Właściciel
//To był jeden z tych momentów, kiedy nie wiesz czy masz się śmiać czy płakać.//
Skupienie na sobie uwagi i jednoczesna próba skrytego zamordowania nie szły ze sobą w parze, przez co żołnierz zdołał dziwnie łatwo odparować Twój cios i wyprowadzić kontrę, choć ta natrafiła na przypadkowego Nieumarłego zabijając go. Kilka innych żywych trupów również rzuciło się na żołnierza, zabił dwóch, a reszta pożarła go żywcem. Po zgładzeniu przeciwnika Nieumarli otoczyli Cię szczelnym kordonem, po chwili dołączyły do nich okazałe Szkielety w pełnym pancerzu, z tarczami, mieczami długimi i halabardami. Gdy i oni zajęli pozycje, cała grupa ruszyła w jakimś, tylko im znanym, kierunku, przez co Tobie pozostało jedynie iść wraz z nimi.
///Śmiech przez łzy///
-Byleby szybko, moi żołnierze potrzebują mnie na polu walki.
Kierując się z nimi stworzył jeszcze kilka zakleć obezwładniających, by trafiać nimi w kończyny swoich wrogów, by ci mieli znacznie trudniej w walce.
Właściciel
Nie miałeś pewności, czy trafiłeś, a nawet jeśli, to nie widziałeś efektów. Tak czy siak, Twój orszak bezpiecznie odprowadził Cię na tyły, gdzie czekała już Wampirzyca na swoim wierzchowcu. Drugi koń stał nieopodal niej.
- Pora się wycofać, nie uważasz? Reszta zostanie, ubezpieczając nasz odwrót. Tej bitwy już nie wygramy, zwiadowcy donieśli o kolejnej armii, która zachodzi nas od tyłu.
Właściciel
- Pewnie gdzieś z tyłu, może w mieście... Powinieneś uważniej pilnować swoich zwierzątek.
-Zwierzątka nie pyskują, kiedy dorastają. To ich niepodważalna zaleta.
Właściciel
Zmrużyła oczy, piorunując Cię wzrokiem.
- Dobrze. Więc idź po niego, ale wiedz, że zaczekam na Ciebie tylko kilkanaście minut, później ucieknę, nieważne czy z Tobą, czy bez Ciebie. Rozumiesz to?
-Oczywiście, że rozumiem. Zwłaszcza, że zrobiłby to każdy.
Ruszył na poszukiwania chłopca.
Właściciel
Znalazłeś go siedzącego w ruinach miasta, jak bawił się z jednym z Szkieletów, który podczas bitwy stracił obie nogi, rzucając w jego czaszkę kamykami i kawałkami gruzu, a gdy Nieumarły zbytni się zbliżył, dzieciak zwyczajnie odchodził na kilka kroków i kontynuował zabawę.
Podszedł do niego.
-Pora na nas Wrona.
Właściciel
Pokiwał lekko głową, podnosząc nieco większy kamień, którym celnie trafił w czaszkę Nieumarłego, zabijając go na miejscu i kończąc jego męki życia po śmierci.
Pochwaliłby chłopca za ten ruch, jednakże zdecydował, że nie ma czasu. Zaprowadził go więc do miejsca docelowego, żeby w końcu opuścić to miasto.
Właściciel
Lepiej będzie się zbierać, bo ostatnie jednostki Nieumarłych, stanowiące Waszą straż tylną, są powoli zamykane w kotle i wybijane do nogi. Bardziej wartościowe jednostki, takie jak najemnicy, Demony i Mutanci, wycofały się już dawno, acz widzisz kilkudziesięciu lekkich kawalerzystów, rzecz jasna w postaci Szkieletów, zarówno jeśli mowa o wierzchowcu jak i o jeźdźcu, kryjących się w pobliskim lesie, aby zaszarżować niespodziewanie na wrogie tyły czy flanki. Za to na kilku wzgórzach ustawiają się łucznicy oraz piechurzy, aby stanowić drugą linię obrony i ułatwić Wam wycofanie się z powrotem na Plugawe Ziemie i do Mrocznego Królestwa, a finalnie aż do Twierdzy Paktu Trzech.
Nawiasem mówiąc, przydałby Ci się teraz jakiś wierzchowiec, chyba że chcesz pokonać cały ten dystans na piechotę.
Rozejrzał się w poszukiwaniu kogoś, kto miał konia i mógł mu beztrosko wydawać rozkazy.
Właściciel
Jeźdźców mieliście tu jak na lekarstwo i wszyscy byli albo martwi, albo już dawno uciekli, zaś jeśli chodzi o ich wierzchowce, to też takowych brakuje, bo są martwe, zbłąkały się gdzieś lub uciekły.
Skoro w pobliżu ich nie było, to wziął chłopaka, przerzucił przez ramię i ruszył szybszym krokiem.
Właściciel
Po kilku minutach takiego podróżowania odnalazłeś wreszcie jakiegoś konia, który pił wodę ze strumienia na skraju lasu. Gołym okiem widać, że to jeden z tych, jakich używają zwykli cesarscy kawalerzyści, ale w tej sytuacji musi wystarczyć.
Więc spróbował go zdobyć, początkowo wolno się zbliżając i uspokajając go głosem.
Właściciel
Jakimś cudem Ci się udało, być może koń nie był już całkiem zdrowy na psychice, skoro widział wokół tyle strachu, śmierci i bólu.
Spróbował posadzić na nim Wronę, swojego kandydata na ucznia, po czym sam go dosiadł i spróbował udać się na miejsce spotkania.
Właściciel
Nietrudno było wypatrzyć wycofującą się armię Paktu Trzech, a raczej jej smętne resztki. Z misji, która miała być sukcesem na miarę spustoszenia i splądrowania Ruhn, przed kilkoma latami, przerodziła się w haniebny odwrót i rzeź Waszych wojsk. Cóż, przynajmniej teraz wiecie, jak wygląda sytuacja na pograniczu i że Cesarstwo, mimo swoich licznych problemów, wciąż daje sobie radę z obroną granic.
Ruszył więc ku nim, oczywiście unikając wrogich jednostek.
Właściciel
//Zmiana tematu. Zacznę Ci w fortecy Paktu Trzech, gdy będziesz na miejscu.//