Właściciel
Mark
- W sumie to i tak psycholog mi tego zakazał. Cały czas powtarzał coś o empatii, czy czymś podobnym. Myślisz, że moje postępowanie jest złe? -
niemamnietu
Mark
- Nie. Ale nie podoba mi się. Nawet nie wiesz ile mam potem papierków do wypełnienia.
Właściciel
Mark
- no dobra. Postaram się zabijać tylko tych najbardziej wkurzających - wstał i spojrzał na niebo.
- ciekawe czy tam coś jest. Jacyś kosmici, może roboty? Byłoby ciekawie takiego spotkać. Na pewno byłby lepszy od ziemskich kretynów - zaśmiał się. - bez obrazy -
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Śmierć? To Czterej jeźdźcy istnieją...?
niemamnietu
Remore
Biała twarz Śmierci spojrzała na ciebie.
- A pewnie. Tylko uważaj na Wojnę, jest trochę niestabilny emocjonalnie.
- Nie jestem. Niestabilny. EMOCJONALNIE! - krzyknął jakiś głos w oddali.
Mark
- A pewnie. Tylko uważaj na Wojnę, jest trochę niestabilny emocjonalnie. - powiedział Śmierć komuś w cieniu. Przez późną porę nie widzisz kto to jest. Chwilę potem z oddali ktoś krzyknął:
- Nie jestem. Niestabilny. EMOCJONALNIE! - krzyknął jakiś głos w oddali.
Filizaneczkaherbaty
Remore
Śmiech
-Czekaj... Ile wy macie lat?
niemamnietu
Remore
- Wszyscy mamy 17, ale Zaraza wygląda na 14. I jest dziewczyną. - odpowiedział Śmierć.
Właściciel
Mark
- no proszę, czterej jeźdźcy Apokalipsy to dzieci - zaśmiał się.
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Boziu, jestem rówieśniczką...a nie, zaraz... Moje ciało bez kłów, ma około 28 lat... Em... Jestem starsza od czterech jeźdźców Apokalipsy! - zaczęła się śmiać.
Właściciel
Mark
- a to oznacza, że będą tańczyć na twoim grobie - zaśmiał się Mark.
niemamnietu
Remore
- Coś ci nie pasuje, dziecko!? - krzyknął ten sam głos co wcześniej, najwyraźniej Wojny.
Filizaneczkaherbaty
Remore
Ociera łzy, które wycisnął jej śmiech.
-To że jestem za stara na takie towarzystwo! - odwróciła się zaraz do chmury i powiedziała:
-W sumie jak nikt nie będzie miał w planach zabić mnie, a będzie miała w planach to śmierć, to będę nieśmiertelna. Biorąc to pod uwagę, jestem żywymi zwłokami, które nie gniją. Są w agonii. Dziwne, nie?
Właściciel
Mark
- jak chcesz to mogę cię zabić. Polecam - mruknął. - wyrywanie kręgosłupa, łamanie kręgosłupa, wypalanie kręgosłupa. Do wyboru, do koloru -
niemamnietu
Remore
- Jeden cios moją kosą zabija na miejscu. - powiedział Śmierć. - Bez bólu, bez niczego.
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Jestem prędzej sadystką niż masochistką. Nie dzięki. Na dodatek, całkiem niedawno zakontynuuowałam życie. W tamtym miałam borderline i w tym cząstką tego gówna pozostała. Ale ciekawe fakty.
niemamnietu
- Dobra, ja już idę. - powiedział Śmierć. - Wojna, chodź!
- Nie chcę! - odpowiedział Wojna.
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Śmierć, mam pytanie! Czy to prawda, że twój dotyk uśmierca? - spytała szybko.
niemamnietu
Remore
- Nie, nie jestem aż tak OP. Kosa zabija. - powiedział tylko i poszedł.
Właściciel
Mark
Mark westchnął.
- rany, ale nudziarz. Zamiast torturować swoją ofiarę, woli robić to bezboleśnie. Lamus -
Wszedł na teren szkoły, znowu nucąc melodię dla siebie tak specyficzną. Trochę się spieszył, nie chciał, żeby pizza dotarła zimna.
niemamnietu
Adrien
W tym całym pośpiechu upadłeś i przewróciłeś pizze.
Filizaneczkaherbaty
Remore
--Co kto woli, ale gdy harujesz całe dnie, to słyszysz krzyki, gdy ich torturujesz. Logiczne, ale niefajne. - powiedziała łapiąc małego ptaka, który usiadł na jej dwóch palcach.
Właściciel
Mark
- A czy to nie jest właśnie najfajniejsze? Ten moment, kiedy chwytasz fundatora eksperymentu, jego błaganie o litość brzmi jak muzyka - powiedział z zadowoleniem w głosie. - ten zapierający dech w piersiach widok jego roztrzaskanej czaszki i płacz jego kobiety. To bezcenna chwila, kiedy w morderczym szale używasz czyjejś nogi jako maczugi, aby po chwili chwycić za piłę mechaniczną. Cudowne czasy. Mogłem się zemścić na tych wszystkich nerdach. Może z wyjątkiem tej jedynej -
- W-waa! - starał się ją jakoś uratować.
Właściciel
Mark
- albo koleś któremu coś wypada. Bawi za każdym razem - dodał.
Filizaneczkaherbaty
Febra
Pokiwała głową.
-Idziesz gdzieś? Ja się muszę wybrać do jakiegoś skupiska ludzi.
Właściciel
Mark
- jeżeli w celu zrobienia czegoś brutalnego to jak najbardziej tak -
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Och rozumiemy się, ja muszę trochę przekąsić. - powiedziała. - Zresztą, gdzie moje maniery... Remore Febronie. - powiedziała dziewczyna i wyciągnęła rękę do stwora.
Właściciel
Mark
- Mark Blazkowicz, dla wrogów i kumpli Inferno - podał rękę nowo poznanej przyjaciółce.
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Bronni, Febra, Remm. Wolę Broni i Febra. - uśmiechnęła się ukazując ostre i długie kły.
Właściciel
Mark
- dawno nie widziałem wampira - odparł, mile zaskoczony. - znałem taką jedną. Pomogła mi w ucieczce z laboratorium. Miała chyba na imię Esmeralda -
Filizaneczkaherbaty
Febra
-Same pozytywy. Ja pierwszy raz poznaję taką osobę jak ty... - powiedziała, wciąż z uśmiechem. Zaraz potem jednak powiedziała, znowu:
-To... Co, gdzie idziemy, Inferno?
Właściciel
Mark
Mark wzruszył ramionami.
- A co wolisz? Możemy zastraszyć kogoś w ciemnej uliczce, urządzić masakrę w centrum handlowym albo... pójść do restauracji... -
Filizaneczkaherbaty
Ferba
-Zastraszanie, nie moje klimaty. A masakra w centrum byłaby czymś pięknym. Ale najpierw niestety, muszę przekąsić. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, Inferno?
Właściciel
Mark
- gdziekolwiek pójdziesz, będę tuż za tobą. Jakkolwiek by to nie brzmiało - zaśmiał się. Czy on właśnie pierwszy raz poczuł coś innego niż chęć mordu?
Filizaneczkaherbaty
Febra
-Wygryw, w końcu będę miała kogoś innego do towarzystwa, oprócz cienia. - powiedziała unosząc pięść tak, jakby wygrała bitwę. I zaraz potem zaśmiała się.
Właściciel
Mark
Mark również się zaśmiał.
- a więc prowadź! -
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Za rączkę, czy z tyłu kopiąc? - powiedziała, z uśmiechem. Zaraz potem jednak spokojnie ruszyła naprzód i zaczęła rozmowę, nie chcemy przecież iść w ciszy, nie?
-Co sądzisz na razie o tej szkółce? - spytała, bawiąc się sztyletem, ale nie była już na terenie szkoły, bo wyszli z placu.
Właściciel
Ray
- Na razie jest ciekawa. Już zdążyłem skopać dupę jakiemuś lamusowi a Ray zaprosił mnie chyba na randkę -
Filizaneczkaherbaty
Febra
Zatrzymała się i odwróciła, do ciebie twarzą.
-Mieszałeś energetyki z kawą i słuchałeś kogokolwiek, kto gadał o Yaoicach?
Właściciel
Mark
- nie. On po prostu zaprosił mnie na lody. Wspominałem już, że zabiłem jego matkę? - odpowiedział lekko zmieszany.
Filizaneczkaherbaty
Remore
-Tarantino w prawdziwym życiu. A co, byliście wrogami?
Właściciel
Mark
- I nadal jesteśmy. Ten człowiek nie ma uczuć. Wystarczy przeczytać jego dziennik i wszystko staje się jasne -
Filizaneczkaherbaty
Febra
-Nie ma uczuć? Myślę, że wystarczy mu to, że zdechnie w samotności. Najlepiej gdy będzie szukał inhalatora. Albo się sam zabije. Najlepiej. - mruknęła ze złością. Jak ktoś, kto ją polubił, mówił że coś jest nie tak, to serio tak jest. Na dodatek już samo w sobie, to, że jest dla niego wrogiem jest złe. Przecież Inferno jest miły.
- A jak staliście się wrogami?
Właściciel
Mark
- Jego rodzice przeprowadzili badania nad nieśmiertelnością Wykorzystali do tego horyzont zdarzeń. Eksperyment się nie udał, ofiara zmarła w męczarniach i tak powstałem ja. Posiadałem jego wspomnienia ale to nie byłem ja. Trzymali mnie w celi jak jakieś zwierzę. Uciekłem, kiedy tylko miałem okazję. Wszedłem w czyjś skafander i uwolniłem wszystkie obiekty. To był cudowny widok. Tyle lat planowania ucieczki było tego warte - Spojrzał na niebo. - jego matka przypłaciła życie, ale ojczulek uciekł. Wraz ze swoim synem. Kiedyś zapłaci za te lata cierpienia -
Filizaneczkaherbaty
Febra
Objęła Marka lekko.
Właściciel
Mark
Mark, nie wiedząc co robić odwzajemnił uścisk.
Filizaneczkaherbaty
Febra
-Bardzo dobrze, że się wygadałeś... Wiesz? Wszystko będzie dobrze. - powiedziała, nadal przytulając.
Właściciel
Mark
- to co... Idziemy na łowy? -