darcus pisze:
Najlepsze jest to, że większość z was używa słowa "sukces" jakby chodziło w nim tylko o pieniądze, a przypomnę - "Prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne, niż bogaty wejdzie do Królestwa Niebieskiego"
Dowiedziałbys się, o co tam chodziło i czym tak naprawdę jest Ucho Igielne, a nie się wypowiadasz.
."Aż tylu" - czyli kilkunastu milionerów w porównaniu do milionów ludzi, którzy mówi coś przeciwnego xDDD
Błąd - zastanów się, dlaczego te miliony tak mówią i co robią ze swym życiem. To, że jest ich dużo nie oznacza, że mają rację. Zauważ jedną rzecz: mądrość człowieka nie zależy od jego doświadczenia, a od jego umiejętności doświadczania.
Baturajku, słodziaku kochany. Wiesz ile ty masz szczęścia, że możesz tu być, pisać z nami, jeść codziennie ciepły posiłek? Bo mi wcale nie chodzi o szczęście w kategoriach zostania milionerem. O nie. Wychodź sobie z dołka, proszę bardzo.
...ale jak już zarobisz swój pierwszy milion, to przypomnij sobie, że jest coś takiego jak Afryka. I tam w środku Sahary siedzi sobie mały murzynek, który ma kończyny chude jak kije i wywalony brzuch, bo narządy rosną szybciej, niż ciało które je otacza. I w tym momencie, w którym ty osiągasz sukces, zarabiasz miliony, jesteś szczęśliwy, czy cokolwiek jest twoim celem, to mały murzynek grzebie w piasku za robakami, bo od tygodnia nic nie jadł i nie pił i chce włożyć w usta cokolwiek, co się do tego nadaje. Twoja szansa na sukces to jego walka o przetrwanie, o życie.
Pluję na twoje pojęcie sukcesu. Bo jeśli uważasz, że każdy ma takie same szanse na sukces, to ten murzynek też. A to oznacza, że obwiniasz jego o to, że musi walczyć o życie. Stwierdzasz, że on się nie stara, nie próbuje, że jest 'pogodzony z losem'.
A to oznacza, że jesteś wpatrzonym w siebie, butnym egoistą, który nie widzi dalej, niż kawał kiełbasy.
Proszę, przekonaj mnie, że tak nie jest.
XDDDDDDD
Po pierwsze: mówiłem, że nie chodzi tylko o pieniądze, a o jakiekolwiek cele. Ale po co przeczytać uważnie czyjąś wypowiedź.
Po drugie: pieniądze nie są niczym złym. Za ich pomocą można uczynić wiele dobra, nawet w dzisiejszym zepsutym świecie.
Po trzecie i najważniejsze: dlaczego wypaczasz moje słowa, zmieniając ich sens? Wypowiadałem się o ludziach z naszej cywilizacji, nie z uciskanej przez bogaczy Afryki, gdzie małe dzieci umierają z głodu, bo władcy świata nie chcą, żeby Afryka się rozwijała w niekontrolowany przez nich sposób.
W tym kontekście zupełnie nie zgadzam się z Honey: te dzieci i ci ludzie, oni nie mają pojęcia o możliwościach życia na Ziemi, dla nich tamto jest czymś "normalnym", domem. To jest tak, jak z chorobą psychiczną, której problem wspomniał Darcus (i tu się z Tobą zgadzam) - choroby nie wyleczysz tylko dobrym nastawieniem. To jest po prostu choroba. Oni po prostu myślą, że tak musi być i nawet nie zastanawiają się nad inną opcją.
Mówiłem o osobach z naszej cywilizacji. Osobach, dla których największym zagrożeniem jest wywalenie przez komornika na ulicę, a nie śmierć z głodu czy pragnienia. W tym kontekście mówię.
A w dążeniu do bogactwa, MIMO ŻE dzieci w Afryce umierają z głodu... Nie ma w tym nic zdrożnego. Gdyby iść takim tokiem myślenia, to nie powinieneś jeść, bo inni głodują, nie powinieneś używać komputera ani komórki, bo inni nie używają i są biedni itd itp
Po czwarte: nie życzę sobie, żebyś nazywał mnie tak infantylnymi określeniami. Nie jestem Twoim bratem ani synem.
Po piąte i ostatnie: Przestańcie zmieniać sens moich słów. On jest widoczny na pierwszy rzut oka, wystarczy czytać ze zrozumieniem wypowiedź współdyskutanta, a nie przelatywać ją wzrokiem i już myśleć o kontrze (HAHA, ALE MU ZARAZ DO****** KONTRARGUMENTEM... ALE NAJPIERW MUSZĘ POMYŚLEĆZ NA CO...)
Btw.
Mijak, zgadzam się na tamten temat.