Właściciel
FD_God:
- Łaki z okolicy powybijały Paladynów i Czarne Słońce, a potem wróciły do lasu. Czyli tak właściwie to nie mamy władcy...
-Dosyć to głupie, zwykle ktoś taki próbowałby wtedy przejąć władzę, a nie wracał donikąd... Ciekawe kto teraz przyjdzie i przejmie cały ten handel morski, miejmy nadzieję iż ktoś dobry.- Dalej pomagał w przenoszeniu trupów na stos dopóki już nie miał czego na nie wyrzucać.
Właściciel
FD_God:
W końcu wszystkie trupy ułożono na stos i pozbawione kosztowności spalono. Ludzie sprzątający trupy rozeszli się do domów lub poszli do karczmy.
-Wojna niesie za sobą łupy...- Rzekł, po czym wzruszył ramionami i postanowił udać się do portu i przyjrzeć się z tamtego miejsca bezkresowi morza.
Właściciel
FD_God:
Nikt Cię nie zatrzymywał. Morze było spokojne. Fale łagodnie uderzały w nadbrzeże, słyszałaś krzyki mew i czułeś słaby wiatr na twarzy.
-Morze... Tego to już chyba nie widziałem od zawsze...- Delikatnie się uśmiechnął, po czym poprawił jedynie swój słomiany kapelusz, a następnie ułożył swoje obie dłonie blisko siebie po prawej stronie swojego ciała. Pomiędzy dłońmi zaczęła kreować się szkarłatna energia, która z każdą chwilą rosła do naprawdę pokaźnych rozmiarów, a konkretniej takich, że wykraczała już poza obszar dłoni. Gdy już poczuł, że zebrał ostatecznie dużo energii to wypuścił pocisk w stronę wody, która po otrzymaniu ciosu kulą energii wzburzyła się, a on ze spokojem rozruszał kilkukrotnie palce prawej ręki i udał się w stronę lokalnej karczmy.
Właściciel
FD_God:
Karczma była niedaleko portu więc szybko się tam znalazłeś.
Wszedł zatem do środka i rozejrzawszy się po wnętrzu udał się czym prędzej do karczmarza z miejsca go pytając.
-Czy nie potrzebna tu wam jakaś pomoc? Widać ostatnio rozgorzała wam jakaś wojna domowa.
Konto usunięte
-Dopłacić?Ech, dzięki mnie będziesz mógł przejść na emeryturę...
Kładzie gdzieś worek z 120 monetami.
-120 złota, więcej nie dam.
Właściciel
Michał:
- 150, a zrobię z Ciebie najładniejszą gębę w całym Verden.
FD_God:
- Mi pomoc nie potrzeba. Kogo, jak kogo, ale karczmarza nikt nigdy się nie czepia.
-A wie pan może gdzie najwięcej szkód? Najpewniej u handlarzy co to w porcie mają stragany...
Właściciel
FD_God:
- Tam ne ma straganów tylko składy i magazyny. Żeglarze i kupcy stracili prawie cały dorobek życia... A jeśli mówimy o żeglarzach to... nie potrzebujesz aby pracy?
Konto usunięte
-A teraz nie jestem piękny?
Dokłada 30 monet.
-Nie mam siły się targować...ale więcej nie dam, bo nie będę miał co jeść.(Mam jeszcze dużo złota :E)
-Miałbym pracować jako żeglarz... Co taki żeglarz w ogóle robi?- Skrzyżował ręce na piersi i wyczekiwał odpowiedzi karczmarza.
Właściciel
Michał:
- Teraz? 2/10 Zaczekaj tu, zaraz wrócę. - powiedział medyk wychodząc z pomieszczenia.
FD_God:
- Ja nie wiem. Kapitan statku bł tu dziś i mówił, żeby wszystkich chętnych do roboty kierować do niego.
Konto usunięte
Czekał chwilę patrząc na złoto.
Właściciel
Michał:
Facet wrócił po chwili z różnymi flakonikami, flaszkami i kilkoma tubkami. Miał też bandaże.
- Siadaj. - powiedział i wskazał CI na krzesło.
-Zostać żeglarzem... W sumie to gdzie jest ten kapitan?
Konto usunięte
Usadowił tyłek na owych krześle.
Właściciel
FD_God:
- Gdzieś w porcie. Poznasz go po tym, że nosi się tylko na czarno.
Michał:
- Zamknij oczy i usta.
Konto usunięte
Zrobił tak jak mu kazano.
//Coś mi śmierdzi, że zara mnie pie**olnie i okradnie ;-;//
-Może takiego znajdę.- Wzruszył ramionami i wyszedł z karczmy pierw żegnając się z karczmarzem, a następnie udał się do portu.
Właściciel
FD_God:
- Raczej go znajdziesz. - powiedział karczmarz na odchodnym.
W porcie kręciło się wielu ludzi w niebieskich spodniach i biało - niebieskich koszulach.
Michał:
Zaczął nakładać Ci na twarz gęstą maść, która miała zapach... kapusty.
Zatem warto było szukać kogoś kto ubiera się na czarno, póki co nie warto było zawracać dupy innym.
Właściciel
Michał:
Skończył nakładać maść. Po chwili poczułeś zimno i wielką ulgę w bólu.
- Posiedź spokojnie przez jakieś 10 - 15 minut aż maść zaschnie. Wtedy zabandażuje twarz i powinno się zagoić.
FD_God:
Był jeden taki. Stał na skrzynce i wydawał rozkazy krzycząc i wskazując rękoma.
Tak jak mówił karczmarz cały ubrany był na czarno. Zarówno eleganckie spodnie i koszulę jak i wysokie, skórzane buty. Poza tym na głowie miał czarny kapelusz. Przy czarnym pasie miał kordelas i sztylet. Miał opaloną twarz, niebieskie oczy i czarne włosy i krótką bródkę.
Właściciel
Michał:
- Zamknij oczy i nie odzywaj się, bo będę musiał nakładać maść od nowa! - wydarł się medyk.
Konto usunięte
Podniósł ręce do góry jakby nie chciał aby go bito.
Właściciel
Michał:
Po kwadransie maść zastygła. Czułeś jakbyś miał twarz z kamienia.
- Teraz namoczę bandaże specjalną miksturą, zawinę Twoją twarz i nałożę kolejną warstwę maści.
Konto usunięte
Niby chciał coś powiedzieć, ale nie powiedział.
-No i tego jegomościa szukałem...- Powiedział do siebie, a następnie ruszył bliżej mężczyzny i pierw wysłuchał tego co on tam mówił.
Właściciel
Michał:
Medyk zaczął nakładać bandaże na Twoją twarz zasłaniając ją niemal całkowicie. Zostawił tylko nos, żebyś się nie udusił. Potem znów zaczął nakładać maść. Kiedy skończył powiedział:
- No, gotowe! Posiedź tak jakąś godzinę, a będziesz jak nowo narodzony.
FD_God:
- Ruszajcie się szczury lądowe! Ładujcie prowiant i zapasy na statek! Chcę wypłynąć jeszcze dziś wieczór! No już! Żwawo, żwawo! - tak krzyczał kapitan do swojej załogi.
-A dokąd to płyniecie, kapitanie?- Spojrzał na mężczyznę z lekkim uśmieszkiem rysującym się pod chustą na twarzy.
Właściciel
FD_God:
- Nie Twój interes. Chyba, że chcesz się zaciągnąć.
-No ja właśnie w tej sprawie, drogi panie...
Konto usunięte
Pokazał mu kciuk w geście "ok".
Właściciel
Michał:
Czas mija, ale czujesz ulgę.
FD_God:
- Skoro tak to powiedź co umiesz, na czym się znasz, czemu chcesz się zaciągnąć i skąd pochodzisz.
Konto usunięte
Czeka aż czas minie o mało nie zasypiając.
Właściciel
Michał:
Medyk zaczął zdejmować bandaże. Robił to powoli, żeby nie oderwać Ci przy okazji kawałka skóry.
-Zależy jakie panu umiejętności potrzebne, na bocianie gniazdo to ja w przeciągu sekund potrafię wejść... Znam się na odczytywaniu map, określaniu kierunków... Takie tam. Zaciągnąć się mogę z czystej miłości do morza. Sam w sumie nie wiem skąd pochodzę, żem sierota.
Właściciel
Michał:
Poczułeś, że ściągnął bandaże.
- Teraz się nie ruszaj. Najlepiej to wstrzymaj oddech. Będę zeskrobywał maść, a jak się ruszysz mogę oderwać Ci kawałek skóry, warg czy tym podobnych.
FD_God:
- A znasz się na walce czy choćby nawigacji?
-Walka o ile konieczna jest u mnie w nie najgorszym stanie.
Właściciel
FD_God:
- W takim razie ostatnie pytanie: Gotów jesteś na ryzyko, przygodę i cuda jakich nigdy nie widziałeś?
Konto usunięte
Zaczął się lekko pocić ze strachu i wstrzymał oddech.
-Czyli poszukiwaczem przygód? Nie wiedziałem w sumie, że żeglarze nimi są... Oczywiście, że chcę!
//Pewnie skończę jak Robinson Crusoe.//
Właściciel
FD_God:
//Miałem coś innego w planach.//
Michał:
Zaczął zeskrobywać maść. Widziałeś już na jedno oko. Lewe dokładnie.
Abuyin odpoczywał na dywanie obok swojego domostwa, obserwował ludzi dookoła, jednak bardziej interesowały go chmury na niebie.
Właściciel
Vader:
Na niebie było tylko kilka śnieżnobiałych obłoków powoli posuwających się po niebie.
Ludzie chodzili po ulicach zajęci załatwianiem własnych spraw.