- Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład kieruję autobus, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... znaczy... ziemniaki.
Kociarz
To gdzie mieliśmy jechać?
Kociarz
John powiedział:
- Mirek, zawieź nas do Sandringham.
- Jasne szefunciu - autokar włączył silniki i ponownie było czuć opary alkoholu etylowego. Pojazd wzbił suę w powietrze i odlecieliście.
//nie ma to jak zrobić ze zwykłego polskiego przewoźnika firmę o zasięgu światowym.
Kociarz
Czy coś ci powiedział mój przełożony?
Ellie
- No to papatki, muszę jeszcze rozdać resztę ulotek - Pomachała mu i poszła rozdawać ulotki innym uczniom
Ellie:
Fajna dziewczyna. Choć miał mieszane przeczucia co do tamtego jej "rozmawiania" z kontr-kandydatami. Westchnął z lekkim uśmiechem i położył się plecami na trawie.
Ellie
Na niebie nic ciekawego, niebo jest bezchmurne to sobie nawet chmurek nie porównasz do różnych kształtów.
W sumie pogoda idealna, żeby coś poczytać na dworze.
Ellie:
Po chwili zastanowienia wstał z trawy. Pójdzie do szkolnej biblioteki i zaraz wróci. Wszedł z powrotem do środka budynku.
Właściciel
Laderas
Laderas wyszła przed szkołę. Zaczęła latać wokół szkoły, starając się rozwinąć jak największą prędkość.
adolf
Wyszedł z phoebe na plac przed szkołą i udał się w kierunku lasu
Filizaneczkaherbaty
Phoebe
Poszła za chłopakiem.
- Zadałam pytanie :) - powiedziała machając skrzydełkami
Właściciel
Laderas
Nadal leci, starając się nie wypaść z kursu. A przy takich prędkościach można nawet coś złamać.
adolf
-od zawsze. A tak poważnie niemal zawodowo to od 2 lat, zawsze mnie do tego ciągnęło. A ty czemu zawsze nosisz maski? Lubisz grać w teatrze?
Powiedział idąc w kierunku lasu
Filizaneczkaherbaty
Phoebe
Zatkało ją na chwilę.
Niezbyt lubiła o tym opowiadać.
- Wydaje mi się, że twarz, to zbyt wiele informacji dla ludzi, którzy mnie widzą. I to korzyść, by nie oceniali z góry, a także idzie na dobre dla moich mocy.
Adolf
-ciekawe. Masz ładne oczy powiedział idąc razem z phoebe nad rzeczkę
// może już ZLP? ZLP= zakazany las psychopatów//
Isaac:
Wszedł z powrotem na teren szkoły.
- Adrien, cholero, nie leź za mną!
- Nie możesz mi zabronić~
Isaac:
- Ale mogę się wku*wić, a tego byś nie chciał. Spi***alaj, dajże ty mi spokój!
GrandAutismo
Nat
Sobie wyszła.
-Ach ! Wreszcie wolna. Zrozumiałam, że po co mi jakiś umarlak. Potrzebuje kogoś silniejszego... Ale na razie sama sobie poradzę. Ehehe.
- Już jestem cichutko. Ignoruj mnie. - wyjął puszkę i otworzył ją.
Isaac:
- ...czemu ty mnie tak irytujesz, cholero. I co ważniejsze - dlaczego nadal cię lubię?!
Natasza:
Pogoda na zewnątrz była niemal idealna. Żadnej chmury na niebie, raczej ciepło... tylko jakiś wściekły gość obandarzowany jak mumia psuł atmosferę, drąc się na innego chłopaka nie wiadomo za co.
GrandAutismo
Natasza
-Żałosne....
Przewróciła oczami po czym poszukała jakieś ławki czy innego tego typu rzeczy.
Natasza:
W pobliżu znajdowała się drewniana ławka na metalowych nogach, pozbawiona oparcia. Pokrywała ją stara, zielona farba, która w wielu miejscach odchodziła, nadgryziona bezwzględnym zębem czasu.
- Kochasz mnie głupku. - siorbnął napoju.
Właściciel
Laderas
Nadal leciała wokół szkoły, starając się cały czas rozwijać prędkość.
GrandAutismo
Nat
-Może dam się uje**ć jakiemuś wampirowi....
Pomyślała siedząc na tej ławce.
Właściciel
Laderas
Podleciała do jakiejś osoby na ławce.
- cześć! - Uznała, że warto by było kogoś zapoznać.
GrandAutismo
-Witaj.
Powiedziała na razie przyjaźnie.
Isaac:
- I właśnie nie wiem ku*wa za jakie grzechy.
Wywrócił oczami, siadając na trawie.
Natasza i Laderas:
Delikatny wiatr zawiał w ich stronę. Ścieżką przed nimi przetoczyła się jakaś pomięta, kolorowa ulotka. Słyszeli śpiew ptaków, awanturę gejów... Ogólnie to było raczej przyjemnie. Nic tylko chłonąć ten stan.
- Nie narzekaj, bo sobie pójdę. - usiadł niedaleko.
Isaac:
- Nah, chodź tu, gnido!
Przyciągnął go za szmaty i pocałował.
Długo. Głęboko. Aż Adrienowi zabrakło powietrza. Wtedy dopiero go puścił.
- A teraz ładnie proszę się ku*wa zamknąć.
Od razu spalił buraka i zasłonił twarz dłońmi.
Właściciel
Laderas
- jestem Laderas, a ty? - odparła, nadwyraz przyjaźnie.
Właściciel
Laderas
- nie jesteś trenerem, co nie? -
Isaac:
- No, i tak właśnie ma być~
GrandAutismo
Natasza
-Nie jestem, bo po co miałabym nim być ?
GrandAutismo
Natasza
"Japier... Znowu oni ? Łażą za mną czy będą wymagać przeprosin ?"
Wstała i poszła w kierunku szkoły.
JD:
- Hej, w ogóle, jakaś laska pisała na FB coś o jakichś dodatkowych. Serio wybranie sobie jednego z nich jest obowiązkowe?
Natasza:
Chyba nie przyszli tu za nią, tylko tak po prostu, bo nie zwrócili na nią uwagi. Doszła do budynku szkoły i mogła spokojnie wejść.
Filizaneczkaherbaty
Zoe
-Też widziałam jakiś post. Akurat tak. Jakie wybierasz? - spytała dopijając ten swój slush i wyrzucając opakowanie po nim.
JD:
- Sam nie wiem. Nie przepadam za takimi rzeczami po prawdzie... a ty na co się zapisujesz? - zapytał, też dopijając slusha.
Ellie i Dante:
Weszli oboje na teren szkoły.
- Jeszcze raz dziękuję za pomoc w doborze książki. Ja zostanę tu, ch-chciałem poczytać na dworze - powiedział Ellie.
- Nie ma za co. Do zobaczenia.
Dante skinął mu uprzejmie głową i wszedł do szkoły. Ellie tymczasem usiadł sobie wygodnie na trawie i otworzył książkę na pierwszej stronie. Zagłębił się w lekturę.
Filizaneczkaherbaty
Zoe
- Sztuki walki i Muzyka. Po prostu nie mogę przenieść ze sobą całej perkusji, a to moje hobby. A sztuki walki się przydadzą. I ogrodnictwo na zaspokojenie nerwów.
JD:
- To może pójdę z tobą na sztuki walki.