Konto usunięte
Poszedł zamówić gorszy pokój do spania, bo ciemno było.
Właściciel
- Bierzesz ten sam, co wcześniej, albo wcale, tańszych już nie mam. - wyjaśnił Ci karczmarz, rozkładając szeroko ramiona. - Spory ruch, zakwaterowało mi się kilku kupców, a wraz z nimi kilkunastu sługusów... Niektórych musiałem nawet do stajni upychać.
Konto usunięte
Zapłacił należytą kwotę. Jeśli nie ukończy tego zlecenia na czas, to odniesie więcej strat niż zysku.
Właściciel
Fakt, ale lepiej nie kusić losu, włócząc się po mieście samemu. Poza tym warto byłoby być wyspanym, bo półprzytomny masz jeszcze mniejsze szanse z tym Orkiem, niż gdybyś był wypoczęty. Tak czy siak, dostałeś kluczyk do pokoju, obietnicy zasłużonego wypoczynku.
Konto usunięte
Zadowolony poszedł do swojego pokoju by sobie usnąć.
Właściciel
Udało się, obudziłeś się dopiero nazajutrz, wczesnym rankiem.
Konto usunięte
Szybkie śniadanie w postaci jakiegoś pieczonego mięsa od karczmarza i do roboty łowcy szkodników.
Właściciel
Wszystko poszło sprawnie, a jeśli odliczyć koszta śniadania, do południa zarobiłeś całe piętnaście sztuk złota! Jednakże co z tym dużym, zielonym i jednookim szkodnikiem, którym też miałeś się zająć?
Konto usunięte
Najpierw muszę uzbierać pieniądze na wejście, bo starcie z barmanem to głupi pomysł.
Właściciel
Słusznie, jeśli wstawi się za nim klientela karczmy, jak na wierne moczymordy przystało, bądź kilku zakontraktowanych wykidajłów.
Konto usunięte
I w pojedynkę nie dałbym z nim sobie rady. Ale my tu myślimy, a tu szkodniki się mnożą.
Właściciel
Ano, nie do końca, jak na razie wypełniłeś wszelkie zlecenia tego typu wystawiane na każdej miejskiej tablicy ogłoszeń, zarabiając kolejne dwadzieścia złotników. Kto by pomyślał, że tak szybko zdobędziesz monopol w tego typu usługach?
Konto usunięte
Wystarczy mi pieniędzy na wejście, ale zawsze lepiej mieć dużo złota. Jest jakaś inna nawet płatna robota?
Właściciel
Jest, a do tego nawet coś z Twojej profesji. No, mniej więcej, gdyż większość zadań opiewa na ukatrupianie bandytów lub pustynnych potworów czy drapieżników. Niby i to szkodniki, ale jednak nie do końca, przecież dużo większe i groźniejsze, prawda?
Konto usunięte
Są jakieś stwory co nie mają dwóch metrów lub/i jadu tak toksycznego jak podchmieleni bezdomni ludzie?
Właściciel
Raczej wykluczyć będzie trzeba piaskowe rekiny czy też gigantyczne skorpiony, ale poza tym i tak masz sporą gamę zwierząt do ubicia, na przykład pustynnych wilków czy lisów, jaszczurek zwanych waranami, ewentualnie mogłeś zająć się też polowaniem dla mięsa, skór, futer, piór i innych na strusie, wielbłądy, gazele i inne zwierzęta nie tyle groźne, co trudne do złapania.
Konto usunięte
Najpierw zacznijmy z waranami. Jak daleko są od miasta?
Właściciel
Preferowały pustynne klimaty, ale niewiele Ci to mówiło, jeśli wszędzie wokół była cholerna pustynia, prawda? Innych informacji na temat brak, ale raczej wątpliwe, żeby kręciły się pod miejskimi murami.
Konto usunięte
Na warany też nigdy nie polowałem. Zamiast marnowania czasu na błądzenie po omacku poszukał kogoś, kto może się znać na polowaniu.
Właściciel
Możesz zacząć szukać w pobliżu bramy wejściowej, na rynku czy też w jakiejś karczmie, Minteled było ostoją dla okolicznych łowczych, więc prędzej czy później znajdziesz jednego, kilku lub nawet całą grupkę chętnych na współpracę.
Konto usunięte
Na razie poszukał, popytał na rynku. Bo blisko.
Właściciel
Takich grupek było przynajmniej kilka, ale tylko dwóch ludzkich łowców zgodziło się przygarnąć Cię do swojej drużyny na czas najbliższej wyprawy łowieckiej.
Właściciel
O zmroku, jak postanowiła reszta, więc raczej nie masz tu zbytnio nic do gadania.
Konto usunięte
Spędził trochę czasu na czyszczeniu broni, staniu przy straganach za grosze, czy po prostu sobie drzemiąc.
Właściciel
Nudy, nudy i jeszcze raz nudy, ale w sumie to do tego przywykłeś, biorąc fuchę pogromcy miejskich szkodników. Niemniej, wreszcie zaczęło zmierzchać.
Konto usunięte
Poszedł spotkać się z ekipą w umówionym miejscu.
Właściciel
Czekali tam wszyscy, zdaje się że tylko na Ciebie, więc od razu opuściliście Minteled i ruszyliście na pustynię.
Wszyscy łowcy byli ludźmi. Nie mieli żadnego uzbrojenia ochronnego, stawiali na swobodę ruchów. Za oręż do walki i polowania służyły im łuki, strzały, być może unurzane w truciźnie, włócznie, oszczepy, noże i sztylety. Dopełniały tego przynęty, sieci i tym podobne narzędzia łowieckiego fachu.
Konto usunięte
Widzę, że idą na bogato. U mnie to się najwyżej oszczepami rzucało lub tym, co się ukradło od podróżnych. Eh... ciężkie to były czasy. Teraz to już jest łatwiej i przyjemniej. Rozmyślając nad swoją przeszłością, wędrował z ludźmi po pustyni wypatrując zwierzyny.
Właściciel
Idąc w kierunku oazy znaleźliście jedynie liczne tropy, mniej lub bardziej świeże, acz wszystkie prowadziły tam, gdzie i Wy się kierowaliście, więc to dość dobrze rokuje. Gdy znaleźliście się na miejscu, pozostali łowcy zajęli się rozstawianiem sideł, a że Ty ich nie miałeś, jeden z nich, barczysty człowiek z gigantyczną włócznią w dłoni, wskazał Ci pobliskie krzaki, w których miałeś stać na czatach, chodziło głównie o wypatrywanie zwierzyny, ale oazą interesowały się niekiedy bardziej inteligentne formy życia, na przykład koczownicy.
Konto usunięte
Z bardziej inteligentnymi to bym polemizował. Jakoś tak się ukrył w krzakach, położył przy sobie napiętą w gotowości kuszę i czekał na cud.
Właściciel
Zauważyłeś jaszczurkę wielkości psa idącą w stronę wodopoju, ale poza tym nic ciekawego się nie dzieje.
Konto usunięte
Jak daleko jest ta jaszczurka? Jest w niej coś szczególnego?
Właściciel
Nic szczególnego, to raczej ten cały waran, o którym słyszałeś. Nie wygląda imponująco czy groźnie. Idzie do wodopoju i zbliża się z każdą chwilą, jest jakieś trzydzieści metrów na prawo od Ciebie i albo Cię nie zauważył, albo nie uważa Cię za zagrożenie.
Konto usunięte
W jedną dłoń wziął kuszę, którą następnie wycelował, a drugą ręką dał znak najbliższemu łowcy o wykryciu zwierzyny.
Właściciel
Skinął głową i dał Ci znak, że możesz strzelać.
Konto usunięte
Nie strzelał od razu. Strzelił dopiero wtedy, kiedy waran zwolnił kroku.
Właściciel
I tak nie poruszał się zbyt szybko, więc ubicie go jedną celną strzałą, która przeszła na wylot przez szyję, nie było zbytnio trudne.
Konto usunięte
Jeszcze raz obejrzał okolice.
- Przenieść go gdzieś, czy robimy to na miejscu? - Zapytał łowczego.
Właściciel
Już miał odpowiedzieć, gdy ciszę nocy przerwały dzikie okrzyki w języku jakiego nie znałeś, tudzież po prostu nie były to słowa, a zwykłe wrzaski. Nim się spostrzegłeś, zauważyłeś wjeżdżających i wyjeżdżających z oazy jeźdźców na wielbłądach. Najpewniej byli to koczownicy, tak znienawidzeni przez władze Minteled, który wykazali się olbrzymią odwagą, skoro zapuścili się tak blisko miejskich bram. Choć łowcy byli doświadczeni w walce różnoraką bronią oraz było ich dwukrotnie więcej niż dzikich jeźdźców, to oni, odziani w łachmany, z tarczami powleczonymi skórami pustynnych kobr, z oszczepami, włóczniami, zakrzywionymi mieczami, łukami i kołczanami pełnymi strzał, robili z nich sieczkę, najwidoczniej nie tolerując nikogo innego w tej oazie lub uznając Was za kogoś z Minteled, co było poniekąd prawdą, ich zapamiętałych wrogów.
Konto usunięte
Nieciekawie. Ile ich dokładnie jest?
Właściciel
Ciężko zliczyć jeżdżących tu i tam jeźdźców, ale na oko to przynajmniej tuzin, choć nie możesz być pewien, czy w okolicy nie czai się ich więcej.
Właściciel
Trafiłeś jednego, przy okazji zrzucając go z wielbłąda, który ruszył sam jak najdalej od tej zawieruchy. Aby znów wystrzelić, musisz załadować kolejny bełt, na co może zabraknąć czasu, bo już teraz gna w Twoim kierunku kolejny koczownik.