niemamnietu
Stanley
- O tym, że ta budka o wiele lepiej wyglądałaby w czerwonym?
Właściciel
Stanley
- czyli nie - roześmiał się. Podszedł do budki i zapukał do drzwi.
niemamnietu
Stanley
Nic
- Chciałeś tylko zapukać?
Właściciel
Stanley
- myślałem, że coś się stanie - wzruszył ramionami. - dlaczego właściwie wylądowała tutaj? - sprawdził napis na budce jeszcze raz.
niemamnietu
Snaley
POLICE PUBLIC CALL BOX
Ewentualnie POLICE BOX PUBLIC CALL
Jak to czytać?
Właściciel
Snanley
- hmm... - obejrzał ją naokoło. - Sam, pamiętasz Doctora who? Ten serial?
niemamnietu
Stanley
- Sam cię do niego przekonałem, więc tak. Myślisz, że to TARDIS?
Właściciel
Stanley
- a co innego? Budki policyjne nie spadają sobie tak po prostu z nieba
niemamnietu
Stanley
- Faktycznie. Ale w takim razie nie dostaniemy się do środka. Te drzwi otworzy tylko klucz do TARDIS, którego nie mamy.
Właściciel
Stanley
- mam lepszy pomysł - stanął naprzeciwko drzwi. - Doktor który pstryknięciem otwiera drzwi. Pamiętam ten odcinek - pstryknął palcami.
niemamnietu
Stanley
Drzwi się otworzyły, a ze środka wyszło ogromy upał
- Czy to aby na pewno dobry pomysł?
Właściciel
Stanley
- wydaje mi się, że w środku panuje pożar. Ma ktoś gaśnice?
niemamnietu
Stanley
Dwójka pracowników podbiegła i weszła do budki. Minęło 10 minut, a sytuacja się nie zmieniła
- Co się stało? - zapytał jeden z policjantów - Otworzyłeś budkę?! Jak?!
Właściciel
Stanley
- pstryknąłem, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że to zadziała - odparł. Przyjrzał się wnętrzu budki. - jak bardzo gorąco tam jest?
niemamnietu
Stanley
Ogień zaczął wychodzić na zewnątrz, a samo wnętrze nie istniało. Po prostu. Biała przestrzeń. Albo coś bardzo świeciło, albo... tak
Właściciel
Stanley
- co to może być... O nie... - spojrzał na policjanta. - macie jakiegoś naukowca?
niemamnietu
Stanley
- To fabryka mikrofal, po co miałby być tu naukowiec?
Właściciel
Stanley
- mamy do czynienia z budką policyjną która spadła z nieba, a w środku ma pęknięcie w czasie. Właśnie wszedło tam dwóch twoich ludzi. Każ im wyjść!
niemamnietu
Stanley
- To nie byli moi ludzie. To pracownicy fabryki. Jakie pęknięcie w czasie?
Właściciel
Stanley
- to białe światło z wnętrza budki. Naprawdę nie interesuje cię los tych ludzi?
niemamnietu
Stanley
- Niezbyt. Co z tym ogniem? - wskazał na ogień. Powinien być niebieski?
Właściciel
Stanley
Spojrzał na płomień.
- cóż, jeżeli się nie mylę, gaz pali się na niebiesko. Co o tym myślisz Sam?
niemamnietu
Stanley
- Może kuchenka się im zepsuła? - odpowiedział ptaszor
Właściciel
Stanley
- no gdzie ta gaśnica!? - krzyknął wkurzony. - ciekawy pomysł Sam. Pod warunkiem, że kuchenka jest kolosalnych rozmiarów. Może mieli jakieś składowisko butli z gazem?
niemamnietu
Stanley
- Seems legit. - skomentował Sam
Właściciel
Stanley
- w każdym razie nie mamy ani straży pożarnej, ani naukowca, ogólnie to nie mamy nikogo z kwalifikacjami - westchnął. - to może jakiś smok się znajdzie? - zapytał policjanta mając nadzieję na odpowiedź twierdzącą.
niemamnietu
Stanley
- Smoki to my zabijamy, więc nie. - odpowiedział oburzony, że w ogóle pytasz o smoki
Właściciel
Stanley
- teraz rozumiem dlaczego gang nazywa się gangiem smoka - mruknął pod nosem. - więc mam rozumieć, że zabijacie te pożyteczne, ognioodporne jaszczurki?
niemamnietu
Stanley
- Są pasożytami, a ich ognioodporność łamie prawo.
Właściciel
Stanley
- a mimo to mamy trzy filmy w których smoki, to groźne, lecz użyteczne i łatwe do oswojenia stworzenia - uśmiechnął się lekko.
niemamnietu
Stanley
- A główna postać ma jakiego smoka? - zapytał próbując cię przedrzeźniać policjant - Czarnego! Ot co!
- Przepraszam, że się wtrącę, ale Stanley tak nie mówi. - wtrącił się Sam - Taki bardziej naburmuszony, jakby nos miał zatkany. - zaprezentował idealnie odwzorowując twój styl mowy
Właściciel
Stanley
- jeżeli uważałeś na lekcjach w szkole, to pewnie wiesz, że smoki czarne bardzo często potrafią splunąć plazmą, oraz często są szefami całego gniazda - próbował wyjaśnić temu idiocie co nieco o smokach. - swoją drogą, smoki od zawsze popychały ludzkość do przodu. Zresztą Sam kiedyś spotkał jednego. Co nie przyjacielu? - podrapał go trochę po głowie.
niemamnietu
Stanley
- Właściwie to była wiwerna, ale drap mnie, drap.
Właściciel
Stanley
Nie przestawał go drapać.
- Wiwerna to też smok. Różni się nieco budową ciała i tak dalej. Ale chyba nie próbował cię pożreć, prawda? - przypomniał sobie to spotkanie. Jak ten smok miał na imię? Coś na D chyba.
niemamnietu
Stanlej
- Jeden Rabin powie tak, drugi Rabin powie nie. Dla mnie wiwerny są osobnym gatunkiem, ale można na ten temat wykłady robić, a i tak nie dotrzemy do porozumienia. - Drukarka?
Właściciel
wujek Stanek
Hmm, raczej nie. - według mnie wiwerny to stwór z rodziny smokowatych. Ale zionął ogniem. I prawie mnie upiekł, ale tak się kończy jak wbijasz do czyjegoś domu bez zaproszenia - roześmiał się pod nosem. Spojrzał na budkę. Jak długo to będzie się palić?
niemamnietu
Stanley
Budka była już w połowie spalona co nie zwiastuje dobrze biorąc białe pęknięcia na pozostałej połowie
- A lisy są w rodzinie psowatych, ale nikt nie nazywa ich psami. Proszę cię.
Właściciel
Stanley
- a ja dzielę połowę genów ze skórką od banana. Mi się wydaje, czy ta budka zaraz wybuchnie? - cofnął się trochę. - i to jest jeden z tych momentów w których smok jednak mógłby się przydać
niemamnietu
Stanley
Stało się coś odwrotnego. Implodowała, zasysając cię do środka, razem z Samem
niemamnietu
//Dalej, nwm, wybierz sobie//
Właściciel
//umm... Przenieśli się w czasie czy coś? Właściwie co może się stać przy takiej implozji? Biorąc pod uwagę fakt, że wnętrze Tardisa jest większe za pomocą technologii wymiarowej, to może nieźle naruszyć kontinuum czasoprzestrzenne, więc według wytworzyłoby to mini wymiar-śmietnik. Taki niewielki punkt w rzeczywistości
niemamnietu
//Dlatego pozwalam ci wybrać//
Właściciel
//to może trafią do wnętrza Tardisa w "prywatnej" rzeczywistości?
Właściciel
//to niech będzie ten inny wymiar
Właściciel
Stanley
- Sam! Błagam, powiedz coś! - obejrzał się. Ma już dość piór. Nigdy więcej dziwnych przygód.
niemamnietu
Stanley
- Paczcie ludzie, antro-papuga! - krzyknął ktoś
- Jestem, jestem! Co się dzieje?! Zaspałem?
Właściciel
Stanley
- ludzie wytykają nas palcami, a Doktora nie ma. Masz jakieś pomysły co powinniśmy zrobić?
niemamnietu
Stanley
- Wiać? Zapisać się do cyrku? Unikać KFC? Pomyśleć co powiedzieć tej gołębicy z okna? Zażądać podwyżki? Obejrzeć więcej Doctora Who, żeby to ogarnąć? Unikać indian? Zastanowić się nad tym jaka jest teraz nasza dieta z punktu gatunkowego? Ogólna rozkmina nad tym czym my jesteśmy? Zmienić nazwę biura na "Papuga Corps."? Kupić większą klatkę? Kupić więcej ziarna? Jeść więcej ziarna? Założyć firmę produkującą poduszki?
//
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
Tak
\\