Konto usunięte
Brew Junsu powędrowała do góry. -Co?- Zapytał bezpardonowo.
Właścicielka
- Nic ważnego, Junsu. - odparł, zaciągając się papierosem. Wyglądał jakoś smętnie.
Konto usunięte
-Czasem naprawdę nie potrafię cię zrozumieć.- Mruknął chłopak, po czym zrobił krok przed siebie. -Nikt ci matki nie zabił, więc się tak nie zachowuj.- Dodał po chwili, odwracając się przez ramię.
Właścicielka
- Nawet nie pamiętam czy jakąś miałem. - burknął. - Już nawet martwić się o ciebie nie można? Mam kiepskawy humor, palę i na dodatek gubię buty.
Konto usunięte
-Jestem dużym chłopcem, psze pana.- Junsu uśmiechnął się, zadziwiająco miło. -A co do buta, to może jeszcze gdzieś tam leży.- machnął ręką w kierunku z którego przyszedł.
Właścicielka
- Wiem, że jesteś dużym chłopcem. Nie mam ochoty na łatkę pedofila, więc ten... nieważne. - rzucił i poszedł po buta.
Konto usunięte
I został taki Junsu z dezorientacka na twarzy.
-Czy on do mnie zarywa?- Zapytał chłopak samego siebie, nie oczekując odpowiedzi. Po kilku sekundach intensywnego myślenia wolno ruszył przed siebie.
Właścicielka
Niestety, nawet piękna pogoda nie odpowiedziała mu na pytanie. Taki spacer doprowadził go ku opuszczonym pustym działkom, gdzie w sumie to nie było nic.
Konto usunięte
On miał jakieś szczęście do takich miejsc. Chłopak pociągnął nosem, wpatrując się w przestrzeń przed siebie.
Właścicielka
Było to koło morza, nawet z jednej działki było je widać. Wiatr pogwizdywał, a Jelonek mógł sobie pomyśleć nad życiem.
// i tak do końca świata
Konto usunięte
//Nie masz pomysłu na tą postać, prawda? xD
Jelonkowi już dość było rozmyślania. Przez chwilę wpatrywał się w morze, wzdrygnął się, po czym odwrócił na pięcie by pójść do swojego pokoju.
Tabletka powoli przestawała działać i chłopaka wszystko zaczynało drażnić.
Właścicielka
//właśnie wpadłam na genialny plan co będzie dalej w przygodzie jelonka
Nikt go nie zaczepił, w pensjonacie była tylko pokojowa i zajmowała się sprzątaniem. Susła stwierdzam brak.
Konto usunięte
//kc <3
Junsu jęknął zirytowany. Tego debila nigdy nie ma gdy musi przeciwbólową poratować! No jasne, może jeszcze białowłosy ma se sam jej poszukać?!
Spojrzał na pokojówkę i przez chwilę rozważał nawet zapytanie się jej gdzie takowe tabletki mogą być, jednak szybko zrezygnował.
Na samą myśl rozmowy z kimś nieznajomym robiło mu się niedobrze. Zabunkruje się w pokoju, może nikogo nie zabije.
Jak pomyślał, tal zrobil.
Właścicielka
W pokoju, ku jego zdziwieniu, była jakaś tabletka. Ze szklanką wody. Może Suseł miał niezłą intuicję?
Konto usunięte
Junsu wziął tabletkę i spojrzał na nią.
To równie dobrze mogło być coś niebezpiecznego, bo przecież kto normalny zostawia takie rzeczy w cudzym pokoju?!
Ale jako iż jelonek nigdy zbyt zmyślny nie był, to po prostu połknął tabletkę, popijając wodą.
Właścicielka
Poczuł ulgę w bólu i senność, a poza tym ciepło i jakieś dziwne rozluźnienie.
- Suseł, mam w dupie gdzie poszedłeś chlać, nie jestem tu od pilnowania. Wychodzę. - usłyszał głos pokojowej i trzaskanie drzwiami.
Konto usunięte
Nie zwracając uwagi na słowa pokojówki, Junsu po prostu się położył na łóżku i owinął kołdrą. Eh, zabawne... Przecież było południe, a on już był taki zmęczony.
Właścicielka
Gdy tylko się położył, momentalnie zasnął. W swym śnie był... prawdziwym jeleniem! Las w którym był wyglądał na nieco zbyt kolorowy.
Konto usunięte
Junsu nie miał pojęcia co się dzieje, więc stał osłupiały wgapiając się w drzewo na przeciwko.
-Co to ma być...?- Zapytał sam siebie.
Może jakiś efekt uboczny tabletki?
Potrząsnął głową. Łbem.
To tylko sen, spokojnie.
Właścicielka
Wtem na jednym z pieńków pojawił się torcik. Może Junsu miał na niego chrapkę?
Konto usunięte
Podszedł do ciasta i powąchał je. To go kiedyś zabije. Ale torcik wyglądał tak pysznie... Nie!
Chłopak uniósł glowę. Nie zje go.
Właścicielka
Ciasto się nieco rozpaćkało. Na innym pieńku pojawiło się trochę owoców w śmietance i czekoladzie. Gdzieś zaczęła grać muzyka.
Konto usunięte
Chłopak w ciele jelenia odwrócił się dookoła. Nie żeby coś, ale był nieźle wystraszony. Zaczął się cofać tam skąd przyszedł, jednocześnie powtarzając sobie, że to tylko sen.
Właścicielka
Dreptając tak sobie, wyłożył się, co skutkowało pobudką w kompletnie innym miejscu. Był to dziwny, nieco obskurny pokój, oświetlony blaskiem świec.
Konto usunięte
Junsu poderwał się do pozycji siedzącej, rozglądając się dookoła. Jego oddech był przyśpieszony z powodu złego snu, ale... To był jeszcze gorszy sen!
Gwałtownie wciagal powietrze, czując jak serce mu wali a całe ciało jest jak z waty z powodu chwilowego napadu stresu.
Właścicielka
Tymczasem do pokoju wszedł mały chłopiec z zakrytą twarzą i tacą z jedzeniem.
- Przepraszam boże, że przeszkadzam w śnie. Przyniosłem bogu jedzenie. - wymamrotał i położył na stoliczku tacę.
Konto usunięte
Junsu patrzył na chłopaka jakby ten co najmniej oznajmił mu, że idzie na ścięcie.
-E...- Zdołał wydukać. -Co...?-
Właścicielka
Chłopaczek zaczął coś dukać, ale nie było to zrozumiałe i brzmiało jak jakieś modły. Na ścianie Junsu dostrzegł podobizny osób z jelenimi rogami.
Konto usunięte
Junsu odgarnął kołdrę i wstał. Zignorował chłopca i spojrzał na jakiś obrazek. Pokręcił głową.
-N-nie rozumiem...- Mruknął, chyba wystraszony niemniej niż chłopaczek. A skoro o nim mowa...
Białowłosy odwrócił się doń.
-Co to za miejsce?-
Właścicielka
- T-twoja świątynia w Rebel. - wydukał chłopaczek, po czym wybiegł zostawiając uchylone drzwi.
//zmiana tematu
Właścicielka
Alexander obudził się, nie przypominając sobie, kiedy w ogóle zasnął bądź zemdlał. Co ciekawe, leżał w sianie, przykryty bardzo ciepłą... Elisą. Dziewczyna cieszyła się w tym momencie chwilką, ale gdy tylko zauważyła, że Alex zaczął przytomnieć, odskoczyła jak poparzona, niknąc w kupie siana. Może miała nadzieję, że ten tego nie zauważył? Elisa rozejrzała się wokół z zamyśleniem.
- G-gdzie my jesteśmy? - zapytała samą siebie, może nawet nie czując, że pyta na głos.
Alex podniósł się do pozycji siedzącej, rozglądając się z nieufnością po otoczeniu. -Nie mam pojęcia, Elisabeth...- powiedział, wstając i strzepując siano z ubrania. Widocznie postanowił przynajmniej udawać, że nie zauważył sytuacji, która przed chwilą miała miejsce, będąc o wiele bardziej pochłoniętym odszukiwaniem w pamięci jakiegokolwiek wspomnienia, mogącego podpowiedzieć mu, gdzie, jak i dlaczego się znaleźli. Zwrócił się w stronę Elisy i wyciągnął ku niej dłoń, żeby pomóc jej wstać, obdarzając przy okazji dziewczynę ciepłym uśmiechem. -Nic ci nie jest? Chodź, musimy się rozejrzeć po tym miejscu. Może wtedy któremuś z nas się coś przypomni?- zasugerował z jakże typowym dla niego optymizmem w głosie.
Właścicielka
Przyjęła go pomoc, nieco się zawstydzając. Byli w stajni, upewniło ich w tym rżenie kilku koni. Kręciła się wśród nich dziewcyzna z krótkimi, czerwonymi włosami. Właśnie rozczesywała grzywę jednego z wierzchowców, gdy zauważyła ich.
- Ech, jak zwykle. Którzy to już w tym tygodniu? - burknęła pod nosem, nie przerywając zajęcia i kompletnie ich ignorując.
-Jak zwykle..?- powtórzył cicho, jakby rozważając sens tych słów. Zerknął na Elisę, po czym puścił jej rękę i podszedł do nieznajomej. -Dzień dobry. Przepraszam, że przeszkadzam, ale czy mógłbym zadać pani kilka pytań?- zapytał z uprzejmym uśmiechem na ustach, najwidoczniej nie chcąc się zbytnio narzucać i cierpliwie czekając na udzielenie przez dziewczynę odpowiedzi.
Właścicielka
Dziewczyna odwróciła się powoli i niechętnie.
- Zacznijmy pd tego, że nie obchodzi mnie kim jesteście. Was nie obchodzi, kim ja jestem. Jesteśmy w Czarnej Krainie Czarów, czyli dla was w czarnej dupie, bo do domu trudno wrócić. Pewnie zgubiliście się w jakimś durnym miejscu i tak tu trafiliście. Jak się chcecie wydostać, to musicie zebrać Talię Krainy, ale o szczegóły pytajcie kogokolwiek byle nie mnie. A teraz pierdzielcie się i dajcie pracować. - zamachnęła Alexowi pięścią przed nosem i zajęła się pracą.
Elisę aż zatkało.
Alex uśmiechnął się jedynie promiennie. -Oczywiście. Już pani nie zawracam głowy!- stwierdził tak pogodnie, jakby zupełnie nic się nie stało, po czym wrócił do Elisy. Jego uśmiech trochę przygasł, jednakże to pewnie dlatego, że u niego jeśli uśmiech był zbyt szeroki - na pewno był nieszczery. -Chodźmy. Poszukamy kogoś nieco... Bardziej rozmownego- stwierdził, nadal z wręcz przesadną pogodnością, po czym delikatnie wziął Elisę pod rękę i ruszył z nią w stronę wyjścia.
//Które zakładam, że było raczej dobrze widoczne, więc nie trzeba było go szukać.
Mam wolontariat w stadninie i stajnie zawsze mają dwa wyjścia naprzeciw siebie na widoku...
Właścicielka
Rzeczywiście trafili łatwo do wyjścia. Znajdowali się w kompletnie innym mieście, pełnym białych budynków i pachnącym morzem.
- Oj, dawno nie spotkałam takiej wkurzonej bez powodu osoby. - mruknęła Elise, wzdychając chyba z ulgą. - Myślisz, że mówiła na poważnie?
-Myślę, że albo powiedziała nam cokolwiek jej tylko przyszło do głowy, żebyśmy nie przeszkadzali jej dłużej w pracy, albo mówiła prawdę i rzeczywiście znaleźliśmy się w jakiejś równoległej rzeczywistości, czego nie wykluczam zważywszy na okoliczności, w jakich tutaj trafiliśmy. Istnieje też opcja, że i tak dziurawy dach tego opuszczonego domu, do którego mnie zaprowadziłaś, w końcu runął i doznaliśmy poważnych urazów głowy, a teraz jesteśmy w śpiączce i dziwnym trafem mamy te same wizje. Czytałem gdzieś o tym, jeśli dobrze pamiętam, w jednym z podręczników psychologicznych mojej matki...- stwierdził, rozglądając się przy okazji po okolicy, w poszukiwaniu kogoś, z kim mogliby porozmawiać i ustalić, co jest prawdą, a co kłamstwem...
//W sumie to była moja pierwsza teoria dotycząca Black Wonderland, ta ze śpiączką, ewentualnie śmiercią kliniczną. Samobójstwo, albo jakiś wypadek w opuszczonym domu... Od razu przyszła mi na myśl taka książka, w której wiele postaci miało ten sam sen podczas śpiączki, w którym trzymano ich w takim upiornym ośrodku rehabilitacyjnym... Po przebudzeniu nawet pamiętali się nawzajem i poznawali osobę z sąsiedniego łóżka w szpitalu, chociaż jej nigdy w życiu nie widzieli wcześniej! Ta książka była strasznie pokręcona i ogółem to był jakiś trailer... A jeszcze czerń w Black Wonderland. Czyż nie jest to kolor żałoby? Potwierdza to tylko moją teorię ze śpiączką, bądź śmiercią kliniczną. A jeśli ktoś postanowi zostać - w prawdziwym świecie umiera.
Właścicielka
- Ojoj... w sumie każda z tych opcji jakoś... brzmi niebezpiecznie. Może poza tą, w której ona wszystko zmyśliła. Naprawdę coś takiego z tą śpiączką jest możliwe? - zadrżała nieco.
Wokół biegały zwierzaki i trochę dzieci. Miasto wyglądało przyjaźnie, co na trochę uspokoiło dziewczynę.
-Zdania pośród specjalistów są podzielone. Według mojej matki - owszem, zdarzają się takie przypadki, aczkolwiek bardzo rzadko...- oznajmił spokojnie, po czym znów spojrzał na Elisę ze świetnie odtworzoną troską w spojrzeniu. -Nie ma na razie jednak powodów do obaw. Może da się to wszystko uzasadnić w jakiś logiczny, ale mniej nieciekawie brzmiący sposób?- zadał pytanie retoryczne, nim znów zaczął się rozglądać, w poszukiwaniu kogoś dorosłego, albo chociaż na tyle dojrzałego (czyli raczej dzieci odpadają), żeby nie miał wątpliwości co do wiarygodności tego, co mógłby od takiej osoby usłyszeć. W końcu jeśli ktoś potwierdziłby to, co powiedziała tamta dziewczyna, prawdopodobieństwo, że sama to wszystko zmyśliła spadłoby prawie do zera.
Właścicielka
- Życie w Krainie jest do dupy, ale przynajmniej lepsze niż w Świecie. - rzucił przechodzący niedaleko szarowłosy mężczyzna. Rozmawiał on z nieco mizernie wyglądającym przy nim rudzielcem. - O, widziałeś, jaka tu ładna parka jest?
Obejrzał się za przechodzącymi mężczyznami, a w jego oczach momentalnie odmalowało się autentyczne zdumienie, trudno powiedzieć, czy spowodowane tym, że urywek ich rozmowy zdawał się potwierdzać słowa nieznajomej, czy tym, że zostali określeni parką. Choć znając jego i jego podejście do związków - raczej to drugie było bardziej prawdopodobne. -Przepraszam!- zawołał za nimi, wypuszczając ramię dziewczyny i podchodząc do nich, przez co zostawił Elisę trochę w tyle, (co typowe dla niego) nie bardzo się nawet tym przejmując. -Wspominał coś pan o Świecie i Krainie. Mógłby mi pan to wytłumaczyć? Ja i moja znajoma nie jesteśmy stąd i niewiele wiemy o tym miejscu. Gdzie się tak w ogóle znajdujemy?- zapytał, nawet kiedy mówił bezpośrednio o Elisabeth nie spoglądając w jej kierunku. Czy zawsze taki był? Nie, nie zawsze. Tylko wtedy, jeśli zaaferowała go jakaś sprawa (w jego uznaniu) ważniejsza od niej. Czyli dość często.
Właścicielka
Elisa podbiegła za nim z nieco smętnym wyrazem twarzy, ale chyba szybko zaczęła udawać, że nic się nie stało. Obaj mężczyźni zatrzymali się.
- Ano... no... Suseł, weź coś powiedz, a nie się tylko dziewczyną zachwycasz. - rudzielec szturchnął wspomnianego Susła.
- Cóż, jesteśmy w Czarnej Krainie Czarów. A Świat to miejsce, skąd wyście się tu wzięli, gołąbeczki. Ja jestem Suseł, a to Chuuri. - wskazał rudzielca.
Uśmiechnął się ciepło, jak zazwyczaj zwykł czynić w geście przywitania. -Miło mi poznać. Nazywam się Aleksander, choć wolę żeby się do mnie zwracać Alex...- przedstawił się, wyciągając w kierunku mężczyzn dłoń w geście przywitania i nie opuszczał jej, do momentu, aż nie zostaną wymienione uściski dłoni. Później spojrzał w kierunku dziewczyny. -A to jest Elisabeth, moja koleżanka...- znów przeniósł wzrok na Susła I Chuuri. -Czy istnieje jakiś sposób powrotu tam, skąd przybywamy?- zapytał, a zwyczajowy, pogodny uśmiech, nie schodził mu z ust.
Właścicielka
Chuuri poprawił kapelusz na głowie i westchnął.
- Tak, no ale trzeba się pomęczyć i pozbierać Talię Krainy. Każdą kartę ma inna osoba, na przykład Suseł. - zgodnie ze słowami rudzielca Suseł miał w dłoni swoją kartę.
-Czyli żeby wrócić musielibyśmy odnaleźć 52 różne osoby w całej Krainie i od każdej z nich otrzymać kartę z jej wizerunkiem?- zapytał z teatralnym zatroskaniem, a następnie westchnął krótko. -Mógłbym zatem prosić o pana kartę dla nas?- poprosił, zwracając się bezpośrednio do Susła, po czym spojrzał na Elisę. -Trochę czasu nam to wszystko zajmie, Elisabeth. Chcesz się tym zająć ze mną czy poszukasz gdzieś miejsca, żeby się zatrzymać i poczekasz, aż uda mi się zebrać tę całą Talię?- zapytał takim tonem, jakby martwił się o to, czy dziewczyna sprosta takiemu wyzwaniu i czy nie będzie to dla niej zbytni trud... Jednak czy tak było w rzeczywistości?
Właścicielka
- N-nie mam zamiaru cię zostawiać! - zawołała z nagłym napływem odwagi dziewczyna, jednak jej zapał szybko się zmienił w najzwyklejsze zawstydzenie. Suseł od razu dał kartę i puścił Elisie oczko. Chuuri zdjął na chwilę kapelusz, skłonił się minimalnie, po czym odszedł. Najwyraźniej tyle z rozmowy.
- Jemu się spieszy, ale ja nie mam daleko do pracy, więc mogę wam jeszcze chwilę poświęcić.
Alex uśmiechnął się z wdzięcznością. -Dziękuję. Mógłby nam pan coś więcej powiedzieć o Krainie? Nie wiedząc nic o miejscu, w którym się znajduje, człowiek może popełnić wiele głupich błędów, bądź niechcący kogoś urazić, a tego wolałbym uniknąć. Zasadniczo, czym to miejsce różni się od Świata?- zapytał, znów jakby zapominając o obecności Elisy, mimo iż jeszcze przed chwilą sprawiał wrażenie, jakby się o nią martwił... Eh, powinna się już do tego przyzwyczaić! Aleksander rzadko kiedy skupiał się dłużej na jednej rzeczy, często zmieniał towarzystwo, oraz swój nastrój, niemalże częściej niż rękawiczki. Aż dziwne, że przez tyle lat chciał się z nią przyjaźnić i nie uznał jej w międzyczasie za nudną... Tak się w końcu działo z większością jego partnerek.
Właścicielka
- Pomyślmy, nie ma internetu i ogólnie większych mediów poza prasą, są za to wampiry, elfy i szczypta magii. No i są smoki!
- Żywe? - przeraziła się nieco Elise, odruchowo łapiąc za rękę Alexa, ale szybko z równym przestrachem ją puszczając.
- No tak, a wolałaby panienka martwe?
Aleksander zmarszczył nieznacznie brwi. -Magia?- powtórzył cicho pod nosem. Elfy? Wampiry? Teraz opcja ze śpiączką, bądź równoległą rzeczywistością wydaje się być całkiem prawdopodobna... pomyślał, po czym znów się lekko uśmiechnął. -Zapowiada się naprawdę interesująco. A władza? Macie tutaj monarchię, demokrację czy jakiś jeszcze inny ustrój?- zapytał, wyraźnie zaintrygowany tym światem. W głowie miał jeszcze tyle pytań, jednak sam przed sobą nie wszystkie był w stanie jasno określić i sformułować. Pobyt w tej rzeczywistości mógł być doprawdy... Ciekawym doświadczeniem. A może w ogóle postanowi nie wracać? Kto wie?