Właściciel
- Zimno? Tylko zimno? Ku*wa, mróz jest taki, że jakbyś spróbował przejść się od stołówki do Ringu, to byś zamarzł w połowie drogi.
-Spokojnie... Zgaduję, że w środku tylko prawie tak źle jak na zewnątrz?
Właściciel
- Dają nam futra, skóry, koce i ciepłą odzież. Ale wiesz, rzucają ją na środek placu i trzeba sobie wywalczyć to, co się chce. A jak weźmiesz za dużo, to strażnicy dają Ci po mordzie, każą oddać wszystko i zostawiają z niczym.
-Czyli dodatkowo mają przy tym rozrywkę, zgaduję, że przypada po jednej takiej rzeczy na głowę, a jak nie to można je sprzedać za cenę większą, niż bilet na wyjście stąd?
Właściciel
- Tak to właśnie wygląda.
-No to może być wyjątkowo zabawnie. Mnie może zdoła rozgrzać mój talent, może...
Właściciel
- Dlatego liczę, że spie**olimy stąd nim się zacznie.
-Nie mamy innego wyjścia, więc możemy tylko na to liczyć.
-A nie wiem, ja już sobie powalczyłem, śniadanie zjadłem... W więzieniu to jednak za wiele ciekawych rzeczy się nie porobi.
Właściciel
- No niestety. - przyznał ponuro.
-To co, może znowu karty skoro i tak nie ma co robić?
Właściciel
- Mogą być karty. - powiedział i ruszył do celi, aby tam oddać się przyjemności z gry.
Właściciel
Trafiliście tam bez problemu, Wasz współwięzień zajęty był medytacją.
-Też sobie lubię czasem pomedytować, ale u mnie jak wiadomo przynosi to jakiś efekt.- Powiedział lekko się uśmiechając, a następnie zasiadł jakoś coby mógł w karty pograć.
Właściciel
Usiedliście tak jak wcześniej, Ork zaczął tasować, w międzyczasie zadając pytanie:
- W co gramy?
-Najszybciej to chyba w pokera, nie?
Właściciel
Skinął głową i skończył tasować, aby następnie rozdać karty sobie i Tobie.
Pozostało ocenić co miał w ręce.
Właściciel
Miałeś pokera, czyli kart od siódemki do waleta, wszystko w kolorze pik.
Można to uznać za nieuczciwe, ale to w końcu nie on wykładał karty, ze spokojną mimiką zostawił obecny układ i czekał na ruch orka.
Właściciel
Ten wymienił dwie i widać, że niezbyt mu się one spodobały.
Raczej nie mógł już więcej wymienić, więc pora było odkryć karty i zobaczyć czy udało mu się go pokonać.
Właściciel
Udało się, bo Ork miał ułożenie bez ładu i składu, co zapewniało Tobie automatycznie wygraną.
-Na swoją obronę dodam, że to ty rozdawałeś karty.- Powiedział lekko się śmiejąc.
Właściciel
- Powiedzmy, że dałem Ci fory.
-No to teraz lećmy na całego.
Właściciel
Znów potasował, ale zanim zaczął rozdawać karty strażnik, tak jak wcześniej, zwołał Was na zbiórkę. Ork jednakże nawet nie zaklął, ba nie rzucił nawet swojego "ku*wa," a tylko uśmiech wstąpił na jego szpetną mordę. Cóż, widać że liczył, iż ta zbiórka oznacza, że niedługo opuścicie ten lokal.
-Czyżby to już czas?- Powiedział do orka, a następnie szybko wstał z miejsca i przygotował się do wyruszenia z towarzyszem na rzeczoną zbiórkę.
Właściciel
- Oby. - rzucił tamten krótko, a Wy, nie przedłużając już, ustawiliście się na zbiórkę.
Pora czekać na to co ich tam może czekać.
Właściciel
Znów pojawił się naczelnik, ale tym razem dość wesoły. Powód jego wesołości był jeden: Już dziś miał przyjechać jego zastępca, a on się stąd zmywał. Choć nie tylko on, nieprawdaż?
Dziś wyjątkowo wszyscy planują się stąd zabierać, przynajmniej wszyscy, którzy przeżyją będą tak szczęśliwi jak on. No to zobaczymy jaki monolog przygotował naczelnik tym razem.
Właściciel
Ku Waszemu zaskoczeniu go nie było, jedynie polecił Wam tu czekać, a, co ciekawe, sam razem ze swoją obstawą również czekał.
Albo nadejdzie zaraz mróz tysiąclecia albo goście, obie opcje są równie prawdopodobne.
Właściciel
Wreszcie otworzono okazałe wrota, a następnie wjechała tam karawana wozów, przeważnie kupieckich, które dostarczyły tu zaopatrzenie, a także kareta, w której mógł być Twój cel, i powóz pełen uzbrojonych po zęby najemników, głównie Nordów.
-Dodatkowa przeszkoda... No, ale zawsze to jakieś dodatkowe uzbrojenie.- Pomyślał sobie patrząc po zarówno karecie jak i najemnikach.
Właściciel
Najemnicy zeszli z wozu i otoczyli karetę szczelnym kordonem. Po chwili wysiadł z niego ktoś odziany w białe futro, lecz nie zauważyłeś kto, głównie przez wspomniany kordon, który teraz idzie w Waszym kierunku, podczas gdy część strażników pomogła kupcom w wyładowywaniu zaopatrzenia.
Zapewne i tak miałby to być nowy naczelnik, ale ciężko będzie o bunt w takim momencie. Postanowił też popatrzeć po murach, żeby ocenić ilu to strażników po nich łazi.
Właściciel
Pełen zestaw, a mianowicie trzydziestu zbrojnych przeważnie w kusze.
-Jakby zaczął padać deszcz czy intensywniejszy śnieg, to długo by nie postrzelali z tych kusz...- Pomyślał tak wracając wzrokiem na ten cały kordon.
Właściciel
Kordon zbliżył się do naczelnika, objął również jego i ruszył do jednego z budynków, Wam po chwili pozwolono się rozejść.
-Czyli teraz będą się tam u siebie naradzać i robić nie wiadomo co... Czy to już pora?- Powiedział rzecz jasna ciszej do orkowego towarzysza.
Właściciel
- Im szybciej wyrwiemy się z tego pierdzielnika, tym lepiej. - powiedział i odszedł, pewnie by zwołać swoich.
-Jasne...- Powiedział biorąc kilka głębszych wdechów i wydechów, czekał na to co miałoby się zaraz stać.
Właściciel
Pozostali więźniowie również się rozeszli, część ruszyła za Orkiem, inni poszli coś przegryźć, kilku skierowało swe kroki ku Ringowi, a reszta wróciła do cel.
Najlepiej byłoby chyba gdzieś przysiąść i pomedytować przy okazji kontaktując się z wampirem.
No i tak też zrobił.
-Może mi powiesz czy w tej całej karawanie znajdowała się ta kobiecina?- Powiedział telepatycznie do wampira.