-Więc mniemam iż oczekujesz w tym mojej pomocy... Z pewnością to zrobię, powiedz mi tylko po co?
Właściciel
To pytanie przemilczę. Otrzymasz je na Przełęczy Martwego Orka, ale nie ode mnie.
-Ach te zagadki, jak ja je uwielbiam...- Westchnął nieco, po czym powrócił do nauki magii ognia.
Właściciel
//Jeśli chcesz to zacznij na Przełęczy. Jak nie to ja jutro zacznę. Teraz idę spać.//
Właściciel
Vader:
Twoja wesoła kompania trafiła do miasta spod bram Heresh. W sumie miła odmiana.
///Co, tutaj jest taki temat?
Czekał na rozkazy dowódcy.
Właściciel
//Nie miałem kogo tu wrzucić od bardzo dawna.//
Cóż, czekałeś kwadrans, karawana przed Wami nie ułatwiała sprawy, ale w końcu dowódca załatwił wszelkie formalności i wkroczyliście do miasta.
Właściciel
Niewiele się ruszyłeś, całość zatrzymała się nieopodal, widać że dowódca zastanawiał się, za co wziąć się najpierw.
No cóż, od niego to zależy.
Właściciel
W końcu ruszyliście nie do tablicy ogłoszeń, ale karczmy, ku okrzykom zadowolenia większości członków najemniczej kompanii.
Zawsze coś na poprawę nastroju, ruszył z nimi.
Właściciel
Typowa karczma, różnicą się od tych, w których zwykłeś przebywać znacznie bardziej orientalną klientelą i wystrojem.
No i to mu pasowało. Konie pod karczmę i wejść do środka, jak się rozumiało?
Właściciel
Oczywiście, zwłaszcza że miałeś gdzie swego rumaka przywiązać.
Zrobił to i za dowódcą wkroczył do karczmy.
Mistrz, a zarazem dowódca zajął stolik?
Właściciel
Nie było opcji, żebyście wszyscy siedzieli przy jednym, karczma w końcu nie była pusta i nie oferowała tak dużych stolików, toteż wszyscy rozbili się na mniejsze grupki.
Zasiadł przy jednym z nich i spojrzał na osoby mu towarzyszące.
Właściciel
Mag Ognia, który zapełnił przedpole Heresh bandą żywych pochodni, oraz dwóch ludzi, jakichś szeregowych najemników, których kojarzyłeś z widzenia i słyszenia.
Towarzystwo Fireta, a ci dwaj... no cóż. Jeden z nich miał trzy blizny, które formowały się w trójkąt, więc to pewnie musiał być Baryl. Co do drugiego nie miał już takiej pewności. Podejrzewał, że przez bielmo w lewym oku musiał to być Minto, ale wolał nie ryzykować. Później się sprawdzi, czy miał rację.
Lekko przechylił się na krześle, by tak też odpocząć.
Właściciel
Pozostali starali się również znaleźć jak najwygodniejszą pozycję i w ten sposób spędzić czas przed przybyciem obsługi, która przyjmie ich zamówienia.
Właściciel
Po chwili przyszła jakaś kelnerka, której to złożono zamówienia na posiłki, trunki i odwiedzenie pokoju danego najemnika nocą.
Sam zamówił podobnie, ograniczając się jednak do pierwszych dwóch.
Właściciel
Po zebraniu zamówień i złota odeszła, po kilkunastu minutach wracając z kuflem piwa dla każdego, różnymi rodzajami smażonego, pieczonego i wędzonego mięsiwa z lokalnych zwierząt i siarczystym policzkiem dla co bardziej rozochoconego z najemników.
Tego mógł się spodziewać. Sam zabrał się za posiłek.
Właściciel
Było dość smaczne, zwłaszcza gdyby porównać tę strawę do racji żywnościowych, jakimi musieliście raczyć się przez ostatnie miesiące, tak więc cała porcja dość szybko zniknęła z Twojego talerza.
Popił do tego, zanim rozpoczął rozmowę.
-I jak walka po innej stronie, niż zazwyczaj?
Właściciel
- Nie przywiązuję się do stron konfliktu, to nie jest dobre dla zarobków. - odrzekł Mag, a reszta przyznała mu rację.
-I ja myślę podobnie. Jednakże dobrze od czasu do czasu zmienić typ przeciwnika, bo inaczej ta robota byłąby nudna.
Właściciel
- Ta robota nigdy nie jest nudna. - wtrącił przechodzący obok, idący do swego stolika, najemnik, sztandarowy zabijaka w oddziale.
Nie odpowiedział, bo i po co?
Właściciel
Inni w sumie też nie. Po chwili zostałeś tylko z Magiem sączącym piwo, gdyż reszta odeszła od stolika, aby zagrać w karty lub kości, ponieważ stoliki przeznaczone specjalne do hazardu akurat się zwolniły.
Tematów do rozmowy zbytnio nie miał, więc jedynie sprawdził, czy przez przypadek jakoś nie oberwał w sztuczną rękę.
Właściciel
Nieco się ubrudziła w resztkach jakiegoś sosu i piwa, ale to nic, czego nie dałoby się wymyć.
No cóż, oczyścił ją z tego.
Właściciel
Teraz znów lśniła, jak to na metalową sztuczną rękę przystało.
Konto usunięte
Zbliżał się do miasta razem z kompanami.
I pięknie, teraz się dobrze prezentowała.
Właściciel
Kebab:
//A tego się nie spodziewałem, bo myślałem, że wybierzesz Ur.//
Cóż, trafiłeś pod bramy. Teraz uwydatnił się plus bycia byle niewolnikiem: Nie musiałeś odpowiadać na pytania strażnika, którymi zajął się sam kupiec, toteż po chwili całą gromadą trafiliście do środka miasta.
Vader:
Dokładnie... A więc czym zajmie się teraz na Grzesiu?
Konto usunięte
- Powiedz no, jak tam ci się to miasto podoba? - Zagadnął Tarvaka.
Właściciel
Kebab:
- Jak miasto. - odparł prosto Orkolog. W sumie nie ma co spodziewać się po nie wiadomo jak rozbudowanych wypowiedzi, zwłaszcza na temat miast, bo osad takiego kalibru jak Minteled pewnie w ogóle nie widział.
Vader:
Niezbyt to pasjonujące, zwłaszcza gdy wokół strawa, karty, kości, trunki i piękne panie.
Po wykreśleniu wszystkiego, czego nie potrzebował, dołączył do gry w kości.
Konto usunięte
Nie mając co robić, czekał na rozwój jakichkolwiek wydarzeń.
Właściciel
Vader:
Pozostali najemnicy przyjęli Cię tak typowego towarzysza to przepuszczania żołdu, tak więc wręczyli Ci komplet kości i czekali na Twój ruch.
Kebab:
Twój pan był kupcem, tak więc niezbyt zdziwiło Cię, gdy ruszył na rynek w celu sprzedania swych dóbr.