Afrodyta
- Odpowiem drugi, kiedy tylko ty odpowiesz pierwsza - długo tak będą się droczyć? Głód umiera tu z głodu! Sam z siebie umiera!
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Odpowiem tylko jak pójdziemy.
Afrodyta
- A ja nie pójdę aż nie odpowiesz.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Bo mam się z czego cieszyć, w odróżnieniu od niektórych, którzy uważają, że nawet życie nie ma sensu.
Afrodyta
- Ale z czego się teraz cieszyłaś?
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Z tego, że ty się cieszyłeś.
Afrodyta
- Ja się nie cieszyłem. Rozbawiło mnie po prostu to, że tak się dajesz naciągać Głodowi. W sensie, on tak robi z każdym, dostaje mnóstwo żarcia, a potem nadal narzeka, że umiera z głodu, którym jest.
Głód zrobił wielkie oczka, jakby nie wiedział o czym mowa. A raczej udawał, że tak jest.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- W tym przypadku rozumiem, ale wiesz co? Kiedy ty coś zjadłeś, mi zjedli pizzę, a w sumie on mnie przytulił i oddał głodową energię, to myślę, że to optymalne rozwiązanie, szybko gdzieś wejść, coś zjeść i już. W sensie przynajmniej dla mnie będzie korzyść.
Afrodyta
- Ale finansowa strata, bo jeszcze jemu zadeklarowałaś się coś kupić do jedzenia.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Ale tu idzie kulturka, bo to będzie niemiłe. - objęła ramieniem chłopca.
Afrodyta
- On jest niewiele młodszy ode mnie, wiesz o tym? Dosłownie jakieś kilka minut. Tylko tak wygląda, to że przy okazji jest dziecinny to nie kwestia prawdziwego wieku a tego, że inni uznając go za małego szczeniaka go rozpieszczali. Dlatego mnie tak bardzo bawi traktowanie go jak jakieś dziecko.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Wiem.
Ale to nie zmienia faktu, że jakbyś Ty był głodny to bym zrobiła to samo.
Afrodyta
- Trzymam za słowo.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Wzruszyła ramionami z uśmiechem i ruszyła dalej w stronę kawiarni, puszczając tym razem ręce wolno wzdłuż ciała.
Afrodyta
Dotarli. Jakiś dziadek tam ma zawał.
Śmierć załamał ręce i jęknął boleśnie.
- No nie, nawet w czasie wolnym praca!?
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Przewróciła oczami.
- Im szybciej skończysz, tym szybciej pójdzie. No chyba, że poczekamy na inną osobę od tego.
Afrodyta
W ręce pojawiła mu się sławna kosa Śmierci. Westchnął i zwrócił się do dziewczyny.
- Słuchaj, zaraz wracam, moment.
I zniknął. Tylko jakiś nikły cień pojawił się za umierającym... Ludzie dookoła nic nie widzieli. Chwilę potem było po wszystkim.
Dziadek szarpnął się w ostatniej konwulsji i zleciał martwy z krzesła. Ogólnie to panika i krzyki na całą kawiarnię. Ktoś tam dzwonił po pogotowie, ale tak naprawdę było za późno. Po chwili Śmierć znowu stał obok Afrodyty, gryzdoląc coś w jakimś notatniku.
- Dokładnie dziesięciotysięczny dzisiaj.
Zamknął notatnik i spojrzał na towarzystwo. Tymczasem w kawiarni popłoch, płacz i zgrzytanie zębów czy coś.
- Poczekamy aż go zabiorą i możemy iść.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Popatrzyła na Śmierć, potem na nieboszczyka.
- Nieźle. Nadążasz w ogóle? Przeze mnie bylibyśmy już nieśmiertelni.
Afrodyta
- W sensie? - schował notatnik.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Krócej mówiąc, dużo ludzi umiera na świecie jednego dnia. Nadążasz? Jak? - spojrzała na Śmierć z błyskiem podziwienia i ciekawości w oczach.
Afrodyta
- Wiesz, możemy być w wielu miejscach naraz. W sensie ja i reszta rodzeństwa. Ale im w większej ilości miejsc jestem tym bardziej głowa mnie napi**dala, chyba inni też tak mają - Głód przytaknął głową na potwierdzenie słów brata - Na dodatek potem to wszystko pamiętam, nawet jeśli to było 1000 miejsc naraz. Oni chyba też.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Ugh. Aczkolwiek, czy macie jakieś umiejętności, które możecie wykorzystać tylko i wyłącznie w sytuacjach awaryjnych?
Afrodyta
- Aha. Ale jakbym ci powiedział jakie to musielibyśmy rozpocząć apokalipsę.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Nie no spoko. Rozumiem. To jak, idziemy?
Afrodyta
- Jasne. Chodźmy - weszli do kawiarni.
Kobieta za ladą spojrzała na nich pytająco.
Chyba nie dziwiła się niczyim zawałem.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
- Głód, co będziesz?
Afrodyta
- A kupisz mi dwie kremówki, pięć eklerek, kubek gorącej czekolady z bitą śmietaną, jedno ciastko czekoladowe z posypką i trzy gałki lodów waniliowych? - oczka mu się świeciły w geście niewinnej prośby.
Śmierć za to wywrócił oczami na takie życzenie - Nie musisz mu tego wszystkiego kupować, wiesz, starczą mu dwie eklerki.
- Nieprawda, jestem bardzo głodny! - Głód zwrócił na Afrodytę błagalne spojrzenie.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Roześmiała się i zwróciła do pani przy kasie.
- Poproszę dwa ciasta "Zielony las". - jeszcze wcześniej zerknęła na menu.
Afrodyta
- A tak mówiąc po ludzku? - zapytała kobieta, unosząc brew. W menu mieli same normalne nazwy. Takie jak na przykład jabłecznik, rolada cynamonowa, brownie, sorbet cytrynowy, placek brzoskwiniowy itd.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Fi
As
Ko
Bejb
- Rolada cynamonowa ^^
Afrodyta
- Dwie sztuki? To będzie 26 funtów.
Tymczasem Głód ma zawiedzioną minkę.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Mamy
Proooblem
Ale spoko, jak powiedziała że tak zrobi to i tak uczyni.
Oddała te 26 funtów.
Afrodyta
Kobieta wzięła pieniądze.
- Na miejscu czy na wynos?
Afrodyta
- Dwa osobne talerze czy obie na jednym?
Afrodyta
Kobieta podała jej dwa talerze z roladami cynamonowimi - Smacznego - rzekła.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Jak dobrze, że ta kelnerka tu nie jest.
Ufffff
Wybrała stolik i postawiła tam teże rolady.
Wzięła widelec i zaczęła jeść swoją.
Afrodyta
A Głód zaczął jeść swoją roladę.
W sumie się cieszył, choć chciał więcej.
Afrodyta
- Ej, słuchajcie, bo trochę późno się zrobiło.
Zauważył Śmierć, stojąc pod ścianą i robiąc coś na telefonie. Sprzedawczyni za to zasnęła za ladą. Albo umarła. Też możliwe.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Prawie dojadła swoją roladę.
- Późno? Która godzina?
Afrodyta
- 1:11 dokładnie - odpowiedział Śmierć.
Głód za to dojadł właśnie swoją roladę.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta lekko się zdziwiła.
- Szybko c,as zleciał, nie ma co.
Afrodyta
- Aha. To co, wracamy do szkoły?
Filizaneczkaherbaty
Gerge
Pokiwała głową i wstała od stołu.
O kurcze.
Zapomniała kurtki.
Ale tak w sumie, nie obchodzi ją to.
Afrodyta
- To chodźmy - powiedział tylko Śmierć.
- Dziękuję za jedzenie - przytulił Afrodytę Głód, przez co poczuła się głodna. Szlag.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Szlag.
Poczochrała mu włosy i przytuliła go.
Co jak co, ale był dla niej dzieciakiem, zwłaszcza, że tak się zachowywał.
Afrodyta
Kij z tym, że był tak stary jak ludzkość.
Tymczasem ruszyli w stronę wyjścia.
Śmierć przy drzwiach dał Afrodycie swoją bluzę, zostając w samym krótkim rękawku. Zobaczyła przez to te jego przedramiona.
Całe w bliznach oraz świeżych ranach.
- Masz, załóż, zimno na dworze o tej porze.
Filizaneczkaherbaty
Afrodyta
Kij z tym.
Spojrzała na blizny, potem na Śmierć, potem znowu na blizny.
- Nie dziękuję, naprawdę nie potrzebuję. – odpowiedziała i ruszyła ku wyjściu, tak mocno zaciskając szczęki, że owal jej twarzy trochę się zmienił.