Właściciel
Korobov:
- Nie dziękuję. Poradzimy sobie. - odparł oficer wychodząc z gabinetu, a potem z koszar. A Ciebie, zwierzęta i niewolników wyprowadziła na zewnątrz dwójka strażników.
-Dziękuję.-odparła miłym tonem i poszła.
Właściciel
Korobov:
Nikt Cię nie zatrzymał. Znalazłaś się na ulicy, robi się ciemno.
-Znajdziemy jakąś skałę i tam spoczniemy. Co nie Norbert-zaczęła go drapać po brzuchu-ssmoczek odpocznie na ciepłej skale co? Na cieplutkiej skale w mroźnej pustyni, co?
Właściciel
Korobov:
- A nie lepiej iść do karczmy? - zapytał jeden z niewolników.
-Ta, tylko kwestia zwierząt...
Właściciel
Korobov:
- To tylko i wyłącznie pani decyzja.
Właściciel
Korobov:
Smok parsknął obserwując ptaki przysiadające na dachach budynków.
-Dobra, wejdziemy. Pokój dla trzech.
Właściciel
Korobov:
- Jeden z nas będzie nocować ze zwierzętami? - zapytał jeden niewolnik, wyraźnie wystraszony.
//A dwóch nie ma Jaskier?
Właściciel
//To odpowiedz na pytanie.//
//Odpowiedziałem. I jakie było pytanie?
-Nie. Z resztą, one nie atakują bez przyczyny.
Właściciel
Korobov:
Nadal są wystraszeni, ale nic nie mówią.
Poszła do najbliższej karczmy.
-Zwierzęta możliwe w pokojach?
Właściciel
Korobov:
- Zależy jakie. - odparł karczmarz.
-A taki malutki smoczek i kicię można?
Właściciel
Korobov:
- Wielkość smoka i gatunek kota?
Właściciel
Korobov:
- Dobry kawał. A na serio? - zapytał lekko rozbawiony.
-Norbert!!! Chodź no tu pieszczochu!!! Mi pan nie uwierzysz, ale raczej uwierzysz swoim oczom.
Właściciel
Korobov:
Smok wszedł do karczmy budząc niemałe zdziwienie, a na jego widok karczmarz krzyknął:
- O Pradawni! Co to za bydle?!
-Smok miedziany-miniaturka. Albo cgwilowo nie rośnie. Łatwo się pomylić.
Właściciel
Korobov:
- Niech się pani z tym wynosi! Klientów mi pozżera i karczmę spali!
-Jak nie zionie. A z resztą... Chodź Norbert. I ani mi się waż robić jakieś żarty.
//Smoki miedzianie słyną z poczucia humoru.
Właściciel
Korobov:
- Niech pani to zabiera! Już! Jeśli miałyby tu mieszkać to w piwnicy, ale boję się o moje wina.
-Chodź Norbert, wychodzimy.
Właściciel
Korobov:
Smok posłusznie wyszedł za Tobą, a karczmarz westchnął z ulgą.
-Smoka się boją, malutkiego smoczka. A jakby 20 metrowego w polu zastali to co, gacie by posrali? Idziemy na kamień-do niewolników, Maurycego i Norberta.
Właściciel
Korobov:
Wszyscy poszli posłusznie za Tobą.
Rzołożyła się na jakiejś skale.
-Śpimy. I żadnych uwag Norbert.
Właściciel
Skała nie była idealnym miejscem do snu, ale jakoś to było. Kiedy obudziliście się następnego dnia bardzo bolały Was plecy, karki i całe ciało.
-Lepsze to niż być zeżatym co nie?- rozcierając generalnie wszystko.
Właściciel
Korbov:
Jest już ranek, może 10:30. Przed Wami długa droga.
Konto usunięte
-Są jacyś podejrzani?
// A ten podpalony stragan to mojego szefa?
Właściciel
Bóbr:
- Było kilku, ale już złapaliśmy gnojka.
//Nie.//
Konto usunięte
-Dobra robota. - Poszedł do jakiegoś do płatnerza. Rozglądał się za lekkimi pancerzami ale wytrzymałymi
Jaskier
Zaczyna śpiewać od rana strojąc swoje struny głosowe.
Ahsoka
-Za mną marsz- idzie.
Właściciel
Bóbr:
Kowali było wielu, a ten, na którego trafiłeś miał sporo różnych pancerzy.
Korobov:
Jaskier więc śpiewał, a Ahsoka szła.
Konto usunięte
Szukał takiego którego opisałem powyżej
Właściciel
Bóbr:
Pancerzy było wiele więc może lepiej zapytać kowala, który akurat teraz nic nie robi?
Konto usunięte
-Przepraszam? Szukam pancerza. Lekkiego ale takiego, który będzie wytrzymały
Właściciel
Bóbr:
- To dobrze trafiłeś! Mam tego sporo. Ale najpierw powiedz ile masz przy sobie. Chyba, że cena nie gra roli.
Konto usunięte
-Coś dobrego za 700 sztuk złota się znajdzie?
Właściciel
Bóbr:
- O panie! Za tyle to możesz wybrać sobie coś z górnej półki.