Właściciel
Michał:
- Pięć srebrników za noc.
Konto usunięte
Położył ową sumę na ladzie.
-Gdzie pokój?
Właściciel
Michał:
- Schodami na górę, piąte drzwi na lewo. - powiedział zabierając zapłatę.
Konto usunięte
Udał się w to miejsce i wszedł do pokoju.
Konto usunięte
-Niech będzie. - Odszedł od kupca i podszedł do innego. Pytał o to samo.
Właściciel
Bóbr:
Nadal negatywne odpowiedzi.
Michał:
Było to małe pomieszczenie, w którym udało upchnąć się łóżko, małą szafkę, mały stolik i okno z widokiem na ulicę.
Konto usunięte
Poszedł do karczmy.
-Są wolne pokoje?
Konto usunięte
Rzucił się na łóżko i zasnął.
Właściciel
Bóbr:
- Pięć srebrników za noc. - odparł karczmarz automatycznie.
Michał:
Łóżko do wygodnych nie zależało, ale dało się wytrzymać.
Tymczasem w porcie ugaszono pożar, a ciała Łaków i wojowników Czarnego Słońca spalono.
Konto usunięte
Położył 5 srebrników na ladzie.
-Który pokój?
Właściciel
Bóbr:
- Schodami na górę, czwarte pokój po lewej.
Konto usunięte
Udał się do swojego pokoju, rozejrzał się po nim
Właściciel
Michał:
Więc zasnąłeś.
Bóbr:
Było to małe pomieszczenie, w którym udało upchnąć się łóżko, małą szafkę, mały stolik i okno z widokiem na ulicę.
To uczucie gdy cały dzień nic nie robisz a kuba pojawia się 5 minut przed tym jak zamierzałeś zacząć się uczyć ;-; .
Konto usunięte
//Must not play!//
Wstaje i rozciągam się po czym schodzę z łóżka i wyglądam przez okno.
To uczucie gdy się nauczyłeś a Kuba znikł .
Konto usunięte
Zasnął na kilka godzin po czym wstał. Poszedł na rynek szukając pracy jak wcześniej.
Właściciel
//Bilo, co poradzić. Taki ze mnie Troll :V//
Michał:
W mieście jest ranek, kilka godzin po wschodzie Słońca. Kupcy zaczynają rozstawiać swoje towary i kramy.
Bóbr:
- A właściwie to co Ty umiesz? - zapytał Cię jeden z kupców.
Konto usunięte
Wszedł do karczmy i zwrócił się do karczmarza.
-Dalej mam ryj obity?
Właściciel
Michał:
- W konkursie piękności to Ty lepiej nie startuj. Kosa Śmierci na pewno nie pomogła zagoić się ranom. Wręcz przeciwnie. Radzę znaleźć Ci medyka. Albo maskę.
Konto usunięte
-Ech...
Założył kaptur i wrócił do tego samego medyka.
Konto usunięte
-Dobrze radzę sobie z mieczem. Zależy też czego potrzebujesz.
Konto usunięte
Rozmyslil się. Wiedząc że niczego tu nie znajdzie ruszył w podróż do plugawym ziem. To sie okaże czego będzie tam szukal
Właściciel
Michał:
- Czego? - usłyszałeś za drzwi.
Bóbr:
Droga będzie długa więc napiszę kiedy tam dotrzesz.
Właściciel
Michał:
- A ja szukam ładnej Elfki do towarzystwa. Jeśli nią nie jesteś to wypi***alaj.
Konto usunięte
-A może jestem i przez mój głos szukam medyka?
Właściciel
Michał:
- Jakoś Ci nie wierzę.
Konto usunięte
Zaśmiał się lekko.
-Potrzebuje pomocy, mam obitą twarz, nie chcesz chyba, abym chodził tak po mieście i straszył bachory, nie?
Właściciel
Michał:
- Nie mam dzieci i mi to wisi.
Właściciel
Michał:
- Na pewno tyle nie masz. Uważasz mnie za idiotę?!
Konto usunięte
-Mam coś koła 700, a jeszcze nie odebrałem zapłaty za walkę.Masz tu okno?Pokażę ci przez nie pieniądze.
Właściciel
Michał:
- No dobra. - powiedział po czym dodał cicho: - W co ja się pakuję?
Właściciel
Michał:
- No to pokaż to złoto przez okno, a nie pie**olisz. - odparł wkurzony facet.
Konto usunięte
Wziął jedną sakiewkę, otworzył i pokazał.
-Mogę wejść?
Właściciel
Michał:
- Dobra. Wchodź. - odpowiedział szybko.
Właściciel
Michał:
Pomieszczenie, do którego wszedłeś było dość małe... Stałą tam tylko mała szafka, a na wieszakach wisiały różne ubrania, peleryny i okrycia. Pod nimi, na podłodze, stały buty.
Konto usunięte
Ściągnął swoje buty i kaptur.Następnie rozejrzał się za właścicielem.
Właściciel
Michał:
Na pewno gdzieś był. Wystarczyło poszukać. Lub zawołać.
Konto usunięte
-Halo?
Przeszedł do następnego pomieszczenia.
Właściciel
Michał:
Następnym pomieszczeniem była kuchnia. Również mała, ale było tam miejsce na palenisko, szafki z jedzeniem i garnkami, stół i dwa krzesła.
- Gdzie się szlajasz do cholery! Chodź tutaj! - mówił medyk zza Twoich pleców.
Konto usunięte
Odwrócił się.
-O, tutaj jesteś.Możesz coś zrobić z moją twarzą?
Pokazuje na obity ryj.
Właściciel
Michał:
- Nie jestem cudotwórcą, ale zrobię co się da. Jeśli dopłacisz...
Jin kierował się w stronę tego miejsca, od dawna bowiem nie widział pięknego widoku morza i tego zapachu słonej wody... Przechodząc przez bramę minął tutejszą straż, w której kierunku skinął głową. Wchodząc do miasta udał się czym prędzej w kierunku portu. Zdecydowanie zdziwił się obserwując tamtejszą wrzawę ze zbieraniem trupów na stos i paleniem ich, z mogło to pomóc w tym by w mieście nie wybuchła jakaś zaraza.
Właściciel
FD_God:
Ludzie sprzątający trupy nie zwracali na Ciebie uwagi. Byli zajęci pracą.
-Warto byłoby im pomóc, może któregoś zapytam co się tutaj stało...- Pomyślał sobie, po czym samemu zaczął pomagać im w pracy rzucając umarłych na stos, w tym czasie może ktoś mu pomógł lub dostatecznie blisko znajdował się kogoś by mu ten odpowiedział mu na pytanie.
-Dobry panie, co się tutaj stało?