GrandAutismo
//Chodziło mi o wypowiedź o tym że kilka razy kazał mu się przesunąć.
Właściciel
Natasza
- racja... Pamięć już nie taka - staruszek się uśmiechnął. - jestem tak stary, że mógłbym umrzeć w każdej chwili
GrandAutismo
Natasza
-Mam nadzieję, że to się nie stanie.
//A tak ogólnie to Ma*cin spadł z rowerka czy nie?
Właściciel
Natasza
- nie martw się. Jak umrę to wrzuć mnie do najbliższego śmietnika
GrandAutismo
Natasza
-Taki profesjonalista zasługuje na nagrobek
//Zginął czy nie bo ma w sobie dużo kul i przebite kończyny
Sapphire
- Co architekt miał na myśli gdy budował, to jest dobre pytanie - A zasłony w salonie są niebieskie bo autor miał depresje, oczywiste - No trudno, jak chcesz, to możesz mnie oprowadzić - Nie widzi jej się szybkie wracanie do tej windy, już prędzej znajdzie kominek i nim wypie**oli na zewnątrz.
Trauma na 5 lat. Dobrze, że u niej jest klatka schodowa, windy są dla bogatych.
Właściciel
Sapphire
Idziecie sobie przez most w kratkę. Przepaść nie wygląda na atrakcyjną, zwłaszcza kiedy most wydaje z siebie trzeszczące dźwięki typu "zaraz się rozsypie!". Ciekawa natomiast wydawała się konstrukcja po prawej. Wyglądało jak reaktor.
- to! - wskazał na reaktor. - jest nasz reaktor jądrowy! - no shit Sherlock. - zasilamy nim całą willę! - on kiedyś przestanie tak krzyczeć? - podoba ci się!? - spojrzał w twoim kierunku.
Sapphire
- Jak wielka jest ta willa, że musicie ją reaktorem jądrowym zasilać? - I co najważniejsze, czy w tak dużej willi są jakieś koty?
Właściciel
Sapphire
- Rose nie przepada za kotami - roześmiał się.
GrandAutismo
Natasza
-No, ale ja będę musiała wejść do windy. Nie po to poszłam na urlop by stać. Później pogadamy proszę... Jak się pan nazywa?
Sapphire
- Kim jest Rose i dlaczego jest suką
niemamnietu
//Typowa zazdrosna kobieta, kiedy usłyszy żeńskie imię.//
Właściciel
Sapphire
- to moja matka...
Natasza
- Maurycy, zwany też sokolim okiem - ukłonił się.
Właściciel
Ma*cin
Odzyskałeś przytomność.
Ma*cin
Wstaje i ręką która NIE jest przedziurawiona wyjmuje list i go pokazuje
Sapphire
Ouch
- Cóż, po pierwsze nie ma smaku, po drugie przepraszam
Właściciel
Sapphire
- koty zawsze ją drapały. Cóż poradzić? - wzruszył ramionami.
Natasza
- to zaszczyt móc panią poznać - uśmiechnął się, po czym wziął list od dzikusa.
- kto zaprasza takich prymitywów?
Ma*cin
- to zaszczyt móc panią poznać - uśmiechnął się, po czym wziął od ciebie list.
- kto zaprasza takich prymitywów?
Ma*cin
-Twój Wódz- idzie za tamtą w ten sposób by nie nad używać przesztelonej nogi
GrandAutismo
Natasza
-Kojarzy pan jak na dworach Europejski możnych mógł się pojawić błazen albo dzikusa, z którego się śmiano?
niemamnietu
//To już wiemy po co zaproszono Zdera.//
Właściciel
Ma*cin
- tak, słyszałem o tym - spojrzał na ciebie, po czym podejrzane się uśmiechnął. - myślisz o tym samym co ja?
Natasza
- tak, słyszałem o tym - spojrzał na dzikusa, po czym uśmiechnął się. - myślisz o tym samym co ja?
Romuald
Zsiada z roweru i ostrożnie podchodzi do tych osób, będąc gotowym na ucieczkę.
Sapphire
- To na jakieś nieprzyjemne trafiła - O ku*wa czy to już czas, czy mają już tak głębokie więzi? Tak - Chcesz zobaczyć zdjęcia moich kotów?
Właściciel
Sapphire
- w sumie czemu nie? - uśmiechnął się. Albo ci się wydaje, albo on się lekko zarumienił?
Natasza
Staruszek wycelował strzelbą w dzikusa.
- tańcz błaźnie!
GrandAutismo
Natasza
Wyciągnęła z dzikusa sztylet.
Sapphire
Fool, you utter fool, przygotuj się na 200 zdjęć kitków
Wyjęła telefon i zaczęła przeglądać z nim zdjęcia jej ułomnych pchlarzy
- To jest Tromsik, a tu mój drugi misiak jak śpi, patrz jaki uroczy, a ta tutaj to Dzidzia
Właściciel
Ma*cin & Natasza
Staruszek przeładował broń, po czym przyłożył do nogi Ma*cina.
- nie szkoda ci nogi?
Sapphire
- urocze - uśmiechnął się. - a jakie mają kolory? Cierpię na ślepotę barw, więc wszystkie dla mnie są czarne
GrandAutismo
Natasza
-Albo kilku palców?
Ona przyłożyła ostrze do jego ręki.
Ma*cin
Krzyczy: GWAAHH!!
Czyli imię jego plującego jadem wierzchowca.
//Autismo pie**ol się ale szanuje za JOJO//
Sapphire
Nie móc rozpoznać maści koteczków, przykre i boli jej serce od samego myślenia o tym
- Tromsik jest takim mieszańcem, ma kilka kolorów ale ogólnie jest jasny, Luni, o ten tutaj -Przewinęła na jego zdjęcie - Jest biało-rudy, Emi jest czarno-biała a Dzidzia szarawo-biała
Właściciel
Ma*cin & Natasza
Usłyszeliście kolejno ryk konia, strzał i agonalny ryk konia.
- to nie był dobry plan idioto - spojrzał na dzikusa.
GrandAutismo
Natasza
-Czy ty zakładałeś, że jeśli przyzwiesz swojego rumaka to coś pomoże? To nawet nie jest już śmieszne...
//Nadal mam się pie**olić? *dab*
Właściciel
Sapphire
- gdybym tylko widział kolory - westchnął. - Wszyscy mają mnie za bezdusznego jaszczura, a ja tak naprawdę lubię małe kotki...
Ma*cin
Daje temu kolesiowi plaskacza w ryj żeby zdziczał a jeśli się uda i zostanie mu czas wyjmuje kolejne z 5 lub 7 ostrzy i dźga babę.
//Jak chcesz//
Sapphire
- Kto nie - Ludzie bez smaku - Spokojnie, mnie też biorą za bezduszną jaszczurkę - Komentarze kuzynek nie odejdą w zapomnienie, ha, gdyby Kaśka i Aurora widziały ją teraz pewnie czułyby się super winne bo na pewno ją to nie obeszło.
//Moja postać widzi to wszystko?
W sensie u Aitisma, wiem że kamień jest niżej //
Właściciel
//tak
Natasza
Dzikus próbował zaatakować snajpera, ale ten był szybszy. Złamał mu nogę, po czym odstrzelił głowę strzelbą.
Ma*cin
Snajper okazał się być doświadczony, (no shit Sherlock) jednym, celnym kopnięciem w nogę powalił cię na ziemię, po czym strzelił w głowę. Twój łeb eksplodował niczym dynia.
Nie żyjesz
przez całe życie śmierć kroczyła za tobą, zawsze o krok, będąc cichym, prześladującym cieniem. Tutaj, gdzie zapada noc bezksiężycowa, twoja ścieżka na tym świecie zmierza w kierunku nowych początków. Straciłeś jedynego przyjaciela próbując ratować się ze swojego marnego losu. Popełniłeś wiele przestępstw, choć ty uważałeś to za słuszne postępowanie. Niestety nie wszyscy okazali się tak litościwi. Niektórych nie powinno się uczyć swojej moralności.
GrandAutismo
Natasza
-Cóż... Jeden dziki autystyk mniej... No, więc ja tu zaraz wracam tylko żeby mi to ostrze z nogi wyciągnęli...
Romuald
Stał oniemiały, przerażony brutalnością tego świata. Licząc że go jeszcze nie zauważono, wrócił na rower i zaczął uciekać.
niemamnietu
//ŁOŁOŁOŁO, przecież to pierwszy zgon!//