Adrien
Odwrócił się. - Isuś~! - podbiegł do niego. - G-gdzie byłeś!?
Isaac:
- Właśnie za cholerę nie wiem!
Adrien
- Tak nagle zniknąłeś, martwiłem się!
Właściciel
Ray
- siadajcie z tyłu - wskazał na tylne siedzenia, gdzie była Stella.
Rose
Czekała, aż wyjadą. Oparta ręką patrzyła za okno.
niemamnietu
Ray i spółka
Młody mężczyzna i dziewczyna usiedli.
Isaac:
Bez zapowiedzi przytulił go mocno.
Stella:
- Cześć, jestem Stella! - wesoło uśmiechnęła się do nieznajomych ludzi na siedzeniu obok - Wy też na pizzę?! *^*
niemamnietu
Stella
- Powiedzmy, że tak. - powiedział mężczyzna. Był nawet miły.
Stella:
- A jak panu na imię? Pewnie Jędrek! Zawsze chciałam poznać nieznajomego Jędrka! - uśmiechnęła się szeroko.
niemamnietu
Stella
- Jestem Liam O'connor.
Adrien
Zdumiony wtulił się w niego. - Też tęskniłeś głuptasie?
Stella:
- Czyli prawie Jędrek! *^*
Zdawała się autentycznie zachwycona.
Isaac:
- Nie ku*wa, tulę cię, bo miałeś je**nego komara na plecach - odrzekł sarkastycznie.
Adrien
- Nienawidzę komarów! Zabiłeś go? - uśmiechnął się niewinnie.
niemamnietu
Ray
- Jedziemy już? - spytała dziewczyna.
Właściciel
Ray
Odpalił samochód i wyjechał do pizzerii.
Rose
Zaczęła uważnie obserwować Doktora. Był inny niż wszyscy.
//Mam zmieniać temat?
Isaac:
- To zależy. Oskarżysz mnie o morderstwo?
Powiedział nieco żartobliwym tonem.
Adrien
- Hm. Ja też kilka razy zabiłem te małe skurczybyki, więc razem trafimy do więzienia, co ty na to~?
Isaac:
- Więzienie to nie miejsce dla takich jak ty. Bałbyś się pewnie schylić po mydło.
Odpowiedział nadal nieco żartobliwym tonem. Choć coś w tym w sumie jest.
Adrien
- Nyu? A czemu? Lubię takie mydełko w płynie, o zapachu czekolady!
Isaac:
- Chyba nie łapiesz o co mi chodzi.
Adrien
- Oczywiście, że łapię. - obruszył się. - Po prostu mówiłem, jakie mydełko lubię, żebyś wiedział co kupić na naszą miesięcznicę!
Isaac:
- Raczej nie łapiesz. I nie ma mowy, żebym ci cokolwiek kupował, ciesz się, jak kopa w dupę nie dostaniesz - puścił go.
//On tak już ma, nie próbuje być niemiły xd
- Ale bardzo bym chciał tego kopa! - zaśmiał się. - A ty co chciałbyś na miesięcznicę? Czekoladki? Człowieka? Może lubisz jakieś książki?
Isaac:
- Ja i książki? Serio?
Posłał mu wymowne spojrzenie.
- No co? Nigdy nie wiadomo! - poprał go jego brzuch, wydając z siebie przeciągły odgłos niezadowolenia, bo właściciel jeszcze nie dostarczył mu pizzy.
Isaac:
- Dobra, przejdziemy się pieszo do pizzeri, bo nasza podwózka dawno zwiała.
- Ale mam nadzieję, że darmowa pizza nie.
Adrian
Wyszedł na zewnątrz i pierwsze co zrobił to wyjął papierosa i zapalił go Igni. Może rzeczywiście powinien rzucić palenie, wydaje na to większość swoich pieniędzy, a nie dostaje ich dużo.
Enny
Ta czarnowłosa przybłęda znowu była tuż obok niego. - Może pójdziemy na soczek? Byłem ostatnio w centrum handlowym i gdzieś kupiłem taki dobry, z rurką. Co ty na to?
Adrian
- I co jeszcze? Może sobie poplotkujemy? - Odpowiedział sarkastycznie
Enny
- Wiesz, wolałbym normalnie porozmawiać, ale jeżeli tak wolisz, nie mam nic przeciwko, chętnie dowiedziałbym się czegoś więcej o... Istotach z tej szkoły.
Isaac:
- Przekonamy się.
No i poszli do tej pizzerii.
//Wie ktoś jak daleko to stąd?
Adrian
- To był sarkazm - Rozdrażniony pomasował nasadę nosa - Ale jeśli płacisz to mogę pójść - Żelazna zasada, nigdy nie odrzucaj darmowego jedzenia
//Uczniowie mają tam darmowe posiłki więc raczej jakoś nie specjalnie daleko//
Enny
- Zgoda. Choć nie wiem, czy starczy mi na dwa. - wyjął z kieszeni jakieś drobniaki, prowadząc Adriana drogą, którą nie tak dawno wracał z centrum handlowego. Nawet nie spojrzał, czy chłopak aby na pewno za nim idzie.
Adrian
No poszedł za nim, sam nawet nie wiedział dlaczego.
Może dlatego, że Enny wspomniał coś o tym, że ma siostrę a Adriana zaciekawiło jakim cudem stworzenie, które tak po prostu powstało ma rodzinę
//Czekam na post od GM'a\\
niemamnietu
Kociarz
Wleciałeś prosto na drzewo. Hm, jak teraz stąd zejść?
//haha, bo wiecie, kot, utknął na drzewie, haha//
Kociarz
Auć.
Chowa lotnię
Hmm... To raczej nie jest zbyt wysokie drzewo.
niemamnietu
Kociarz
Ale jak stąd zejść?
Kociarz
Chwilkę myśli. Nagle przypomina sobie o zestawie kryzysowym i wyciąga sprytnie ukrytą torebkę. Wyciąga bardzo mocną linę i szuka najwytrzymalszą gałęź.
niemamnietu
Kociarz
Jest jedna daleko od ciebie.
Kociarz
Hmm. Troszkę daleko. Ciekawa jaką wytrzymałość ma ta?
niemamnietu
Kociarz
Zbyt małą. Spadłeś. I ewidentnie nie na cztery łapy.
Kociarz
[CENZURA, GDYŻ WULGARYZMY LECĄ JAK [CENZURA]] Przez najbliższy tydzień nie usiądę!
Wstaje, wyraźnie wściekły i idzie na korytarz
Ellie:
Wybiegł przed szkołę. Już późno... nie wiedział co zrobić ze sobą. Gdzie iść. Nie chciał wracać. Nie teraz. Nie tam.
Dante:
- Jeśli można wiedzieć, dlaczego tym razem płaczesz, mój drogi? - podszedł do niego.
Ellie:
Przeszedł go dreszcz. Nie słyszał, jak Dante podchodzi. Na dodatek ten zwrócił się do niego jego męską formą imienia. Skąd wiedział? Odwrócił się w stronę chłopaka.
- N-No bo... - spuścił wzrok - ...chwila, n-najpierw... możesz mi powiedzieć skąd wiesz? W-w sensie o mojej...
Dante:
- Płci? Na liście uczniów z mojej klasy było imię "Elliah" w zestawieniu z twoim nazwiskiem - odpowiedział ze spokojem, po czym zapytał ponownie - Dlaczego tym razem płaczesz? Stało się coś?
Ellie:
- ...w-wszyscy mnie nienawidzą...
Dante:
- Fatalne uogólnienie. Nie znasz wszystkich istot żywych na ziemii. Chociażby ja cię nie nienawidzę, co już wyklucza twoją tezę.
Ellie:
- ...n-naprawdę?
Dante:
- Naprawdę. Jesteś mi obojętny w tym samym stopniu co zeszłoroczny śnieg. Nie obchodzi mnie co myślisz ani co czujesz, a nawet to, że istniejesz. Ale to nie jest nienawiść. Podejrzewam, że podobny stosunek do ciebie ma większość świata.
Ellie:
Przez dłuższą chwilę milczał.
- Ch-chciałam... - pod ciężarem spojrzenia Dante się poprawił - Chciałem się zabić...
Dante:
- W jaki sposób?
Ellie:
- S-Skok z okna na trzecim piętrze...
Dante:
- Czyli nie dość, że głupota i ewidentne marnotrawstwo to jeszcze w dodatku zanieczyszczanie trawnika - westchnął. Co ci ludzie mają w głowach? Popełnienie samobójstwa na terenie szkoły jest skrajnie samolubnym posunięciem - Proszę, weź to i wracaj do pokoju - wyjął z kieszeni spodni jakiś listek leków - Jak się skończą, zwróć się do mnie po więcej. Poczujesz się lepiej.
Ellie:
- D-Dobrze..? - wziął leki i niepewny intencji chłopaka wrócił do budynku szkoły.
Moderator
adolf
Bądź mną.
Anon lv 16
Miej imię jak jeden z największych zbrodniarzy wojennych w historii. I nawet je**ne!
nazwisko podobne
Wąs też bo założyłeś się że chorwacja wygra w mistrzostwach świata.
Dziewięć lata temu twój stary pijany po rytualnym ryku wypie**olił się przez okno więc elo.
Miał za swoje za te jazdy z leczo i wędkarstwem
Idziesz do tego je**nego szkolnego Auschwitz.
Tylko napis ,,arbreit macht frei" brakuje.
Ciekawe ile magicznych pojebów jego rodzaju jest w szkole
Właściciel
Laderas
Przyleciała do szkoły. Podleciała do jakiejś osoby.
- czy to jest szkoła dla "wyjątkowych"
osób? -
niemamnietu
Adolf
Przyleciał do ciebie jakiś digimon czy inne pieroństwo. Pyta się czy to szkoła dla wyjątkowych osób.
Moderator
adolf
-tak
Powiedział idąc na korytarz
Właściciel
Laderas
Poleciała więc do szkoły.