Również się przygotował, po czym wybrał kamień
Właściciel
Twój kompan marine wybrał to samo, tylko tamten trzeci miał na tyle mało szczęścia, żeby wylosować nożyce. Uznał porażkę i po chwili wychylił się, aby przywrzeć do ruin.
- Mają tam przynajmniej trzy CKM'y, poza obsługą jest ich tam może z dwunastu.
Właściciel
Skoro to załatwione, to pora się zbierać, nie?
No tylko czy tutaj był medyk z poprzedniej ekipy?
-Mamy coś aby zdjąć te umocnienia, czy musimy się przekraść?-
Właściciel
Vader:
Ciężko zaprzeczyć.
Dustyy:
- Po prostu ich wystrzelamy, najpierw tych przy karabinach maszynowych i stojących obok. Bez nich powinno pójść łatwo.
To ten, z którym już rozmawiał?
-Stąd, czy ustawiamy się gdzieś indziej?-
Właściciel
Dustyy:
- To Ty masz erkaem, wal tak, jak Tobie będzie najlepiej.
Vader:
To nawet ten, z którym byłeś na misji.
Położył się na ziemi, rozłożył dwójnóg i zaczął walić do tych przy karabinach maszynowych
//jaki mam w ogóle RKM? M249, FN Minimi czy L86 LSW?//
Właściciel
//W sumie nie wiem, wybierz sobie jakiś, byleby współczesny :V//
Twoja pierwsza seria była zaskoczeniem i ścięła obsługę pierwszego, ogień w Twoim kierunku otworzyli żołnierze ochraniający karabiny maszynowe.
-Dobra, żeby nie było. Medyk, pakuj się i ruszamy. Takie rozkazy.
//biorę L86, bardziej pasuje do miejsca akcji//
Zmienił pozycję(dalej w obrębie ruin i kontynuował ostrzał
Właściciel
Vader:
- A my? - spytał snajper, który pojawił się niemalże znikną, nie tylko w imieniu swoim, ale i dwójki komandosów.
Dustyy:
Dało Ci to dodatkową ochronę, ale zmniejszyło zasięg rażenia, zwyczajnie nie miałeś jak obrócić się w niektórych kierunkach ze swą bronią. No, ale dwóch i tak ściąłeś.
Poczołgał się za osłonę
-Mam już 3, a wy?-
-Ty chcesz się zaciągnąć do Kompanii Duchów, że tak się skradasz? Oczywiście, że ruszamy razem. Miałem po was się udać.
Właściciel
Dustyy:
- A weź spi***alaj. - mruknął żołnierz.
- Trzech. - odparł marine i wychylił się zza osłony, posyłając tam krótką serię. - Czterech.
Vader:
- A powiedziałem kiedyś, że mnie w niej nie ma? - odparł i odszedł, reszta po chwili dołączyła do niego, zapewne w celu zebrania wyposażenia.
No cóż, mógł się jedynie obejrzeć za nim. Nastepnie się zwrócił do swoich ze Sztyletu.
-Ostatnio się tak bałem snajpera, kiedy wku*wiliśmy dowódcę Dudaskiego na treningu.
Właściciel
Doskonale pamiętali tę pamiętną scenę, kiedy dowódca niemalże wyszedł z siebie, a później, jak gdyby nigdy nic, zapalił fajkę, oparł się o karabin wyborowy i po wypaleniu połowy papierosa wskazał na broń dodając: "Macie dziesięć sekund."
Wychylił się, wystrzelił krótką serię w stronę barykad i schował się
Przynajmniej strzelał kulami gumowymi. Gorzej, że z prototypowym systemem naprowadzania kul w żywe cele.
Właściciel
Dustyy:
Barykad może i nie było, ale i tak zajebiście poszło, bo chyba są w odwrocie. Lub czekają.
Vader:
Tak to właśnie wyglądało. Idąc dalej, pora się zbierać, nie?
Ta, opuścił ten szpitalek i sprawdził swój sprzęt.
Właściciel
Dustyy:
- Albo czekają.
Vader:
Wszystko w jak najlepszym stanie, ewentualnie uzupełnić amunicję.
Właściciel
Vader:
Wystarczająco, ale jak to mówią "Amunicji nigdy za wiele."
Dustyy:
Po chwili rzeczywiście wyszło na to, że uciekają, bo przestali strzelać. Tylko co teraz? Wracacie, zostajecie, gonicie ich?
A więc poszedł tam, gdzie zapas można zdobyć.
Właściciel
I z powrotem trafiłeś do kwatermistrza.
-Powinniśmy ich gonić, czy wrócić do okopów?-
-Ty zapewne chcesz ich gonić?-
Właściciel
Dustyy:
- Im więcej ich wystrzelamy, tym lepiej.
Vader:
- Co tym razem?
-Też tak sądze. A ty?-
Spytał się swojego drugiego towarzysza
Właściciel
- Skończmy to. - burknął i splunął na bok, przeładowując broń.
Wyszedł z ukrycia i powoli zaczął podążać za bandytami, zachowując tym samym bezpieczną odległość
Właściciel
Nie poszło to do końca po Twojej myśli, bowiem oni zdążyli zwinąć i gdy Wy się naradzaliście, powiększyli dystans, zaś przez Wasze tempo, powiększają go jeszcze bardziej.
-Tylko amunicja na kolejną misję.
Właściciel
Vader:
- Skoro tak. - odparł z ulgą, najwidoczniej ciesząc się, że to tylko tyle, i wskazał Ci na odpowiednie drzwi. - Korytarzem do końca, potem w lewo.
Dustyy:
Tak czy inaczej, straciliście ich z oczu, a odnalezienie kogokolwiek w tym morzu ruin, którego nie znacie, graniczy z cudem i jest jak szukanie igły w stogu siana.
Właściciel
No i znalazłeś się w raju dla każdego amunicyjnego, bowiem w skrzynkach, pudełkach i na taśmach upakowano naboje najróżniejszego kalibru, do najróżniejszej broni.
Zabrał tylko tyle, żeby mieć pewność, że mu wystarczy. Ale w wersji minimum, nie max.
Właściciel
I tak obłowiony, byłeś gotów do oddania jej Bandytom lub Zombie, ale w nieco innej formie.
A więc opuścił to miejsce i... gdzie się udać?