Czekał na koniec podróży. Nie miał za wiele do roboty.
Właściciel
Po paru minutach silniki się uruchomiły i statek opuścił port.
- Więc Saturn hę? Jakiś konkretny obiekt czy pierścień? - odezwał się pilot.
- Kilka kilometrów przed pasem. - orzekł wpatrując się w głębie kosmosu.
Właściciel
Jak na razie głębie kosmosu zasłaniały chmury.
- Przyjmę, że chodzi o pierścień Febe - pitol wrzucił na drugi bieg i statek wybił się ponad atmosferę.
Pozostało tylko czekać, aż skoczą.
Właściciel
Wykonali stabilizujące okrążenie wokół planety po czym przeszli na napęd jonowy. Statek przyśpieszył tysiąckrotnie i poleciał w kierunku Saturna.
Właściciel
//Mam rozumieć, że dalej czekasz?//
//Chyba powinna być zmiana tematu i w Twój odpis na Saturnie :V//
Właściciel
//Podróż trochę trwa. Chciałem wiedzieć, gdzie masz zamiar ją spędzić//
//Strzelnica, kambuz, mostek. Byleby tylko zabić czas.//
Właściciel
//Dobra, załóżmy, że łazisz po statku bez celu. Kontynuujesz na Pierścieniu Febe//
Właściciel
Jason zwolnił do prędkości standardowej. Wyraźnie widział spowitą chmurami planetę, dostrzegał nawet unoszące się wśród nich miasta. Z tej odległości nie był w stanie ich rozróżnić, jednak wiedział, iż miasto Dos Astra powinno się znajdować gdzieś koło wzniesienia Eve Corona.
Właściciel
Tym razem nie został o nic zapytany. Po wykonaniu niezbędnych manewrów statek wylądował w hangarze drugiego spośród latających miast Wenus.
Zaczepił przypadkowego przechodnia i zapytał czy to miasto Dos Astra.
Właściciel
Najpierw musiał wyjść ze statku i opuścić hangar. Przy wyjściu zatrzymało go dwóch mundurowych.
- Musimy dokonać kontroli. Czy przenosi pan broń dużego kalibru?
Jedynie karabin StA-52 LAR oraz pistolet.
Właściciel
//Nie pisałeś chyba, że masz pistolet?//
//To musiały mi się pomylić PBF'y. Zignoruj ten pistolet//
Właściciel
- Nie możemy pozwolić na wniesienie tak potężnej broni na teren miasta. Będzie pan zmuszony go oddać na przechowanie, albo zostawić na statku.
Nie ma sposobu bym mógł ją zatrzymać?
Właściciel
- Obawiam się, że nie. To miasto jest dość bezpiecznym miejscem, nie będzie pan potrzebował broni ciężkiej.
No dobrze. Jest tu gdzieś miejsce gdzie mógłbym kupić zwykły pistolet?
Właściciel
- W strefie siódmej zawsze się coś znajdzie. Ale sugeruję uważać - mundurowy ściszył nieco głos - Akurat ta część miasta nie jest w pełni bezpieczna
Również ściszył głos - niech zgadnę. Gangi i przemytnicy?
Właściciel
Ten przytaknął
- Między innymi
Dziękuję za ostrzeżenie. Mogę już iść?
Mam zostawić ją na statku czy dać wam na przetrzymanie?
Właściciel
- Jak już mówiłem, ma pan wybór
Właściciel
Po wylądowaniu, zaparkowaniu i otworzeniu śluz miasto Dos Astra stało otworem.
Najpierw udał się do ładowni, by dopilnować odejścia członków załogi statku, na który niedawno napadli.
Właściciel
Ci już czekali przy włazie, w towarzystwie paru uzbrojonych piratów, w tym wyglądającego już nieco lepiej Sandera
- To jak to odgrywamy, aby nie wzbudzić podejrzeń? - zapytał
- Proponuję nie trzymać gnatów na widoku, a pod ubraniem. - wyjaśnił. - Niech to wygląda jakby oni byli pasażerami, których mieliśmy odwieść na planetę. W sumie to prawda. Z pewnego punktu widzenia.
Właściciel
- Zrozumiano. W razie niepowodzenia możemy się dogadać ze strażą, mamy tu pewne znajomości - Ostatnie zdanie było kompletnie nie prawdziwe, ale za to dostatecznie głośnie, aby "pasażerowie" je usłyszeli - Kazać wyładować... to coś co wam dali?
- Wszystko co nasi pasażerowie nam oddali powinno zostać w ładowni, przynajmniej na razie.
Właściciel
- Więc po prostu wychodzimy i odstawiamy przedstawienie. Brzmi prosto - stwierdził oficer ze sporą dozą pewności w głosie, po czym machnięciem ręki wydal rozkaz do wymarszu. Piraci i przemytnicy w pozornie niezorganizowanej formacji zaczęli wychodzić z pojazdu.
On także ruszył, po to by wszystkiego dopilnować i wkroczyć do akcji, w razie strzelaniny czy rozróby.
Właściciel
Wspólnie wyszli więc do hangaru, gdzie naturalnie czekali już uzbrojeni mundurowi. Można było odnieść wrażenie, że ochrona zdążyła się zaostrzyć od ostatniej wizyty.
- Proszę ustawić się w kolejce. Musimy przeszukać wszystkich, zanim wejdziecie na teren miasta - powiedział mężczyzna wyglądający na dowodzącego
Kiwnął głową i najpierw skierował na kontrolę tych, których miał tu odstawić.
Właściciel
Byli już wcześniej rozbrojeni, więc nic u nich nie wykryto. Przywódca przemytników przechodząc obok skanerów rzucił Siergiejowi pełne nienawiści spojrzenie, po czym skierował się do wyjścia z hangaru.
W odpowiedzi on uśmiechnął się pod nosem, choć jego oponent nie mógł tego widzieć.
- Macie zamiar przeszukać nas od razu, panowie, czy kiedy postanowimy wyjść na miasto?
Właściciel
- Nie nasza sprawa, ile broni czy narkotyków macie na statku. Przeszukujemy ludzi tylko przy wyjściu z hangaru - odparł mundurowy
- Jedynie krótka broń i noże, w razie gdyby ktoś nas napadł.
Właściciel
- W takim razie będziecie mogli wejść. Ale nie na długo. Za parę dni wchodzi nowa ustawa o broni laserowej. Radzie miasta strach uderzył do głowy po ostatnich wydarzeniach. Jeśli sprawy dalej będą tak postępować, niedługo będziemy tu mieli drugą Ziemię.
- Dzięki za ostrzeżenia, ale o jakie wydarzenie chodzi?
Właściciel
- Mam na myśli ogólny klimat polityczny. Androidy wszczęły wojnę na Europie, na Księżycu rozwijają się ruchy niepodległościowe, a w związku z wydarzeniami na Ceres masa bandziorów szuka nowego miejsca pracy. Ufam, że wy do takowych się nie zaliczacie.
- Gdzieee, tam. Niemniej, dzięki za ostrzeżenie.
Właściciel
- Ależ proszę - odpowiedział mundurowy, po czym odwrócił się i odszedł wraz z pozostałymi
- Kto chce niech się pcha na miasto, macie być pod komunikatorami w razie czego. - rzekł do swoich i sam ruszył w kierunku rampy, by opuścić lądowisko.