Pod bramą miasta było sześciu Paladynów.

Podszedł do takiego co wyglądał na przywódcę trzymając ręce za plecami czyli na nożu.
-Rozumiem, że odejdziecie?

- A nawet jeśli nie?

-Macie się nie wtrącać.Nie zaatakujemy cywili.

//Coś się dzieje, więc jednak się upomnę o odpowiedź//

Michał:
- Jakoś Ci nie wierzę. To, że Ty masz dobre intencje nie znaczy, że reszta również je przejawia.
Omeg:
Gilgasz to siedziba Czarnego Słońca (dokładny opis frakcji w Najważniejszych Informacjach), a postać Michała, najemnicy przez niego wynajęci i Łaki ( znów NI) postanowiły położyć kres dominacji Czarnego Słońca i jego zbrodni. Więc planują napaść na miasto.

-Możesz więc zabij każdego kto podniesie rękę na cywila bezpodstawnie, wręcz Ci pomogę.

//Nie cholera, odpowiedź na mój post, który raczyłeś przeoczyć//

Omeg:
Zacytuj jeśli możesz, bo nie wiem o jaki chodzi.
Michał:
- Wszyscy przysięgliśmy przed Utherem, że będziemy bronić miasta. Nawet za cenę życia.

//Nie zauważyłam Twojego postu, na której Kuba nie odpowiedział.

-Ech...mówiliście, że nie będziecie się wtrącać...nie wiedziałem, że jesteście kłamcami.
//Możesz opisać ich wygląd? :v//

Michał:
Wygląd? A nie lepiej uzbrojenie?

//Nie trolluj mnie pls, wiesz, że chodziło mi o uzbrojenie. ;-;//

Michał:
// Trzech z młotami bojowymi, jeden z włócznią i dwóch z mieczami dwuręcznymi.
Omeg:
// Faktycznie nie zauważyłem. Mój błąd ;-;
- 3 srebrniki - odparł karczmarz.

-Więc nie ustąpicie?
Bell schylił głowę w rozczarowaniu i znowu podniósł ją patrząc mu się w oczy.

- Wygląda na to, że nie. Chyba, że...

-Chyba, że co?

Wyłożył 3 monety na stół. Taka cena mu odpowiadała, miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał zbyt długo czekać.

Omeg:
Po chwili dostałeś zamówienie.
Michał:
- Cyba, że my pomożemy Wam w walce z Czarnym Słońcem, a Łaki oddadzą nam kontrolę nad regionem.

-Ech, musiałbym się z nimi skonsultować.
Idzie do Łaków i wyjaśnia sytuację.Najemników tam zostawia.

Zjadł, po czym wyszedł na ulicę przygotować sobie posłanie, zabierając ze sobą instrument, wózek i szczura. Mając dość wysoką odporność temperaturową, martwił się tylko o deszcz.

Omeg: Nie zanosiło się na deszcz. Niebo było bezchmurne.
Michał:
- Nigdy!!! To my walczyliśmy o te tereny! I to my będziemy nimi władać!

Znalazł sobie jakieś zaciszne miejsce, rozłożył koc i przygotował się do nastawienia alkoholu. Miał w miarę sprawny destylator, butelki oraz suszoną wołowinę jako zamiennik dla cukru, ale jak na ironię zapomniał o wodzie. Rozejrzał się za studnią.

-Chcecie mieć na pieńku z paladynami?

Kuba1001 pisze:
I w jednej znalazł dwóch najemników. W kolejnej karczmie trzech. I tak dalej aż uzbierał 20

//Ile karczm odwiedził? Odpowiedź uzasadnij.

// Za mało danych//

Bilolus1 pisze:
// Za mało danych//

//z tekstu wynika, że w każdej kolejnej karczmie znajdował o jednego człowieka więcej niż w poprzedniej. wynik to 5 (2+3+4+5+6 = 20) ale ni chce mi się uzasadniać :P

Omeg:
Studnia była jakieś 20 metrów od Ciebie.
Michał:
- To nam miałeś pomóc! Nie im! Wybieraj po czyjej jesteś stronie!

-Jestem po waszej stronie, ale chcę wam uświadomić, że po walce będziecie mieli na pieńku jeszcze z Paladynami.
Bell westchnął i z uśmiechem na ustach i rękami za plecami skierował się do wcześniejszego strażnika.

- Jaka odpowiedź, najemniku? - zapytał ten, z którym wcześniej rozmawiałeś.

Uśmiechnięty Bell wbił Paladynowi nóż w gardło i dał sygnał do ataku.
-Odmówili.

Pozostali rzucili się na Ciebie. A najemnicy woleli się nie mieszać. Chwilowo.

Nieszczególnie bał się kradzieży czegokolwiek. Podszedł do studni i spróbował nabrać wody do butelek.

Nie była to wybitnie trudna czynność więc nie miał z tym problemu.

Zadowolony, nastawił bimber i nie zwracając wielkiej uwagi na porę dnia, usadowił się i wszedł w stan lekkiego snu, co w podróży dopracował niemal do perfekcji.

Omeg:
Jest noc ;-;
Ale w ogóle było spokojnie. Słyszałeś tylko jakieś krzyki od strony bramy do miasta.

Przez moment zastanawiał się nad dołączeniem do awantury, ale za bardzo chciało mu się spać, więc kontynuował ów chwalebną czynność, najlepiej do świtu.

//Teraz czekamy na Michała.

Bell wykorzystał to, że Paladyni nie są zbyt szybcy w swoich ciężkich zbrojach, omijał atak i zachodził wroga d tyłu gdzie wbijał mu sztylet w kark, tak zrobił z pierwszym.

Michał:
Za pierwszym razem wyszło, ale Paladyni do głupich nie należą i drug raz tak już nie zrobisz.

Wiadomo, że walka z ludźmi to zupełnie coś innego niż walka z potworami, a co dopiero walka z żołnierzami urodzonymi do walki.
Bell podbiegł do pierwszego z tarczą i sztyletem w prawej ręce zasypał go gradem ciosów, po czym szybko wyciągnął krótki miecz i nisko z lewej strony skierował do w lewy obok tarczownika.

Cios został sparowany młotem bojowym. Tą samą bronią otrzymałeś uderzenie, które powaliło Cię i być może złamało kilka żeber.

Powoli wstał i założył gardę, spojrzał na najemników i na pierwszego paladyna, najbliżej niego.

Najemnicy ostatecznie pokonali Paladynów, ale zostało Ci już tylko 8 najemników.

Daje znak Łakom i pilnuje bramy.

Brama stała otworem.

Czekał aż Łaki przejdą przez bramę i sam wszedł do miasta.
-Co będzie pierwszym celem?Koszary?

- O czyich koszarach mówisz?

-Czarne słońce.