Londyn

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
- Jakieś półtora kilometra w tamtą stronę. - powiedział, wskazując kierunek ręką i opuszczając broń. - Sam się tam nie zapuszczałem, miałem wtedy coś innego na głowie.
Vader:
//Kurde, mój błąd, myślałem, że sprawdzasz korytarz.//
Część rzeczywiście była pusta, ale w niektórych znajdowali się ludzie, przeważnie chudzi, wynędzniali, odziani w łachmany, pobici i ledwo żywi, ale wciąż ludzie...
Dusty:
//Byś z czystej przyzwoitości zacytował chociaż mój ostatni post. Zresztą, tyle Cię nie było, że proponuję zrobić przeskok o ten czas w świecie gry. Pasuje?//
Kucu:
Pozbawione krwi do ostatniej kropelki raczej by nie wstały, ale lepiej dmuchać na zimne, niż dać się pożreć żywcem. Tak czy inaczej, to masz z głowy, więc co teraz?

Avatar antekk5
- Coś się pewnie tam znajdzie. No, to w takim razie do następnego... jeżeli w ogóle się jeszcze spotkamy. - powiedział, po czym poszedł w kierunku komisariatu policji.

Avatar StinkyWhiskey
Szukanie skarbów! Z pochodnią w ręku niczym poszukiwacz przygód ze starych ksiąg ojca zaczął przeczesywać pomieszczenie.

Avatar Vader0PL
-Trzymać się, jesteśmy tutaj, żeby wam pomóc.

Avatar Dustyy
//Można powiedzieć że jestem ci to winien. Daj przeskok o 6 miechów//

Avatar Kuba1001
Właściciel
Dustyy:
//Człowieku, jakie pół roku? Większość postaci, które tu grają, ma wciąż ten sam dzień, gdy zaczynali... Kurde, Vader tu gra od początku, a chyba to wciąż jeden i ten sam dzień. Będzie o kilka dni lub góra tydzień.//
No cóż... Monotonia, tym na pewno można opisać Twój kilkudniowy pobyt tutaj. Od odpierania ataku Bandytów, za co dostałeś promocję na kaprala, trafiłeś do nowej jednostki, trudniącej się przede wszystkim patrolami. I tak też było teraz: Jak od kilku dni, razem ze swoim kolegą z marines, oraz trójką innych żołnierzy, maszerowałeś pustymi ulicami miasta pod dowództwem jakiego starszego sierżanta.
Vader:
Moglibyście być nawet z Syndykatu, a oni i tak by za Wami poszli, więc teraz wypadałoby ich jeszcze jakoś uwolnić.
Kucu:
Kuchnia, a jak to w kuchni, głównie różnorakie naczynia, sztućce i tym podobne. Znalazłeś też nieco jedzenia, ale większość nie była w zbyt dobrym stanie, uratowały się tylko suchary, trochę ziemniaków, paluszki rybne i nieco miodu. Poza tym możesz przeszukać zwłoki ofiar Wampira.
Antek:
Nie strzelił Ci w plecy, tym miłym akcentem kończąc rozmowę. Na drodze napotkałeś ledwie kilka Zombie, które udało Ci się wyminąć bez walki, dzięki czemu trafiłeś pod komisariat, do tego w całkiem niezłym stanie... Ba, może wciąż byli tam ludzie? Musiałbyś przyjrzeć się bliżej...

Avatar StinkyWhiskey
Jedzenie zabrał, razem z dwoma najlepiej prezentującymi się nożami, które przełożył sobie przez pas. Miał pewność, że dobite zwłoki się nie ruszą, więc zaczął przeszukiwanie.

Avatar antekk5
Sprawdził przez okna, jeżeli jakiekolwiek były, kto może się znajdować w środku. Takie miejsce zawsze było strategicznie ważne, a to, żeby uczynić z tego bazę czy też w poszukiwaniu surowców. Niczym dziwnym byłaby obecność truposzy czy bandytów. Gorzej, jeśli jest opuszczony, bo można wpaść w zasadzkę.

Avatar Vader0PL
Poszukał kluczy.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kucu:
Ci ludzie najpewniej zginęli nim to piekło rozpętało się na dobre, więc próżno liczyć na jakąkolwiek broń, amunicję, przydatne narzędzia, jedzenie i tym podobne. Ostateczny bilans, z wyłączeniem bibelotów i innych rzeczy bez wartości, takich jak pieniądze, karty kredytowe, szminki i tak dalej, wynosił: Działający zegarek, trzy paczki papierosów, cztery zapalniczki, pudełeczko zapałek, dwie paczki miętowych gum do żucia i szmatkę do wycierania okularów.
Antek:
Okna były zabite deskami, a cały teren otaczał wzniesiony naprędce z gruzów, złomu i wraków samochodów mur, acz to wcale nie musi oznaczać, że są tu ludzie, skoro owy mur był w niezbyt dobrym stanie, w okolicy kręciło się kilka Zombie, a ze środka ani widu, ani słychu.
Vader:
Cóż, miałeś ich cały pęk, zabrany wtedy strażnikowi...

Avatar antekk5
- K**wa! Już przeczuwam najgorsze. - pomyślał, ale w końcu wziął się w garść i postanowił sprawdzić komisariat. Najlepiej by było, gdyby było mało przeciwników, bo z taką ilością amunicji zalecane jest raczej skradanie.

Avatar Vader0PL
Posprawdzał więc te klucze.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Skradanie sprawdza się wtedy, gdy nikt Cię nie zauważył, ale Ty miałeś pecha, bo Zombie dostrzegły Cię i ruszyły w Twoim kierunku, powoli otaczając. Całe szczęście, że było ich tylko pięć, z czego dwa to Pełzacze.
Vader:
Kilka minut próbowania i klęcia tak, że nawet Twoi komando by się nie powstydzili, ale zdołałeś wypuścić wszystkich.

Avatar StinkyWhiskey
Zegarek od razu założył na lewą rękę; był praworęczny. Co dziwne, skierował go tarczą do środka, a nie od zewnątrz jak zwykle się to robi //Fun fact, ja tak noszę zegarki :b//. Resztę rzeczy schował po kieszeniach, zapas zapalniczek się przyda, nawet ta szmatka sie na coś przyda. Teraz ta lepsza część, wrócił do głównego pomieszczenia w poszukiwaniu whiskey i szkockiej.

Avatar antekk5
Strzelił dwa razy w kierunku Szwendaczy, a potem przygotował nóż, żeby uporać się z pozostałymi trzema. Ewentualnie można jeszcze strzelić trzy razy, ale wtedy ostatni nabój trzeba mądrze wykorzystać.

Avatar Vader0PL
Dostał złotą odznakę za dobór przekleństw, więc to nie jest nic zaskakującego. Sprawdził stan uwolnionych.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Kucu:
Niestety, była tylko whiskey, ale za to w trzech nieotwieranych butelkach, do tego półlitrowa flaszka wódki, butelka śliwowicy i skrzynka piwa.
Antek:
Pełzacz wciąż, no cóż, pełzły, nie są to najszybsze Zombie, ale Szwendacz zbliżył się już dostatecznie, aby otworzyć śliniącą się paszczę, wyciągnąć w Twoją stronę łapska i przyprawić o mdłości zapachem gnijącego mięsa.
Vader:
Na pewno złamani psychicznie, choć tutaj powoli sami się podnosili, ale do tego też wygłodzeni, spragnieni, brudni, zawszeni i ogółem wynędzniali.

Avatar antekk5
Wbił mu nóż w czoło i obalił go, żeby zadać kolejne dwa ciosy, jeden w żuchwę, a drugi w szyję.
- Zamknij pysk. - powiedział.

Avatar Vader0PL
Jeżeli mógł, ruszył dalej.

Avatar StinkyWhiskey
Spakował dwie butelki whiskey, wódkę, jedno piwo oraz śliwowicę. Kolejne piwo wziął do ręki. Po raz ostatni na szybko przeszukał cały budynek.

Avatar Dustyy
Rozglądał się wokoło, szukając jakiś zagrożeń

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Nie zamknął, szczęka zwyczajnie odpadła mu od tylu uderzeń, ale zabiłeś go bez trudu, a w końcu tylko to się liczyło, prawda?
Vader:
Ty tak, ale co z resztą?
Kucu:
Nie znalazłeś ani nic groźnego, ani ciekawego, ocalałych również brak.
Dustyy:
W okolicy kręciły się jedynie pojedyncze Zombie, na które nie było sensu marnować amunicji, z reguły jeden wojak odwracał uwagę danego zdechlaka, a drugi zabijał go przy pomocy bagnetu, noża, pałki czy czegokolwiek innego.

Avatar antekk5
Powstrzymał się od wymiotów i zaczął przeszukiwanie komisariatu. Jeśli miałoby go coś zaatakować, to raczej skierowałby się w stronę wyjścia i zastrzelił przy okazji Pełzacze.

Avatar Vader0PL
-Poszukamy dla was jakiegoś magazynu. Potrzebujecie ubrań, butów, żywności i wody pitnej.

Avatar StinkyWhiskey
Wyszedł na zewnątrz. Rozejrzał się po okolicy za innymi ciekawymi budynkami. Najlepiej sklepami bądź magazynami.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Problem był tylko w tym, że drzwi były zamknięte, najpewniej od wewnątrz...
Vader:
Większość najpewniej chciałaby uciec stąd jak najszybciej, nim bandycie hordy zwalą im się na głowy, ale tak też można...
Kucu:
Na nadbrzeżu brakowało sklepów, ale magazynów miałeś wręcz pod dostatkiem, podobnie jak leżących luzem kontenerów i tym podobnych.

Avatar Vader0PL
Sprawdził strzelbę.
-Panowie, tutaj robota się nie kończy. Trzeba wyeliminować błędy ludzkości.

Avatar antekk5
Ominął pełzacze i udał się w kierunku schodów, żeby sprawdzić pierwsze piętro.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Vader:
- Pedofilię, pizzę hawajską i czarnych? - rzucił jeden z komandosów, wywołując falę nerwowego śmiechu u pozostałych.
Antek:
//Drzwi. Są. Zamknięte. Gdy. Drzwi. Są. Zamknięte. Nie. Można. Wejść. Do. Środka.//

Avatar antekk5
// Ups. Myślałem, że to wejście do komisariatu. //
Wobec takiego stanu rzeczy wyszedł z komisariatu, przy okazji dobijając pełzacze.

Avatar Vader0PL
-Nie wiem jak z pizzą. W końcu nie znamy przysmaków naszego snajpera.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
//Ech... Nie wszedłeś do komisariatu w ogóle, bo drzwi, którymi można wejść do komisariatu, są zamknięte od wewnątrz. Teraz jasne?//
Vader:
- Ja bym go nie denerwował, gość mnie przeraża.

Avatar antekk5
// Przepraszam, jestem cholernie ślepy. //
Odwrócił się, żeby zobaczyć, czy jest może coś ciekawego oprócz komisariatu.

Avatar StinkyWhiskey
Skierował się do jednego z takich magazynów, po drodze rozglądał się za miejscem, które wyglądałoby na schowek na narzędzia czy coś podobnego.

Avatar Vader0PL
-Nie tylko ciebie...
Ruszył przodem, na bandytów.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Same ruiny, ale kto Ci zabronił próbować wejść do środka? Lub znaleźć inne wejście?
Kucu:
Nic takiego tu nie było, a Ty stanąłeś przed okazałymi wrotami magazynu, gdzie pewnie statki towarowe składowały swój ładunek, nim ruszył dalej w kraj.
Vader:
Kilku żołnierzy zostało z nowo wyzwolonymi, a gdy tylko Wy wychyliliście się z cel na schody, przywitał Was huraganowy ogień zgromadzonych wyżej Bandytów oraz jeden granat.

Avatar antekk5
W ruinach można raczej znaleźć gruz. Postanowił zawrócić tam, gdzie spotkał Matta, żeby zobaczyć, czy tam znajdują się jakieś interesujące miejsca.

Avatar Vader0PL
Postarał się odrzucić granat.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
//Na serio, za wcześnie sobie odpuściłeś.//
Wróciłeś bez problemów, jego tam oczywiście już nie było, idącej z nim kobiety również, nie mieli po co na Ciebie czekać.
Vader:
Udało się, eksplodował w połowie drogi do Bandytów, nie czyniąc większych szkód ani im, ani Wam.

Avatar antekk5
// Wolałbym nie ryzykować... chociaż, raczej spieprzyłem. //
Sprawdził, czy w okolicy znajduje się jakiś magazyn czy sklep z bronią.

Avatar Vader0PL
Rozpoczął ostrzał bandyckiego ścierwa.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Cóż, nic na to nie wskazywało, jesteś wciąż w typowo mieszkalnej dzielnicy.
Vader:
Zabiłeś kilku, reszta Cię wspomogła, ale ostatecznie to wiązka granatów jednego z komandosów sprawiła, że broń Bandytów ucichła, jak jak i oni sami.

Avatar antekk5
Wszedł do jednego z budynków mieszkalnych i modlił się, żeby tym razem znalazł coś o większej wartości.

Avatar Vader0PL
I to dobrze, bo ruszył dalej.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Niestety, po przeszukaniu całego mieszkania nie znalazłeś nic.
Vader:
Po wychyleniu głowy z lochów dostrzegłeś, że bandyci czają się po obu stronach korytarza i bynajmniej nie mają zamiaru tak łatwo Wam odpuścić.

Avatar antekk5
Tym razem zawrócił się do komisariatu, a kiedy dotarł, próbował wyważyć drzwi.

Avatar Vader0PL
Wyciągnął rękę w kierunku swoich.
-Poproszę granat.

Avatar Kuba1001
Właściciel
Antek:
Szło to opornie, ale po kilku próbach pojawił się postęp: Co prawda drzwi nie wpadły do środka, ale usłyszałeś ze środka jakieś szepty, z których mogłeś wywnioskować, że tamci chyba biorą Cię za upierdliwego Zombie, co nie może skończyć się dobrze.
Vader:
Otrzymałeś takowy od, oczywiście, jednego z komandosów.

Avatar antekk5
Przestał walić w drzwi i poszukał jakiegoś ukrycia, by dowiedzieć się, kim są szepczący delikwenci.

Avatar StinkyWhiskey
No cóż. Zawsze marzył o młotku, ale najwyżej kiedy indziej owego poszuka. Skierował się do środka rozglądając się za znakami bądź drzwiami.

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku