Afrodyta

- Jak uważasz - założył więc bluzę z powrotem - Ale jeśli umrzesz na zapalenie płuc to nie licz, że cię zostawię w świecie żywych - no i opuścili centrum handlowe.

//Zmiana na plac przed szkołą.

Kim

Wszedł z Potterówną.

Kim

- To co, idziemy? Na drugim piętrze mają fajne spodnie.

Kim

- Jasne, czemu nie.

Kim

Prowadzi cię za rękę przez różne sklepy. W końcu docieracie do sklepu z ubraniami, który na starcie chwali się bielizną dla kobiet.

Kim

Mrau. Mrau.
- Kupujesz coś?

Kim

- Jasne, po to tu idę. - wzięła kilka biustonoszy i poszła do przebieralni.

Kim

Poszedł zajrzeć.

Kim

- I jak, pasuje mi? - spytała Penny widząc jak wchodzisz

Kim

Spojrzał na nią.
Wiadomo na którą część niej.
- Jak dla mnie w porządku.

//Ciężko powiedzieć w sumie czy pasuje, kiedy nie wiem, jak to wyglądało.

Kim

- Dzięki. To biorę. Jak chcesz to też coś przymierz. - podała ci kilka staników

Kim

Jakie miały rozmiary?

//Kim nosi serio staniki, ale zazwyczaj sportowe, bo jako obojniak ma piersi, z tym, że małe. Ale to jeszcze dziecko, wszystko przed nim. Ostatecznie może wyrosnąć na bardziej kobietę z wyglądu, kto tam wie.

Kim

Różne.

Kim

A jak wyglądały te co podała mu Penny?

Ray

Zaparkował przy centrum.
- to miejsce jest rzeczywiście spore... - gwizdnął z podziwu.

Febrione
odłożyła telefon do plecaka
- Kilkanaście pięter, każdy sklep świata, oraz wiele parków rozrywki. Zachwycające, tylko wydaje mi się, że będzizemy długo szukać. - odpięła pasy i wysiadła z auta

Ray

- czekaj. Powiedziałaś każdy sklep świata?

Febra
Kiwnęła głową.
- A co?

Ray

- spędzimy tu znacznie więcej czasu, niż sądziłem - uśmiechnął się.

Febrione
Bez słowa ruszyła do centrum.

Ray

Pobiegł za nią.
- Nie zostawiaj mnie! - zaśmiał się.

Febra
- Bez przesady. Nie chodzę tak szybko. - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy.

Ray

Zaśmiał się.
- faktycznie. Więc, od czego zaczynamy?

Febere
- Możemy zacząć od znalezienia mapy, a podpunktem będzie uspokojenie McCloud'a

Ray

- tej karuzeli śmiechu nie powstrzymasz - uśmiechnął się.

Febrione
- Akceptujesz się jako karuzela? - spytała z uśmiechem.

Ray

- karuzela, przerośnięty gekon, co za różnica? - zaśmiał się.

Febrione
- Wolę Ray. - dźgnęła go palcem w policzek.

Ray

Zarumienił się.

Febrione
Uśmiechnęła się na rumieniec Ray'a.

Ray

Uśmiechnął się na jej uśmiech. Myśli jak jej zaimponować.

Febrione
Przekrzywiła lekko głowę. Nieco nieludzko, nienaturalnie jakby.
- ?

Ray

- nigdy wcześniej nie dotknęła mnie żadna dziewczyna - zaczął szybko żałować, że to powiedział.

Febrione
Dziewczyna prychnęła.
-Ja umarłam w wieku 17 lat i powiem, że byłam szarą myszką, i naprawdę, to czy dotknie cię jakąś dziewczyna, czy nie, nie ma dla mnie znaczenia, bo jesteś miły. – uśmiechnęła się, a jej głowa wróciła do normalnego stanu. - Okej? :)

RayGuy_Player pisze:
Ray

- nigdy wcześniej nie dotknęła mnie żadna dziewczyna - zaczął szybko żałować, że to powiedział.

//Stella go cały czas przytulała, więc jak nigdy, to była idiotka, ale dziewczyna xd

Ray

- okej - uśmiechnął się.

Febrione
W mgnieniu oka jej twarz zmieniła się na obojętną a ona ruszyła w stronę centrum.

Ray

Poszedł za nią.

Kim

Różnie. Słuchaj, jestem facetem. Nie wymagaj ode mnie takiej wiedzy xd

// z rayem to febra chce go zabić czy pokochać?//

//sam nie wiem. Może oba?

//Być może 😏

Ray

- może najpierw poszukamy sklepu BBC - stanął obok niej. - jest taka jedna rzecz, której szukam od dłuższego czasu. Idziemy razem?

Febere
- Ta.

Ray

Delikatnie wziął ją za rękę.

Febrione
Obróciła się dosyć szybko.
Zobaczyła Ray'a i niemalże natychmiastowo wyrwała swoją rękę, po czym samotnie ruszyła w stronę owego planu centrum.

Ray

Poszedł za nią.
- wybacz... Trochę mnie poniosło... - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.

Febere
Spojrzała na Ray'a i lekkawo zmarszczyła brwi, uważnie przyglądając się Ray'owi.
- Co się stało?

Ray

- No... ja... ten... już nieważne - westchnął. Za bardzo się wstydził, aby wyznać jej miłość.

Febrione
Brwi Febry wróciły do normalnego stanu.
- Jak to takie ważne, to możesz powiedzieć potem. – ponownie wznowiła swoją drogę do planu.