Właściciel
Łącznie może z dwadzieścia.
Ile minimum miał przyprowadzić ludzi?
Właściciel
Jak najwięcej, a przynajmniej tak chciał Wampir.
Poszukał czegoś, co może wybudzić wszystkich ludzi.
Właściciel
Nic takiego nie znalazłeś.
Spróbował spalić wieże najdalszą od budynków mieszkalnych.
Właściciel
Kilku ludzi wyszło ze swych chat.
Ukrył się.
///Licież szmierdzi gdzie? Tfu, Rycerz Śmierci.
Właściciel
//Napięcie buduję, a do tego to długa droga jest ._.//
Gdzie?
Za inną wieżą jako niewidzialny.
Właściciel
Ludzie pobiegli po wiadra, a później do studni, aby zacząć gasić pożar.
Właściciel
To również się udało, w końcu suche powietrze i suche drewno w połączeniu z ogniem dają wielką pochodnię, która kiedyś była wieżą.
Reakcja ludzi? Muszą wiedzieć, że to nie jest przypadek.
Właściciel
Jak na razie to zbili się w jedną grupkę i rozmawiają cicho między sobą, reszta zaś gasi pożar.
Właściciel
W końcu odpuścili, widząc, że ich wysiłki są daremne.
Długie oczekiwanie zostało wynagrodzone: Na horyzoncie widać już miasto, Wasz cel.
Rycerz
Hip Hip Hura! Jechał dalej.
Wampir
//Gdzie można odblokować podpowiedź?
Właściciel
//Pojawiasz się nagle przed nimi, mówisz im co i jak, zabijasz opornych, zastraszasz resztę i tyle.//
Pozostali obrali taką samą taktykę, może bez "Hip Hip Hura!"
Rycerz
To chyba nawet dobrze, prawda?
Wampir
A więc warto użyć tego, starał się pojawić z użyciem niewidzialności przed nimi. Byleby nie mieć pleców.
Właściciel
Bardzo. Zaś przewodzący grupie Rycerz, Twój mistrz, dał dłonią znak, aby się zatrzymać, co też uczynili inni wojownicy na jaszczurach oraz piechota.
Udało się, wywołałeś ogólną reakcję najpierw zdziwienia i zaskoczenia, a później strachu oraz paniki.
Rycerz
Zatrzymał się.
Wampir
-Spokojnie! Nie gryzę! I nie zamierzam nikogo z was zabijać, o ile zgodzicie się na moje warunki!
Właściciel
- Pora urządzić postów i wysłać zwiadowców. - objaśnił mistrz.
Czekali, zapewne na owe warunki.
Rycerz Śmierci
-Mogę iść?
Wampir
-Ruszycie ze mną, bez względu na to, gdzie. Będziecie mogli zabrać wszystkie swoje rzeczy i zapasy, jednak żadnego uzbrojenia. I pamiętajcie, że jestem jedynym Wampirem, którego widzicie. Jest pięciu innych, którzy do końca wędrówki pozostaną dla was niewidzialni i zaatakują, jeżeli wy spróbujecie mnie zabić. Będę organizować postoje i nie będę was zmuszać do morderczego marszu, zgoda?
Właściciel
- Jeśli chcesz, to tak.
O ile większość pokiwała głowami, to trzech postawnych chłopów ruszyło w Twoją stronę z celem wiadomym, na szczęście tylko jeden był uzbrojony, a i tak była to siekiera.
Rycerz Śmierci
Wysunął się bardziej na przód, by ukazać, że on jest jednym ze zwiadowców.
Wampir
Przygotował swój długi miecz i na próbę wykonał nim obrót. Sama długość i jakość sprzędu powinny mówić za siebie...
Właściciel
Do towarzystwa miałeś dwóch innych Rycerzy, którzy również się zgłosili do tej misji.
Dało to taki efekt, że został tylko ten z siekierą, dwaj pozostali wrócili do grupy.
Rycerz Śmierci
A więc z nimi ruszył w kierunku miasta.
Wampir
Drugą dłonią dał sygnał temu z siekierą, żeby ten pierwszy zaatakował.
Właściciel
Zbiłeś go tym z tropu, ale nie na tyle, żeby nie skorzystał z okazji, wznosząc jednocześnie wściekły ryk i kręcąc siekiera nad głową, aby zadać wreszcie cios poprzez poziomy zamach z lewej do prawej, który miał rozłupać Ci czaszkę.
Ruszyliście, nieniepokojeni przez jakiekolwiek istoty, co można wziąć za plus. Wreszcie zauważyliście małe wzgórze, idealny punkt do obserwacji.
Wampir
Chwycił miecz oburącz i spróbował zatrzymać siekierę. Uderzyć trochę poniżej głowni. Drewno kontra żelazo. A co z głownią siekiery? Przesunął się tak, żeby nie stanowiła zagrożenia.
Rycerz Śmierci
Skierował się tam.
Właściciel
W ten sposób zdezorientowany chłop dzierży jedynie trzonek.
Gdy tam wjechaliście, problem był taki, że ktoś tam już był, a mianowicie trzech obserwatorów, sądząc po szatach i uzbrojeniu, tutejszych pustynnych koczowników.
Wampir
-Warto było?
Rycerz Śmierci
Odwrócił się do innego rycerza.
-Nasi, czy jednak mogę ich zabić?
Właściciel
Wzruszył ramionami, zaś pytanie sprawiło, że reszta odwróciła się do Was, o dziwo bez strachu w oczach.
- No, nareszcie. - burknął jeden. - Ile mieliśmy tu na Was czekać, konserwy? Miasto samo się nie zdobędzie.
W odpowiedzi zaklął, rzucając jednocześnie nim w siebie i uciekając między zabudowę wsi.
Wampir
Niezbyt honorowe jest strzelanie w plecy, ale je*ać, dziś mam zły humor. Posłał za nim trzy pociski Mroku, by go zabić.
Rycerz Śmierci
-Racja, do tego potrzebni są mężczyżni. I oto właśnie przybyli... mniejsza, co już wiadomo?
Właściciel
Cudem uniknął dwóch, aż trzeci trafił go między łopatki i zakończył jego żywot.
- Podejdź, to sam zobaczysz.
Wampir
-Czy ktoś chce go pomścić?
Rycerz
Zbliżył się, ale nie zamierzał pozostawać bezbronnym. Lekko opierał się na swoim mieczu.
Właściciel
Brak odpowiedzi i śmiałków sygnalizuje, że chyba nie.
//Ale zszedłeś wcześniej z gada czy niekoniecznie?//
Rycerz
///Yup.
Wampir
-Zabrać swoje rzeczy, ruszacie za kwadrans.
Właściciel
Koczownik podał Ci lunetę i wskazał na miasto.
I rozbiegli się, zapewne aby zabrać najpotrzebniejszy dobytek.
Rycerz
Sprawdził miasto.
Wampir
Czekał na nich.
Właściciel
Zebrali się, jedni szybciej, inni dłużej, acz wszyscy w ciągu kwadransa.
Całkiem duże jak na standardy Plugawych Ziem, otoczone linią murów, wież, bram i umocnień na około pół kilometra przed samym miastem. Również miasto posiadało grube mury i smukłe wieże z piaskowca, zaś po nich kręcili się kusznicy, łucznicy i żołnierze obsługujący balisty oraz skorpiony.
Wampir
-Za mną.
Ruszył w stronę, z której przybył.
Rycerz
Gwizdnął. Zanucił coś z radości.
-Będzie, będzue zabawa, będzie się działo...
Właściciel
Szykuje się długa droga, bez pewności, czy wszyscy więźniowie przeżyją.
- Kiedy atakujemy, konserwo? - spytał koczownik.
Wampir
Aj tam, nic nie szkodzi. To tylko ludzie.
Rycerz
-Pytaj się dowódcy, ja jestem zwiadowcą. Nie rozpoznałeś oznaczeń kolorystycznych na pancerzu?