Biuro detektywistyczne "Layton's office"

Avatar
niemamnietu
Stanley

Oberwał, jednak nie tak mocno co poprzedni. Trzeci natomiast zaczął zbliżać się do Devila

- Jasne, już. - poleciał do łazienki

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- czekaj. Jeżeli to są klocki to czy można... - spróbował rozłączyć te klocki. Głupi pomysł, ale może zadziała?

Avatar
niemamnietu
Stanley

I tak górna połowa zaczęła bić cię pięściami, a dolna kopać

- Stanley! - Devil został postrzelony plastikiem tak mocno, że podbiło mu oko

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Nagle coś jakby w nim pękło. Chwycił za dolną część i spróbował rozerwać ją na pojedyncze elementy.
- Sam! Bez ciebie nie dam rady!

Avatar
niemamnietu
Stanley

Problematyczne było to, że klocuszki zaczęły się składać do kupy, przez co nic im w zasadzie nie robiłeś

- Jestem, jestem, ah...! - odpowiedział Sam, zaplątany w kabel suszarki

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Chwycił za suszarkę i zaczął rozplątywać Sam'a.
- Ty zajmij się Devilem, ja będę walczył! - wydał rozkaz.

Avatar
niemamnietu
Stanley

Klocki rzuciły się na ciebie, zapewne widząc w tobie największe zagrożenie. Twój wzrok padł na Devila, posiniaczonego, patrzącego się w twoim kierunku zszokowanym wzrokiem

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Wcisnął przełącznik aby odpalić suszarkę i ostatkiem sił doczołgał się do kontaktu aby ją podłączyć.
- Sam! Zabierz stąd Devil'a!

Avatar
niemamnietu
Stanley

Twój papug podleciał do Devila, jednak on skulił się w sobie. Po chwili jakby zeszła z niego skóra, ukazując zielone ciągi zer i jedynek, do których dochodziły kolejne, powiększając strukturę. Klocki wycofały się widząc to, a ciąg liczb wkrótce utworzył to coś:
Zdjęcie użytkownika niemamnietu w temacie Biuro detektywistyczne "Layton's office"

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- no pięknie - westchnął. - Sam, zanim zginę to muszę ci coś powiedzieć - walczył z samym sobą, ale po chwili się przełamał - czasami podjadałem twoje ziarna!

Avatar
niemamnietu
Stanley

Devil, a przynajmniej to co z niego powstało wystrzeliło z głowopodobnych ramion czerwone promienie, które unicestwiły dwójkę z byłych już oponentów i odrzuciły pozostałego trzeciego w twoją stronę, tego którego postrzeliłeś pistoletem. W miejscu uderzenia powstał otwór, nad którym latały dane cyfrowe. Devil skierował się do ciebie, niszcząc wszystko w pokoju. Sufit, telewizor, sofa, nic nie było bezpieczne. Jak on mógł tak szybko urosnąć?!

- Stanley... odsuń... się... - warknął
- Nie! - krzyknął pozostał napastnik - Zrobię wszystko, tylko nie strzelaj!

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- mogłeś o tym wcześniej pomyśleć - odrzucił klocka od siebie. - Teraz nie chce mi się być tym dobrym... - odsunął się od Devil'a najdalej jak mógł.

Avatar
niemamnietu
Stanley

Devil strzelił do klocka podobnie jak do pozostałych, po czym wrócił do poprzedniego stanu, ciężko dysząc

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Przykucnął przy nim i wziął go na ręce.
- wszystko w porządku?

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Jeszcze się pytasz? Przed chwilą się zwarpowałem, a to nie takie hop-siup. - westchnął - Przepraszam za pokój.

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- nic się nie stało - uśmiechnął się. - ważne, że wszyscy żyjemy. Prawda Sam?

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Co prawda złamałem skrzydło, ale żyję.

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- Co!? - podbiegł do niego szybciej niż Usain Bolt na kolejny odcinek Cejrowskiego. - gdzie? Boli? Jak bardzo? Zabierać cię do szpitala?

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Nie tykaj mnie, auu! Jasne, że boli, co myślałeś?

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- spokojnie! - spanikował. - Tatuś zaraz ci pomoże! - chwycił za telefon i zaczął dzwonić do weterynarza.

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Unzu ständig, weterynarz. W czym rzecz?

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- mój papug złamał skrzydło - spojrzał na Devil'a i Sam'a. - znowu

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Eh, mógłbym zarabiać miliony tylko na twojej papudze... Dobra, przyjdź. Wpuszczę cię bez kolejki, bo wiem, że się martwisz.

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- naprawdę? Dziękuję! - rozłączył się i poszedł poszukać jakiegoś koca. Coś, w czym dałoby się unieruchomić Sam'a aby biedny nie zrobił sobie większej krzywdy.

Avatar
niemamnietu
Stanley

Jest i koc

- Stanley? - odezwał się Devil - Mogę zostać? Nie sądzę, żeby na zewnątrz mnie przyjęli z radością.

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- oczywiście, że możesz zostać - odparł. - tylko nie powtarzaj tego numeru z level up'em. Albo chociaż nie demoluj domu - poszedł po Sam'a i owinął go kocem jak burito.

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Serio? - Samowi się to na pewno nie podobało
- Warpa nie odwalę, o to możesz być spokojny. Ehh, będę ci musiał kiedyś wyjaśnić jak to wszystko działa, ale teraz już idź.

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- racja. Sam potrzebuję pilnej pomocy! - wybiegł na zewnątrz, ale po chwili wrócił. - Devil! Pilnuj domu! - I znów wybiegł na zewnątrz, kierując się do weterynarza. - nie martw się Sam, zabiorę cię do lekarza i będzie dobrze

Avatar
niemamnietu
Stanley

Szybko trafiłeś do budynku weterynarza, w którym to była dość duża kolejka, a wśród niej taki chociaż kanarek w klatce, jamnik, którego ktoś ewidentnie przekarmił lub łysy kot

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Nie będzie niepotrzebnie się przepychał. Usiadł na krześle i poczekał aż weterynarz wychyli nos z biura.

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Następny! - usłyszałeś głos z biura i następna, niepotrzebna postać w tle weszła tam ze swoją kolonią mrówek

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Spojrzał na zawiniętego Sam'a.
- wytrzymasz?

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Tak. - następni ludzie i nieludzie wchodzili i wychodzili z gabinetu, aż w końcu wyszedł z niego sam weterynarz i zamknął drzwi
- Dosyć na dzisiaj... - powiedział do siebie, nie zauważając cię

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- umm... Jeszcze moje burito - Powiedział na tyle głośno, aby facet go usłyszał.

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Hę? Ah, ty. Dobra, dawaj tą swoją papugę...

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Podał mu zawiniętego w rulonik Sam'a.
- unieruchomiłem mu skrzydło. Czy to dobrze?

Avatar
niemamnietu
Stanley

- Zaraz zobaczymy... - ziewnął. Był ewidentnie niewyspany

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- wybacz, że cię teraz tak nadchodzę... Wypadki chodzą po ludziach

Avatar
niemamnietu
Stanley

- I po papugach też, co nie? - starał się uśmiechnąć, ale mu to nie wychodziło

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- tia - roześmiał się. - i za to właśnie cię lubię stary. Nigdy nie tracisz poczucia humoru. No może za wyjątkiem pogrzebów

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Stanley

- Może dlatego, że nie chodzę na pogrzeby. - wzruszył ramionami - Muszę kiedyś wziąć sobie wolne. Ta praca mnie wykończy.

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- u ciebie przynajmniej nie masz kłopotów z wojną gangów - westchnął na wspomnienie o walce z rosyjską mafią i ekologami. To były pokręcone czasy.

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Stanley

- Daj spokój, to co się wczoraj u mnie działo bije na głowę twoje gangi. Normalny dzień, jak każdy inny, a tutaj do pokoju wlatuje mi przez portal diabeł czy inne dziwactwo.
- Ja wszystko słyszę! - odezwał się głos zza drzwi
- No widzisz! Podsłuchuje!

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- czyli chcesz powiedzieć, że za tymi drzwiami znajduje się paranormalny byt zdolny sprowadzić ludzkość na skraj zagłady? - postanowił zrobić to, co każdy normalny człowiek by zrobił. - mogę go zobaczyć? - wyciągnął ręce w kierunku klamki.

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Stanley

- Nie powiedziałbym, że może sprowadzić ludzkość na jakikolwiek skraj, ale śmiało. - chwycił za klamkę i nie wchodząc do gabinetu otworzył drzwi. Z sufitu zleciało wiadro wypełnione wodą, a na biurku siedział niski jak na coś co zostało opisane jako "diabeł" stworek

Zdjęcie użytkownika Mega_Groudon w temacie Biuro detektywistyczne "Layton's office"

- Widzisz? - zapytał wymęczony weterynarz - On tak zawsze. Gdyby zamienił się na mózgi z LukasTv to nic by się nie zmieniło
- Musiałeś popsuć zabawę~? - "diabeł" nie wydawał się zadowolony, że jego prank nie wyszedł

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- o matko... - facepalm. - I czego ja oczekiwałem - spojrzał na stworka. - zrujnowałeś mi resztę dnia digicosiu. Poza tym wyglądasz jak błazen. Sam, oglądałeś ten film dokumentalny o średniowieczu? Błaźni nosili chyba takie rękawice - zachichotał.

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Stanley

- Nie jestem błaznem, wypraszam sobie! A te rękawice są fajne, ale ty się nie znasz. - błazen strzelił focha
- I jeszcze to. - Unzu wyciągnął z kieszeni coś co przypominało te całe tamagochi
Zdjęcie użytkownika Mega_Groudon w temacie Biuro detektywistyczne "Layton's office"
- Spadło razem z nim. Co to może być?

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

- dlaczego po prostu go nie zapytamy?

Avatar Mega_Groudon
Moderator
Stanley

- Pytałem. Mówi, że nie wie, ale miał go od urodzenia i że mam się nie interesować.

Avatar RayGuy_Player
Właściciel
Stanley

Stanley w tym momencie nie wytrzymał. Odłożył zawiniętego Sam'a w rulonik, chwycił za pistolet i wycelował w stwora.
- moja cierpliwość się skończyła. Chcesz aby to samo stało się z litością?

Odpowiedź

Pokaż znaczniki BBCode, np. pogrubienie tekstu

Dodaj zdjęcie z dysku

Dodaj nowy temat Dołącz do grupy +
Avatar RayGuy_Player
Właściciel: RayGuy_Player
Grupa posiada 13478 postów, 67 tematów i 16 członków

Opcje grupy AM: Zero [PBF]

Sortowanie grup

Grupy

Popularne

Wyszukiwarka tematów w grupie AM: Zero [PBF]