Właściciel
Dlatego powinieneś cieszyć się, że jest po Waszej stronie. Niemniej, kupił Wam czas, wypada ruszać, bo Rosjanie w końcu powiadomią resztę bandytów o Waszej obecności, jeśli jeszcze tego nie zrobili.
Pora też ruszyć w pierwszym szeregu. Jak tam hełm i wspomaganie celowania?
Właściciel
Wszystko sprawne, widzisz już swój cel, czyli więzienie, które jest nim tylko w teorii, bo zorganizowano je w jakimś zwykłym budynku. Cóż, Bandyci to Bandyci.
I dobrze, że w zwykłym. Nie miał wystarczająco dużo mydła, by ich załatwić w prawdziwym.
Właściciel
//Zło...//
Jak widać, zamknięta i zasłonięta kratą brama pilnowana przez dwóch oprychów, główna droga prowadząca do niej zastawiona jest barykadami, zasiekami, polami minowymi i wilczymi dołami, na dachu kręci się sześciu strażników uzbrojonych w pistolety maszynowe, przez pozbawione szyb okna dostrzegłeś co najmniej drugie tyle wewnątrz, ale znając życie będzie ich więcej.
Pi razy drzwi, najchętniej wysadziłby budynek w powietrze, lecz wiedział, że zginą jeńcy. Przy otwartej strzelaninie również zginą, więc...
-Oddział. Najpierw trzeba się rozstawić i na dachach okrążyć budynek, by ich widzieć z każdej strony. Jeńcy zginą, jeżeli wkroczymy do otwartej walki, więc załatwmy to powoli.
Właściciel
- Ja bym proponował szybko, bo jak my się będziemy pie**olić to ściągną posiłki i sami trafimy do tego ich pierdla albo prosto do piachu. - zaoponował jeden z komandosów.
-Ile mamy ładunków wybuchowych?
Właściciel
- Kilogram C4 pod hełmem. A co?
-Za mało, nie zawalimy dróg, a mój kilof złamał się na diamentach. Czyli wchodzimy bez masła.
Właściciel
- Jesteś je**ięty. - powiedział i zaśmiał się, klepiąc Cię po plecach. - No dobra, to jedziemy?
-Oddział, rozstawić się na czterech dachach budynku tak, żeby widzieć budynek z każdej strony. Komandosi i dwójka chętnych ruszy ze mną prosto do paszczy lwa.
Właściciel
Żołnierze wykonali polecenia, Ty zaś trafiłeś na tych samych ochotników, co wcześniej. No i oczywiście nieodzownych komandosów.
Poszukał drogi na dół, a jak ją znalazł, to z niej skorzystał. Oczywiście, bacznie oglądał teren w poszukiwaniu pułapek.
-Snajper nie dostał rozkazów, bo ich ku*wa nie potrzebuje. To cud, że to nie on ma pałeczkę dowódcy
Właściciel
Dostaliście się bezpiecznie na chodnik na dole, teraz trzeba postąpić o krok dalej albo coś.
No tak, rozpocząć szukanie osłon, by jak najdłużej być w ukryciu.
Właściciel
No cóż, kilka metrów jakoś poszło, ale teraz czeka Was bieg przez otwartą przestrzeń do drzwi wejściowych, choć raczej to nie nimi chcecie wkroczyć do środka, prawda?
Właściciel
No w sumie... Żyje się tylko raz.
Poszukał otwartego okna i drogi do niego. Nadal po cichu.
Właściciel
Najbliższe były na pierwszym piętrze, a Bandyci nie ustawili w pobliżu nic, co mogłoby Wam ułatwić wejście na górę.
Na parterze też były okna?
Właściciel
Nie, najbliższe były na pierwszym piętrze.
Właściciel
- Możemy Cię podrzucić, inaczej nie da rady. - odpowiedział komandos, wskazując przy tym na siebie i swojego towarzysza. - Reszta będzie nas ubezpieczać.
Właściciel
Stanęli naprzeciw siebie i złączyli dłonie, czekając aż wskoczysz, aby mogli Cię podrzucić. Dwaj pozostali żołnierze przyklękli z odbezpieczoną bronią i czekali, ubezpieczając Was w razie pojawienia się jakiegoś Bandyty.
Właściciel
Udało Ci się złapać krawędzi okna, szczęśliwie nie miało ono szyb, ani niczego innego, co przeszkodziłoby Ci w kontynuowaniu misji.
Wspiął się tam i rozejrzał.
Właściciel
Długi korytarz, sporo drzwi po bokach i rozwidlenie na jego końcu.
Właściciel
Na korytarzu nikogo, a przynajmniej w zasięgu wzroku i słuchu.
Ruszył po cichu w kierunku głównego wejścia, jednak dał sygnał swojej drużynie, że wejdą właśnie głównym wejściem.
Właściciel
Schodząc w dół natrafiłeś na parę strażników, z czego jeden był odwrócony do Ciebie tyłem, a drugi bokiem. Ten ostatni dodatkowo wychylał się przez okno i palił fajkę.
Zaczął się do nich powoli zbliżać z nożem w ręku.
Właściciel
Znalazłeś się ledwie kilka kroków od Bandyty, gdy ten wypalił swoją fajkę i wyrzucił ją za okno, aby odwrócić się przypadkiem w Twoim kierunku. Choć na jego twarzy malował się grymas przerażenia i zaskoczenia, to niemal natychmiast sięgnął jedną ręką po nóż, a drugą po zawieszony przy pasie pistolet.
Doskoczył i wbił mu nóż w klatkę piersiową, a następnie wyrwał jego nóż, żeby rzucić nim w przeciwnika.
Właściciel
W ten oto sposób szybko, sprawnie, a co najważniejsze: cicho, zdołałeś bez jakichkolwiek problemów pozbyć się obu przeciwników.
Za oknem ktoś, coś? Czy trup pod oknem będzie widoczny?
Właściciel
Widziałeś jednego Bandytę, acz przechadzał się on tylko i po chwili zniknął Ci z pola widzenia. Reasumując: Zwłoki będą widoczne, jeśli ktoś uda się tą trasą, na przykład na patrol.
Właściciel
Mebli brak, a przynajmniej na pustym korytarzu.
Zostawić ich też niezbyt mógł. Jak tam ślady krwi?
Właściciel
W wypadku pierwszego to nikłe, większość została na jego ciele. W wypadku kolejnego Bandyty miałeś ten problem, że rzucony nóż wbił się w jego gardło, powodując powstanie sporej kałuży krwi tam, gdzie upad martwy.
No to ich zostawił, zabrał noże i ruszył dalej, w stronę wejścia do budynku. Chociaż w tym przypadku - do wyjścia. Nadal się skradał.
Właściciel
Na dole było już znacznie trudniej, bo choć nikt Cię jeszcze nie zauważył, to wszędzie kręciło się przynajmniej kilkunastu uzbrojonych Bandytów.
Właściciel
Niestety nie, zabici Bandyci też niczego takiego nie posiadali.
Strzelanina też nic nie da, więc się cofnął, by poszukać ich magazynu.