Konto usunięte
-No to...lepiej odejdźmy?
I lekko zdziwiony udał się trochę na bok.
Konto usunięte
-Nawet nie mam pojęcia jak zacząć rozmowę...
Westchnął drapiąc się w głowę.
- To może ja: Jak tu trafiłeś?
Właściciel
Kuba i Michalros
Nawet z tej odległości słyszeliście, jak Jack z Luisem "po przyjacielsku" się kłócą.
Konto usunięte
-Ukradliśmy jeden z helikopterów O.H.S i przelecieliśmy cały ocean, aż od Kairu. A Ty?
- Dostałem statek, przypłynąłem nim tu i przebyliśmy Starą Australię. Po drodze działo się wiele rzeczy, ale o tym nie opowiada się na trzeźwo.
Konto usunięte
-W sumie to bym się czegoś mocniejszego napił.
Przytaknął.
Właściciel
Rozmowa między Luisem, a Jackiem zaczęła się dłużyć, a na dodatek odeszli na plażę przy jeziorze.
Część żołnierzy zaczęła szukać jakiegoś zajęcia.
- A znasz jakieś miejsce, gdzie można sobie chlapnąć?
Konto usunięte
-Niestety nie, pierwszy raz tu jestem.
Rozejrzał się po okolicy.
-Może w którejś z chatek?
Właściciel
Michalros, Kuba
Teraz już nie było mowy, że Luis i Jack rozmawiali. Oni się po prostu kłócili.
- Właściwie to walić, lepiej usuńmy im się z zasięgu. - odparł, jednocześnie kierując się do bazy i pierwszego z brzegu budynku. - Chłopcy, idziemy! - zawołał jeszcze swoją grupę.
Właściciel
Wszyscy skierowali się w stronę budynku, który swoimi rozmiarami przypominał halę.
Wszedł, jeśli miał tak możliwość.
Właściciel
Weszliście i już się upewniliście, że była to hala.
Konto usunięte
Rozejrzał się za jakimś barem lub może lodówką.
Właściciel
Michalros
Hala została bardziej stworzona na potrzeby treningów, ale i tak zauważyliście, że jedna ściana hali została przerobiona na coś podobnego do kuchni.
Konto usunięte
-Może tam będzie coś do "picia".
Wskazał za ową ścianę kierując się tam.
Właściciel
I rzeczywiście, było tam wiele szafek i lodówek (a również mikrofalówka, piekarnik, toster, opiekacz i ekspres do kawy) wypełnionych jedzeniem. Świeżym.
Sprawdził jakie to dokładnie jedzenie. I poszukał napojów.
Właściciel
Różne, napoje były w szafkach i w lodówkach.
Konto usunięte
Rozejrzał się za jakimś alkoholem.
Właściciel
Ten też był, oczywiście w lodówce.
Właściciel
Przeróżny. Ktoś dbał o różnorodność lepiej, niż Anglicy o swoją Królową.
Konto usunięte
Wziął jakiegoś burbona.
-Co chcesz?
- Byle co. - odparł. - Ważne, żeby nie było bezalkoholowe.
Właściciel
Kuba
Jeden z żołnierzy podał ci butelkę rumu.
Konto usunięte
Wziął jeszcze na wszelki wypadek jakąś wódkę i rozejrzał się za szklankami.
Nie zawracając sobie głowy takimi pierdołami, po prostu pociągnął z gwinta.
Właściciel
Michalros
W szafkach były...
Kuba
Rum jak rum, przynajmniej wiesz, że jest prawdziwy.
Konto usunięte
Widząc jak kompan pije z gwinta wziął jedną i nalał sobie whiskey po czym jednym ruchem opróżnił szklankę.
-Cholera, ale mi tego brakowało...
Właściciel
Michalros
Inni również zabrali się za ucztowanie.
Konto usunięte
-Idziemy do jakiegoś stolika?
Rozejrzał się za jakimiś wolnymi siedziskami.
Właściciel
Nie było ich. Trochę szkoda.
Konto usunięte
-No i ch*j, nieważne.
Nalał sobie szklankę do pełna i znowu wszystko wypił.
No i dalej pił. Nie miał w zwyczaju zakłócać procesu chlania w trzy dupy jakimiś rozmowami.
Właściciel
Kuba, Michalros
Piliście dalej, a na dworze musiała nastąpić albo strzelanina, albo jakaś eksplozja (Czemu nie oba naraz?). I chyba nie trzeba mówić, kto z kim się aż tak pokłócił.
- Jak, ku*wa, dzieci. - mruknął i ruszył ku wyjściu, by zbadać sprawę.
Właściciel
Kuba
Ruszyłeś, ale obecnie wyglądało na to, że tylko ty.
Mówi się trudno, kontynuował.
Właściciel
Kuba
Gdy wyszedłeś na zewnątrz, zauważyłeś kilka rzeczy:
-Jacka, trzymającego strzelbę, posiadającego kilka dziur w pancerzu i sztylet wbity w stopę.
-Luisa, który posiadał karabinek MP5, ok. 12 dziur w pancerzu, porysowaną maskę, oraz lekko osmolony pancerz.
-Spaloną trawę i mnóstwo łusek na niej.
Konto usunięte
A ten szedł za nim cały czas dolewając sobie do szklanki i opróżniając ją.
Właściciel
Michalros
Zobaczyłeś to samo, co twój towarzysz.
///Patrz górny post.
Konto usunięte
-Jack do jasnej cholery, spójrz na siebie!
Lekko niepewnym i miękkim krokiem skierował się w jego stronę.
Właściciel
-Spieprzaj. I nie zbliżaj się, bo zabiję. A ty Luis weź się w końcu przyznaj!
Konto usunięte
Rzucił szklanką w bok marudząc pod nosem i pociągnął z butelki.