- No cóż. Nikt nie ma moich zdjęć, całe szczęście. - stwierdził radośnie. - Chętnie popatrzę na małego Elusia.
Właścicielka
- Są. - rzucił Robby, przechodząc obok i kładąc na stole książkę po niemiecku i gruby notatnik. Z obu wystawały zdjęcia. - A ty nie wiedziałeś, że w Krainie nie ma aparatów?
- Szczerze powiedziawszy to nie... - westchnął i wydął usta, sięgając po notatnik
Właścicielka
W notatniku były zdjęcia Pigwy. Na jednym z nich był Rosie, rozdzielający Jeffa i jakiegoś chłopaka z nożyczkami, być może Blackwooda.
- O, to było całkiem ciekawe.
- Pamiętam, zanim się pogodzili, to każdy sprzedał mi sierpowego i zgodnie mnie do ciebie nieśli. - mruknął ze śmiechem Rosie.
- Oj, oj... O co wtedy się pożarli..? - zerknął na Rosiego.
Właścicielka
- Szczerze mówiąc to pokłóciliśmy się o pączka. - mruknął Jeff, patrząc jak Rosie na niego zerka.
- Hmm... - zaśmiał się cicho. - No dobra, dobra. Nie będę już więcej wnikał.
Właścicielka
Tymczasem Pigwa przejrzała zdjęcia Eleazara.
- O, tu ładnie wyglądasz. - pokazała Yukkiemu zdjęcie, na którym z Rosiem robili jajecznicę.
Yukki uśmiechnął się szeroko i wziął zdjęcie do łapek.
- Słodko! - skwitował, szczerząc się.
Właścicielka
- Cukrowo. - skwitował Jeff, myjąc talerze. - Robby, kopsnij się po taśmę dwustronną.
Pozostali dalej przeglądali zdjęcia.
Tak samo okularnik, uważnie przeglądał zdjęcia, szczególną uwagę poświęcając tym, na których był Rosie i Eleazar.
Właścicielka
Znalazło się zdjęcie z Eleazarem zawiniętym w dywan przez braciszków, takie w którym Rosie patrzył się w gwiazdy na Winnym Wzgórzu w Kotrii, znalazło się też takie, na którym zarumieniony Rosie z papierosem w zębach był przytulany przez Yukkiego na balkonie. Robby tymczasem wrócił z taśmą, tak też Jeff z Pigwą zaczynali kombinować nad wieszaniem.
- Czekaj, czekaj... skoro tutaj nie ma aparatów to... Jak tu się robi zdjęcia? - mruknął, patrząc na zdjęcie, na którym przytulał Rosiego.
Właścicielka
- Powstają jak karty z Talii, z energii Krainy. - wyjaśnił Jeff. - Zdobywasz kliszę i decydujesz, jakie twoje wspomnienie ma przedstawić zdjęcie. Najlepiej działa w danej chwili, którą chcesz uwiecznić.
Chłopak niezadowolony wydął usta.
- Nie byłem przygotowany na to zdjęcie. - westchnął teatralnie. - Ale Rosie uratował sytuację i wyszliśmy nawet ładnie. - stwierdził poważnie, jak gdyby był jakimś degustatorem.
Właścicielka
- No gdzie, to ty tu jesteś zacieszem zdjęcia. Sam Rosie wyszedłby tak...
- No jak, Elu?
- Depresyjnie! Uśmiechnąłbyś się i rzucił to palenie!
- No co ty... Przecież się uśmiecha! Chociaż z tym paleniem to prawda. Powinien się ograniczyć. - parsknął cicho. - No cóż, mam zasadnicze pytanie, widział ktoś moje lizaczki?
Właścicielka
Wszyscy zgodnie powiedzieli, że nie.
- A ja jakoś nie mam motywacji do rzucania, poza starym dziadem który za mną łazi i gobi do rzucania piąty rok. - fuknął Rosie i zaczął przyczepiać zdjęcia z Eleazarem, a wampir na odwrót, wieszał zdjęcia Rosiego.
- Ojojoj. - Yukki westchnął żałośnie i położył głowę na stole. Trudno było jednak stwierdzić czy to przez to, że nikt nie wie gdzie są jego lizaki czy przez co innego.
Właścicielka
Robby mrucząc coś pod nosem dalej wieszał zdjęcia, tym razem zagadkowo się uśmiechając...
Okularnik w końcu podniósł głowę i zerknął na rozwieszane przez chłopaka zdjęcia.
Właścicielka
Niby nic z tymi zdjęciami podejrzanego nie było, ale Robby wciąż był wesolutki jak królik w sałacie i to nie wiadomo dlaczego.
- Coś ty taki radosny Robby? - mruknął, nieco z przekąsem, podniósł się i podszedł do niego.
Właścicielka
- No bo jak tu nie być wesołym, jak wszyscy są weseli! - zawołał hopsając na jednej nodze, nieco uciekając od Yukkiego.
- Coś czuję, że o coś innego chodzi. - mruknął podejrzliwie.
Właścicielka
- Niby dlaczego nie? - zapytał niewinnie. - Przecież jesteśmy weseli... tak?
- No... Można chyba tak powiedzieć. - stwierdził nadal podejrzliwie. W końcu westchnął cicho i usiadl z powrotem na krzesełku, obserwując Robbyego
Właścicielka
Robby, gdy tylko Yukki wrócił, odetchnął z ulgą i podreptał do jednego z pustych pokojów.
Szarooki poprawił okularki i na palcach ruszył za chłopakiem, śledząc go uważnie.
Właścicielka
Tamten pokój był prawie całkiem pusty, a Robby schował się pod grubym kocem w kartonie. Zupełnie jak kotek.
Uśmiechnął się pod nosem, przymknął drzwi i wrócił do kuchni. Nie nie chciał przeszkadzać chłopakowi.
Właścicielka
Kiedy był w drzwiach coś wypadło z kartonu i z grzechoczącym głosem upadło na podłogę. W pokoju zapadła cisza.
- Umm.. - mruknął cicho i wrócił do pokoju. Podszedł do kartonu.
Właścicielka
Karton z Robbym nic się nie zmienił, za to przed kartonem leżało pudełko lizaków!
Yukki założył ręce na piersi, wyraźnie oburzony. Wziął pudełko do łapek. Przez chwilę mu się przyglądał... W końcu westchnął cicho, uśmiechając się pod nosem i położył pudełko lizaków do kartonu, obok Robbyego. - I tak jestem już za gruby. - stwierdził, jakby sam sobie próbował wytłumaczyć to oddanie lizaków.
Właścicielka
- Wcale nie jesteś. - burknął Robby, wyściubiając głowę z koca. - Ja się wkurzyłem i w ogóle, więc schowałem. Przepraszam. - westchnął ze spuszczoną głową.
- Nic nie szkodzi. - zaśmiał się. - W sumie to chyba dobrze zrobiles. Z tymi lizakami jest jak z papierosami Rosiego. - wydął usta. - Niedługo będę nałogowym zjadaczem lizaków.
Właścicielka
- No to... podziel się tym nałogiem z Rosiem! O, może wtedy nie będzie palił. - Robby w końcu wyszedł z pudełka i tak jakoś przytulił się do Yukkiego. - Jak ty słodko pachniesz!
Zaczerwienił sie lekko i objął go.
- Słodko? To znaczy... Widzisz! Za dużo słodyczy. - mruknął w końcu, szukając odpowiednich słów.
Właścicielka
- Nie, bo ty pachniesz kwiatkami albo tym drzewem co na nim siedzieliśmy. Wracamy im pomóc, Yukki?
- No dobra, chodźmy, chodźmy. - westchnął i ruszył w stronę kuchni, nucąc cos pod nosem.
Właścicielka
Jak się okazało, zdjęcia już wszystkie były pouwieszane. Rosie z Jeffem się o coś poprzytykali, ale jak widać nie na długo. Kolaż nie wystarczył na całą ścianę, no ale i tak już lepiej wyglądała.
- No całkiem, całkiem! - stwierdził okularnik, patrząc na różnorakie zdjęcia. W końcu jego wzrok stanął na Jeffie i Rosim. - Hmm... A wy co sie pokłóciliście?
Właścicielka
- O przyjaciółkę Rosiego, z którą się prze-, ekhem, z którą byłem przez jakiś czas. - zreflektował się Jeff. - Ale już jest spokój. A wy? Pogodziliście się?
- Tak, tak. Już wszystko jest wyjaśnione. - Yukki spoczął na swoim krzesełku.
Właścicielka
- Czemu powiesiłeś moje zdjęcie tak wysoko? - zapytał Robby.
- Żebyś nie ściągnął go w międzyczasie. - odparował Jeff wesoło.
Zauważyć się dało, że Pigwa bierze ze sobą notatnik, jakby coś w nim jeszcze było.
- Cos tam jeszcze jest pa... Pigwo? - uśmiechnął się pod nosem, patrząc na kobietę. No cóż, jeszcze trochę mu brakuje do tego, by mówić do niej normalnie po imieniu. ..
Właścicielka
- Szczerze to zostały w nim tylko zdjęcia mojego syna i jego narzeczonego.
- A czy pani syn będzie moim kuzynkiem? - zapytał Robby.
- No nie wiem, zdążył się przyzwyczaić, że jest wujkiem sporej grupy dzieci.
- Naprawdę? To musi być z niego fajny wujek! A czy narzeczony wujka jest moim wujkiem? - zapytał z zaciekawieniem.
- Nie wiem, a ktoś już mnie o to pytał.
//skoro Yukki miał znać Jeffa a jednak go nie znał, to może niech zna Deusa?
//Dobrze, dobrze~
Yukki zaśmiał się cicho.
- Jak nazywa sie pani syn? - zapytał, przechylając lekko głowę.
Właścicielka
- Kiedyś zastanawiałam się, czy to nie zbyt ekscentryczne imię, ale po spotkaniu Blackwooda... no mniejsza, ma na imię Amadeus, w skrócie Deus.
Yukki go już raz spotkał, gdy pilnie kogoś szukał, może tego narzeczonego? Jeffa za to zatkało.