- Jasne. W ogóle to mamy jakiś plan, nie?
Właściciel
-Oczywiście. Bez niego byśmy nie ryzykowali.
- Peeeewnie... To co to za plan?
- Gdyby nie ufał to albo zabiłbym Was, albo Wy zabilibyście mnie, albo też spie**oliłbym od Was.
Właściciel
-Wszystkie trzy to to samo, o co chodzi?
- O to że Wam ufam, cwele. Więc...?
Właściciel
-Przygotuj uzbrojenie, jakbyś poszedł walczyć z Szatanem. Dodatkowo poszukaj jakiegoś pancerza z egzoszkieletem.
//Podczas podróży do tej bazy z Luisem i innymi ziomkami nie dostałem aby takiego pancerza razem z wielką giwerą?//
Właściciel
///Egzoszkielet i chyba minigun. Ale pancerza brak, a ty odłożyłeś miniguna.
//Czemu brak?
I odłożyłem go, ale nadal go gdzieś mam w tej bazie.//
Właściciel
//Tak, jest w bazie. A brak, bo nigdy go nie było, tylko sam egzoszkielet...
//Dobres, teraz rozumiem. Problem był w tym, że dla mnie pancerz i egzoszkielet to jedno i to samo.//
W takim razie poszedł do siebie, aby przygotować się do misji.
Właściciel
//Czyli każda postać w Elarid może mieć egzoszkielet?
Warto wybrać, co zabiera i dlaczego rewolwer.
//Tak, tak. Dalej łap mnie za słówka...//
Najpierw to nałożył egzoszkielet. Później zaś... Cóż... Ta, ciężki wybór. Oczywiście pozostał przy nożu w cholewie buta, scyzoryku, nożu za paskiem i dwoma rewolwerami w kaburach przy pasie. Wziął także miniguna, aby jeszcze przypiąć sobie do pleców karabin automatyczny. Na sam koniec udał się do zbrojowni, poczęstować się granatami, amunicją i może jakimiś bajerami.
Właściciel
//Nie zamierzam, są zbyt ulotne.
Wszystko było, co wybierze? Oprócz noktowizora, maski triton, płetw i sprzętu nurkującego? A może jednak będzie to szturm? Albo skok spadochronowy? A może poszybują tam w strojach do szybowania?
Ch** ku*wa zrobi tam chaos i rozpierdziel. Zabrał jak najwięcej amunicji, granatów wszelkiej maści oraz poszukał pancerza lepszego od tego egzoszkieletu.
//Mogę mieć pancerz i egzoszkielet na raz?//
W takim razie ubrał całość i tak wyekwipowany, ruszył na miejsce zbiórki.
Właściciel
Pierwszy zauważył go Luis. Facepalm wiele tłumaczył. Drugą osobą był niewzruszony Aion i Yates, który przywitał go kciukiem uniesionym do góry.
//Ale o co chodziło Luisowi?//
Właściciel
///Luis: Poje*ało go z ilością sprzętu. Aion: Nic. Jack: Lubię to!
//Aaa... Myślałem, że Luis uważa, że zrobiłem coś jak debil, a reszta pokazuje kciuki, żeby nie urazić mojego serduszka, choć wiedzą, że jest ch*jowo :V//
Także podszedł do nich. Meldowanie gotowości było zbędne, niech przemawia przez niego zajebistość tego pancerza.
Właściciel
-Dobra, sprzęt z pewnością mamy-Luis sprawdził coś na małym urządzeniu-Możemy ruszać?
-Tak.
-Jasna sprawa mordo, Yates wraca do zabijania!
- Dobra, lećmy już. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej opijemy sukces.
- A dasz postrzelać z jakiejś giwery?
Właściciel
-Ta. Jeżeli będziesz grzeczny.
- Zawsze jestem grzeczny.
Właściciel
-Zobaczymy. Do bombowca marsz.
- Taeeeest. - odparł i zasalutował, obracając się na pięcie w kierunku bombowca, aby chwilę później wejść na pokład i rozejrzeć się po tym słynnym pojeździe, o których krążyły pijackie opowieści wszelkiej treści.
Właściciel
Obecnie wyglądał zupełnie inaczej. Głównie przez małe wersje wywieszonych flag różnych państw po bokach, dwoma CKM'ami i wymienieniem większości (nie całości) skrzyń na ławki przymocowane do bombowca. Przy wejściu wisiała kartka informująca o tym, że przednie i tylne działa zostały wymienione, a na dodatek powieszono 20 spadochronów przy zapadni.
No to zaczekał na resztę, samemu tym raczej nie poleci.
Właściciel
W końcu kolejno się zjawił Aion, Marcus, Luis, Jack, Francis i cała dziesiątka byłych specjalnych Alexa. Jednym słowem: Każdy lepszy.
Francis i Jack ruszyli odpalić maszynę.
Zajebiście. Zajął miejsce przy fajnej dużej giwerze i czekał.
Właściciel
W końcu odpalono bombowiec, który wzniósł się w powietrze.
Właściciel
//Zmiana tematu: Bombowiec Operacyjny Vindictae. Już jest, zacznij.
Właściciel
Hejter
Obudził się. Trzeba przyznać, że nie rozpoznał miejsca, w którym się znajdował, ale z pewnością nie były to zaświaty. Zbyt czysto i zbytnio przypominało to ziemski szpital.
Właściciel
Hejter
Był przywiązany luźno pasami do łóżka.
Właściciel
Z lekka to się udało. A tak przy okazji, to jak miejsce ugryzienia?
Spojrzał w miejsce ugryzienia.
Właściciel
Zabandażowane, ale kończyny nie amputowano.
Odetchnął z ulgą i rozejrzał się wokół.