Właściciel
- Zesrać się, ku*wa. - odpowiedział Ci Goblin. - Jesteś niewolnikiem? Jak zostaniesz to dalej będziesz niewolnikiem, oni za to dadzą nam wolność, jak do nich dołączymy.
- Prawda. - dodał jeden z Gnolli, a inna ponownie potwierdziła jego słowo na swój sposób.
- Przeklęci zdrajcy. - warknął kupiec i dobył swojego bułatu, którym potrafił wymachiwać nie najgorzej. - Jeśli ja nie skrócę Was o głowy, to możecie być pewni, że ktoś inny to zrobi, więc macie jeszcze wybór.
No cóż, takie życie. Osiągasz szczyt i rozwala cię gówniarz.
Konto usunięte
- Tarvak, rusz głową. Dzięki kupcowi nie będziemy się martwić o jedzenie i inne pierdoły, a tak z gnollami to albo coś zgarniemy od czasu do czasu, albo uschniemy gdzieś na pustyni. - Mówił, ochraniając kupca.
- W dodatku ja te gnolle znam i prędzej was znowu sprzedadzą, niż zwrócą wolność.
Właściciel
Vader:
Dokładnie. Niemniej, kelnerka znów znalazła dla Ciebie czas, tak jak i kufel darmowego piwa na koszt firmy.
Kebab:
- Znasz? - spytał jeden z Gnolli, drapiąc się pazurem po zawszonej głowie. - Jakoś sobie Twojej kaprawej mordy nie przypominam.
Konto usunięte
- Zdarzało mi się widzieć podobnych wam w akcji. Najpierw braliście rzeczy, a jedyne co niewolnicy dostawali, to nowego właściciela.
Właściciel
Vader:
Najwidoczniej zdała sobie sprawę, że jednak trzeba, bo mimo to Ci go wręczyła.
Kebab:
- Sami żeśmy kiedyś byli niewolnikami, więc zdziel się w łeb i pomyśl: Czemu mielibyśmy niewolić ich, zwłaszcza że im nas więcej, tym łatwiej się nam łupi?
Konto usunięte
- Im nas więcej, tym więcej gąb do nawodnienia. A z nadmiarem osób można sobie łatwo poradzić w ten czy inny sposób.
Właściciel
Vader:
Rzekłeś to.
Kebab:
- Twój wybór. - odparł Minotaur i wraz z Orkologiem oraz Goblinami, mimo Twoich namów, przeszedł na stronę Gnolli.
Konto usunięte
- A to pie**olę, nie robię. - Warknął, rzucając kuszą w piach. - Róbcie co sobie chcecie. Ja nie mam już siły mentalnej by się w to mieszać. - Burknął, odchodząc od kupca i gnolli by sobie rysować butem po piasku.
Właściciel
Vader:
//Do momentu wyjazdu z miasta, czyli końca odpoczynku, czy do kiedy?//
Kebab:
Kupiec, będąc osamotniony w swych wysiłkach, skapitulował i odszedł pieszo w kierunku miasta, na co Gnolle mu pozwoliły, aby później wystawić kilkuosobową wartę i wziąć się za rabunek.
Konto usunięte
Rozmyślał nad zostaniem pierwszym malarzem piaskowym na tym szmacie ziemi ale przypomniał sobie że kusza ciągle leży więc po nią poszedł.
//Szykujesz coś w międzyczasie?
Właściciel
Vader:
//Dopiero po opuszczeniu miasta.//
Kebab:
Leżała tam, gdzie wcześniej, Gnolle oraz ich nowi towarzysze broni, a Twoi nie tak dawni kompani, byli zbyt zajęci ocenianiem i rabowaniem towarów, jakie miał przy sobie kupiec, więc zabrałeś ją z powrotem bez problemów, acz walka z tak wielką grupą wrogów może się źle skończyć...
Konto usunięte
A do miasta idę. Może coś tam skradnę.
Właściciel
Vader:
Żywot najemnika w większości wypadków wygląda tak, że zabawiacie w jakimś miejscu nieco czasu, zdobywacie złoto za wykonanie zlecenia, idziecie do innego miejsca i tak dalej, w kółko, aż do śmierci lub znudzenia. W przypadku Ciebie i Twojej grupy było identycznie, ponieważ wszyscy właśnie opuszczaliście miasto, choć nikt nie miał pojęcia, gdzie się teraz udacie.
Kebab:
Cóż, Twoi kompani próbowali Cię nawoływać, licząc że wrócisz, ale niewiele to dało, więc po około godzinie marszu przez pustynię w palącym słońcu dowlokłeś się wreszcie pod główną bramę.
- Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? - spytał jeden spośród kilku pełniących tam wartę strażników.
Konto usunięte
- Certuk, Tyril, ten szmat pustyni, najemnik, po zarobek.
Im mniej osób wie, gdzie ruszają, tym lepiej. Mniejsza, gdyż sam siebie powstrzymywał przed wtrąceniem się w plany dowódcy.
Właściciel
Kebab:
Może i niewiele, ale wystarczyło, ponieważ po spisaniu Twoich danych, mogłeś spokojnie udać się do miasta. Jeśli spodziewałeś się, że gdzieś w pobliżu bramy zastaniesz kupca, to pomyliłeś się, bo nigdzie nie było go widać, więc albo jest w jakiejś karczmie lub innym budynku, albo zawędrował do innej części miasta.
Vader:
Mimo wszystko nie ujechaliście daleko, ponieważ ktoś z tylnej straży dostrzegł, że biegnie za Wami jakaś postać, a mimo iż była szczelnie okryta przed słońcem, to te długie włosy rozpoznałbyś wszędzie... Ork jeszcze nic nie wie i najpewniej się nie domyśla, w końcu była to samotna eskapada, ale prędzej czy później prawda musi wyjść na jaw... W tym czasie dobrze znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
//Czekaj, w co mnie wje**łeś?
Właściciel
//Graj, nie pie**ol, będzie fajnie.//
Konto usunięte
Najpierw coś zarobię, bo z tuzinem złota mało co kupię. Poszukał na najbliższej tablicy zleceń bicia szkodników, zabójstw i sterczenia przy straganie.
Właściciel
Vader:
//No dawej, nie daj się dłużej prosić.//
Kebab:
Akurat tych zleceń na sterczenie przy straganie i tępienie szkodników było najwięcej, takich na zabójstwo było o wiele mniej, acz były lepiej płatne niż wszystkie poprzednie razem wzięte.
Konto usunięte
Spojrzał dokładniej na te z zabójstwem.
-Ja to załatwię, jeżeli ci to nie przeszkadza, szefie.
Właściciel
Kebab:
Były dwa: Jedno opiewało na zgładzenie byłego łowcy niewolników kryjącego się gdzieś w mieście, za które płacono sto pięćdziesiąt sztuk złota, acz nic poza tym nie podano, może z wyjątkiem wyglądu owego rzezimieszka. Za to drugie oferowało Ci już dwa razy więcej złota, a opiewało na zgładzenie głowy szajki trudniącej się sprzedażą i produkcją alkoholu i narkotyków, wymuszeniami, kradzieżami i tym podobnymi. Poza tym w zleceniu było mowa, że za głowę każdego zabitego członka bandy dolicza się po dziesięć sztuk złota...
Vader:
- Jeśli to ma coś wspólnego z Tobą to nie mogłoby być inaczej. - burknął Ork, wyraźnie niezadowolony z opóźnień i takiego obrotu spraw.
Konto usunięte
Świeżo wolny hobgoblinek kontra cała szajka zbójów? Podziękuję. Przypatrzył się dokładniej wizerunkowi łowcy.
Właściciel
Ork o typowej dla tych terenów łysej czaszce oraz wyłupionym oku, na które nie założył jakiekolwiek przepaski, więc będzie tym łatwiej go odnaleźć.
Konto usunięte
Zaczął najpierw poszukiwania po okolicznych karczmach.
-Ruszajcie, dogonię was.
Skierował się do...ugh...Elfki.
Właściciel
Kebab:
Nie był chyba tak głupi jak stereotypowy przedstawiciel jego rasy, więc nie zaszył się w żadnym z miejsc, do których najpierw zajrzałby ktokolwiek chętny odebrać mu głowę i sto pięćdzesiąt sztuk złota.
Vader:
Nikt nie protestował i ruszyliście w osobnych kierunkach, zaś Elfka przystanęła, gdy znalazłeś się odpowiednio blisko, acz nic nie mówiła, najwidoczniej niepewna jak ma zacząć.
Konto usunięte
Wypadałoby się gdzieś popytać o niego, ale najpierw dobrze będzie uzbierać pieniądze na ewentualną łapówkę.
-Co cię skusiło?
Zeskoczył z konia.
Właściciel
Kebab:
Bardzo dobry pomysł, jednakże jak uzbiera te pieniądze? Kradnąc? Wyprzedając ekwipunek? Wykonując mniejsze zlecenia?
Vader:
- Podobno najemnicy mają życie pełne przygód, mogą zwiedzić świat, poznać nowe osoby, rasy, stworzenia i miejsca, nie to co tutaj... - odparła i spojrzała Ci w oczy. - No i jesteś jeszcze Ty. Poza tym pewnie przyda Wam się ktoś od gotowania i wykonywania tym podobnych prac.
-Jesteś absolutnie pewna swojej decyzji? Nie jest to droga na skróty.
Konto usunięte
Kradzież jest zbyt ryzykowna i guzik o niej wiem. Idę pozabijać szkodniki w domach z tego ogłoszenia, co wcześniej wziąłem.
Właściciel
Vader:
- Wszystko lepsze od tamtej pracy, to jedynie minimalnie różniło się od niewolnictwa, więc tak, jestem pewna... Mam nadzieję, że nikt inni nie będzie mieć nic przeciwko?
Kebab:
Wypełnienie jednego takiego zadania nie wystarczało, ale szczęśliwie było ich wiele i wszystkie były równie proste, a i Ty nabrałeś wprawy w tępieniu różnorakich szkodników, więc pod koniec dnia, porządnie zmęczony, uzbierałeś zawrotną, jak na tak małą płacę przy jednym zleceniu, sumę siedemdziesięciu sztuk złota... Choć zabieranie się teraz za poszukiwania to zły pomysł, lepiej będzie za te pieniądze dobrze się najeść, napić i wyspać, aby wznowić je jutro.
Konto usunięte
Co racja to racja. Ruszył do najbliższej karczmy w wiadomym celu.
-Załatwię, że nikt nie będzie miał nic przeciwko.
Właściciel
Kebab:
Najbliżej była ta, którą wcześniej odwiedziłeś, z racji później pory już nie tak pełna, jak ostatnio.
Vader:
//Jak w Mrocznym Widmie:
- Ale panie... Czy to legalne?
- Sprawię, że będzie legalne.//
Pokiwała z radością głową i zaczekała, aż ruszycie do reszty, pozwolisz jej wsiąść na konia czy coś w ten deseń.
I to miał zaproponować.
-Wsiadaj na konia, ja ruszę też przodem, by załatwić sprawę z szefem.
Konto usunięte
- Piwo i całego kurczaka - Rzekł po uprzednim podejściu do barmana.
Właściciel
Kebab:
- Surowego? - upewnił się karczmarz, oceniając Cię wzorkiem i wręczając Ci kufel piwa. - Dwa złota.
Vader:
Z radością usadowiła się za Tobą, objęła Cię nieco mocno w okolicach brzucha, a Ty dość szybko wróciłeś do swojej grupy. Jadący na jej czele Ork podniósł jedynie brwi, ale nic nie powiedział, czekając na Twoją wymówkę. Oby dobrą.
Konto usunięte
- Nie, pieczonego. - Rzekł, wręczając dwa złote karczmarzowi i ponownie wkładając rękę do swojej sakiewki.
-Okazuje się, że przyciągamy uwagę rekrutów, którzy aż się palą do dołączenia do nas.
No cóż, lekkie kłamstwo nie mija się z prawdą.
Właściciel
Kebab:
- No to dziesięć złota. - odparł, zabierając monety za piwo.
Vader:
- Jeśli powiesz, że jest Magiem, to nie wrzucę Ci skorpionów do posłania, gdy będziesz spać.