Enny
- Wybacz, ale podziękuję - powiedziała jedna z nich - Ja głosuję na koleżankę z klasy, Sonię. Widziałeś może jej ulotki?
Enny
- Nie. Kasia to jedyna kandydatka, jaką do tej pory spotkałem. - lekko wzruszył ramionami.
Enny
- Samej Sonii nie lubię jakoś bardzo, ale wymiana uczniowska z Hogwartem i szkolne Igrzyska Śmierci mnie zachęciły. A no i oczywiście te jej lochy dla idiotów.
Enny
- Wiesz, zainteresowałaś mnie tym. Mógłbym zobaczyć ulotkę?
Enny
- Jasne, zobacz! - podała mu jasną ulotkę.
SONIA OBIECUJE!
☆ Dużo imprez i wydarzeń szkolnych!
☆ Darmowe automaty z napojami!
☆ Utworzenie szkolnych lochów!
☆ Zorganizowanie Igrzysk Śmierci!
☆ Przemalowanie akademika na róż!
☆ Rozmaite akcje charytatywne!
☆ Wymianę uczniowską z Hogwartem!
Enny
- Wszystko ok, ale akademik na różowy? Nie, dzięki.
Enny
- W każdym razie ja na nią głosuję.
Enny
- Jasne, rozumiem. - poszedł dalej.
Enny
Na razie nikogo więcej na placu nie było.
Enny
Usiadł więc na wolnej ławeczce, kątem oka zerkając na Adriana. Nie żeby go interesowało, co teraz robi, nic z tych rzeczy!
Adrian
Teoretycznie powinien przyjąć zapłatę dopiero po wykonaniu zadania czy coś bo powinien albo zabić potwora, albo umrzeć, ale je**ć.
- Ta, pasuje mi - Odpowiedział.
Spojrzał na Enny'ego i tylko posłał mu groźną minę, po czym wrócił wzrokiem na swojego rozmówcę.
Enny
Adrian zauważył cię i nawet posłał ci groźną minę
Jak uroczo...
Enny
Nawet się do niego uśmiechnął.
Enny
Czyli co? Będziesz tak siedział i stalkował obserwował?
Spoko plan, nie ma ci
Adrian
Widocznie rozmówca miał inne standardy.
Podał mu zdjęcie rzeczonego sukkuba.
- W tym momencie powinna znajdować się na komisariacie policji paranormalnej. To niecałe kilka kilometrów stąd. Dziś wieczór najpewniej ją wypuszczą, bo kretyn który podrzucał jej dragi zostawił odciski palców. Nie może dotrzeć tu z powrotem do szkoły.
Sonea
Taksówka dowiozła ją do szkoły.
Zapłaciła, wysiadła i otworzyła na chwilę oczy. Chciała zobaczyć swoją nową szkołę.
Adrian
Wziął zdjęcie i obejrzał.
Dziś wieczorem? Raczej zdąży. Nie będzie się wgłębiał w powód, dla którego typ w garniaku tak bardzo chce śmierci tej Lilith, to nie jego sprawa.
Tylko jeszcze jedna kwestia
- Nie mam broni
Sonea
Dość duży budynek w neutralnych kolorach, jak każda inna szkoła.
Na placu mogła dostrzeć kilka osób.
Jakiegoś czarnowłosego typa, którego duszy o dziwo nie mogłaś zobaczyć, jakby jej wcale nie miał.
Kilka dziewczyn gadających ze sobą z duszami łamiącymi się między dobrem i złem.
No i dzieciaka z duszą, która była czystym chaosem, gadającym z jakimś mężczyzną w garniaku, którego dusza raczej chyliła się bardziej ku złu.
Wok9ł wszystkich tych osób latały ich grzechy, dużo ich było.
Enny
Ależ skąd. Niech Adrian robi co mu się tam podoba, on po prostu czekał sobie na osoby, którym mógłby wręczyć informację o wyborach.
Adrian
- To coś wymyśl, żeby ją mieć. W tej szkole zdobycie broni nie jest wcale takie trudne.
Sonea
Zaintrygował ją chłopak, którego duszy nie była w stanie zobaczyć. Zamknęła oczy i dzięki swojej umiejętności wyczuwania otoczenia, niemal jakby je widziała, ruszyła w jego kierunku i zatrzymała się jakieś dwa metry od niego - Cześć - przywitała się z delikatnym uśmiechem na twarzyczce.
niemamnietu
Na plac wyszli Smutni Panowie w Garniturach. Wyrzucili jakieś kawałki 🅱etonu i spokojnie skierowali się w stronę wyjścia.
Enny
Nie musiałeś długo szukać, jakaś dziewczyna sama do ciebie podeszła
Adrian
- No niby gdzie mogę zdobyć broń? - Spojrzał na niego jak na idiotę - Oświeć mnie albo sam mi daj, nie będę się narażał chodząc po szkole i pytając o jakiś sztylet czy zwykły nóż - Od czasu, gdy jego opiekunka w domu dziecka skonfiskowała mu jego nóż, nie miał okazji nabyć nowego
Adrian
- No w krzakach za szkołą. Tam czasami jest nóż, katana, karabin... zależy od dnia. Kiedyś sam się tu uczyłem to wiem.
Enny
Spojrzał na nią i lekko przekrzywił głowę. - Hej.
Sonea
- Jestem Sonea, nowa w szkole.
Przedstawiła się z delikatnym uśmiechem. Miała zamknięte oczy, a zdawała się go widzieć. Dziwne, ale na tle innych rzeczy dziejących się w tej szkole nie aż tak.
Enny
- Enon jestem. Możesz mówić mi Enny... Czemu masz zamknięte oczy?
Sonea
- Widzę rzeczy, których inni nie widzą. Taką mam moc, ale i przekleństwo zarazem. To co widzę, gdy otwieram oczy, sprawia, że coś we mnie występuje i robię złe rzeczy. Dlatego staram się nie otwierać oczu, żeby móc pozostać sobą - wyjaśniła spokojnie.
//Tfw, postacie rozmawiają tylko chwilę, a ty już masz plan co robić dalej ;-;
- Bardzo ciekawe. Na pierwszy rzut oka wyglądasz jak zwyczajny człowiek.
Adrian
Co jest nie tak z tą placówką
Westchnął tylko zrezygnowany i przewrócił oczami
- Ok, dobra, ogarne to sobie - Sprawdził, która godzina. Damn, 18, czyli w sumie wieczór - To ja idę
Sonea
- Myślę, że jestem człowiekiem. Ale nie mam pewności. Moi przybrani rodzice znaleźli mnie leżącą pośrodku łąki. Miałam dziesięć lat, chyba, bo na tyle wyglądałam, ale nie pamiętałam kompletnie nic. Nadal nie wiem do końca, skąd się tam wzięłam.
Adrian
- Powodzenia czy coś - pożegnał się.
Adrian
Ehhh no dobra, przynajmniej doktor Soplicki byłby dumny, gdyby nie siedział teraz w więzieniu czy coś.
Pożegnał go i poszedł za szkołę, w końcu broń się przyda, najlepiej jakiś nożyk szczególnie, że ma już plan na całkiem szybkie "rozwiązanie" sprawy.
Dobra a teraz który to krzak
Adrian
Jeden z nich był niebieski. Może ten?
Adrian
Co to ku*wa za krzak w ogóle.
No ale dobra, to może być ten krzak.
Podszedł do niego i zajrzał.
Enny
Podniósł się i podszedł do niej z zaciekawieniem. Włożył ręce do kieszeni i okrążył ją. - Lekarzem nie jestem, by stwierdzać czym jesteś, więc lepiej będzie, jeśli zachowam do dla siebie. Ale wydajesz się być naprawdę fascynującą osobą. Ja też pojawiłem się znikąd.
Adrian
W krzaku jakiś nóż rytualny.
I odcięta głowa chłopaka z 🅱etonu.
Miał kocie uszy, znaczy takie nadgryzione.
Sonea
- Nie jesteś człowiekiem, prawda? Między wszystkimi okropieństwami, widzę też dusze otaczających mnie istot żywych. Gdy wysiadając z taxówki na chwilę otworzyłam oczy, twojej nie widziałam jako jedynej. To mnie zaintrygowało - przyznała szczerze.
Enny
- Ta, nie jestem człowiekiem. Jestem mrokiem. - stanął przed nią.
Adrian
Ku*wa nóż rytualny, co oni tu odpi***alają w tej szkole.
I głowa posągu? Chwila... Wygląda jak ten ch*j co próbował go porazić prądem w centrum...
To miejsce to jedno wielkie spie**olenie czy jak?
Anyway
Wziął nóż, aż medalion zadrżał, i poszedł prosto do komisariatu.
//Nie wiem, czy zmienić temat czy nie xD//
Sonea
Nadal uśmiechała się lekko.
- Mrokiem? Nigdy nie widziałam istoty mroku. Czy mogę..? - wyciągnęła przed siebie dłoń, jakby pytając czy może go dotknąć. W ten sposób widziały osoby niewidome, a ona najwyraźniej miała wewnętrzny opór przed ponownym otworzeniem oczu. Za mało czasu minęło od ostatniego razu. Nie miała pewności czy to nie zakończy się kontrolą tej drugiej.
Enny
- Ależ naturalnie, panienko. - schylił się lekko, chwycił jej dłonie i nakierował na swoją twarz. Rzadko komu pozwalał się dotykać w taki sposób, ale nie wahał się przed tym ani chwilę.
Sonea
Dotknęła jego twarzy. Delikatnie, nie chciała mu w końcu niczego przypadkiem zrobić.
- Masz piękną twarz - stwierdziła po chwili.
I nie zabrzmiało to u niej nawet dziwnie. Raczej jak zwykły komplement, taki jak każdy inny. Uśmiechała się przy tym.
Enny
- Uwierz, przed sobą widzę jeszcze piękniejszą osobę.
Sonea
- Ktoś stoi za mną? - zdziwiła się. Pierwszym odruchem uznała, że mowa o kimś innym. Potem dopiero dotarła do niej taka opcja, że to mogło być jednak o niej.
Enny
Parsknął cicho. - Nie, nikogo za tobą nie ma, panienko.
Sonea
Zarumieniła się lekko na policzkach.
- Jesteś bardzo miłą osobą - stwierdziła.
Enny
- Nie może być inaczej. Chciałabyś pójść teraz do swojego pokoju? - znowu schował dłonie do kieszeni.
Sonea
- Najpierw muszę zameldować się w sekretariacie i dostać klucze. Czy mógłbyś mnie zaprowadzić? - poprosiła grzecznie.
Enny
- Naturalnie. Dasz radę pójść za mną, czy chwycić twoją dłoń?
Sonea
- Dam radę. Mniej więcej potrafię wyczuć kształt otoczenia. Bardziej mniej niż więcej, ale wystarczająco, by się przemieszczać - w zasadzie to dokładnie tak, jakby widziała, ale bez kolorów. I bardziej czuła swym wyostrzonym instynktem, niż "widziała z zamkniętymi oczami" ale dla uproszczenia tak też można to ująć. Plus nie "widziała" detali takich jak twarze, przycięta trawa na ziemii i inne raczej niewielkie elementy, ale nic nie przeszkadzało to jej w chodzeniu.
Adrian
Znowu wrócił na teren szkoły, bez krzty poczucia winy czy czegokolwiek. No już taki z niego zimny drań wobec wszystkiego, co zalicza się pod potwora.
Przeszedł obok Enny'ego i Sonea'i i nawet na nic nie spojrzał.
Po prostu wszedł do szkoły, bez zbędnego zatrzymywania się.
Filizaneczkaherbaty
Illon Feera
Wysiada z taksówki, jaką zamówiła z lotniska. Czeka chwilę, aż taksówkarz wyniesie z bagażnika walizkę. Chwilę potem się żegna, oddając pieniądze.
Wchodzi na teren szkoły, poprawiając okrągłe okulary i targając za sobą walizkę, niosąc transporter, w którym widać żółte ślepia i niezadowoloną mordę kota Illon, oraz miotłę, która krótko mówiąc lata pionowo obok Feera. Rozejrzała się.
Inne klimaty od Wenecji.
Ślicznie.