Właścicielka
- To nie twoja wina. Było, minęło. Nie jestem pierwszym, który tak się tu dostał i nie ostatnim. - Rosie poczochrał Yukkiego po włosach i uśmiechnął się.
- Ale... po czym się zorientowałeś? - zapytał Robby.
- Po sznurówkach. - mruknął z westchnieniem Rosie. - Ty to powiedziałeś mimochodem, ale Penemue od razu to ze mną skojarzył.
- Ahh.. - szarooki skrzywił się nieznacznie. - Dobra, już dobra. Skończmy o tych sznurówkach. Pamiętam jak kiedyś przez nie wywinąłem orła ale to już inna historia. - stwierdził machając łapką.
Właścicielka
-To byłby z ciebie majestatyczny ptak. - rzucił Rosie i cmoknął Yukkiego w policzek.
- A właśnie, miałem iść robić obiad. Lubicie placki ziemniaczane z cukrem? - podniósł się Robby.
- Wszystko co słodkie jest dobre~ - stwierdził okularnik i przytulił Rosiego.
Właścicielka
Rosie wtulił się w Yukkiego, gdy Robby zadowolony wybiegł szykować obiadek.
- Tym tokiem myślenia to jesteś najlepszy. - wyznał Rosie.
Zaśmiał się cicho i położył głowę na jego ramieniu.
- Tym, że lubię słodycze?
Właścicielka
- Nie, to że słodkie jest dobre, więc ty jesteś spośród słodkiego najlepszy. Tak mnie coś naszło na taki tekst. - wyznał Rosie.
- O tym, że nie jestem słodki, nie chce mi się więcej rozwodzić. - stwierdził teatralnie.
Właścicielka
- A mi nad tym, że jesteś, też się nie chce. Przynieść ci obiadek? - zaproponował, słysząc, że w kuchni już ktoś smaży.
- Nie, nie. Bo jeszcze wszystko ubrudzę. - stwierdził wzdychając.
Właścicielka
- To cię będę karmił i wtedy na pewno nie nabrudzisz. - odparł Rosie zadziornie.
- Hmm... W takim razie poczekam tu na ciebie. - pokazał mu język.
Właścicielka
- To zaraz wracam, cukierku. - rzucił Rosie i wyszedł z pokoju. Przez korytarz przeszedł Jeff, otrzepujący się z pyłu.
Yukki patrzył się na niego z uwagą. Przechylił głowę i uśmiechnął się lekko.
- I jak tam ta piwnica?
Właścicielka
- Jest tam dużo szpargałów, a nawet maleńka piwniczka z winem. Znając jednak troskę Robbyego, szybko zginie mi do niej kluczyk.
- No i dobrze. - mruknął okularnik. - Dobrze, że się o ciebie troszczy~
Właścicielka
- Powiesz mu raz, że chciałeś ograniczyć alkohol, to proszę. Stłukł mi butelkę wódki, a pozostałe zamknął w skrzynce i gdzieś wyniósł. Przynosi tylko wtedy, jak ktoś, kto pije, nas odwiedzi. Jako, że ty pewnie nie pijesz, a Ross'ain tylko okazjonalnie drinka, to teraz nawet o tym nie pomyślał. Jednak ma to swoje plusy.
- A jakie niby w tym zalety? To tak jakby ktoś mi cukierki zabrał... - chłopak wydął usta, dumając nad czymś.
Właścicielka
- Rzadziej mnie boli głowa, podobno agresywny jestem rzadziej i inne tego typu pierdoły. Ostatnio młody mnie zaskoczył. Jeszcze pół roku temu nie uwierzyłbym, gdyby ktoś powiedział, że przy mnie czuje się bezpiecznie.
- A widzisz, jednak ktoś się tak czuje. - Yukki zaczął machać palcem. - To i dobrze.
Właścicielka
Jeff uśmiechnął się ciepło, przejeżdżając dłonią po blednącej bliźnie i poszedł do kuchni. Tymczasem do pokoju wrócił Rosie z porządnie nacukrzonymi placuszkami.
- Przepraszam, że tak długo, Penemue wpadł do cukierniczki i go myłem.
- Nic nie szkodzi~ - stwierdził szarooki i poprawił okularki.
Właścicielka
- To otwórz buzię, Yukki. - mruknął Rosie, siadając po turecku przy okularniku. Placuszki były już pokrojone, gotowe do jedzenia.
Chłopak posłusznie otworzył buziuchnę, uważnie patrząc na Rosiego.
Właścicielka
Rosie wsunął w usteczka Yukkiego kawałek placuszka z uśmiechem.
//może to tak lekko przewiniemy?
//Jasne, jasne.
Szarooki uśmiechnął się szeroko, jedząc placuszka. Widocznie bardzo mu zasmakowało gdyż już otworzył po chwili mial otwartą buźkę.
Właścicielka
Tak więc Rosie dalej go karmił, przyglądając się rozanielonemu szarookiemu. Cóż, tak minęło im popołudnie.
- I co Yukki? Smakowało? - zapytał Ross'ain.
Okularnik skinął głową i uśmiechnął się radośnie.
- No jasne! Będę musiał zdobyć przepis.
Właścicielka
- No to miło. - mruknął Rosie. - Szczerze to dziś się trochę pomęczyłem. Dawno nie biegałem, to trochę się odzwyczaiłem. Mogę coś zrobić jeszcze dla ciebie?
- Nie, nie. Raczej nie. - wziął poduszkę do łapek.
Właścicielka
- To pójdę do siebie, ogarnąć się i przespać. Ale jak coś to wołaj, dobrze? - pocałował go w policzek Rosie i podniósł się z miejsca, przeciągając się.
- Dobrze, dobrze. Idź odpocznij w końcu~! - chłopak przewrócił się na bok.
Właścicielka
Rosie wyszedł z pokoju, a po paru minutach wkradł się doń Robby.
- To ten... idziesz ze mną dzisiaj? Do tego ducha, znaczy się.
- Jasne, jasne. - podniósł się i poprawił okulary. - Mam nadzieję, że nikt nie będzie zły, że się tak wymykamy..
Właścicielka
-Gdzie tam, nawet nie zauważą. Obaj są padnięci i już posnęli. - odparł Robby, przeciągając się. - Pewno mają kamienny sen.
- W takim razie chodźmy~ - szarooki zaśmiał się cicho i zszedł z łóżka, przeciągając się.
Właścicielka
Robby zawiązał sobie na szyi szaliczek i przeciągnął.
- To chodźmy, niedługo wybije godzina duchów! A Jeff upiera się, że ich nie ma... - mruknął, wychodząc po cichu z pokoju.
Yukki ruszył za nim, naciągając rękawy.
-To nie jest daleko, prawda?
Właścicielka
- Wcale. Pięć, góra dziesięć minut stąd. - uśmiechnął się Robby, naciągając szalik na twarz, po czym położył palec na usta i przemknął obok pokoju, w którym spał sobie słodko Rosie.
Szarooki uśmiechnął się pod nosem, cały czas idąc za Robbym.
- Nie omieszkam stwierdzić, że ślicznie wygląda Rosie gdy tak śpi. - stwierdził, poprawiając okulary.
Właścicielka
- Czuję, że gdybym zamienił się z Jeffem albo Ross'ain z tobą, dałoby się usłyszeć podobne słowa. Wszystko jest piękne jak śpi. - odparł Robby i poszedł dalej.
- No tak, racja. - okularnik powstrzymał cichy śmiech i umilkł, w skupieniu podążając za chłopakiem.
Właścicielka
W końcu wyszli na dwór, gdzie na bezchmurnym niebie widać było mnóstwo gwiazd i księżyc w pełni.
- Uu... idealne na spacer.
Szarooki skinął głową przyglądając się w skupieniu całemu niebu. Wyglądał na rozmarzonego, zamyślonego...
Właścicielka
- A tam widać pałac. - wskazał świecący drobnymi, czerwonymi lampkamk budynek nieco bardziej górujący nad ruinami. - Pięknie tu.
Przez chwilę Yukki nie odpowiadał, w końcu przeczesał włosy nieznacznym ruchem dłoni i skinął głową patrząc w kierunku pałacu. - Cudowny widok... - westchnął. - Zapiera dech w piersiach.
Właścicielka
- No, właśnie widzę. - zaśmiał się Robby, idąc powoli. - Chodź, bo nas ten wasz zwierzaczek znajdzie!
- Masz rację~ - stwierdził przyspieszając nieco kroku.
Właścicielka
Powiało chłodnym, ale przyjemnym wiatrem. Robby szedł pewnym dziarskim krokiem, nucąc jakąś piosenkę.
- Lubisz noc?
- Tak trochę. Na wszystko mam jakieś ale... - stwierdził. - Najgorsze jest w niej to, że słabo wszystko widać a przy tym, że mam okulary i jest ciemno, jeżeli nie ma gwiazd, czuję się jak ślepy kret. - mruknął nadymając policzki.