Westchnął zażenowany brakiem rozrywki, zapalił ponownie kostur tylko po to żeby wygodniej mu się odpoczywało i czekało .
Przeniósł siè za mury Gibelest.
- Ciekawe to miasto. Ciekawe też kiedy walka i z kim dokładnie... stan bojowy nie jest w końcu bez powodu...
Właściciel
Angel:
Strażnicy zamknęli i zabezpieczyli bramę gdy tylko byłeś w środku.
- Orkowie. Ostatnio wysłali tu zwiad i pewnie niedługo zaatakują.
Bilo:
Po chwili wrócił mieszaniec, ale nie sam. Towarzyszył mu Ork czystej krwi ubrany w łuskowy pancerz, futro niedźwiedzia, szyszak i z toporem u pasa.
- Stworzenia silne, ale nie grzeszące ni zwinnością, ni tym bardziej intelektem. To będzie ciekawa walka.
Wstał zatem i przywitał ich
- Witajcie, jak przebiegło głosowanie ?
Właściciel
Angel:
Twój komentarz pozostał bez odpowiedzi, ale chyba powinieneś coś powiedzieć jeśli chcesz liczyć na zapłatę.
Bilo:
- Wyniki? Większość z nas uznała Twoje usługi za zbędne. Na razie. Ale możesz przydać się w inny sposób. - powiedział Ork.
Właściciel
- Na początek zadam Ci trzy pytania: Jakimi konkretnie rodzajami Magii władasz, na jakim poziomie i czy byłeś już w mieście?
- Władam magią mrozu w stopniu zaawansowanym i magią mroku po mistrzowsku, tak byłem w mieście i tam też dowiedziałem się że oblegacie je a wole trzymać z rasą która raczej akceptuje moją główną dziedzinę .
Właściciel
Bilo:
- Co wiesz o jego umocnieniach? Czy Gibelest zaprawdę jest twierdzą, a nie miastem kupieckim?
- Miasto kupieckie w takim miejscu miałoby raczej średnie warunki do bytu . Tak, jest to twierdza . Mają najemników i liczne wojsko oraz potężne mury .
- Straży, a dokąd mam się zameldować by walczyć ?
Właściciel
Angel:
- Taki duży budynek w centrum miasta.
Bilo:
Ork stał chwilę w milczeniu.
- Dobrze... Nie potrzebujemy już Twojej pomocy. Gibelest przetrwa. Na razie. - powiedział odchodząc wraz z resztą Orków.
- Eh.. .- gdy tylko zaczęto od niego odchodzić wycelował swój kostur rozświetlając go w wodza który dopiero tu przybył i wystrzelił w niego mroczny laser . Jeśli zabił go natychmiast teleportował się do Gibelest -.
Właściciel
Bilo:
Trafiłeś go i teleportowałeś się do miasta. W ostatniej chwili zauważyłeś jednak jak się podnosi z ziemi.
Powoli ruszył w stronę podanej mu lokacji
- Cholera .- mruknął po czym rozejrzał się w miejscu w którym był, a jeśli był blisko murów to poszukał wzrokiem oficerów z którymi wcześniej rozmawiał -.
Właściciel
Angel:
Wielki budynek z kolumnami, olbrzymimi wrotami i kopułą. Faktycznie ciężko nie trafić.
Powolnym ruchem ręki otworzył wielkie drzwi i ruszył ku wnętrzu tego masywnego budynku.
Właściciel
//Byłem pewny, że Ci odpisałem ;-;//
Nadal byli na posterunku, ciągle planując strategię.
Angel:
Oczywiście budynek był obstawiony przez strażników.
- Stać! Kto idzie? - zapytał jeden z nich kierując w Ciebie grot włóczni.
- Te. Kolego, weź tę dzidę bojową, bo jakbym byl wróg to by mie nawet straż nie wpuściła. Jam nowy najemnik, Rith z Varis
Właściciel
Angel:
- Kolejny najemnik? - mruknął po czym powiedział: - Nie wolno wnieść Ci broni do środka. Takie przepisy. - mówił nie spuszczając z Ciebie grotu broni.
- A tobie, jako, że jestem najemnikiem po twojej stronie nie opłaca sie mnie ranić.
Rzekł z wrodzonym sobie przekąsem podając mu swoje miecze.
Teleportował się zatem do nich a gdy był na miejscu przywitał
- Dzień dobry, drodzy oficerowie .
Właściciel
Angel:
Odłożył Twą broń i zapukał we wrota, a te się otworzyły.
Bilo:
Nie byli zaskoczeni Twym przybyciem tak bardzo jak mogłeś się spodziewać.
- I jak? - zapytał jeden z nich.
- Wezmę udział w obronie miasta .- przerwał na chwile po czym dodał -. Prawie zabiłem ich wodza, ale umknął z życiem . Dodatkowo mam dla was drugą informację wodzów jest dwóch, obaj dzielą ze sobą władzę a jeśli są niezgodni coś podlega pod głos ich poddanych .
Powolnym krokiem szedl w gląb sali.
Właściciel
Angel:
Właściwie był to korytarz, ale poza tym wszystko się zgadza.
Bilo:
- Dobrze wiedzieć. - mruknął zły po czym dodał: - A kiedy zaatakują?
- Nie wiem, wykluczyli mnie z planów gdy przegłosowano to że nie mogę brać udziału .
Właściciel
Bilo:
- Śmieć, nie najemnik. - stwierdził pod nosem dowódca. Wyjął przypiętą u pasa sakiewkę i rzucił Ci ją. - Masz 150 sztuk złota i się zmywaj.
Złapał sakwę i powoli przyczepił ją do pasa . Gdy to robił ocenił ile osób jest w pomieszczeniu .
Właściciel
Bilo:
To nie pomieszczenie. Stoicie na murach miasta.
Mógł być i nawet na dachu ratusza, obchodziły go tylko osoby .
//Magia Światła pozwala na manipulacje umysłem, na dole magii mroku jest napisane że jest odwrotnością magii światła . Moge ;v ?
Właściciel
//A jaka, według Ciebie, jest odwrotność manipulacji umysłem?//
Ośmiu oficerów, dwunastu strażników. Wszyscy uzbrojeni.
//Manipulacja duszą ;v ? Ciałem ;v ?//
- Nie lubię gdy się mnie obraża .- szybko obrócił swój kostur w ręce wyrzucając go lekko do przodu i zamachnął się nim na oficera, do kryształu przepuścił więcej mocy magicznej żeby jeśli cios trafi wywołał większe obrażenia, dodatkowo jeśli pierwszy oficer padł trupem lub chociaż został ranny zaatakował kolejnego oficera mrocznym laserem . Wszystko starał się wykonać błyskawicznie a jeśli mu się udało natychmiast postanowił uczynić się niewidocznym .
Właściciel
Obaj padli martwi, a reszta uciekła pod eskortą strażników.
Tym razem teleportował się do karczmy w której mieszkał z goblinem i od razu się za nim rozejrzał .
Właściciel
Siedział przy ladzie pijąc jakiś trunek i tocząc zażartą dyskusję z Krasnoludem. Po dłuższym słuchaniu doszły do Ciebie słowa: "nalewka," "bimber" i "ch*ja się na tym znasz." Normalna rozmowa dwóch miłośników i znawców alkoholi przy kieliszku.
Podszedł do niego powoli i stwierdził
- Zaghar, do końca trzeźwy nie jesteś ale potrzebna mi twoja pomoc .- powiedział to tonem który nie akceptował sprzeciwu .
Właściciel
Podniósł na Ciebie zamglone od alkoholu spojrzenie, ale po chwili opanował się i wróciła mu jasność myślenia.
- Tak? - zapytał odkładając kufel.
- Pomożesz mi w pewnej sprawie której nie możemy tu omówić .- natychmiast teleportował ich w inny region miasta, gdzieś w dzielnice biedoty . Gdy to zrobił rozejrzał się za jakimś zaułkiem -. Wywołamy sieć pożarów, będziesz podpalał budynki .
Właściciel
- Niby po co? - zapytał gdy byliście już w ustronnym miejscu.
- Bo ja tak chcę .- stwierdził ciężkim tonem i przeniósł spojrzenie na goblina -.
Właściciel
Kiwnął głową i podszedł do pierwszej z brzegu, drewnianej chaty i zaczął dzieło zniszczenia.
Gdy budynek stał już w ogniu uderzył w niego mrocznym laserem licząc na płonące odłamki które uderzą w inne budynki po czym teleportował ich w zupełnie inny region miasta .
- Kontynuuj .- powiedział z uśmiechem na twarzy -.
Właściciel
Goblin mruknął coś pod nosem i zaczął podpalać następną chatę.
Powtórzył manewr dwa razy po czym teleportował się za miasto obserwując chaos . Gdy nasycił się odpiął od pasa 150 monet i rzucił je goblinowi .
- Za dobre sprawowanie .- stwierdził -.
Właściciel
Wziął sakiewkę i kilka razy podrzucił ją w powietrze.
- Teraz już się tam nie napiję. - mruknął przypinając ją do pasa.
- Jak chcesz to zabiorę cię do najlepszej karczmy w Gilgasz a później do burdelu w Ur . Ale to po tym jak załatwimy nasze sprawy . I.. zresztą wiesz że lubię co jakiś czas wpływać na dzieje historii . Płonące miasto nie będzie trudnym celem dla orków -. zaśmiał się po czym teleportował ich do Pustki -.