//Lygrys!!!
Wskazał palcem na tamtego, a raczej szponem.
-To twój.-wcześniej podrapał go po głowie.
Właściciel
//Jeden... kot ;-;//
A więc LYGRYS skoczył na cel i wiadomo co zrobił.
-Wystarczy-powiedział do swojego lygrysa-jakieś uwagi?
Poszła usiąść koło stołu, ale nie zaczęła jeść.
Właściciel
Korobov:
Większość ludzi na placu uciekła. A do Ciebie szli strażnicy.
Valkyr:
- Lepiej jedz. Posiłki są tu wydawane tylko raz dziennie. - powiedziała jakaś kobieta.
-Maurycy, za mnie. Teraz.- pokręcił karkiem i zdjąj czapkę.
-Będzie gorąco.- odłożył swoje instrumenty.
Właściciel
Korobov:
- A to co robisz? Wiesz, że zabójstwo jest karane tutaj śmiercią?
-Próbując kogoś zabić, nie wysługiwałbym się moim zwierzątkiem. Z resztą, on mi służy tylko do bardziej takiego straszenia niż zabijania. Ja nie jestem jego matką, a gdy go poniesie, to ja nie mogę nic zrobić. No przepraszam bardzo, ale my oboje jesteśmy niewinni.- wzruszył ramionami.
- Jestem tu początkująca...
Zaczęła jeść
Właściciel
Korobov:
- Jeśli ktoś zabił to poniesie karę. Takie jest tu prawo.
-Znam to prawo. Coś o tym wiem- wyszedł na słońce.
Właściciel
Valkyr:
- Jesteś pierwszym Nagiem jakiego widzę...
Korobov:
- W takim razie oddaj nam zwierzaka.
-Oddałbyś ojca?-zapytał się z sarkazmem, a jego ręka zacząła szukać swojego miecza.
- W sumie jestem jeszcze magiem, magiem jadu i wody... - Przerwała na chwile, ale znowu zaczęła jeść.
Właściciel
Korobov:
- Radzę się nie stawiać. Nas jest pięciu.
Valkyr:
- Maga też nie spotkałam...
Postanowił się skupić na jakiejś najbliższej wodzie. Może być ich krew.
Właściciel
Korobov:
Nie ma tu akcji takich jak w awatarze więc nie udaje się. A najbliższa woda była w beczce oddalonej od Ciebie o jakieś 12 metrów.
Właściciel
Korobov:
Strażnicy Cię otoczyli.
Przywodzi wodę, rozlewa ją wokół siebie i zamraża.
Właściciel
Korobov:
Pewnie by się udało gdyby w kluczowym momencie przed Twoją twarzą nie śmignął miecz.
Zdjął rękawiczki, pokazał swoje szpony. W jednej ręce tarcza. W drugiej szpony smoka.
-Maurycy. Wiesz, co robić.
Właściciel
- Jeśli zginiemy my to przyjdą dziesiątki następnych.
-A tej łuski nie sposób przebić.- rozczapiorzył pazury.
-A może 1 na 1?
Właściciel
Korobov:
- Daj nam chwilę na zastanowienie.
- To miałaś okazję mnie zobaczyć. A właściwie, co to za miejsce?
Właściciel
Valkyr:
- To willa Lorda Kaserta...
Właściciel
Degant:
Ty i dowódca znaleźliście się w sporym budynku, który był prawdopodobnie koszarami.
Właściciel
Degant:
Weszliście do kwatery oficera, która była jednocześnie biurem. Oficer wskazał Ci jedno z krzeseł przy stole, a sam usiadł na innym.
Właściciel
Degant:
- Napijesz się czegoś? Mam wino, piwo, mleko...
- Nie znam gościa. Ale nie musisz mi mówić kto to.
Po czym skończyła jeść.
Właściciel
Degant:
- Jak wolisz. - powiedział po czym nalał sobie czerwonego wina.
Usiadł na krześle po czym zapytał:
- Masz jakieś pytania co do nowej pracy?
Valkyr:
Większość kobiet skończyła jeść więc ten sam strażnik darł się:
- Won leniwe suki! Koniec posiłku! Do roboty! - po tych słowach wiele kobiet obrywało batem po plecach.
Właściciel
Korobov:
- Damy Ci wybór: Albo oddasz zwierzaka i my go zabijemy, albo stoczysz pojedynek z bratem zabitego i wygrasz. Możesz też zapłacić grzywnę.
Bezczelne kundle. Ciekawe czy jak im wstrzyknę truciznę to się opamiętają
Zabrała się do pracy. Fakt, że łatwo ją było zdenerwować to mogła ich zabić trucizną. Lecz jak to zrobić niepostrzeżenie? Można by było w nocy...
Konto usunięte
- Oczywiście powinienem znać prawo tego miasta więc czy jest tu jakiś spis albo kodeks
Właściciel
Degant:
- Prawo jest bardzo surowe. Stosujemy zasadę oko za oko, żab za ząb.
Valkyr:
Akurat teraz nie poszłyście do kuchni zmywać i gotować, ale mieliście zejść na tyły rezydencji i tam karmić, poić, szczotkować i sprzątać po wielbłądach i strusich należących do Lorda.
- Ja mogę zająć się karmieniem. - Poinformowała, po czym wzięła się do pracy (oczywiście karmi zwierzęta)
Konto usunięte
- Czyli ukradłeś coś i tracisz rękę
Właściciel
Degant:
- Dokładnie. Powiedz.... Czy tak jak ja pochodzisz z Cesarstwa Verden?
Valkyr:
- Szybciej ku*wa mać! Zwierzęta mają być gotowe za godzinę! Zapi**dzielajcie szybciej!
BO CI ZARAZ WSTRZYKNĘ TRUCIZNĘ! - Nie powiedziała tego, gdyż była w miarę tak wkurzona, że aż zaniemówiła.
Przyśpieszyła, jeśli skończyła robiła co innego, aby pomagać dziewczynom.
Właściciel
Valkyr:
Nadal darł się i poganiał batem.
-Dobra. Kto jest bratem zabitego i ile ma wynieść grzywna?
Właściciel
Korobov:
- Lord Azmerk jest starszym bratem tego tu. Życzę powodzenia jeśli chcesz walczyć. A grzywna wynosi 2500 sztuk złota.
-Chwila, ile to będzie... Chyba 3 diamenty, 12 rubinów i dwa szafiry.
Właściciel
Korobov:
- Dorzuć pięć wielbłądów, trzy strusie i osiem owiec, a wtedy będziecie kwita.
Konto usunięte
- Proszę pana tak pochodzę z Cesarstwa