-No, jakoś zlecą te trzy godziny.- Powiedział i usiadł na przeciwnym łóżku.
Właściciel
Niestety, było to dość problematyczne, gdyż było piętrowe, a jego dolną część zajmował drugi lokator celi, a żeby wygodnie grać trzeba siedzieć właśnie na dole.
//No to kto ma z nim spać, chyba nie ja?//
Z racji niedogodności był zmuszony zasiąść obok orka, przynajmniej stół był.
Właściciel
//Są dwa łózka. Ork ma zwykłe, a Ty i ten drugi piętrowe. Jeden śpi na górze, a drugi na dole.//
- To w co gramy? - zapytał, jednocześnie tasując.
-A w co umiesz grać, chyba mi nie powiesz, że opanowałeś każdy rodzaj gry karcianej?
Właściciel
- Większość... - odrzekł. - Mam tu duuużo wolnego czasu.
-W takim razie możesz coś zaproponować, dostosuję się. W dodatku ten twój wolny czas może się zmienić, ale jednak będę potrzebował możliwości twoich kontaktów.
Właściciel
- Da się załatwić. - rzekł i potasował karty tak, że możecie swobodnie zagrać w pokera.
Postanowił zatem obejrzeć swoje karty, starał się nie okazywać emocji jak to powinno się robić podczas gry.
Właściciel
Przyszło Ci to z trudem, bo masz waleta, damę, króla i dyszkę.
Z kamienną twarzą postanowił dobrać jeszcze jedną kartę, spojrzał też na twarz orka, by zobaczyć czy sam się nadto nie cieszy.
Właściciel
Nie drgnął mu żaden mięsień ani blizna. Zrobił to samo, co Ty. Trafiłeś drugą damkę.
Za wiele i tak do zrobienia nie miał mając 5 kart to zaczekał na ruch orka.
Właściciel
Zapewne by takowy wykonał, gdy nagle usłyszeliście kroki strażnika, a po chwili jego głos:
- Za kwadrans stawicie się na placu, nędzne sku*wysyny!
Ork bez dalszych ceregieli rzucił karty na stół i wstał gwałtownie, podchodząc do drzwi.
- Oho... - powiedział. - Kroi się coś dużego.
-Zgaduję, że to nie na placu znajduje się stołówka?- Powiedział jeszcze patrząc na karty orka, a następnie odłożył własne.
Właściciel
Gdybyście grali, zapewne byś go ograł, bo miał nadzwyczaj słabe karty. Niemniej, nie gracie, a szkoda.
- Nie, mamy ją w środku. Może to być jakaś zbiórka. - wysnuł przypuszczenie Twój towarzysz.
-Raczej nie będzie to przywitanie nowego.- Nieco się uśmiechnął. Ostatnio były podobne takie zbiórki na placu?
Właściciel
- Nie, tylko czasem. Głównie po to, by ogłosić coś ważnego.
-To ciekawe co to będzie teraz, raczej nikogo tu za dobre zachowanie nie wypuszczą.
Właściciel
- Kiedyś wypuścili, ale zamarzł chłopak po przejściu kilometra.
-Co się dziwić, zimno tutaj jak cholera, nawet śmierć tutaj nie zagląda z tego powodu.- Westchnął i tak postanowił zaczekać do tej zbiórki.
Właściciel
Wreszcie otworzono Wam drzwi, a z pozostałych cel zaczęli wychodzić więźniowie.
Pozostawił nie zostawać w niej samemu i trzymając się przy orku kompanie, udał się na dziedziniec.
Właściciel
Wasz trzeci towarzysz opuścił celę dopiero, gdy byliście już w połowie drogi na dziedziniec. Niemalże czując na sobie wycelowane w Was kusze trafiliście na pokryty cienką warstwą śniegu dziedziniec, gdzie większość więźniów stała już w dwuszeregu.
No to ustawił się przed czy też za orkiem, był niższy od niego to najpewniej musiał stać przed nim, by być widocznym, tak też poczynił.
Właściciel
I tak też się ustawiliście, a gdy ostatni więzień ustawił się w szeregu z jednego z budynków wyszła grupa ciężkozbrojnych strażników, którzy wyglądali, jakby robili wokół kogoś kordon.
-Zgaduję, że ci pilnują tego kto dowodzi tym więzieniem...- Pomyślał tak sobie czekając na rozwój wydarzeń.
Właściciel
Zapewne było to trafne rozwiązanie, gdyż strażnicy rozstąpili się, ukazując Wam wszystkim mężczyznę po czterdziestce, bladego i z krótkim wąsikiem.
- Baczność, ścierwa! - warknął, a większość tu obecnych zrobiła to jak jeden mąż.
Jako, że nie był jakimś rebeliantem, a w dodatku stał z przodu to postanowił zrobić to samo, może to i lepiej dla niego.
Właściciel
Jeden z eskortujących naczelnika żołnierzy wyjął nóż i kazał pierwszemu szeregowi wykonać krok do przodu, a drugiemu krok do tyłu.
O ile dobrze pamiętał to stał w pierwszym szeregu tak, więc musiał iść krok do przodu. Rozmyślał do czego może być ten nóż, ale pewnie będą robić wszystkim przymusowe tatuaże.
Właściciel
Byłeś blisko, bo przyłożył on czubek noża do pleców pierwszego z więźniów i zaczął iść z nim w ten sposób. Jeśli zawadził o kogoś klingą, natychmiast wypychał go przed szereg, gdzie otrzymywał soczyste razy od strażników. Tobie się upiekło, podobnie jak Twojemu towarzyszowi, gdy strażnik wziął się za drugi szereg.
Najwidoczniej miał ten mały skrawek szczęścia, ale już przeczuwa, że czekać go tutaj będzie dosyć sporo do naprawy.
Właściciel
Po tym dziwnym teście znów się zrównaliście, a naczelnik powiódł po Was wzrokiem.
- Panowie, pracowałem tu z Wami przez pięć lat. - powiedział z niemalże dobrotliwym uśmiechem. - I było to pięć lat zmarnowanych! Wraz z nowym transportem więźniów przybędą nie tylko członkowie Gildii, ale też nowy naczelnik, a ja udam się na zasłużony urlop! Jasne?
-Trzeba mu przyszykować prezent w postaci zniszczenia tego miejsca, wtedy będzie mógł dobrze to zapamiętać.- Pomyślał sobie dalej czekając.
Właściciel
Gdy wszyscy więźniowie, jedni głośniej, inni ciszej, wyrzekli potwierdzenie, naczelnik pozwolił się Wam rozejść, a sam zniknął razem z eskortą.
Spojrzał zatem na swojego orka towarzysza.
-No to gdzie idziemy, potrzeba mi się skontaktować z kimkolwiek kto jest waszym przywódcą.
Właściciel
- Przywódcą? W jakim sensie?
-Należysz do gangu, nie? No to chyba macie swojego lidera czy też najważniejszego przedstawiciela tutaj?
Właściciel
- Od kilku godzin z nim rozmawiasz. - odpowiedział, a na jego pokrytej szramami i tatuażami mordzie zawitał uśmiech.
-No to żeś się dorobił sławy w więzieniu. Możesz niedługo zebrać jeszcze swoich chłopaków z gangu? Przedyskutuję parę spraw z moim pracodawcą, a następnie znajdziemy osobę, którą mam stąd wyciągnąć.
Właściciel
- A jak niby z nim coś przedyskutujesz? To chyba nie jest strażnik, nie?
-Telepatia, kolego. Mnie ciekawi co zrobi każdy jak już przejmiemy to miejsce, w końcu będziecie już niby wolni, ale może zechcecie zostać jeszcze jakiś czas tutaj.
Właściciel
- Czyli chcesz zrobić rasowy bunt? Poje**ło Cię?
-A może mi powiesz co jest złego w tym planie? O ile straż nie ma jakichś wspaniałych pozycji i uzbrojenia, to tak wy macie przewagę liczebną i pewnie nagromadzone jakieś prowizoryczne uzbrojenie, w dodatku będziemy po nich zbierać broń.
Właściciel
- Może nie widziałeś, ale mają tu ponad setkę kuszników i łuczników na wieżach. Nie damy rady nawet się do nich zbliżyć, zanim powystrzelają nas jak śnieżne króliki.
-Można się tutaj kiedykolwiek spodziewać deszczu? Wtedy ich kusze staną się bezużyteczne... W dodatku jakiś dym też, by się nadał, utrudnia wizje, a przecież jakimś dmuchaniem tego nie usuną.
Właściciel
- Dym już prędzej, bo ja tu deszczu nigdy nie spotkałem.
-Macie tu może kogoś kto się zna na przygotowaniu czegoś takiego? Chyba, że będziemy liczyć na gęstą mgłę, bo w nocy to nas nie mają co wypuszczać.
Właściciel
- Postaram się coś skombinować, ale nic nie obiecuję.