Daje im po prostu kamienie szlachetne o danej wartości
Właściciel
Korobov:
- Za mało.
Degant:
- Świetnie! Jak rozumiem umiesz walczyć? Jeśli tak to będziesz szkolić tych dzikusów w walce...
-Jak to za mało? Dałem wam tyle, ile wyosi wartość rynkowa.
Właściciel
Korobov:
- Daj jeszcze z 500 sztuk złota, albo tyle zwierząt ile powiedziałem i powinno się zgadzać.
Konto usunięte
- Oczywiście że umiem walczyć mój "Ojciec' mnie szkolił i był "zawodowym" Wędrownym rycerzem
Nadal pracowała lecz miała go w dupie.
"Bo stracę cierpliwść bo stracę."
-Słuchajcie. Dałem wam tyle, ile 2,5 tysiąca sztuk złota wynosi w kamieniach szlachetnych. Dobrze się na tym znam-bysnęły mu oczy- więc nie wmawiajcie mi, że jest inaczej.
Właściciel
Degant:
- W takim razie mój zastępca zaprowadzi Ci do Twojego pokoju w koszarach, a jutro zaczynasz pracę. - powiedział po czym wyciągnął ze swojej szafki mały, mosiężny dzwonek i nim zadzwonił.
Korobov:
- To Twój wybór, ale radzę nie pokazywać się z tygrysem w mieście. Zwłaszcza tutaj. - powiedział Ci dowódca straży, po czym wyciągnął rękę po grzywnę.
Valkyr:
Zostało Ci tylko sprzątanie odchodów.
-Raz, to jest lygrys. Z lwicy i tygrysa. Dwa, ja już wam zapłaciłem grzywnę. Trzy, w czym dobry Lord przepraszam, zapomniałem imienia. Brat tego tu-pokazał na trupa.
Właściciel
Korobov:
- Jeśli Lord Azmerk dowie się o tym to albo wyzwie Cię na pojedynek, albo każe wygnać z miasta.
Konto usunięte
- Dobrze
Wstaje i czeka na jegomościa który ma go zaprowadzić do pokoju
Właściciel
Degant:
"Jegomościem" okazała się kobieta. Opalona, z czarnymi włosami do ramion. Miała niebieskie oczy i czerwone usta. Nosiła mundur podobny do tego oficera, ale był znacznie prostszy w kroju i nie tak bogato zdobiony i oznaczony.
Konto usunięte
- Miło poznać drogą panią
Kłania się nisko
Więc im pomaga.
Co będzie dalej to ja nie wiem, ale i tak chciałabym im wstrzyknąć truciznę.
Właściciel
Degant:
- Nie płaszcz się przede mną. Wstawaj i chodź. - powiedziała po czym skierowała się do drzwi, którymi tu weszła.
Valkyr:
Po skończonej pracy byłaś zmęczona, głodna i śmierdziało od Ciebie gnojem. Ale poza tym nic ciekawego. Chyba, że za ciekawe uznasz jak większość kobiet nagle padła na kolana, a inne ociągały się lecz bicz nadzorcy sprowadził ich poziomu niżej.
Konto usunięte
- Dobrze chciałem być po prostu grzeczny
Idzie za nią
Właściciel
Degant:
- Uprzejmość trzeba było zostawić w Verden. - powiedziała.
Znaleźliście się w długim i prostym korytarzu, w którym pełno było drzwi. Wskazała Ci na jedne po czym odeszła.
Właściciel
Degant:
W pokoju była spora szafa, kilka mniejszych szafek, okno i dwa łóżka piętrowe. Poza tym trzej lokatorzy.
Elf z długimi blond włosami i niebieskimi oczami, o jasnej skórze siedział na podłodze i wykonywał coś na kształt medytacji.
A dalej siedząc każdy na innym łóżku i kładąc ręce na szafce siłowali się człowiek z kilkoma bliznami na twarzy, z piwnymi oczami i brązowymi włosami i krasnolud o długiej, czarnej brodzie, a także wąsach i czuprynie na głowie w tym samym kolorze.
Elf nie zwrócił na Ciebie uwagi, człowiek odwrócił się i przez to przegrał w siłowaniu na ręce, a krasnolud po zwycięstwie spojrzał na Ciebie i powiedział:
- Patrzcie chłopaki! Świeże mięsko!
Konto usunięte
- Hmm Milutko tu muszę przyznać
Właściciel
Degant:
- A Ty to kto? - zapytał człowiek.
- Nie ważne jest imię, a intencje. - powiedział Elf nie przerywając medytacji.
Konto usunięte
- Intencje mam dobre ale warto się także przedstawić , nazywam się Tom ,Tom Stark miło mi was wszystkich poznać
Właściciel
- Ambur. - powiedział krasnal.
- Kir. - powiedział człowiek.
- Mędrzec, ale mów mi Elfin. - odparł Elf.
Właściciel
- Em... Rozgość się. Łóżko na dole, po lewej może być Twoje.
- Co dalej robić? - Pyta się nadzorcy, lecz spokojnie, żeby nic nie podejrzewał.
Konto usunięte
Idzie w stronę wskazanego i kładzie się na nim
Właściciel
Valkyr:
- Na kolana przed Panem idiotko! - krzyknął i znów oberwałaś batem, ale tym razem w klatkę piersiową.
Degant:
Pozostali lokatorzy wrócili do swoich zajęć.
Zaraz, zaraz... Wait... Jak ja mam do jasnej ku*wy uklęczyć skoro nie mam nóg tylko coś w stylu węża?
Zamiast uklęknąć, bardzo nisko się ukłoniła, bo wiadomo przecież, że nie miała nóg, była Nagiem.
Właściciel
Valkyr:
Nadzorca również się skłonił i po chwili do stajni wszedł mężczyzna w turbanie na głowie, a także w stroju złożonym z butów do kolan, czerwonego płaszcza i spodni z wygarbowanej skóry. Za nim weszło dwóch strażników w pełnych zbrojach
Nie odzywała się, miała zamknięte oczy, głowę miała bardzo pochyloną, widać również było, że bardzo się ukłoniła.
Nic nie robiła, czekała tylko co będzie dalej.
Właściciel
Valkyr:
Lord wymienił kilka słów ze strażnikiem, czasem na Ciebie zerknął po czym wsiadł na jednego z wielbłądów i odjechał w eskorcie strażników na tych samych wierzchowcach.
//Czy tylko ja Lorda skojarzyłam jako aktora grającego sułtana Sulejmana w serialu "Wspaniałe Stulecie"?//
Nadal robiła ukłon.
Konto usunięte
Tom zmienia pozycje i siada na łóżku
- Hej skoro razem będziemy pracować czemu się nie zapoznać trochę bliżej skąd pochodzicie itp.
Właściciel
//Tak. Tylko Tobie.//
Kiedy Lord opuścił stajnię nadzorca znów zaczął bić batem i krzyczeć:
- Wracać do roboty! Ale już!
Właściciel
- Wszyscy jesteśmy z Verden jeśli tak to Cię ciekawi. - odparł krasnolud.
Konto usunięte
- Wszystkie drogi widocznie prowadzą do Verden
Więc poszła znowu pracować...
Właściciel
Valkyr:
Zbliża się noc. Nadzorca znów pogonił Was do stołówki, żebyście zjadły tą samą breję.
Degant:
- Pewnie tak... - powiedział człowiek.
Konto usunięte
Daniel ponownie kładzie się na łóżku i zasypia w pancerzu
Na horyzoncie pojawił się on Silyen. Jednak zwyczajne przybycie nie byłoby w jego stylu, tym razem zaś nadciągał on strony bramy na w miarę płaskim kamieniu, po którym jeździł niczym surfer po swojej desce, w tym wypadku to jednak okoliczna gleba była dla niego równoznaczna z wodą. Gdy już był dosyć blisko to zwyczajnie zszedł z owej skały i podszedł bliżej obecnej straży przed bramą.
Właściciel
FD_God:
Strażnicy znów wycelowali w Ciebie broń.
Degant:
Obudziła Cię gra na rogu.
-Opuście tę cholerną broń... Przecież ja tutaj po części żyję...- Powiedział krzyżując ręce na piersi oraz ciężko wzdychając z powodu ich niekompetencji.
Konto usunięte
Tom wstaje i rozgląda się po pokoju
Właściciel
FD_God:
Strażnicy tak średnio rozumieją, ale po chwili przyszedł jakiś oficer.
- O co chodzi? - zapytał znużony.
Degant:
Twoi towarzysze ubierają się i szykują do wyjścia.
-Wasi ludzie jak zwykle mają problemy wobec obywateli tego miasta, zwyczajnie wejść chcę, a twoi ludzie niezbyt mi w tym pomagają.- Rzekł dalej nieco znużony. W dodatku mam takie pytanie, na co taka straż, która nawet najpewniej nie potrafi mówić?
Właściciel
FD_God:
- Żeby porozumieć się z dzikusami. To oni najczęściej tu przychodzą.
-Pewnie ci dzikusi idą wprost w szeregi straży lub na targ, co?
Właściciel
FD_God:
- Do straży tak, a jeśli chodzi o niewolników to... sami nam ich dostarczają. Ostatnio dostarczyli nam nawet Naga...
Valkyr:
Zagnali Was do małych pokojów gdzie spałyście nawet po 10 w jednym.