
Tym czasem trafiliście pod bramę, gdzie stała piątka strażników w pełnym rynsztunku bojowym Jak przystało na piastujących swoją funkcję jeden z nich zapytał Ciebie:
- Imię, nazwisko, status społeczny i cel przybycia do miasta.
-Jestem Arkor, przywódca małej najemniczej bandy, przybyłem tutaj nieco odpocząć od podróży po pustyni...
Właściciel
Kiwnął głową i spojrzał na Twojego towarzysza.
- A Ty?
- Liq, pochodzę z Verden, jestem kupcem i pod eskortą tejże drużyny ruszyłem do Minteled w interesach. - powiedział. Warto nadmienić, że cały czas miał zakrytą większość twarzy kapturem.
Postanowił tam zatem czekać aż straż namyśli się czy ich wpuścić czy też nie.
Właściciel
Po kilku minutach czekania większych obiekcji nie mogli się dopatrzeć, więc weszliście do miasta.
Skoro mogli wejść to poprowadził całą tę drużynę do miasta.
-No to skoro już jesteśmy... To co teraz?
Właściciel
- Ja na sucho banku rabować nie będę. - rzekł Wampir idąc do karczmy.
-Warto zawsze zwilżyć gardło.- Rzekł idąc za nim.
Właściciel
No więc weszliście do karczmy. Pół-Wampir poszukał wolnego stolika, a wybór napitków pozostawił Tobie.
-Na dobry początek chyba wystarczy piwko, co?- Pomyślał sobie udając się do karczmarza.
Właściciel
Udałeś się do karczmarza, który jakoś nic nie miał do roboty.
- Piwko? - zapytał od razu.
-A nawet dwa, karczmarzu.- Rzekł wyjmując z sakwy kilka sztuk złota i położył je na ladzie.
Właściciel
- Dwie sztuki złota. - rzekł i dał nurka pod ladę by wyłonić się spod niej z dwoma kuflami pieniącego się i jeszcze zimnego piwa.
-Dziękuję.- Wziął oba kufle z piwem, przeto już zapłatę położył na ladzie. Z piwskiem udał się do swojego towarzysza.
Właściciel
A ten wziął od Ciebie kufel i pociągnął łyka.
-Nie ma to jak zimne piwsko, po przejściu tej całej pustyni.
Właściciel
Kiwnął głową biorąc kolejny łyk.
-Wracając do tego zadania... To z kim mamy się skontaktować?- Zapytał biorąc zaraz potem łyk.
Właściciel
- Do mojego informatora i przyjaciela.
-A wiadomo gdzie go znajdziemy? Po czymś może poznamy? Mamy przecież całe miasto.
Właściciel
- Sam powinien przyjść. Dałem mu znać. - odpowiedział równie wymijająco, co zagadkowo.
-Czyli czekamy aż zajdzie do karczmy? Mi pasuje.- Powiedział popijając piwo.
Właściciel
- Powinien pojawić się wieczorem i jutro, o tej samej porze wcielimy nasz plan w życie.
-Warto będzie pierw poznać jego szczegóły, raczej zwyczajnie tam nie wejdziemy i nie poprosimy o twoje rzeczy.
Właściciel
- To ustalimy z jego przybyciem i najnowszymi faktami.
-Oczywiście... To co tu robić do wieczora?
Właściciel
- Minteled słynie z wielu rozrywek. Możesz z nich skorzystać. - rzekł i dopił napój. - Albo schlać się na umór.
-Nie przepadam ogólnie za takimi miejscami... To o niby jakich rozrywkach mówisz?
Właściciel
- Ja bym popytał miejscowych, bo dość dano tu byłem, ale to nadal kasyna, burdele i miejsca, w których można obejrzeć, lub wziąć udział, w jakiejś nielegalnej walce.
-Burdele i nielegalne walki... Czyli mam tutaj wrócić wieczorem, tak?
Właściciel
- Jeśli nadal chcesz brać w tym udział, to tak.