Konto usunięte
-Nie ma po co czekać, mam już dość tego śmigłowca.
Lekko się skrzywił.
Właściciel
Kuba
///Chyba tak
Dotarliście do obozu.
Michalros
-Idź na tyły, ląduję.
Właściciel
Kuba
Mnóstwo chat, wiele magazynów, nawet parking dla pojazdów. Niedaleko było jezioro.
Konto usunięte
Skierował się na tyły sprawdzając i przygotowują cały ekwipunek, niby lądowali na przyjaznym terenie, ale Australia zawsze była znana z tego, że potrafi zabić na milion sposobów, więc dreszcz go nie ominął.
- Całkiem, całkiem. Kto tu dowodzi?
Właściciel
Michalros
Ekwipunek gotowy, a Jack wylądował.
-Jak ukryją tę maszynę, to już nie mój problem.
Kuba
-Aktualnie? Ja. Chociaż jak się Aion zjawi, to on przejmie dowództwo.
Zauważyłeś, że jakieś dwieście metrów stąd wylądował śmigłowiec.
- A tamci, to kto? - zapytał, wskazując na pojazd.
Właściciel
Odwrócił się w tamtą stronę i chyba lekko się zgarbił.
-A. To on.
Konto usunięte
-They'll cover it with blankets.
//Ba dum tsss.//
Uśmiechnął się otwierając drzwi i wychodząc.
Właściciel
Michalros
Wyszedłeś na świeże powietrze, co musiało spowodować uśmiech na twarzy. Jack wyszedł tuż za tobą.
Konto usunięte
Prawie skoczył z radości, morale momentalnie skoczyły mu z poziomu "Je**ne Verdun" do "Nowe MRE są naprawdę dobre". Rozejrzał się po okolicy w której się znajdowali.
Właściciel
To kiedyś była polana, ale obecnie baza wojskowa. Niedaleko były chaty i jakaś grupka żołnierzy.
- Spotkaliśmy się dosłownie raz, gdy broniłem razem z innymi bazy przed O.H.S.
Konto usunięte
Czekał na Jack'a próbując przyjrzeć się owej grupce.
Właściciel
Kuba
-Dobrze, będziecie mogli porozma...
Jego zdanie przerwało donośne wołanie ze strony śmigłowca.
-Luuuuuuuuuuuuuis!
Michalros
Jack do ciebie podszedł i również zwrócił uwagę na grupkę. Dla ciebie była to tylko grupka żołnierzy, ale dla niego...
-Poczekaj tutaj, kogoś zauważyłem.
Po tych słowach wyszedł trochę na przód.
-Luuuuuuuuuuuuuis!
- Widzę, że nie tylko ja mam do pogadania.
Właściciel
Kuba
Luis jeszcze bardziej się zgarbił.
-No i tyle ze spokojnego dnia dla mnie.
Właściciel
Rzucił tylko jeden argument, który chyba miał wystarczyć.
-To jest Jack.
Pokiwał głową, na znak, że rozumie, ale nic więcej nie powiedział.
Właściciel
-Nie podchodzi, a sam do niego nie podejdę.
Właściciel
-Nie ma mowy, nie zbliżę się. Będę tu stał.
Konto usunięte
-Idziemy? Nie będę tu stał jak kołek.
Zawiesił karabin na plecach spoglądając na towarzysza, a to na grupkę.
Właściciel
Michalros
-Oczywiście. Te matoły nie podejdą.
Poszedł w ich kierunku.
Konto usunięte
A ten skierował się za nim prawie płacząc, że czuje pod nogami trawę.
Właściciel
Michalros i Kuba
No cóż, Jack i Joshua podeszli do Luisa i Alexa.
///Konfrontacja.
Konto usunięte
Jako, że nikogo nie znał to dał czas Jack'owi na rozmawianie.
No to przyjrzał się grupie, chcąc wyłapać znajome twarze.
Właściciel
Kuba
Jeden, ten w masce to musiał być Jack, a drugi, to prawdopodobnie ten snajper. Coś tam kojarzysz, ale słabo.
No to próbował sobie przypomnieć skąd kojarzy.
Konto usunięte
//Wybaczcie, gorzej się poczułem.//
Machnął ręką na przywitanie całemu oddziałowi i czekał na reakcją Jack'a, oraz innych. Rozejrzał się też po twarzach, kto wie, może kogoś tam kojarzy nawet mając zanik pamięci.
Właściciel
Michalros
Niestety nikogo nie znałeś, ani nie pamiętałeś.
Kuba, Michalros
Jack zwrócił się tylko i wyłącznie do Luisa.
-Niezły oddział sobie załatwiłeś, za kieszonkowe?
-Zamknij się. Po drodze zaatakował nas jeden z tych Terminatorów na kształt ciebie, więc teraz wszyscy są w to wmieszani.
-Czekaj, co? Kolejny? Jasna cholera, Nicolai musiał mnie naprawdę lubić.
-Raczej nie, bo wykorzystał tylko zdolności bojowe. Te maszyny nie są zbyt rozmowne.
-A to ci dopiero...
Właściciel
Michalros
Jack wskazał palcem na ciebie.
-Snajpera pamiętasz?
-Joshua? Tak. Kojarzę. A ty pamiętasz Alexa?
-Coś tam kojarzę.
Konto usunięte
Spojrzał na owego Alexa wyciągając w jego stronę rękę.
-Mów mi Josh.
Odwzajemnił uścisk.
- Ty natomiast wiesz, jak się do mnie zwracać.
Właściciel
Kuba i Michalros
-No i się przywitali.
-Jeżeli chcą pogadać, to niech się oddalą. Muszę z tobą pomówić Jack.
-Oh, miejże litość nad moją duszą.
-Bardzo śmieszne.