- Z tym się trudno spierać. Więc niech w układzie panuje pokój, by piraci mieli nadal zajęcie.
Właściciel
- Za to mogę wypić. Proszę - położył na stole papierowy talerz z kotletem i czymś przypominającym piure ziemniaczane. Z dołączonym widelcem.
- Dzięki. - powiedział po czym zabrał się do jedzenia.
Właściciel
Smakowało całkiem nieźle. Trochę sztucznie, ale nieźle.
Zjadł, a po posiłku udał się do swojej kajuty na odpoczynek.
Właściciel
Statek przesadnie duży nie był, więc po chwili znalazł się w kajucie.
Zdjął kurtkę i odłożył ją na krzesło, buty postawił obok łóżka, zdjął kaburę i położył obok kurtki po czym położył się z pistoletem pod poduszką. Oczywiście zabezpieczonym. Nie chciałby palnąć sobie w łeb podczas snu.
Właściciel
Po pewnym czasie zasnął. Gdy się obudził zastał kajutę w nienaruszonym stanie. Najwyraźniej nikt go nie chciał niepokoić.
Ubrał się, wziął pistolet i poszedł na mostek.
- Ile czasu nam zostało? - zapytał pierwszego oficera, gdy był już na mostku.
Właściciel
Był on jak zwykle na stanowisku.
- Czasu nam nie brakuje. Jeśli chodzi panu o... godzinę, to jest pan na okręcie niecałe dziesięć godzin.
- Wszyscy z załogi są już na pokładzie czy ktoś jeszcze szlaja się po mieście?
Właściciel
- Czterech... nie, pięciu włóczy się gdzieś w strefie siódmej. Mogę ich w każdej chwili zawołać przez komunikator.
- Powiedz im, że za dwie godziny odlatujemy.
Właściciel
- Zrobi się. A dokąd, jeśli mogę zapytać?
- Najlepiej tam gdzie jest najwięcej statków handlowych do łupienia.
Właściciel
- Najwięcej takich jest zazwyczaj w pierścieniu Saturna, ale ze wzgląd na sytuację polityczną lepiej będzie poszukać w pasie asteroid. Możemy zastawić jakiegoś typu pułapkę, albo napaść na kolonię górniczą, choć to drugie jest dość ryzykowne - wymienił możliwości Archer.
- Czyli Saturn. Potem wybadamy te kolonie i może się coś trafi. Jeśli nie to zaczniemy przeszukiwać pas asteroid.
Właściciel
Oficer sądząc po wyrazie twarzy miał wątpliwości co do tej decyzji, ale kiwnął tylko głową.
- Zawiadomię wszystkich o naszych planach - odpowiedział, po czym jakby od niechcenia dodał - Sugeruję zażyć tabletkę jodową zanim wyruszymy. To przerażające, co promieniowanie może zrobić z narządami rozrodczymi.
Pokiwał jedynie głową, choć teraz chyba zażyje jodynkę.
Właściciel
Rozmówca poszedł w kierunku mostka, prawdopodobnie powiadomić pilota.
No więc nie pozostało mu nic jak czekać. I zażyć jodynkę. Na wszelki wypadek.
Właściciel
Jako, że odmówił przyjęcia tabletki wcześniej, nie miał żadnej przy sobie.
Wzruszył ramionami i poszukał wzrokiem Sandera. On miał w końcu całe opakowanie.
Właściciel
Na pokładzie krzątało się parę osób, ale drugiego oficera nie było widać. Nagle pojawił się w drzwiach do lazaretu pokładowego. Szedł pewnie, lekko się jednak chwiejąc.
- Sander! Sander, choć no tutaj! - zawołał idąc w jego kierunku.
Właściciel
Podszedł do Siergieja, omal na niego nie wpadając.
- Siema szefie. Słuchaj, popełniłem błąd. Powiedzmy, iż przedawkowałem wysokoprocentowy napój. Mogę być więc lekko pobudzony. Jakiś problem? - powiedział na jednym wydechu.
- Napój mówisz? Ech... Nieważne. Dałbyś jedną tabletkę.
Właściciel
- Zaraz sprawdzę - wyjął opakowanie i potrząsnął - Jak miło, zostały jeszcze dwa - otworzył opakowanie i rzucił Siergiejowi jedną z tabletek.
- Dzięki. - powiedział i łyknął tabletkę na raz, bez popijania. Nie miał na to czasu, ani chęci.
Właściciel
- Na zdrówko - powiedział Sander, po czym połknął ostatnią pigułkę - Teraz muszę tylko znaleźć kosz na śmieci. W ogóle to kiedy odlatujemy?
- Za dwie godziny. Plus czas trwania podróży stąd na Saturna.
Właściciel
- Super. Co tam będziemy robić? Zbierać lód? Żartuję tylko. Zaraz będę z powrotem - szybkim krokiem skierował się w stronę zejścia z okrętu.
Czekał, bo nie miał nic innego w planach.
Właściciel
Sander wyszedł, prawdopodobnie szukając odpowiedniego pojemnika na odpady. Poza tym na statku nie działo się nic szczególnego. Członkowie załogi zajmowali swoje pozycje lub gawędzili o bieżących wydarzeniach.
Wyszedł i ruszył na okrętową strzelnicę. Kilka tarcz, ślepa amunicja, nieco broni. Wszystko czego potrzeba by jego załoga nie wystrzelała się nawzajem podczas abordażu.
Właściciel
//Niezły masz kompleks na tym swoim statku//
Obecnie ze strzelnicy korzystała tylko jedna osoba. Co dziwne był to mechanik. Wyglądało na to, że strzelanie nie wychodziło mu zbyt dobrze.
//Piraci muszą mieć zajęcie, bo na ogół zaczynając strzelać do siebie nawzajem. Znaczy nie mówię, że moja załoga....//
Podszedł do niego, obserwując poczynania mechanika.
Właściciel
Wydawał się być skoncentrowany na celowaniu. Korzystał z karabinu laserowego, który to trzymał mało pewnie. Gdy oddał strzał, laser pokierował się za wysoko i ledwie musnął tarczę.
- Pewniejszy chwyt, nogi bliżej. Niech broni strzeli tam gdzie celujesz, a nie na odwrót. - powiedział, gdy miał już dość pokazu.
Właściciel
Popatrzył się ze zdziwieniem na Siergieja, jakby dopiero teraz go zauważył. Otworzył usta, ale zaraz potem je zamknął i wycelował ponownie, z wyprostowanymi nogami. Poszło mu odrobinę lepiej, ale zapewne tylko przez przypadek.
Nadal obserwował jego poczynania, ale sam ustawił się na pozycji strzeleckiej i wycelował ze swojej broni w najbliższą tarczę oddając dwa strzały. Jak można się spodziewać celował w środek.
Właściciel
Nie sprawiło mu to większego problemu - oba strzały trafiły w środek. Mechanik przez chwile przyglądał się postawie Siergieja, po czym wciąż bez słowa powrócił do strzelania.
Ponownie wycelował i strzelił, ale tym razem wyżej.
Właściciel
Jak można było się spodziewać, promienie trafiły ponad środek tarczy.
//Przewiniemy czas, czy mam nadal wymyślać jakieś rozrywki? :V//
Właściciel
//Po prostu napisz, że czekasz te dwie godziny, nieważne co robiąc//
Czekał dwie godziny zajmując się czymkolwiek by zabić czas.
Właściciel
Po około półtorej godziny siedzenia i gwizdania z głośników rozległ się głos:
- Cała załoga na statku. Za dziesięć minut wyruszamy.
Poszedł na mostek i tam czekał na koniec podróży.
Właściciel
Na mostku pełno było członków załogi zajmujących swoje pozycje. Archera nigdzie nie było widać. Być może doglądał silników lub po prostu zrobił sobie przerwę.