Właściciel
- No nie, nie z tego samego.
-A już myślałem, że będzie między wami jakieś spotkanie rodzinne...
Właściciel
- Aż tak Ci to nie w smak?
-A czy ja coś mówię, zwyczajnie, by mnie to zdziwiło...
Właściciel
Pokiwał głową.
- To... Więc możemy dalej rozmawiać, czy mam wracać do reszty? - zapytał wreszcie Nadczłowiek.
-To już twój wybór co zrobisz, ja tylko pilnuję całej grupy.- Rozłożył ręce, po czym nieco się śmiejąc postanowił wrócić do reszty przy ognisku.
Właściciel
Thrall jednak został i prawdopodobnie nadal rozmawiał.
Był to jego wybór z kim tam wolał trzymać.
-Dobra, co jest do jedzenia?- Zapytał patrząc po swoich ludziach.
Właściciel
- Nasze skromne, suche i stare zapasy z drogi. - wyjaśnił Twój zastępca.
- Albo nich wieśniacy nam coś przyniosą. - dodał inny Nadczłowiek.
-Przyniosą, ale to dopiero ku*wa jutro... Dzisiaj jeszcze trzeba potrzymać na tym co jeszcze nam zostało... Chyba, że ktoś zechce sobie zapolować teraz.
Właściciel
Nikt jakoś nie wyraził ochoty.
-No to żremy suchary, bo ja strzelać z kuszy nie umiem...
Właściciel
No więc żarliście suchary. Po tej skromnej wieczerzy większość Twoich ludzi posnęła.
Sam nieco westchnąwszy postanowił zapaść w letarg.
Właściciel
Udało Ci się to i obudziłeś się rankiem.
-Ach... Im szybciej weźmiemy się za robotę, tym szybciej będziemy mogli zjeść coś porządnego. Kto popiera tę myśl ten niech zabiera się razem ze mną za budowę.- Powiedział, po czym wstał ze swojego miejsca i rozejrzał się po wszystkich w obozie.
Właściciel
Ludzie nada tu byli i nadal spali, co można wziąć za dobrą monetę.
-Jasny ch*j...- Westchnął ciężko, po czym spoglądał po zebranych materiałach jak i układał w myślach wizję jak to wszystko miałoby wyglądać, w oczekiwaniu na to aż się pobudzą.
Właściciel
Mogłeś sam ich obudzić. A poza tym to masz fajną palisadę, która otacza wieżę z trzech stron. Pozostała jedna. Tam najlepiej zrobić bramę, a po jej bokach dwie wieże i wszystko ściśle przylegające do palisady. Jak zostanie się surowców, to może nawet zrobicie trzecią, gdzieś przed obozowiskiem.
Wolał zapewnić im chociaż tę odrobinę normalności, by mogli przystąpić wyspani do roboty, potrzebował coś zrobić dobrze, a nie na odpie**ol. Także czekał jednocześnie doglądając swojego ogara.
Właściciel
Doglądałeś i usłyszałeś gwizdanie.
Był prawie pewien, że żaden ogar nie potrafi gwizdać, zatem obrócił się w kierunku, z którego pochodził dźwięk i w tą samą stronę też się udał.
Właściciel
Gwizdał Thrall, który kuszę oparł na lewym ramieniu, a w prawej ręce ciągnął dorodnego jelenia.
-No proszę Thrallu, nie wiedziałem, że spisujesz się też jako strzelec.- Zaśmiał się nieco. Przyda się nieco mięsa dla chłopaków, boję się, że nie dotrwają z głodu do czasu, aż regularnie będziemy brać zapasy z wiosek.
Właściciel
- W sumie to strzelec ze mnie żaden, ale wymagała tego sytuacja. To co? Gotowi na śniadanko?
-No i chwała ci za to. Ja jednak spasuję, by więcej dla was było. Dzisiaj mamy dosyć pracowity dzień.
Właściciel
Skinął głową i ruszył ku pozostałym Nadludziom, by i z nimi podzielić się tą wesołą nowiną, jaką było świeże mięsko.
Z lekkim uśmieszkiem spoglądał na swoich ludzi, po czym wrócił do swojego ogara, by nieco go pogłaskać po tej głowie. W końcu każdy związuje się ze swoim wierzchowcem, nie ważne jakby wyglądał.
Właściciel
Ogarowi się to podobało, ale widać, że domagał się posiłku.
-Spokojnie młody, niedługo zjesz coś porządnego. Teraz najwyżej mogę rzucić ci jakiegoś szkieletora.- Zaśmiał się rozglądając się za takowymi.
Właściciel
Szkieletów nie było wiele, raptem zaledwie pół tuzina. Ale Nieumarłych było o wiele więcej. Wszyscy zaczęli nagle opuszczać wieże. Cóż, wieśniacy będą mieli ciekawy widok po przebudzeniu.
-No to dalej, wybierz sobie jakiegoś i się posil.- Zaśmiał się nieco wskazując mu na szkielety i nieumarłych.
//W końcu nie grozi mu coś takiego jak zatrucie pokarmowe.//
Właściciel
//Demony to mają życie, nie?//
No więc poszedł i po chwili skubał kostki jakiegoś Szkieletu. Wampir chyba nie zauważy, a jeśli już, to nie obrazi się za jednego potworka, jeśli niedługo będzie mógł stworzyć sobie ich więcej.
Trochę niestety trzeba będzie pokrzyżować plany na nieumarłą armię, potrzebuje bądź co bądź wysokiej w morale bandy, przyda się też bycie sprawiedliwym wobec nich jak mają im dawać materiały przez długi czas. Skoro wszystko u jego ludzi w porządku to postanowił jeszcze rozejrzeć się za kobietą.
Właściciel
Znalazłeś ją, gdy jeszcze spała na skraju obozu.
Postanowił zatem nie przerywać jej snu i nieco znudzony westchnął, nie przychodziło mu nic do głowy co miałby robić, póki nie zaczną wstawać ci ludzie. Postanowił, więc udać się do wampira na jakąś pogawędkę.
Właściciel
Więc trafiłeś do wieży. Z zasady Krwiopijca powinien jeszcze spać, ale z nim jeszcze nic nie wiadomo.
-No nie mów, że ty też śpisz... Ile wy wszyscy musicie spać...?
Właściciel
- Nie, nie śpię. - odparł, jak zwykle z góry. Tym razem chyba z sufitu.
-Przynajmniej ty... Masz może ochotę, by nie wiem... Porozmawiać? Doskwiera mi lekka nuda, a nie będę miał pewnie co robić przez jakiś czas, dopóki się nie pobudzą.
Właściciel
- Nuda? - spytał. - Co Ty wiesz o nudzie? Ja spędziłem tu, w zamknięciu, ponad trzy wieki! Ale tak, chętnie porozmawiam. - powiedział i sfrunął z sufitu, gładko stając kilka metrów przed Tobą. Dziś wyglądał nieco lepiej. Można powiedzieć, że był mniej blady, niż zazwyczaj.
-Wyglądasz jakbyś się pożywił, zgadłem?- Skrzyżował ręce na piersi. W dodatku interesuje mnie jak się zostaje takim wampirem, wystarczy tylko ugryzienie?
Właściciel
- Ugryzienie zapewnia przemianę długą, stopniową i bolesną. W dodatku ma się połowę szans na śmierć podczas lub krótko po przemianie. Wampirem można się też urodzić, niektóre stare klątwy zamieniają w Wampiry. Najstarsi przedstawiciele naszego gatunku potrafią przemieniać siłą woli lub choćby dotykiem.
-By urodzić się wampirem to zgaduje, że któryś z rodziców też musi nim być... W sumie jak z tą przemianą to prawie jak z nami, tylko wyższa śmiertelność.
Właściciel
- Ten sposób przemiany ma też eliminować słabych oraz niegodnych.
-No to wampiry mają nieco wspólnego z nadludźmi. Była tu może kiedyś ciekawsza okolica czy wiecznie tak wiało tu ch*jem?
Właściciel
- Przed czterema wiekami, miałem tu własne państewko, które było ówcześnie największym państwem Wampira. Nosgotha wtedy nie było, Wyklęty się ukrywał, a inni lizali rany po Koros-Major. Ale Paladyni musieli tu przyjść. Zniszczyli wszystko, poza moją trumną, w której udało mi się zapaść w hibernację. Obudziłem się kilka lat temu, ale nie były to dobre czasy dla Wampirów. Stworzyłem więc nieco Szkieletów i wielkiego Nieumarłego, by odstraszali ciekawskich, a po tym znów zasnąłem, budząc się kilka miesięcy temu.
-Paladyni i inni dobrobojni mają sporą chęć niszczenia budowli wznieconych przez tych złych... Przynajmniej jest to jakiś dla nas naprawdę ciężki przeciwnik.
Właściciel
- Paladynów nie ma teraz byt wielu. A Ci ignoranci zostawili moją wieżę, by podobno stanowiła dowód na to, co staje się z użytkownikami Złej Magii i miała przestrzegać przed jej użyciem innych.
-Jak widać rzeczywiście im to wyszło... No, cud, że przynajmniej nie pozostawili tu po niej gruzowiska.