Właściciel
James
- nie chciałem abyś wydał za dużo - odparł kloszard.
GrandAutismo
James
-Niech pan nie przesadza. Raczej pan nie chce leżeć w grobie ze względu na bułkę.
Właściciel
James
- a co ja mogę poradzić? Raczej niczego w życiu nie osiągnę
GrandAutismo
James
-No, ale nadal każdy zasługuje raczej na śmierć bez bólu i cierpienia
Właściciel
James
- a mimo to ludzie tak umierają
GrandAutismo
James
-Ale czy pan chce tak umrzeć?
Właściciel
James
- a mam lepszy wybór? Śmierdzę, pewnie mam raka, wodę w kolanie i niedługo pewnie i tak zdechnę z zimna. Co tu kryć? Nie uniknę śmierci i już
GrandAutismo
James
-Ehh. Dobrze. Pan idzie ze mną czy zostaje przy wyjściu?
Właściciel
James
- ja poczekam - odparł.
GrandAutismo
James
-Czemu? Przecież Pan się nie boi śmierci
Właściciel
James
- a chcesz patrzeć jak zdycha jakiś stary grzyb? No chyba nie
GrandAutismo
James
-Jeśli to pańskie życzenie to mogę
Właściciel
James
- rób co chcesz. Ja i tak nie dożyję jutra
GrandAutismo
James
-Z takim nastawieniem na pewno.
Poszedł w kierunku ład z bułkami
Właściciel
James
Zielone bułki, włochate bułki, bułki z nogami i podejrzanie normalne bułki za dwa grosze sztuka.
GrandAutismo
James
Postanowił wziąć zieloną bułkę.
Właściciel
James
Zielona bułka zaczęła gryźć ci palec.
GrandAutismo
James
-Ał!
Puścił bułkę i dmuchnął w ugryzione palce
Właściciel
James
Bułka syknęła i zaczęła czołgać się do wyjścia. To samo cała reszta zielonych bułek. Mała armia wyskoczyła z pojemnika i pobiegła we wszystkich kierunkach.
GrandAutismo
James
Sięgnął po włochatą bułkę
Właściciel
James
Wszystkie włoski chwyciły cię za rękę. Niezbyt mocno, właściwie to ledwo wyczuwalnie.
GrandAutismo
James
-Przynajmniej te mnie nie zabiją...
Wziął jedną z tych bułek i poszedł marszo biegiem w stronę kasy.
Właściciel
James
Kasjerka zmierzyła cię swoim bezdusznym wzrokiem.
- tylko tyle? - Powiedziała to jakby chciała wydrzeć się na ciebie, że w ogóle śmiałeś postawić nogę w och sklepie.
GrandAutismo
James
-Myślę, że tak.
Wyjął pieniądze z portfela... W drobniakach
Właściciel
James
Zamknęła swoje powieki, jedna po drugiej.
- to będzie dwa, dziewięćdziesiąt dziewięć - odparła, mówiąc tak wolno, że ta chwila równie dobrze może trwać całą wieczność.
GrandAutismo
James
-Myślę, że odliczyłem odpowiednią sumę pieniędzy..
Moderator
John
Idzie chodnikiem paląc papierosa, jako materialny oraz widzialny.
Właściciel
James
Kobieta zabrała pieniądze, ciężko oddychając.
- możesz iść - odparła, mrugając najpierw jednym okiem, potem drugim.
GrandAutismo
James
-Do widzenia! Dzięki.
Podszedł z bułką do starca.
-Mam już dla ciebie bułkę
Właściciel
James
Starzec leżał na ziemi. Jeszcze oddychał, ale dość płytko.
GrandAutismo
James
Zaczął robić przy starciu resustytację
Właściciel
James
Wokół ciebie zebrał się tłum gapiów. Ktoś zaczął dzwonić na karetkę.
GrandAutismo
James
On nadal kontynuuje sztuczne oddychanie
Właściciel
James
Nie wyczułeś pulsu, a karetki nadal nie ma.
GrandAutismo
James
Na ćwiczeniach zapamiętał, że nie można przerwać sztucznego oddychania
Właściciel
John
W oddali zauważyłeś tłum ludzi. Ciekawe czemu tam się zebrali? Nagle koło ciebie przejechała karetka na sygnale i zatrzymała się właśnie tam. No to teraz już wiesz.
James
Nagle poczułeś jak ktoś kładzie rękę na twoim ramieniu.
To był ratownik medyczny.
- sprawdźcie mu puls - wydał komuś polecenie. Dlaczego on patrzy na ciebie?
Właściciel
James
Ratownicy zabrali się za bezdomnego, a jeden z nich poklepał cię po ramieniu.
- spokojnie, zajmiemy się tym. Dobrze się spisałeś
Moderator
John
- Jak to mówią Nihil novi. Jednak warto zobaczyć co się dzieje.
Idzie do tego tłumu dalej paląc
GrandAutismo
James
-Dzięki! Dobrze. Teraz będę szedł dalej. Pan by nie chce bułki? Kupiłem to dla bezdomnego a on.. Tia
Właściciel
John
Ratownicy zabierali właśnie jakiegoś trupa, a jeden z nich zajął się siedzącym na ziemi, bladym jak ściana chłopakiem.
James
- proszę się położyć - odparł stanowczo ratownik. - nie wiem jak długo przeprowadzałeś pierwszą pomoc ale wyglądasz jakbyś za chwilę miał paść trupem. Odpocznij trochę
Moderator
John
- Tak jak mówiłem, Nihil novi
Odchodzi od tłumu dalej paląc papierosa.
Właściciel
John
No i poszedłeś. Chodziłeś po mieście bez większego celu.
Moderator
John
Szuka najbliższego kubła na śmieci.
GrandAutismo
James
-Nie.. Myślę, że wszystko jest u mnie ok..
Właściciel
John
Jest nieopodal srebrny kosz na śmieci, oblepiony gumą do żucia.
James
- dobrze, rozumiem, ale jednak troszkę tu zaczekaj. Jak ci na imię?
Moderator
John
Gasi o kosz papierosa i wrzuca go do kosza.
- Ta dzisiejsza młodzież jest zbyt dziwna jak na te czasy.
Idzie przed siebie
//Co ku*wa? Co że niby kiedyś zamiast pomóc to się jadło bezdomnego czy co?Dlaczego postacie koteczka takie są?//