Westchnął i skinął głową. Ten głos miał rację. Nie wnikał już skąd pochodzi ów dźwięk. Jedno tylko go zastanawiało, skąd ten głos to wie? Aż tak bardzo przewidywalny był...
Właścicielka
- To nie kwestia przewidywalności. - głos był wyraźniejszy i pochodził od dziewczyny siedzącej na drewnianej barierce. Włosy tajemniczej dziewczyny były czarne, podobnie jak jej spore pierzaste skrzydła. Kolor jej oczu był charakterystycznie fioletowy.
Dziewczyna obróciła głowę by słońce jej nie raziło, a przyszło jej to z trudem, gdyż obok znajdywały się różne książki, księgi. Gdy Ivy się zorientowała, że jest przykryta książkami, starała się spod nich wydostać i zaczęła pchać książki.
-K-kim jesteś? -podniósł się szybko. Kiedy się pojawiła? Nie przypominał sobie dziewczyny. Znowu o czymś zapomniał? Nie... Raczej nie... Wyjął dłonie z kieszeni i zafascynowaniem zaczął przyglądać się jej skrzydłom. -I... Skąd o tym wiesz? O tym, że chciałbym k-kogoś tutaj sprowadzić... -spuścił wzrok patrząc na swoje dłonie.
-O ku*wa!
Zakrzyknął ze zdziwieniem Clark.
-Gdybym zobaczył cię taką/iego pierwszy raz to mógł bym do ciebie zarywać! A tak ogólnie to urodziłeś/aś się kobietą czy mężczyzną?
Zapytał zaciekawiony.
Właścicielka
Dziewczyna wzbiła tym spory tuman kurzu, ale wydostała się z rozsypanych książek. Pokój, a raczej niewielka biblioteczka, w której się znajdowała, nie wyglądała zbyt znajomo.
- Nie musisz się łamać z zamienną osobą, mi to obojętne, Clark. Urodziłem się dziewczyną, czując się facetem. - Suseł wzruszyła ramionami i westchnęła.
- Kizuka. Tak mnie zwą. Stworzyłam ten świat i władam w nim snami i marzeniami, Karu. - odezwała się i uśmiechnęła. - Każdy czegoś pragnie, a ja wiem, czego pragnie najbardziej.
-Możesz wrócić do męskiej postaci, gdyż czuję że mógł bym się zapomnieć.
Poprosił.
-A i tak w ogóle jak mogę zdobyć pierwszą kartę?
Zapytał.
Ivy zakaszlała od nadmiaru kurzu. Rozejrzała się po biblioteczce, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć jak tu się znalazła.
- Halo! Jest tu ktoś?- Zawołała i ponownie się rozejrzała.
Przeczesał nerwowo włosy. To ta królowa? Nie chciał zadawać niepotrzebnych pytań.
-Tak więc... Już wiesz czego c-chcę najbardziej... -podniósł wzrok i spojrzał na nią. -C-co mam w takim razie ze sobą zrobić?
Właścicielka
Suseł na nowo stał się facetem i po prostu wyjął kartę z kieszeni.
- Trzymaj i powodzenia, ja muszę wrócić do domu.
Nikt nie odpowiedział, gdzieś niedaleko jedynie zahuczała sowa. Kurz opadł, ukazując uchylone drzwi na korytarz.
- W Kraine jest do zebrania Talia kart. Gdy się ją zbierze, można spełnić swoje marzenie. Kolejne karty mają osoby przebywające w Krainie, choćby Suseł.
Skinął lekko głową i przygryzł wargę.
-Cała Talia... Dużo tych kart będę musiał zdobyć... -westchnął cicho. -Pewnie te osoby są porozrzucane po całej Krainie... A jeżeli czegoś zapomnę? Co wtedy będę musiał zrobić...
Właścicielka
- To ci przypomnimy. Poza tym postaraj się podróżować z kimś, to na pewno się nie pogubisz. - uśmiechnęła się dziewcyzna. - Wierzę w ciebie.
Na jego twarzy pojawił się słaby uśmiech.
-N-nie wiem jak mam dziękować... Naprawdę... -machnął lekko ręką. -A z kim mam podróżować? Z Susłem..?
Gdy wreszcie Ivy mogła zobaczyć coś oprócz stosu książek i własnego nosa, spostrzegła otwarte drzwi i nimi wyszła, by wreszcie wydostać się z biblioteczki.
-Dzięki.
Wziął kartę i poszedł przed siebie. Może uda mu się zebrać wszystkie?
Właścicielka
Gdy Ivy wydostała się na korytarz, dojrzała wyjście na dwór. Było ciemno i chłodno.
- Jeśli ją namówisz... Rzadko rusza się z domu... - westchnęła Kizuka.
Tu i tam kręcili się ludzie, prowadzący konie do stajni i zmierzający do karczm.
-Przynajmniej spróbuję.. -uśmiechnął się szerzej. -Inaczej będę musiał znaleźć kogoś innego. -wzruszył lekko ramionami.
Właścicielka
- Powodzenia w drodze, Karu. Spełnienia marzeń. - uśmiechnęła się szeroko, a sen rozmył się we mgle.
Karu obudził się wtulony w Susła. Dziewczyna spojrzała na niego lekko rozespanym wzrokiem.
- Jak się miewasz, Karu?
Mogłam się cieplej ubrać... A tak szczerze, to gdzie ja jestem? Po chwili wyszła i zaczęła szczękać zębami. Rozglądała się by znaleźć kogokolwiek kto mógłby jej powiedzieć gdzie jest.
-Mm... -mrukną rumieniąc się. -Całkiem dobrze... A tobie jak się spało? Mam nadzieję, że nie przeszkadzałem zbytnio...
Właścicielka
Był bardzo wczesny poranek, zapewne to było przyczyną chłodu. Poza tym uliczki nieznanego miasteczka były puste.
- Ależ skąd. Jak nue śpię sama to lepiej mi się śpi, Karu. - uśmiechnęła się promiennie.
Skinął lekko głową i sam się uśmiechnął. -To dobrze... -ziewnął cicho przecierając oczy.
Właścicielka
- A jak ci się spało? - westchnęła Suseł, podnosząc się do siadu.
Szedł dalej w tym samym kierunku z opuszczoną głową niczym Zomowiec. Szukał dopełnienia do swojego nudnego życia, a te karty mogły mu je dać.
Szedł dalej w tym samym kierunku z opuszczoną głową niczym Zomowiec. Szukał dopełnienia do swojego nudnego życia, a te karty mogły mu je dać.
-Całkiem dobrze ale... Mój sen był dziwny... Realistyczny... -westchnął podnosząc się.
Ivy szła dalej i wreszcie stwierdziła, że lepiej będzie poszukać chwilowego schronu. Zapukała do pierwszego lepszego domu i miała nadzieje, że jej ktoś otworzy.
Właścicielka
Tym razem wszedł w wóz.
- Ja rozumiem, że zbieracze kart bujają w obłokach, ale żeby aż tak? - zaśmiał się elf siedzący na koźle wozu.
- To normalne. Najprościej mówiąc, sny są tu przekazem czegoś ważnego. Prawie zawsze się je zapamiętuje i w ogóle. Na co masz ochotę na śniadanie?
Otworzyła jej starsza kobieta, owiewając ją chłodnym spojrzeniem.
- Zapraszam. - rzekła krótko, a Ivy zauważyła, że obok drzwi była tabliczka "Pensjonat pod Różą".
-Wystarczą mi najzwyczajniejsze w świecie kanapki... -podniósł się powoli i przeciągnął.
-O Elf.
Spojrzał ze znudzeniem po czym w jego oczach pojawił się ogień.
-Znasz jakieś słodkie Elfki przyjacielu??
Zapytał podniecony.
Właścicielka
Wobec tego Suseł wstała i poszła mu i sobie je zrobić.
- Zależy czy wolisz te przygłupie z Lasu, czy te spryciule z Rebel. - wzruszył ramionami elf.
-Raczej przygłupie z Lasu. Lubię robić rzeczy za kobiety. Szczególnie te ładne.
Wyjaśnił. Nigdy wcześniej nie widział elfki w realu, a zawsze chciał. Kiedy grał w RPG zawsze brał elfkę.
Właścicielka
- To mogę cię zabrać, jadę na jarmark do Elfiego Lasu. Wsiadaj.
-Dzięki wielkie!
Powiedział po czym wskoczył na wóz.
-Mam na imię Clark, a ty?
Zapytał.
Właścicielka
- Deith. - rzucił krótko i popędził konie.
-Czym się zajmujesz jeśli mogę spytać? Farmerka? Kupiectwo?
Zapytał z zaciekawieniem. Wyglądał na miłą osobę.
Właścicielka
- Transport. Farmerzy są tylko w Kotrii. Wożę różne rzeczy i tyle. Przyjemna robota. - wzruszył ramionami.
-Czyli dużo podróżujesz...
Zamyślił się na chwilę po czym potrząsnął głową i zaczął patrzeć na drogę.
Właścicielka
Droga poprowadziła ich na skrzyżowanie za miasteczkiem. Deith bez większych przemyśleń skręcił w środkową drogę wylotową.
Zmiana tematu
Próbowała wstać, ale najpierw chciała usiąść.
- Gdzie ja jestem? - Powiedziała to, półmrucząc.
Otworzyła oczy i widząc na kilkulatkę miała pewną nadzieję na odpowiedź.
Właścicielka
- W Krainie Czarów, psze pani. - odrzekła krótko dziewczynka. - Jak ma pani na imię?
Karu siedział posłusznie na łóżku. Dziwnym wzrokiem wpatrywał się w ścianę. Cały czas milczał. Trudno było jednak określić czy nad czymś myśli, czy raczej jeszcze chce spać. To wyglądało nawet śmiesznie. Po dłuższej chwili zakaszlał cicho i ruszył do kuchni. Nie chciał w końcu, by dziewczyna trudziła się z wszystkim sama. Nie lubił być zdanym na innych...
Właścicielka
Cóż, gdy przyszedł, praca była wykonana, a kanapki czekały na talerzyku. Suseł podśpiewywała sobie to i owo, nie zauważając prawdopodobnie Karu.
Nic nie powiedział. Usiadł spokojnie na krześle, patrząc uważnie na dziewczynę. Po chwili zastanowienia zakaszlał cicho, by oznajmić jej, że przyszedł.
Właścicielka
- Och, witaj Karu, przepraszam, że Cię nie zauważyłam. Smacznego.
Suseł usiadła na krześle i zajęła się swoją częścią kanapek.
Konto usunięte
W mieście pojawił się niezbyt wysoki, drobno zbudowany chłopaczek. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniał się zbytnio od innych mieszkańców Beginu. Dopiero po uważnym przyjrzeniu się dało zauważyć się dziwny wygląd wędrowca. Śnieżnobiałe włosy oraz skóra w podobnym kolorze.
Dzieciaki przyglądały się za to czemuś innemu. Rogom, które zdawały wyrastać ze skroni nieznajomego.
Junsu zdawał się nie przejmować ciekawskimi spojrzeniami, a tylko brnął uparcie do zapewne wcześniej ustalonego celu.
-Oj tam... Nic się nie dzieje... -uśmiechnął się do niej, również zabierając się za kanapki. -Pomożesz mi zbierać karty? -zapytał w końcu przerywając ciszę. Patrzył na nią uważnie, najwyraźniej już pojadł jedną kanapką.
Właścicielka
- Dawno się nie ruszałam z domu... nie wiem czy sobie bym poradziła. - dziewczyna podrapała się po karku. - T-troszkę się boję i w ogóle. No ale mogę dla ciebie spróbować...
-Jeżeli nie chcesz... Nie będę cię do niczego zmuszał... -uśmiechnął się do niej. -Na pewno znajdę kogoś, kto mi pomoże...
Właścicielka
Kilkoro dzieciaków spoglądało nawet z większym zdziwieniem, bo pamiętało go bez rogów. Kilka pakujących swe wozy elfów również zachodziło w głowę, o co z tymi całymi rogami chodziło. Po jakimś czasie jednak przechodzący w cieniu chłopak z nasuniętym kapturem skarcił dzieci za gapienie się na białowłosego.