Właściciel
Nie wiedział, ale kilka prób później udało Ci się go znaleźć w bibliotece, zajętego czytanie opasłego tomiska o pożółkłych stronach, zapisanego dziwnym, pionowym pismem, które przypominało Ci bardziej bazgroły kilkuletniego dziecka niż litery bądź całe słowa.
-Hej Zimtarra, co czytasz? - Zapytała się na przywitanie.
Właściciel
- Stare, bardzo stare kroniki. - odparł, obejmując Cię, gdy podeszłaś bliżej. - Zakupy udane? - dodał, szerząc śnieżnobiałe i równe zęby w uśmiechu. Nie musiałaś pytać, skąd wie, że byłaś w mieście, bo pewnie zameldowała mu o tym straż bądź służba, a może nawet wysłał za Tobą jakiegoś swojego szpiega, żeby miał Cię na oku?
-Właśnie miałam cię spytać... Mógłbyś mi dać dwieście sztuk złota?
Właściciel
- Oczywiście, a nawet dużo więcej, o ile powiesz mi na co planujesz je wydać.
-Chcę sobie kupić sztylet, bo nie chcę być całkiem bezbronna, a ten który mi się podoba właśnie tyle kosztuje.
Właściciel
Skinął głową i bez pytania wręczył Ci pokaźnych rozmiarów sakiewkę, którą na jego polecenie przyniósł mu jeden ze służących.
- Proszę Cię tylko, żebyś wróciła szybko. Nawet bez tych wampirzych kanalii Ur bywa niebezpieczne po zmroku, zwłaszcza dla przyjezdnych.
-Nie bój się, umiem zadbać o swoje bezpieczeństwo. - Pocałowała Zimtarre w policzek na pożegnanie i poszła szybkim krokiem do tego handlarza sztyletami.
Właściciel
Ze względu na późną porę wielu handlarzy zwijało już swoje stragany, ale Krasnolud czekał cierpliwie na swoim miejscu, licząc najwidoczniej na jakichś spóźnialskich klientów. Na Twój widok uśmiechnął się szeroko i bez słowa podał Ci zdobną broń.
- Dwieście złota. - przypomniał, gdy tylko wypuścił sztylet z dłoni.
Podała mu więc sakwę z około dwustoma sztukami złota do ręki, wzięła swój nowy sztylet i znowu wróciła do pałacu.
Właściciel
Nie tak od razu, bo brodacz po przeliczeniu oddał Ci sakiewkę, a w niej sto złotników, które musiał dodatkowo wręczy Ci Zimitarra. A to oznaczało, że masz jeszcze godzinę lub pół na ewentualne zakupy i niemałą sumę przy sobie...
Rozejrzała się więc, czy są jakieś stragany z biżuterią.
Właściciel
Ze straganu dość łatwo coś ukraść, nawet nie stosujący wymyślnych sztuczek, a i napad na takie miejsce jest dość prosty, więc nie, nie znalazłaś żadnego. Dopiero nieco dalej, w pewnej odległości od bazaru, gdzie rozciągały się już budynki z piaskowca, dostrzegłaś kilka sklepów jubilerskich.
Weszła więc do któregoś z tych sklepów i rozejrzała się za jakimiś ładnymi bransoletkami.
Właściciel
Żeby tylko za bransoletkami! Choć przyszłaś tu głównie dla nich, to oszklone gabloty i stoliki wyłożone aksamitem czy jedwabiem skrywały o wiele więcej: Najróżniejsze kolczyki, naszyjniki, sygnety, pierścienie, bransolety i wiele więcej, wszystkie wykonane ze złota bądź srebra, przyozdobione różnymi kolorowymi kamieniami szlachetnymi, takimi jak diamenty, rubiny, szafiry, szmaragdy czy ametysty. Znalazł się nawet bursztyn i Akwamaryn, cenny i rzadki kryształ sprowadzany do Elarid z odległego Archipelagu Sztormu.
Poszukał niewolnika z tutejszych okolic.
Właściciel
Nie było ich zbyt wielu, mieszkańców Ur interesował bardziej egzotyczny towar, z pozostałych kontynentów, ale odnalazłeś nieco mieszkańców miasta, sprzedanych w niewolę przez długi, oraz koczowników z okolicznych pustyń, choć nie byli liczni, władze miasta i kraju starały się żyć z nimi we względnej zgodzie, więc ci tutaj to pewnie niewolnicy tamtych, sprzedani czy przegrani w grach hazardowych, przestępcy, banici i tym podobni. Byli tu zarówno mężczyźni jak i kobiety, dzieci, nastolatkowie i dorośli, z różnych warstw społecznych, ale głównie miejskiej biedoty i drobnomieszczaństwa.
-Przepraszam, ile chciałby pan za tamtą bransoletę? - Wskazała na jedną, która jej się najbardziej podobała, czyli tą z diamentami.
Właściciel
- Myślę, że sto pięćdziesiąt sztuk złota. - odparł Hobbit, będący zapewne jubilerem i właścicielem tego sklepu. Dziwny widok, Niziołki rzadko kiedy opuszczały Verden, a co dopiero swoje rodzime Księstwo. - Ale dla pięknej pani mogę zrobić wyjątek i nieco się potargować o cenę.
Sprawdziła, ile zostało jej złota na oko i czy starczy jej na tę bransoletę.
Właściciel
Masz sto sztuk złota, więc na pewno nie, o ile kupiec nie zdecyduje się zejść z ceny, co Ci już zaproponował.
-O ile mógłby pan zejść z ceny, bo trochę mi brakuje? - Uśmiechnęła się.
Właściciel
- Powiedzmy, że może dwadzieścia sztuk złota. Pasuje?
-Nie bardzo... A może tak o pięćdziesiąt sztuk?
No niestety, taki był już ich los... a nie, czekaj. Wpadł na genialny pomysł. Poszukał niewolnika, który wyglądał w miarę dobrze, był stąd i nie był za drogi. Koniecznie facet.
Właściciel
Taczka:
- Dla pięknej pani mogę zejść z ceny, ale to przesada... Mogę odpuścić maksymalnie trzydzieści sztuk złota, inaczej nie będzie mi się to opłacać.
Vader:
Znalazłeś kilku takich, którymi handlował jakiś rodzimy Nirgaldczyk, najpewniej również mieszkaniec Ur, więc ci tutaj musieli zostać sprzedani w niewolę przez długi lub jakąś zbrodnię, dość poważną, bo wyżej od niewoli była tylko śmierć, jeśli chodzi o repertuar lokalnego prawa.
-A może ma pan jakąś inną bransoletę do stu sztuk złota?
Właściciel
Skinął głową i pokazał Ci inną, którą był gotów przekazać Ci za tę sumę, choć była ona o wiele mniej cenna, bo choć wciąż złota, to już wysadzana tylko jednym rubinem, ale uroku dodawały jej wyryte w złocie zawiłe wzory.
-Ta też jest ładna... - Podała Hobbitowi sakwę ze stoma sztukami złota.
Właściciel
Skrupulatnie odliczył całą kwotę, a gdy miał pewność, że otrzymał należną zapłatę, wręczył Ci bransoletkę, wyciągając ją spod szklanej gabloty, gdzie spoczywała na czerwonym aksamicie.
Drumen "Ogórek" al-Malik
Podszedł do handlarza, który sprzedawał tychże najemników. NIe przeciągając, zaczął od razu.
-Ile sobie liczysz za tych niewolników?
-Dziękuję bardzo i życzę miłego wieczoru. - Wróciła do pałacu, po drodze oglądając swoją nową bransoletkę.
Właściciel
Vader:
- Wszystkich? - zagadnął, a choć oczy mu się zaświeciły jak największe perły, jakie widziałeś na tutejszych straganach, to jednak przyjrzał Ci się podejrzliwie, nie wyglądałeś w końcu na kogoś, kto skupuje hurtem takich niewolników. Albo jakichkolwiek niewolników.
Taczka:
Nie wydawała się niezwykła w żaden sposób, po prostu ładne świecidełko. Wróciłaś do swojego nowego domu bez problemów, nikt Ci się nie naprzykrzał, choć zdawało Ci się, że jakaś postać Cię śledzi. Pozostaje liczyć, że to ktoś z ludzi Lorda, który chce Cię ochronić.
Zignorowała to i poszła poszukać Zimtarry, żeby pochwalić się zakupami.
Drumen "Ogórek" al-Malik
-Nie wszystkich, potrzebuję tylko jednego. Takiego, który poradziłby sobie sam.
Właściciel
Taczka:
Znalazłaś go w bibliotece, na tym samym miejscu, co wcześniej, i gdyby nie sterta kolejnych ksiąg, kielich, dzban z winem i resztki posiłku na talerzu mogłabyś uznać, że nawet nie ruszył się z miejsca. Był nawet tak pochłonięty lekturą, że Cię nie zauważał.
Vader:
- W jakim sensie, "poradziłby sobie sam"? - zapytał handlarz, nie będąc pewnym, co masz dokładnie na mylić. - Jak na moje, to kiepski pomysł, żeby sobie jakiegoś kupić, a potem wypuścić albo w ogóle na niego nie uważać.
-Nie nudzi ci się to czytanie? - Objęła Zimtarrę wokół szyi.
Właściciel
- Gdybyś tylko wiedziała, co można znaleźć w tych księgach. - odparł i przyciągnął Cię bliżej, sadzając na kolanach. - Te księgi zawierają antyczną wiedzę, o której innym się nie śniło, a spisano je na wieki przed tym, jak Ur było stolicą naszego państwa, w czasach, gdy było to zaledwie jedno z państw-miast na kontynencie.
-Nudy. A wiesz, jakby myślałam nad tym, że powinniśmy mieć wspólną sypialnię...
Właściciel
- Nudy? Cóż, to Ty tak uważasz. A w sprawie sypialni, to możesz przenieść się do mojej, jest odpowiednio duża dla nas dwojga. I cieszę się, że zgodziłaś się na ślub.
Drumen "Ogórek" al-Malik
-Myślę, że mógłbym sobie z tym poradzić, ale nie wyglądasz na takiego, który chciałby sprzedać niewolnika, który mógłby łatwo uciec. Czegoś się obawiasz z ich strony, czy tylko ja zbytnio dramatyzuję?
-Los chyba tak już zadecydował... - Uśmiechnęła się i wstała. - Tamtego dnia, kiedy cię poznałam, nie myślałam, że będę twoją narzeczoną. Nawet nie planowałam wyjeżdżać z Hammer...
Właściciel
Vader:
- Czasem się zdarzało, że taki niewolnik zabijał swojego pana albo mu uciekał, a potem mścił się na takim prostym i niewinnym handlarzu jak ja. A ja chcę żyć, więc wolę się upewnić, że sprzedaję swój towar komuś kompetentnemu.
Taczka:
- A ja nie planowałem szukać kobiety, ale to bogowie zesłali mi tak piękną, czarującą i wyjątkową osobę jak Ty. - odparł i również się uśmiechnął. - Idź po służbę, niech pomoże przenieść Ci rzeczy do mojej sypialni. Skończę jeszcze jeden rozdział tej księgi i wtedy do Ciebie dołączę.
Drumen "Ogórek" al-Malik
-Szczerze wątpię, że ucieknie, ale skoro tak o tym mówisz, to się zastanowię.
Pożegnał go ruchem dłoni, a następnie oddalił się. No cóż, to nie tak, że chciał wyrzucać złoto w niewolnika, który ucieknie. Chciał trzymać w swoim artefakcie najemnika, którego mógłby użyć w walce. To byłoby lepsze niż piasek w kieszeni.
Właściciel
Wystarczy więc poszukać szczęścia na innym straganie, gdzie kupiec nie będzie mieć takich obiekcji, zwłaszcza, gdy rzucisz mu wygórowaną ceną, w końcu było Cię na to stać.
Kiwnęła głową i poprosiła służących o pomoc w przenoszeniu rzeczy, po czym też się tym zajęła.
Właściciel
Mając na swoje usługi całą armię tragarzy, dość sprawnie przeniosłaś wszelkie bagaże, od tych, które zabrałaś ze sobą jeszcze z Verden, przez te, które otrzymałaś bądź kupiłaś na miejscu. Sypialnia Zimitarry była o wiele większa od Twojej, która była w końcu czymś na kształt pokoju gościnnego, a najwięcej miejsca zajmowało łoże z baldachimem wspartym o cztery kolumny oraz trzy duże i przeszklone okna, teraz zasłonięte, ale za dnia dające zapewne nie tylko wiele światła, ale i wspaniały widok na miasto.
Drumen "Ogórek" al-Malik
Z innych ważnych kwestii to pytanie, czy wyciągnięcie tego "królika z kapelusza" jest możliwe, gdyż szczerze nie wiedział, czy osoba znajdująca się w tym artefakcie miałaby czym oddychać.
Położyła się więc do spania.
Właściciel
Vader:
Nie wiedziałeś, bo nigdy tego nie robiłeś, a przekonać możesz się tylko w jeden sposób...
Taczka:
Zimitarra niestety nie dołączył do Ciebie zbyt szybko, więc zasnęłaś sama. Spokojnie przespałaś całą noc w miękkiej pościeli, na wielkim łożu, również budząc się w samotności. Z tego, co zauważyłaś przez wielkie okna, z których odsłonięto zasłony, niedawno zaczęło świtać.