Właściciel
Teraz pająków może i nie ubywało, ale przynajmniej zwiększasz dzielącą Was odległość i zwiększasz swoje szanse na przeżycie.
Nie ma innego wyjścia, jak biec dalej ... Strzelając traci czujność, a kolejne zaklęcie za bardzo by ją wyczerpało
Właściciel
W końcu, we mgle, zauważyłaś sylwetki kilku Drowów i ich jaszczurów.
Co prawda może to być pułapka, ale kieruje się w tamtą stronę
Właściciel
Były tam Drowy i ich jaszczury, również walczące ze zgrają pająków.
Lepiej walczyć w grupie niż samemu ..
Idzie w ich kierunku, a potem zaczyna strzelać do pająków
Właściciel
Powaliłaś dwa, oni dobili resztę... A później pojawiła się chmara, która goniła Ciebie.
No to nie ma innego wyjścia, jak strzelać tam .. Do momentu, aż skończą jej się strzały
Właściciel
Skończyły, ale gdy tak się stało, została już garstka pająków. Drowów również.
Próbuje ukryć się za pozostałymi .. W końcu został jej już tylko sztylet, który na nic się tu nie przyda
Właściciel
Ostatecznie przeżyłaś Ty, szlachcic i dwa inne Drowy, a także dwa jaszczury.
No to chyba teraz muszą wracać do miasta
Właściciel
Zanim jednak to zrobiliście, Drowy zaczęły liczyć truchła.
No to czeka, aż skończą przy okazji licząc swoje "ofiary"
Właściciel
Tych pająków zabitych z łuku było półtora tuzina.
Więc teraz już czeka, aż zaczną kierować się ku miastu
Właściciel
Zrobiliście to dość szybko, bo kto by chciał siedzieć w Mrocznej Puszczy?
//Hmm .. pająki ??//
No to wracają do miasta
Właściciel
//Nie, no ._. Coś Ty? :V//
Zmiana tematu. Zacznij.
I snuł się po lesie. Jego twarz która zwykła być bez wyrazu tym razem przepełniały emocje takie jak: żal, smutek czy gniew. Dzisiaj była rocznica. Chyba nie muszę mówić jakiego zdarzenia.
Właściciel
Puszcza idealnie oddawała Twój obecny stan emocjonalny, gdyż była równie posępna, mroczna i mglista, mglista jak Twoja przyszłość.
Postanowił ruszyć do najbliższej osady po jakieś zadanie. W końcu musi coś jeść. Jego szybkość była duża, nie jak wampirza, ale jednak.
Właściciel
Z osadami może być problem, w końcu to Mroczna Puszcza. Jednak może mieć szczęście (lub nieszczęście) trafić na jakąś mniejszą wioskę Mrocznych Elfów, a nawet do ich stolicy.
Pobiegł na północ od swego obecnego położenia.
Właściciel
Biegłeś przez gęsty las i właściwie tyle widziałeś, bo jakichkolwiek siedzib brak.
Biegł dalej nie zważając na brak ludu.
Właściciel
Biegłeś dalej, trafiłeś na spory strumyk.
-Ku*wa!
Powiedział pod nosem po czym rozebrał się do nagości i zwinął ubrania razem z pozostałym ekwipunkiem w kulę którą za pomocą magi przeniósł na drugi brzeg. Sam wskoczył do strumyka i przepłynął na drugi brzeg
Właściciel
Sam strumyk nie był na tyle głęboki, by się rozbierać i przez niego płynąć, sięgał CI ledwie do pasa, niemniej dopłynąłeś na drugi brzeg, a ubrania już tam czekały.
Właściciel
Minęła kolejna godzina nudnej wędrówki, aż w drzewo, tuż obok Twojej głowy, wbił się bełt z kuszy. Nie jesteś tu sam i chyba wiadomo kto czai się w ciemności.
Zaczął się szaleńczo śmiać. Już od dawna nikt nie odważył się go zaatakować. Wyjął miecz z pochwy, a on po chwili zapłonął białym ogniem.
-Ujawnij się i stań do walki
Wypowiedział w pustkę
Właściciel
Żaden Mroczny Elf nie był tak głupi, by próbować walki z bliska, zwłaszcza z takim kimś, jak Ty. Właśnie dlatego wystrzelili kolejne bełty, z pewnością zatrute, które, póki co, nieszkodliwie odbijają się od Twojego pancerza.
-Nie mam złych zamiarów, ale widocznie nie chcesz przyjąć tego do wiadomości.
Powiedział twierdząco.
-Przynajmniej dasz mi się zabawić.
Nagle utworzył w ręku drugi miecz za pomocą magii cienia. Miecz był pół przeźroczysty, wewnątrz ostrza można było dostrzec burzowe chmury i mini wyładowania ciemnej energii. Podpalił Miecz cienia i zaczął lekko nacinać drzewa mieczami by wywołać pożar
Właściciel
//To jest nieco GM'owanie samego siebie, a, jak stoi w Regulaminie, tylko Właściciel może to robić, więc edytuj.//
Właściciel
Drzewa nie zapłonęły jak zapałki, ale zaczęły płonąć. To zawsze coś, choć wróg najwidoczniej ma się dobrze, co udowodnił wysyłając bełt kąsający Twój kark. A, że niemal na pewno jest zatruty trzeba go szybko usunąć.
Wyjął bełt i zasklepił ranę mały płomyczkiem. Pobiegł w stronę z której dobiegły strzały
Właściciel
Odwróciłeś się, gdyż pocisk spadł z tyłu, ale nic nie widziałeś. W końcu Mroczne Elfy są mistrzami kamuflażu i skrytobójstwa. Natomiast trucizna, którą bełt był pokryty, zaczęła już krążyć w Twoich żyłach, powodując lekkie zmęczenie i otępienie, na Twoje szczęście szybka reakcja, reakcje obronne Twego organizmu i sama kauteryzacja sprawiły, że nie padłeś od razu jak długi, chrapiąc beztrosko. Lub padając martwy, nie miałeś pewności jaka trucizna Ci się trafiła.
-No bez jaj! Człowieku nie chce mi się rozwalać całego lasu tylko po to by cię dopaść.
Zacisnął zęby.
-Wku*wiłeś mnie i to bardzo!
Jego białka lekko poczerniały, a tęczówki zyskały kolor rozmytej czerwieni. Zaczął rzucać Pociskami Cienia skąpanymi w białych płomieniach. Nie chciało mu się rzucać bardziej skomplikowanych zaklęć szczególnie na przeciwnika który przed nim ucieka.
Właściciel
Obrzuciłeś niewidzialnego przeciwnika pociskami, a riposta nie nadeszła.
-Jeśli zdechłeś to nie zamierzam cię chować! Nie mam szacunku dla tchórzy!
Podpalił jeszcze trawę dla upewnienia że zabił wroga i ruszył dalej. Przynajmniej wiedział że nie daleko ktoś musi żyć. Jego oczy wróciły do normalności
Właściciel
Trawy właściwie było tutaj niewiele, więc równie mało to dało. A jeśli chodzi o Mroczne Elfy to pewność, że nie żyją, można mieć tylko wtedy, gdy widzi się ich zimne zwłoki z sztyletem w sercu, gardle lub między oczyma.
-Nawet jeśli przeżył nie powinien mnie dalej ścigać.
Biegł w tą samą stronę.
Właściciel
Nadal nic, jedynie kątem oka dostrzegłeś wielkiego pająka.
Zatrzymał się by spróbować oswoić bydle.
Właściciel
Uciekł, na Twoje szczęście. Prawdopodobnie już nie wróci, a jeśli już to ze sporą liczbą głodnych kumpli.
Właściciel
W końcu trafiłeś nad kolejną rzekę, a na jej brzegu było kilka chatek i innych małych budynków, co sugeruje, że w końcu znalazłeś ślady jakiegoś osadnictwa.
Na szczęscie chaty były na tym samym brzegu co on więc nie musiał się babrać w wodzie. Zaczął się rozglądać, szukał czegoś w rodzaju karczmy