Właściciel
Był tam mały składzik i spiżarnia w jednym oraz kilka pokoi dziecięcych, pustych.
Łe, słabo. Dzieci uciekły. Wszystkie przeszukał, by się przekonać, czy ktoś się tam ukrywa.
- Jak miło. To ja ich poszukam, chyba że nasi gospodarze mają do mnie jakąś jeszcze sprawę.
Właściciel
Vader:
Nikt.
Omeg:
Ork machnął na to ręką i uklęknął, kładąc dłoń na ziemi. Po chwili rozpoczął szeptaną inkantację zaklęcia, a później w ziemi ukazało się spore przejście, w sam raz na wóz, karetę czy wierzchowca, a i tak zostałoby sporo miejsca.
A teraz zszedł do piwnicy.
Właściciel
Drzwi, rzecz jasna, zamknięte.
Raelag uniósł brwi
- To... imponujące. Nie wiedziałem, że to miejsce jest wyposażone w iluzje
Właściciel
- Orkowie z Kresu Nadziei jeszcze nie raz Cię zaskoczą. - odparł i wskazał na wejście, co było dość wymownym znakiem.
- Zaraz, chcesz żebym tam wszedł, wjechał karocą czy tylko mi coś pokazujesz? - dla Elfa ten znak nie był dostatecznie wymowny
Właściciel
- Jeśli nie chcesz spać tutaj, to zostań, bo to pod ziemią mieści się właściwy... - wyjaśnił i urwał, szukając odpowiedniego słowa. - ... kompleks.
Sam je zablokował, postarał się je wyważyć.
Właściciel
Trochę to trwało, ale gdy się udało, usłyszałeś na dole płacz i okrzyk strachu.
Dla jaj również krzyknął. Później zaśmiał się jak szaleniec. Zszedł na dół.
- Jeśli nie chcę tu spać mam tu zostać... chyba moja biegłość w waszym języku nie jest tak dobra jak myślałem. Możesz powtórzyć?
Właściciel
Vader:
W małej i słabo oświetlonej piwniczce zauważyłeś kobietę tulącą swoje dzieci tak, żeby Cię nie widziały. Ona sama zaś patrzyła, a jej oczy wyrażały wielki strach.
Omeg:
//Zwracaj uwagę na litrówki, ale nie tak :V//
Położył dłoń na czole i zastanowił się na chwilę.
- Tu potwory, Centaury i koczownicy. - wyjaśnił, wskazując na ziemie wokół Was. Następnie skierował palec w kierunku podziemnego przejścia i podjął: - Tam cieplutko, milutko, z jedzonkiem, piwerkiem i kartami. Jasne?
Beztrosko podszedł do niej i sprawdził, czy któreś z nich ma znamię.
Właściciel
Kobieta nie miała, a że zasłaniała dzieci, to co do nich nie jesteś pewien.
Usiadł więc obok niej.
-Ciężka sprawa, prawda?
- Już dobrze, nie trzeba aż tak jasno - mruknął elf, po czym skierował się do przejścia pod ziemię
Właściciel
Vader:
Korzystając z tego, że byłeś obok, a nie przed nią, rzuciła się do ucieczki razem z dziećmi, cała gromadka naprzemiennie krzyczała i płakała.
Omeg:
Ciemno, zimno i wilgotno. Niby źle, ale z drugiej strony to nawet przyjemna odmiana po aurze panującej na zewnątrz, nie?
A więc odebrał życie kobiecie za pomocą wyssania z niej życia.
Właściciel
Gdy ona padła martwa, dzieci były już na górze. Co zabawne, po drodze zgasiły lampę, jaka rozświetlała piwniczny mrok... Jakby miało Cię to powstrzymać...
-Masturbacja potem, teraz praca.
Udał, że wchodzi na górę. Tak naprawdę tylko się odsunął na bok, by te smarkacze przypadkiem mu czegoś nie zrzuciły po schodach.
Właściciel
Były dość przewidywalne, ciskając tam właściwie wszystkim, co było pod ręką, zaczynając na ubraniach, przez buty, a na nożach, sztućcach i narzędziach kończąc.
Właściciel
Sądząc po odgłosach zamykanych w pośpiechu drzwi, zapewne tak, bo uciekły.
W sumie i racja, jednak postanowił znaleźć jakąś mniej zimną i wilgotną część podziemii.
Właściciel
Vader:
Dzieci nie było, jeśli to masz na myśli.
Omeg:
Dotarliście na sam dół, a gdy zatrzasnęły się za Wami drzwi, jednocześnie rozbłysł szereg pochodni. Orkowie prowadzący Wargi, wozy i karetę poszli na rozwidleniu w lewo, pozostali zaś w prawo.
Drzwi otwarte? Jeżeli nie, to je wyważył.
Właściciel
Otwarte, więc spokojnie przez nie przeszedłeś.
W sumie, dzieci mogą być teraz wszędzie. Sprawdził dokładnie piętro wcześniej barykadując drzwi do piwnicy.
Stwierdził, że chyba powinien w takim razie pójść w prawo.
Właściciel
Vader:
Tam ich nie było, już prędzej wybiegły z domu.
Omeg:
I tam dotarłeś do kolejnych rozwidleń, szczęśliwie wszystkie były opatrzone tabliczkami, które dało się rozczytać, mimo koślawego pisma i panującego półmroku. A głosiły one, że masz wybór co do drogi w te miejsce: Stołówkę, koszary, loch, zbrojownię, laboratoria lub komnaty.
A więc poszukał pochodni. Budynki są ze sobą połączone?
Przypomniał sobie, że musi coś jeść, więc poszedł złożyć szybką wizytę stołówce.
Właściciel
Vader:
Nie. I nie znalazłeś pochodni.
Omeg:
Była słabo oświetlona oraz surowa i prosta w wystroju. Nic dziwnego, Urukom potrzeba było sycącego żarcia, a nie urokliwego wystroju stołówki. Niemniej, zastałeś tam już stół obładowany pieczywem, nabiałem, mięsiwem, garścią owoców i warzyw oraz różnymi napojami.
Nieszczególnie przeszkadzała mu prostota. Zjadł posiłek z chleba i sera, po czym skierował się z powrotem do skrzyżowania, a z niego do komnat.
Właściciel
Vader:
W tej okolicy raczej znajdziesz niewiele, sądząc po pożarach, trupach i ruinach. Ta, kiedy Ty marnowałeś czas, reszta wręcz przeciwnie i widać, że bawili się wybornie.
Omeg:
Idąc tak długim korytarzem w końcu dostrzegłeś drzwi rozstawione nierównomiernie po jego bokach. Na każdym wyryto imię i nazwisko właściciela. Cóż, byłeś nieco zdziwiony, gdy na jednych znalazłeś też swoje.
A, skubani.
Poszukiwał ofiar.
Właściciel
Tutaj na pewno ich nie znajdzie, więc warto określić jakiś konkretny kierunek marszu.
KC-623 wraz z Olafem ukryli się w jakieś jaskini, czy czymś podobnym w nadziei, że zgubią pogoń. Oczywiście nie ma 100% pewności, że ktoś ich ściga, ale lepiej się schować tak na wszelki wypadek. KC-623 właśnie włączył widzenie w ciemności , by sprawdzić co kryje się w mroku, który jest w jaskini.
// Ciężko mi było tym zacząć, ale myślę że jakoś to wyszło :v //
Już przywykł do odczucia, iż gospodarze tego miejsca są znacznie bardziej kompetentni niż by się na pierwszy rzut oka zdawało. Spróbował otworzyć drzwi.
Właściciel
Vader:
Niezbyt, a przynajmniej nie w tej okolicy.
Omeg:
Udało się, a dzięki temu ujrzałeś swój pokój, czyli wyłożone skórami oraz futrami łóżko, stolik nocny, mały świecznik, większy świecznik, stół, dwa krzesła, szafę, szafkę i kufer. Były też drugie drzwi, najpewniej do łazienki, oraz wszelkie Twoje bagaże.
Wiewiur:
Nie dostrzegłeś nic ciekawego, może poza nietoperzami na suficie.
Czyli bezpiecznie. Zaczął też nasłuchiwać, czy na zewnątrz nie słychać jakieś pogodni, czy czegoś podobnego.
- Jaki jest nasz cel Mistrzu?- Zwrócił się do swojego Mistrza.
Bagaże mimo wszystko go zdziwiły, ale nie było się co nad tym zastanawiać. Obejrzał łazienkę.
Właściciel
Vader:
Sądząc po odgłosach zbiorowej paniki to pewnie tak.
Omeg:
Prosta umywalka i toaletka z lustrem, a także wanna wraz ze zbiornikami z ciepłą i gorącą wodą oraz wszelkimi niezbędnymi przyborami higienicznymi.
Wiewiur:
- To... To jest dobre pytanie, mój drogi. Bardzo, bardzo dobre pytanie.