Właściciel
Biuro, wystrojem przypominające te z filmów późnych lat osiemdziesiątych. Drewniane, wypolerowane biurko naprzeciwko drzwi, z tyłu klasyczne rolety, oraz tony szafek, w których znajdują się wszystkie akta rozwiązanych przez Stanley'a spraw.
Właściciel
Stanley
Stanley siedział przy biurku bawiąc się kołyską Newtona. Z zafascynowanien w oczach przyglądał się odbijającym kulkom, w głębi serca mając nadzieję, że szybko trafi mu się kolejna sprawa. Stanley szybkim spojrzeniem upewnił się, czy sam nadal śpi, po czym wrócił do swojego zajęcia. Zaiste, te piłeczki są tak fascynujące jak wciskanie przycisków na klawiaturze.
niemamnietu
Stanley
Twoje marzenie się ziściło, telefon zadzwonił
Moderator
//Stanley Parable intense.\\
niemamnietu
//Ta postać to główna postać tej gry, czego oczekujesz?//
Właściciel
Stanley
Stanley podniósł słuchawkę, próbując pozbyć się myśli, że ktoś jest narratorem jego życia.
- halo? Biuro detektywistyczne "Layton's office" prowadzony przez Maxa i Sam'a... Tfu, Stanley'a i Sam'a. W czym mogę służyć?
niemamnietu
Stanley
- Policja z tej strony. Mamy problem. Oglądał pan ostatnio wiadomości?
Właściciel
Stanley
Podrapał się po głowie.
- kablówkę mam mieć założoną dopiero za tydzień...
niemamnietu
Stanley
- W fabryce mikrofali "Microfalse" spadł nieznany obiekt. Nie wiemy co to jest i skąd się wzięło. Może nam pan pomóc?
Właściciel
Stanley
- ależ oczywiście. I tak nie mam nic lepszego do roboty. Gdzie mam iść? - jedną ręką trzymał telefon, zaś drugą zaczął szukać notesu.
niemamnietu
Stanley
- Ulica Białego Smoka 11. Trafi pan?
Właściciel
Stanley
- oczywiście - uśmiechnął się. Cóż za nietypowy zbieg okoliczności! Tak samo nazywała się paczka krakersów jaką dzisiaj kupił.
niemamnietu
Stanley
- Będziemy czekać. - rozłączył się
Właściciel
Stanley
Odłożył słuchawkę.
- Sam, obudź się, mamy nową sprawę!
niemamnietu
Stanley
- Jaką? - zapytał podlatując
Właściciel
Stanley
- w fabryce mikrofali spadł jakiś nieznany obiekt. Pewnie meteor ale na pewno to będzie lepsze niż nasze ostatnie zadanie. Ciągle nie mogę zmyć tego smrodu ze ścieków - zaczął szukać w szufladach swojego pistoletu. Przyjaźń z gangiem to jednak przydatna rzecz.
niemamnietu
Stanley
No i pistolet jest
- Mikrofale? Podobno ktoś je kradnie na całym świecie. Myślisz, że może to mieć jakiś związek?
Właściciel
Stanley
- badałem tę sprawę i wszystkie te kradzieże łączy pewien ważny element. W miejscach kradzieży było setki dronów wysyłanych w kapsułach. Ten cały "obiekt" to pewnie jedna z tych kapsuł - stwierdził pakując kilka magazynków do torby. - w każdym razie zachowajmy ostrożność. Tamte drony są całkiem duże i ciebie mogą pociąć. Nie to co ten dronik, na którego wpadłeś podczas imprezy urodzinowej mojego kuzyna
niemamnietu
Stanley
- Ph... Odbiło mi po krakersach z solą, które mi dał twój kuzyn.
Właściciel
Stanley
- jasne, jasne... - uśmiechnął się, głaszcząc swojego towarzysza. - nie masz pomysłu na lepszą wymówkę?
niemamnietu
Stanley
- Zgubiłem listę z wymówkami, więc nie.
Właściciel
Stanley
Roześmiał się.
- ciebie po prostu nie da się zastąpić. - wstał od biurka. - To jak, wszystko gotowe?
niemamnietu
Stanley
- Gdy tylko usłyszałem telefon to od razu spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy. - podleciał do czerwonej torby podróżnej - Krakersy, nasionka, ziarno, woda i więcej krakersów.
Właściciel
Stanley
- podobnie u mnie - uśmiechnął się. - amunicja, aparat, notes, krakersy, paralizator i więcej aminicji - podniósł torbę Sam'a i założył ją na ramię. W końcu on jej nie udźwignie.
niemamnietu
Stanley
- Widziałeś gdzieś naszą mikrofalę? Chciałem sobie uprażyć nasionka, kiedy cię nie było, ale jej nie znalazłem.
Właściciel
Stanley
- znowu ją ukradli? - rozejrzał się za śladami włamania. - No cóż, im szybciej rozwiążemy ten problem, tym szybciej odzyskamy nasz sprzęt
niemamnietu
Stanley
Jedynym śladem włamania był wielki, czerwony napis "Zabraliśmy waszą mikrofalę, ale niczego innego nie wzięliśmy. Nie śledź nas, dobrze?" nad twoim biurkiem.
- To na co czekamy?
Właściciel
Stanley
- w sumie to na nic. Chodźmy! - wyszedł z biura po czym sprawdził, czy ma przy sobie kluczyki.
niemamnietu
Stanley
Jasne, kluczyki są, papuga jest, genialny detektyw jest. Można ruszać!
Właściciel
Stanley
Zamknął drzwi od biura i ruszył na zewnątrz.
niemamnietu
Stanley
Lekki smog, ale na szczęście nie aż tak duży, żeby utrzymywać Podlasian przy życiu. Ale są dresy, ci są wszędzie. Nie wszędzie za to dresy mają wykrzyknik nad głową, oj nie
Właściciel
Stanley
W ciągu swojej kariery zdążył pomóc wielu dresom, więc może zobaczy jakąś znajomą twarz? Zresztą, teraz najważniejsze to dostać się do fabryki.
niemamnietu
Stanley
Dobre priorytety, fabryka ważna rzecz
Właściciel
Stanley
Szybkim ruchem głowy zetknął na Sam'a aby upewnić się, czy wszystko z nim w porządku.
- Sam, co ty taki cichy się zrobiłeś? Normalnie to nie zamykasz dzioba
niemamnietu
Stanley
- Stosuję terapię internetową dla gaduł. Podobno ciągłe mówienie odstrasza samice.
Właściciel
Stanley
- łał, nie spodziewałem się tego po tobie - pogłaskał Sam'a. - ale ja na twoim miejscu wolałbym jakąś ładną papużkę a nie starego kumpla po fachu
niemamnietu
Stanley
- Po prostu chcę się przyzwyczaić, dobrze?! Poza tym, ciebie bym nie podrywał. Dasz krakersa?
Właściciel
Stanley
- spokojnie Sam, tylko się z tobą droczę - uśmiechnął się, próbując wygrzebać z torby paczkę krakersów. - to jak, upatrzyłeś sobie kogoś?
niemamnietu
Stanley
Po minucie targania się z torbą i przejechaniem jakiegoś dzieciaka udało ci się wyciągnąć krakersy
- Taka jedna... gołębica. Codziennie siada na parapecie. Dzielę się z nią moimi krakersami, a ona w zamian nie robi na twój samochód.
Właściciel
//czekaj, to on jedzie samochodem?
Stanley
Otworzył paczkę i podał papudze.
- cóż, mi też ktoś ostatnio wpadł w oko. Taka jedna rudowłosa - uśmiechnął się. - spotkałem ją podczas wizyty w gangu. Wiesz, ten co nas teraz tak lubi. No więc zamieniliśmy parę słów i obiecałem, że jeszcze do niej wpadnę
niemamnietu
//Ten moment, kiedy słyszysz słowo "klucze" i jedyne co ci przychodzi na myśl to samochód//
[b]Stanley
- Stanley, ona nie jest dla ciebie, mówię ci. - odpowiedział ptak spokojnie jedząc krakersy
Właściciel
Stanley
- a cóż mogę poradzić? Serce nie sługa - odparł, skręcając na rondzie. próbował w myślach ustalić jak najszybszą trasę. Oby tylko nie było korków.
niemamnietu
Stanley
Droga była wyjątkowo pusta i bardzo szybko dotarłeś do fabryki Mikrofałsz. Przywitał was od razu jeden ze skorumpowanych policjantów
- Dzień dobry, pan Stanley, racja?
Właściciel
Stanley
- oczywiście. Przyjechałem w sprawie tego obiektu co spadł na fabrykę
niemamnietu
Stanley
- Dobrze, proszę za mną. - glina poszedł do budynku
Właściciel
Stanley
Zaparkował niedaleko, wyszedł na zewnątrz i otworzył drzwi Sam'owi.
- jesteśmy na miejscu
niemamnietu
Stanley
- Nareszcie! Sprawa do rozwiązania! Może jak tu jesteśmy to dadzą nam nową mikrofalę? - wait. Dopiero teraz zorientowałeś się, że nie jechałeś samochodem. Eh, trzeba było nie brać tych tabsów od gangu
//Uratowałem sytuację!//
Właściciel
Stanley
- czyli jednak to nie były tabletki na ból głowy - poszedł do miejsca zdarzenia, szykując na wszelki wypadek pistolet.
niemamnietu
Stanley
Skorumpowani policjanci przyprowadzili cię do jakiegoś niebieskiego pudła z napisem "POLICE PUBLIC CALL BOX"
- Spadło z nieba. Nie wiemy co to jest, ale jesteśmy na 10% pewni, że to budka policyjna z 1963 roku. Wytwarza jakieś dziwne promieniowanie. Nie da się jej też otworzyć, ani zniszczyć. Próbowaliśmy.
Właściciel
Stanley
Uśmiechnął się. Spojrzał na Sam'a.
- myślisz o tym samym co ja?