Moderator
I skończył.
-Gotowe... Ale tak sobie myślę... Lepiej, byś się nie pokazał publicznie... Wiesz, Hydra rozpoczęła ofensywę... Jesteś nazą tajną bronią.
Moderator
-Eh... dobra. Po prostu sprawdź czy nie ma gdzieś symbionta oprócz mnie.
Moderator
Sprawdza.
-Hm... A w jakim okręgu?
Moderator
-A skąd mam wiedzieć, raczej w Ameryce. Może Nowy Jork.
Moderator
-Dobra.-skanuje, skanuje...
-Hm... Interesujące...
Moderator
-Może zamiast podniecać się, polecisz i to sprawdzisz?
Moderator
-Jasne.-poleciał i go nie ma. A ty masz jgo laboratorium dla siebie. No i tego TIE-ia.
Moderator
Oglądał sobie laboratorium
//Z/w
Moderator
W laboratorium robot bacznie Cię obserwuje, jakieś mini-dronysobie latają, jest nawet jabłoń oraz generator energii na antymaterię z wielgachnym napisem "Jeśli nie jestś Black Hawkiem, to nie tykać". Na gigakomputerze przyszła wiadomość od Rufusa (pies Hawka):
-Statek Hydry przewożący 20 głowic jądrowych zatrzymany.
Moderator
Usiadł sobie i sprawdził czy nie ma żadnych cygar.
Moderator
Są, kubańskie. Ale z napisem "Tytoń sysntetyczny".
Moderator
Cygara odłożone. Za to na hologramie pojawiła się głowa droida B1 z jakimiś planami.
-Ta... A te okręty to mamy robić po ciemnej stronie Księżyca czy na Marsie? Bo mamy problem z koordynatorem i... Znaczy złom zabrany, ale...
Moderator
-Jezu... Przypomnę mu, aby załatwiał sprawy zanim pozwalał mi tu siedzieć.
Moderator
//Aż tu nagle Vanetina! XD
Moderator
//Nie. Ona (tradycyjnie) śpi.
Słyszy chrapanie Vanetiny. Czyli wszystko dobrze.
Właściciel
-Tia. Tylko że komputer, bez urazy, nie potrafi zrobić niektórych rzeczy które zrobi człowiek. Wszystko sprawne?
Moderator
Siedzi sobie i odpoczywa. Może Ryba przyjdzie.
Moderator
Rybka
-Tia, wszyściutko. I nie trzymam urazy, ale niektóre rzeczy mnie wkurzają.
Moderator
Frontowiec
No siedzi sobie i czeka. Tylko jakiś androidyczny ptak (maskonur) usiadł mu na ramieniu.
Moderator
Maskonur= ryby, więc... A jednak nieco zgniłą rybą zajeżdża.
Moderator
Chodziło mu raczej o Fish-Mana. Maskonura wyrzucił.
Moderator
I odszedł maskonur obrażony. A Maskonur obrażony to zły maskonur.
Właściciel
//Przypomniam że w bazie jest też Spider i MJ//
Wracam do budynku Bazy.
Moderator
Rybka
I usłyszał głos Frontera.
-No chyba cś nie umarł.
Frontier
I widzisz twarz Joker na monitorze.
-No, czyli nie wziął i umarł... Fajny kostium.
Moderator
//Fish-Man To postać Zygarda, ale dobra
-Dzięki Jokey, co tam u Harley?
Moderator
Frontier
-Ta bo mamy pokręcone poczucie humoru, to od razu... Jam jest Kabaret, syn Guliemu, pn na procesorach od Białegostoku po Alzację i Lotaryngię. Od Wiednia po Kopenhagę. Wysoki król WoT-a, WoW-a, książe WT ect. ect...
Właściciel
-Czyli do listy umarłych ale przeżyłych można dopisać Fronterina.
Szybciej idę do bazy.
Moderator
Ryba
I prawie się przewrócił o Abramsa. Ten podniósł tylko obrażonie ogon i udał się tam, gdzie koty idą piechotą. Spidey przyszedł mu na spotkanie. Bez maski, ale za to z czerwoną szminką na twarzy.
-Słyszałeś?
Moderator
Frontier
-Nie, program T.A.R.C.Z.Y. No ja, Kabaret, ten od odwrotu osi X i Y w Defen Hawku.
Właściciel
Wchodzę do pokoju gdzie jest Fronterin
-No, ktoś tu wjechał windą z dołu na nasz świat!
Moderator
-Jaja sobie z ciebie robię, Kabarecie. Przecież wiem kim jesteś. Jesteś naszym Defendersowym Jarvisem. Cieszę się, że mam takiego kompana jak ty.
Oczywiście był już w innym stroju a raczej wygląd był inny.
Moderator
FRontier
Zauwżasz (makrelę) rybę.
//Zostawiam rozmowę.
Moderator
//Fish-Mana czy rybę, rybę?
Właściciel
-Hej Fronterin. Jak żeś ożył?
Moderator
-Dzięki temu co mam teraz w swojej krwi.
Moderator
-Nie.
Zaczął się rozglądać za Peterem.
Moderator
Peter zszedł.
-No, to całe Defenders w komplecie.
Moderator
-Raczej tak. Tym bardziej twoja twarz.
Zaśmiał się.
Właściciel
-To w takim razie co robimy? I co z Akademią Tarczy? Jutro Fronterin miał mieć lekcje z rekrutami. Chociaż , Tarcza pewnie już wie że żyjesz.
Moderator
-No co?
Do laboratorium weszła MJ z burzą loków na sobie.
-A, to to jest "Komnata Tajemnic". Spodziewałam się czegoś bardziej... Frakensteinowego.-z nieudaanych zachwytem/lekkim rozczarowaniem.