Właściciel
- Jednakże jeszcze mniej szczęścia mają ostatnio piraci - hologram pokazywał teraz jakąś podłużną asteroidę - Niedawno dotarły nas szczegóły na temat amatorskiego ataku na Atirę, niewielką planetoidę krążącą w przestrzeni wewnętrznej. Grupka piratów pod dowództwem niejakiego Briana Shawa podjęła próbę obrabowania znajdującej się tam kolonii, jednak spotkali się z przeważającym oporem. Atak został odparty bez żadnych strat na ludziach ani sprzęcie. Przedstawiamy symulację bitwy, opracowaną na podstawie dostępnych powszechnie nagrań
Na puszczonym filmie widać było, jak niewielka i dość pogruchotana fregata zbliża się do śluzy na powierzchni asteroidy. Z dział okrętu posypały się lasery, których większość nie trafiła nawet w parokilometrową skałę, a co dopiero jakikolwiek istotny cel. Działa na powierzchni odpowiedziały ogniem plazmowym, który momentalnie przerobił statek piratów na chmurę gazu.
- Zawsze to mniejsza konkurencja - skwitował jeden z oglądających
- Pffy, tacy amatorzy to nie konkurencja. - odparł.
Właściciel
- Też racja
- A teraz przejdźmy do nieco pogodniejszych wiadomości... - te słowa zwiastowały, iż w miarę interesująca część programu właśnie dobiegła końca.
Nie kazał im wyłączyć odbiornika, bo może ich to nawet interesowało. Ale jego niezbyt, więc opuścił pomieszczenie.
Właściciel
Wychodząc zdołał jeszcze wywnioskować z odgłosów, iż ktoś przełączył odbiornik na kanał sportowy.
Jedynym sportem jaki uprawiał było chlanie na czas, siłowanie się na rękę i zawody w mordobiciu, więc niezbyt go to interesowało. Postanowił spełnić swój plan na dziś, a więc schlać się do nieprzytomności i poderwać jakąś panienkę, albo obić komuś pysk. Jednak najpierw postarał się odszukać Archera, Sandera czy kogokolwiek z wyższych ranga oficerów.
Właściciel
Nie miał zaraz tak wielu oficerów - dowodził średnich rozmiarów okrętem, nie Flotą Marsjańską - ale udało mu się znaleźć Sandera, który to w chwili obecnej robił pompki w swojej kwaterze. Gdy zauważył Siergieja, przerwał ćwiczenia, wstał i zasalutował
- Witam szefie. W jakiej sprawie?
- Wybieram się do miasta. Postarajcie się nie narobić tu kompletnego burdelu. - rzekł i dodał na odchodnym: - Będę pod komunikatorem, ale pewnie tak się schleję, że nie odbiorę. Jeśli jednak stanie się coś poważniejszego to nie wahajcie się dzwonić.
Gdy już był spokojny o statek i załogę, postanowił sprawdzić ile ma środków na koncie i ewentualnie wziąć trochę, by mieć kasę na hazard, chlanie i panienki.
Właściciel
Jego konto wyglądało całkiem porządnie. W ostateczności miał pełen dostęp do grupowych pieniędzy, przeznaczonych na utrzymanie statku i zakup uzbrojenia, ale korzystając z nich na własną rękę łamałby pewne niepisane zasady.
Skoro pieniądze miał, to opuścił statek i poszukał planu miasta, by tam znaleźć jakąś dzielnicę rozrywki. W końcu w każdym większym mieście jest taka.
Właściciel
Trzeci sektor zdawał się pełnić taką funkcję, choć jeśli szukał mniej legalnych rozrywek, to najlepsze szanse miałby prawdopodobnie w siódemce.
A więc skierował się do siódemki.
Właściciel
Sektor ten wyglądał mniej więcej tak, jak gdy go Siergiej odwiedzał poprzednio. Czyli niezbyt porządnie. Ale z całą pewnością udałoby mu się tutaj znaleźć jakiś dom publiczny, może coś w rodzaju kasyna i aż za dużo barów alkoholowych.
//Jak będzie tutaj odpisany hazard? Pytam, bo to właśnie od niego chcę zacząć.//
Właściciel
//W sensie jak szczegółowo, czy jakie formy hazardu?//
//W sumie to chodziło o szczegóły, ale obowiązujące tu formy hazardu też chętnie poznam.//
Właściciel
//Niektóre klasyczne gry jak ruletka czy niektóre karcianki przetrwały do XXIII wieku, ale są też inne, bardziej abstrakcyjne gry hazardowe. A szczegóły... jak chcesz. Mogę po prostu napisać, ile przegrałeś, ale mogę też wejść w szczegóły gry i pytać o poszczególne decyzje//
//Uważam, że nie ma po co babrać się w szczegółach.//
Od hazardu postanowił zacząć przygodę, więc poszukał czegoś na kształt kasyna. Czuł, że w takiej dzielnicy, znajdzie wielu oszustów. W sumie to też dobrze. Dawno nie obił komuś pyska, więc takie kasyno mogło zapewnić mu podwójną rozrywkę.
Właściciel
Po jakimś kwadransie włóczenia się po sektorze znalazł publicznie dostępne kasyno. Wybór gier był dość imponujący - o niektórych Siergiej dotąd nie słyszał - choć nawet te tradycyjne były jedynie w wersjach wirtualnych, aby pobieranie opłat za użytkowanie było natychmiastowe.
Na dobry początek postanowił zasiąść do pokera, ale słabo tak samemu grać, więc sprawdził najpierw, czy inni bywalcy kasyna też gustują w tym rodzaju hazardu.
Właściciel
Do pokera zawsze było paru chętnych.
A więc dosiadł się do stolika, przy którym było najwięcej graczy, ale oczywiście też wolne miejsce, wpłacił wpisowe i zagadał:
- Panowie, chętni na partyjkę?
Właściciel
Panowie przy stole wyglądali na niezbyt przyjaznych, ale raczej nie na takich, co by wywołali bójkę w takim miejscu.
- Pewnie - mruknął jeden
No to poczekał, aż i oni wpłacą, a automat wyda im karty.
Właściciel
Wkrótce zaczęli grę. Siergiej otrzymał od automatu piątkę trefl i ósemkę kier.
//Hazardzista ze mnie żaden, więc możemy to przewijać na zasadzie: "Wygrał tyle i tyle. Przegrał tyle i tyle. Wyszedł na zero"?//
Właściciel
//Jak tam chcesz//
Pierwsza partia nie poszła zbyt dobrze. Karty Siergieja były tak kiepskie, że nie miał innego wyboru jak spasować niemal na początku i stracić w ten sposób 4 kredyty. Zaczynała się kolejna rozgrywka.
Normalnie zakląłby pod nosem, ale wiedział, że nie powinien okazywać emocji, więc postarał się przełknąć gorzką porażkę z godnością, a także czekać na nowe rozdanie.
Właściciel
Kolejna partia zaczęła się znacznie lepiej. Siergiej otrzymał mocną kartę w postaci króla pik i szóstkę trefl, która to wkrótce utworzyła parę z szóstką kier na stole. Po wymianie spojrzeń dwójka przeciwników spasowała. Pirat miał spore szanse na wygraną, pytanie tylko, ile był w stanie zaryzykować.
Postanowił zaryzykować i wejść, być może się uda.
Właściciel
Kolejny gracz spasował i po chwili w grze został tylko Siergiej z parą szóstek i dwójek, oraz wspomnianym już królem oraz ostatni przeciwnik. Układ kart pirata był świetny, ale jego oponent wydawał się dosyć pewny siebie. Mógł mieć trójkę, może nawet fula, ale równie dobrze mógł blefować. Stawka już była wysoka, niemniej przeciwnik ją podbił.
Postanowił zaryzykować i wyjść, liczył na blef przeciwnika.
Właściciel
Zbliżali się już do limitu pieniężnego, więc chwilę potem pozostało im już tylko wyłożyć karty. Gdy to nastąpiło, wszyscy przy stole wytrzeszczyli oczy, bowiem wynik był niecodzienny. Obaj mieli po parze szóstek i dwójek, więc jedyna różnica tkwiła w kickerze. Król Siergieja przeciwko Damie draba. I w ten oto sposób Rosjanin został zwycięzcą.
//A byłem pewien, że będzie identycznie i zrobimy dogrywkę, która przegram ;-;//
Teraz pozwolił sobie ukazać emocje, a mianowicie uśmiechnął się szeroko i zgarnął pulę, sprawdzając ile dokładnie liczyła.
Właściciel
Ograny drab wyglądał przez chwilę jakby miał protestować, ale nawet on wiedział, że nie ma to sensu. Siergiej zgarnął w sumie 72 kredyty.
- Kolejna runda? - zagadnął obecnych przy stole.
Właściciel
Gracze jak jeden mąż odwrócili się i odeszli od stołu.
Wzruszył ramionami. Był prawie pewny, że tak będzie, więc rozejrzał się za jakimś innym stolikiem, przy którym dopisało graczy.
Właściciel
Tych było jeszcze parę.
//Przewinąć ci do wieczora, czy coś w tym stylu?//
//Jasne, tylko napisz ile zyskał przez ten wieczór.//
Właściciel
Siergiej zagrał jeszcze parę gier, z lepszym lub gorszym szczęściem. Kiedy na ulicach gaszono światła - odpowiednik nocy w takich miejscach - był on trzydzieści pięć kredytów na plusie.
Skoro hazard był już zaliczony, to postanowił schlać się. Sprawdził, czy może to zrobić w tym lokalu. Jeśli nie, to wyszedł na poszukiwania innego.
Właściciel
W kasynie nie było żadnego stoiska z alkoholem, ale po wyjściu na ulicę nie trzeba było długo szukać. Wybór miał dosyć szeroki.
Poszukał czegoś pomiędzy wystawnym barem, a lokajem dla szumowin, w którym podają jakieś szczyny.
Właściciel
Udało mu się znaleźć jakiś porządnie wyglądający bar. Większość konsumentów siedziała wspólnie przy jednym stole rozprawiając na jakiś temat zażarcie, więc była masa wolnego miejsca.
Podszedł i zamówił jakieś piwo, przysłuchując się rozmowie, jeśli był w stanie.
Właściciel
Bez znajomości kontekstu Siergiej niewiele mógł wywnioskować. Wyłapał słowa jak "Ceres", "Biznes" i kilka imion. Tymczasem pirat dostał swoje piwo.
No więc zapłacił i sączył je w spokoju, czekając aż przy stoliku zwolni się jakieś miejsce.
Właściciel
Po kolejnej minucie głośnej, acz wciąż niezbyt zrozumiałej rozprawy, jeden z siedzących ostentacyjnie odszedł od stołu i wyszedł na ulicę.
No więc on zajął jego miejsce, oczywiście z piwem w ręku.