- Więc to było tak... Byłam pewna, że przyjdzie i według Twoich słów potraktuje mnie tak, jak ja jego przy pierwszym spotkaniu. Ale nie potraktował. I tak rozpoczęła się rozmowa.
Więc i on ruszył na spoczynek, jednakże jeszcze zwróćił się do Żywiołaka.
-Bądź czujny i pilnuj, by nikt mi nie zagroził.
Właściciel
Vader:
Nie odpowiedział, bo nie mógł, ale z pewnością zrozumiał.
//Jeśli idziesz spać to na razie nic nie pisz, teraz będę tylko Kazute odpisywać.//
Kazute:
- Rozmowa? O czym?
//Myślałam, że Veder przyłączy się do rozmowy. :V Ciekawie by było. //
- Zapytałam się go, czym sobie zawdzięczam jego wizyty. Odparł, że będzie mi towarzyszył przez pewien czas i wesprze nas w bitwie z Kapłanami. Stwierdził też, że dzięki mnie stanie się wolny... Ale nie jestem pewna, ile z tego to prawda. W każdym bądź razie nie chciałabym mieć w tak potężnej istocie wroga.
Właściciel
//Bardzo, zwłaszcza że nie miałby bladego pojęcia o czym Wy w ogóle gadacie i kim jest ten cały Podróżnik.//
- Chyba nikt by nie chciał, a posiadanie go za sojusznika znacząco zwiększa nasze szanse na zwycięstwo i przeżycie.
///Chcą zrobić ze mnie idiotę///
//Dowiedziałby się, gdyby dołączył do rozmowy. :V Lim mogłaby grzecznie wyjaśnić. //
- Dnia konfrontacji zapewne nigdy nie zapomnę. I jak myślisz, powiedzieć reszcie drużyny o Podróżniku? Sądzę, że powinni wiedzieć.
Właściciel
- Zrób to, co uważasz za słuszne, ja się mieszać nie mam zamiaru.
Kiwnęła głową na potwierdzenie.
- Dobranoc - powiedziała jeszcze, nim skierowała kroki w kierunku swojego namiotu, by iść spać.
Właściciel
Obojgu noc minęła spokojnie i obudziliście się na dźwięk trąbki, na której to odgrywano pobudkę... Cóż, tak to jest, jak obozujesz z wojskiem...
Przemilczał kwestię drzemki i postarał się doprowadzić do stanu ze wczorajszego dnia, przy okazji starając się wyeliminować poranne otępienie.
Chcąc nie chcąc powoli wstała i zaczęła się przygotowywać do tego, by schludnie się pokazać reszcie.
Właściciel
Oboje byliście gotowi, podobnie jak reszta drużyny dobra, a po opuszczeniu namiotów zauważyliście szykujące się do wymarszu jednostki worgeńskiego wojska, wraz z Minotaurami, choć ci drudzy w niczym nie przypominali zgranej i zorganizowanej grupy stanowiącej jedność, którą byli żołnierze Vuka. Niemniej, każda pomoc się przyda, czyż nie?
Najważniejsze, aby byli skuteczni w walce, do której dojdzie. Zaczęła się przygotowywać do drogi, a przy okazji rozejrzała się za jej orzełkiem, czy jej się przypadkiem nie zgubił.
Żeby nikomu nie wpadło do głowy, że może być szpiegiem. Żeby nikomu nie wpadło do głowy, że może być szpiegiem. Żeby nikomu nie wpadło do głowy, że może być szpiegiem...
Jeżeli jego oddział ruszył, to i on również ruszył na Żywiołaku.
Właściciel
Kazute:
Przez ten cały czas siedział gdzieś na uboczu, ale dziś go dostrzegłaś, gdy siedział sobie na gałęzi i skubał jakąś małą jaszczurkę. Na Twój widok dokończył posiłek i podleciał do Ciebie.
//Tak, wiem że to samiczka, ale ten orzeł, więc wiesz...//
Vader:
Ruszyliście wszyscy, marszową kolumną, na przedzie część Worgenów i Minotaurów, za nimi połowa armii Vuka, później Wy, na koniec reszta Wilkołaków i Worgenów, a ruiny zbliżały się z każdą minutą.
//Ale... Kerra nie jest samiczką... //
- Nie czułeś się zapomniany? - zapytała, w połowie skupiając swoją uwagę na nim, a w połowie na kierowaniu konia.
//XD
Czekał w napięciu, bo co więcej mógł zrobić? Przy okazji szukał jakiegoś zbiornika wodnego.
Właściciel
Kazute:
//Nie? A przysiągłbym, że gdzieś była o tym mowa...//
- Miałem o to samo spytać Ciebie, w końcu to taki duży las, pełen atrakcji dla takiego ptaka jak ja.
Vader:
Nic, ewentualnie poza rosą na niższych partiach runa i poszycia.
//Zawsze, jak Elfka odzywała się do orzełka, to zawsze w formie męskiej. W żeńskiej pewnie przez omyłkę mojej autokorekty w telefonie i tablecie. //
- Wielkie Pająki to też dla Ciebie atrakcja? Nie atakowały Cię?
Właściciel
Kazute:
- Byłem poza ich... Zasięgiem.
Vader:
Zawsze coś, choć zmajstrujesz z tego ledwie krótki wodny bicz lub kilka kul, więc armii tym nie pokonasz.
//Jak coś to do trzynastego działasz tutaj sam, bo Kazute podobno ma nie być, ewentualnie urywkami.//
//KKKK///
Zawsze coś, a Żywiołak też nadal jest.
Właściciel
Owszem, bez Twojego wyraźnego rozkazu nie ma zamiaru nigdzie się wybierać. Ach, no i grupa się zatrzymała.
//A forma żeńska od orła, to nie orlica?
-A więc, jakie są nowe rozkazy?
Właściciel
- Oni odwracają uwagę, a my wchodzimy i robimy resztę. - wyjaśnił Ork. - Pytania?
Właściciel
Po chwili, przy akompaniamencie wycia, rogów bojowych i okrzyków wojennych, Minotaury i Worgeni ruszyli naprzód, wypada odczekać kilka lub kilkanaście minut i dopiero wtedy ruszać.
Odliczał sekundy, a następnie minuty. Przy okazji może coś się zawali i nie będą musieli tam iść.
Właściciel
No cóż, to Twoje marzenia się zawaliły, go Ork dał komendę do wymarszu, rzecz jasna tyczyła się ona Waszych grup.
Ruszył z nimi, mając towarzystwo Żywiołaka.
Właściciel
Tak właściwie to jadąc na Żywiołaku, więc wysunąłeś się na początek grupy.
No zajebiście, teraz robi za tanka drużyny.
Właściciel
Raczej za mięso armatnie, bo to ku Tobie poleciały pierwsze bełty i pociski ze skorpionów, najpewniej wszystkie zatrute, w końcu to Drowy.
Jechała gdzieś po środku grupy, magią również starała się zatrzymać pociski nadlatujące do tych na przodzie, a później puściła je tak, by nieszkodliwie opadły na ziemię.
Żywiołak powinien go ochraniać.
Właściciel
Vader:
Woda nie zatrzyma lecącego pocisku, byłeś tego świadkiem już wcześniej, kiedy to Drowy nie mogły w żaden sposób zabić Twojego potworka, choć teraz wydaje się to poniekąd wadą, a nie zaletą... Ale Elfka zareagowała w porę. Niestety, macie za to inny problem: Kultystów. Nie byli oni jakoś szczególnie dobrze wyposażeni, bo bez pancerzy, odziani w szaty z kapturem oraz uzbrojeni w jeden lub dwa sztylety czy jatagany, tudzież kilka noży do rzucania. Choć za nimi kryli się inni, odziani w szaty z naszytymi na nie elementami pancerza, z czego jeden dysponował świecącą się na fioletowo i połyskującą przy każdym ruchu bronią przypominającą miecz dwuręczny z kolcami, a drugi wyglądał identycznie, nawet broń miał podobną, chociaż mniejszą, więc mógł utrzymać jej dwie sztuki.
Kazute:
Udało się, ale pociski nie są teraz problemem, ale kultyści, który w znacznej liczbie zaczęli otaczać Was szczelnym kręgiem. Było ich kilkudziesięciu, a bez pomocy reszty liczba ta mogłaby powiększyć się do kilkuset.
Zszedł z Żywiołaka.
-Zabij ich, lecz unikać magów.
Rozejrzała się za sporych rozmiarów głazem. A nawet kilkoma. Bądź innymi rzeczami, które mogłyby posłużyć za miażdżące kości pociski.
Właściciel
Kazute:
Głazów było tu jak na lekarstwo, do tego niewielkie... Za pociski mogą posłużyć Ci co najwyżej powalone, ścięte lub zbutwiałe drzewa, o które było tu nietrudno. Tymczasem kultyści ruszyli do ataku, jak na razie tłumnie ginąc od ataków reszty grupy, ale przewaga liczebna może dać o sobie znać.
Vader:
Ruszył aby wykonać polecenie, zgładził jednego, a wtedy pozostali rzucili się do ataku.
Natychmiast wspomogła resztę, używając drewna jako pociski.
No cóż, to czas na ukrycie się za plecami swoich towarzyszy.
Właściciel
Vader:
Udało się, zrobiłeś to samo, co Elfka, Elf i Hobbit, choć ten drugi nie stał bezczynnie, ale strzał z łuku do atakujących.
Kazute:
Jednym pniem zdołałaś wyeliminować dwóch, tak to jest, gdy walczy się w ciasnym szyku...
Ponowiła działanie, używając tym razem najwytrzymalszą kłodę bądź pień.
Nadal krył swoje lecy innymi.
Właściciel
Kazute:
Z docelowej grupki pięciu zabiłaś czterech, w Twoim kierunku zaczął biec błyskawicznie ten ocalały, przy okazji ucinając lub przecinając strzały, jakie posłał w jego kierunku Elf.
Vader:
Jak na razie jest nieźle, ale masz problem, kultysta nadciąga.
-Potrzebuję małej formy pomocy!
Ostrożnie uformowała w dłoniach małą kulkę czarnej dziury, wielkości kasztana, a potem ostrożnie wychyliła się, by szybko ją cisnąć w kierunku nadciągającego Drowa. Cóż, może dziura go nie pochłonie, ale powinna porządnie zranić.