Londyn

Avatar
Konto usunięte
//Leki działają akurat bardzo szybko i jak to przy znieczuleniu ogólnym - znieczulony nie jest przytomny .-.
Tak więc medyk wyjął pociski po czym odkaził dziury i je jakoś zatamował.
- Dziwne, że nie zemdlał - odparł tylko i zaczął wprowadzać morfinę o ile mieli i wybudzać. A jak nie to zagwozdka co zrobić. Najetyczniej to chyba eutanazja bądź utrzymać w śpiączce farmakologicznej, ale co jak dla innych nie starczy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Mimo położenia w ten sposób około połowy (kilku wyeliminowanych kopniakiem, reszta przewróciła się o leżących towarzyszy) to reszta i tak ruszyła w Twoją stronę, wyciągając do przodu łapska, warcząc i tocząc ślinę z otwartych paszcz.
Adv:
//No popatrz, człowiek codziennie dowiaduje się czegoś nowego.//
Wybudzenie się powiodło, pytanie co chcesz uczynić teraz.

Avatar Vader0PL
Wycofał się z budynku.

Avatar Kuba1001
Właściciel
A Zombie za Tobą, te które upadły również ruszyły.

Avatar Vader0PL
Ten, spróbował im uciec. Aktualnie to nie jego problem.
///Elarid też dzisiaj, plis.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Warto powiedzieć, gdzie biegnie.

Avatar Vader0PL
Od tych truposzy. Czy pierwszą rzeczą, którą robisz uciekając przed zombie jest obranie kierunku?
Ha

Ha


Ha

Biegnie ulicą prosto, drugi zakręt w lewo, później w prawo, prosto i 3 zakręt w lewo.

Avatar
Konto usunięte
///Tak, podświadomie, ale tak

Avatar Kuba1001
Właściciel
Adv:
//A teraz dawej post do gejmingu, zią.//
Vader:
Bieganie zakrętami przyniosło oczekiwany efekt i zgubiłeś je wszystkie.

Avatar Vader0PL
Rozejrzał się.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Wydaje się, że jesteś w okolicy opanowanej przez Z-Com, Milicję, wojsko brytyjskie i Armię Światową, świadczyć o tym mogą liczne patrole i w miarę normalne życie cywili.

Avatar Vader0PL
Poszukał kogoś wyższego rangą z wojskowych.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Najwyższy rangą był tu jakiś porucznik.

Avatar Vader0PL
Zbliżył się do niego.

Avatar
Konto usunięte
///Hmm... czy może na moją postać spaść bomba? nie przemyślałem jej ;-;

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Zbliżyłeś się do niego (:V).
Adv:
//Nieco to drastyczne, poprzestańmy na pozostawieniu postaci jako bota.//

Avatar Vader0PL
Zasalutował.
-Poruczniku?

Avatar Kuba1001
Właściciel
Odpowiedział tym samym, aby następnie Ci się uważnie przyjrzeć.
- Ciebie widzę tu pierwszy raz. Imię, nazwisko, stopień i jednostka.

Avatar Vader0PL
-Jack Vantablack, jednostka "Sztylet", nie używaliśmy w niej stopni.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie kojarzę takiego oddziału w Armii... Z-Com, czy tak?

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Co Cię tu przywiało, żołnierzu?

Avatar Vader0PL
-Zestrzelono nasze śmigłowce.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- I nikt inny nie ocalał?

Avatar Vader0PL
-Z mojego nikt.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- A inne też sprawdziłeś?

Avatar Vader0PL
-Jeden dodatkowo. Z drugiego musiałem się wycofać z powodu zagrożenia ludzkiej rangi.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Bandyci? - domyślił się. - Czyli wiesz, że to oni Was zestrzelili. Niedawno, z dnia na dzień, ustanowili silną ochronę przeciwlotniczą w postaci działek w najwyższych punktach swoich terenów i wyrzutni rakiet, pewnie Wy oberwaliście czymś z ich repertuaru.

Avatar Vader0PL
-Świetnie. Przynajmniej wiemy, z czym teraz walczymy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Jak rozumie chcesz wybrać się do innych śmigłowców?

Avatar Vader0PL
-Chcę, ale najpierw muszę dotrzeć do dowódcy. Jego śmigłowiec jak na złość ocalał.

Avatar Kuba1001
Właściciel
- Nie autoryzowaliśmy żadnych lądowań dnia dzisiejszego.

Avatar Vader0PL
-No cóż. Z tego co wiem nie zostały zestrzelone.

Avatar Dustyy
//ja mam zacząć, czy Kuba zacznie?//

Avatar Dustyy
Michael wyszedł z transportowca i rozejrzał się. Był to jego pierwszy dzień w Widmach, a on sam nie wiedział co go czeka.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
- W takim razie wylądowały, lecz nie tutaj.
Dustyy:
//Argh, mogłeś iść do Miami.//
Dość szybko usłyszałeś chrapliwy głos oficera, który kazał Wam w ciągu minuty ustawić się w równym dwuszeregu.

Avatar Vader0PL
///W Miami nie ma mnie <3
-Gdzie znajduje się główna siedziba Z-Comu?

Avatar Dustyy
Jak najszybciej ustawił się w dwuszeregu

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Usłyszałeś jakieś wołanie, a oficer ruszył w jego kierunku, Tobie wskazując jedynie orientacyjny kierunek ruchem głowy.
Dustyy:
Szczęśliwie udało się to zarówno Tobie jak i każdemu innemu żołnierzowi. Po chwili zobaczyliście swego dowódcą, mężczyznę po czterdziestce z czarnymi włosami przeprószonymi już siwizną oraz gęstymi wąsiskami w tym samym kolorze. Ubrany był w mundur typowego oficera Z-Com, posiadał także insygnia komandora. Zauważyłeś, że przez ramię ma przewieszoną swobodnie strzelbę SPAS-12, a przy pasie dwa rewolwery Magnum 44. Najbardziej charakterystyczna w jego wyglądzie była spora blizna przechodząca przez prawy policzek oraz czarna przepaska na lewy oku. Spojrzał na Was swoim sprawnym, niebieskim, okiem i splunął, a następnie zaczął swoje słowa tak, jak powinien je zacząć dowódca takiego kalibru, czyli od słowa "ku*wa."
- Ku*wa mać i to ma być wojsko?! - spytał i podszedł do Was na kilka kroków. - Z-Com muszą kończyć się żołnierze, jeśli przysyła do mnie takie panienki i żółtodziobów. - powiedział, a następnie zaśmiał się podobnie jak wydał Wam wcześniejszy rozkaz, a mianowicie chrapliwie. Pod koniec zaniósł się kaszlem i znów skierował na Was wzrok.
- Jestem Vest. Dla Was komandor albo sir. Jasne?

Avatar Vader0PL
A więc ruszył w tamtym kierunku stałym, szybkim marszem. Tym samym ignorował innych niezwiązanych z jego oddziałem, lub dowódcą.

Avatar Dustyy
-Zrozumiano,sir.-
Odpowiedział,oczekując takiej samej odpowiedzi od reszty oddziału

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dustyy:
Odpowiedzieli podobnie lub tak samo, choć zawsze była to odpowiedź twierdząca.
- W prawo zwrot i za mną. - powiedział i ruszył powoli w owym kierunku.
Vader:
Czyli ignorowałeś wszystkich, ale w końcu trafiłeś do owej siedziby, która kiedyś mogła być szkołą. Cóż, teraz otaczało ją gęste pole minowe, zasieki z drutu kolczastego, uzbrojeni strażnicy i ciężkie karabiny maszynowe.

Avatar Vader0PL
Poszukał bezpiecznej drogi do drzwi i spróbował nią przejść.

Avatar Dustyy
Ruszył za Vestem

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
Głupio byłoby stracić żołnierzy, którzy wpadliby na własne miny, więc bezpieczna droga była doskonale oznaczona i widoczna. Na jej końcu były drzwi do budynku oraz dwóch uzbrojonych po zęby wartowników w mundurach Z-Com. Byliby z nich żadni strażnicy, gdyby nie zatrzymali Cię, a jeden spytał nawet o powód przybycia, imię, nazwisko, jednostkę i stopień.
Dustyy:
Żołnierze wokół Ciebie rozmawiali cicho, a w miarę marszu okolica drastycznie się zmieniała: Z w miarę zadbanych budynków, w których mieszkali cywile, trafiliście na ruiny, gruz i trupy (szczęśliwe te zwykłe, nie żywe). W końcu dowódca zatrzymał się, Wam kazał zrobić to samo za pomocą gestu, a później odwrócił się do Was i powiedział:
- Panowie, przed Wami Wasze stanowiska. Mnie znajdziecie w kwaterze dowodzenia, a dalsze instrukcje otrzymacie od lokalnego oficera. Powodzenia.
Z tymi słowami odszedł do najlepiej trzymającego się budynku, który musiał być ową kwaterą dowodzenia, a ku Wam zaczął iść jakiś mężczyzna w mundurze brytyjskiej armii.

Avatar Dustyy
Czekał aż oficer do nich podejdzie

Avatar Vader0PL
-Jack Vantablack, jednostka specjalna Sztylet. Nie używaliśmy stopni wojskowych w Sztylecie.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dustyy:
Nie podszedł za blisko, jedynie machnął do Was ręką, odwrócił się i poszedł w owym kierunku.
Vader:
- A co Cię tu sprowadza?

Avatar Vader0PL
-A w sumie nic szczególnego, wiesz? Weekend, urlop, turystyka... zestrzelenie mojego śmigłowca i kilku innych na terenach bandytów, przez co Sztylet jest rozbity i jest wiele trupów.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku